Jak odnaleziono Rękopis Ballady f-moll Fryderyka Chopina?

Zakupiony przez nas rękopis Ballady f-moll Chopina to autograf fragmentu utworu (takty 1–79) w pierwotnym metrum 6/4 – przekazał Marcin Wąsowski, kierownik Działu ds. Nauki i Wydawnictw Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina. To jeden z najcenniejszych autografów w zbiorach Muzeum Chopina.

Zaginiony rękopis pozwala zrozumieć proces twórczy kompozytora

.”Sporządzanie rękopisów swoich kompozycji Fryderyk Chopin uważał za przykry obowiązek, ale gdy już autograf wyszedł spod jego ręki, to był bardzo do niego przywiązany. W liście pisanym 18 października 1841 r. w Nohant do przyjaciela Juliana Fontany tak martwił się o wysyłany rękopis: Jeżeli Cię nudzi przepisywać, to zrób to dla odpuszczenia grzechów wielkich Twoich, bo nie chciałbym tej pajęczyny żadnemu grubemu kopiście dawać”.

Jak zaznaczył Marcin Wąsowski, „szczegółowe odtwarzanie drogi, jaką przebył kompozytor od pierwszego, szkicowego zapisu do autografu edycyjnego przygotowanego dla wydawcy, to pasjonująca podróż, jednak nie zawsze jest możliwa do odbycia”. Niewiele jest utworów Chopina, do których ocalało wystarczająco dużo materiałów źródłowych, aby można było na ich podstawie prześledzić ewolucję utworu od pierwszych zapisanych pomysłów muzycznych aż do ostatniej wersji opublikowanej drukiem. Niestety, wiele rękopisów uległo zniszczeniu lub zaginęło w czasie wojennych zawieruch, a część z tych ocalałych znajduje się niekiedy w prywatnych kolekcjach, do których dostęp bywa utrudniony” – wyjaśnił muzykolog.

Zwrócił uwagę, że trudnością w poznaniu procesu twórczego kompozytora jest sposób zapisu, jaki stosował. „Wiele jego poprawek polega na bardzo starannym zamazaniu atramentem danego fragmentu – czasem obejmuje to całe takty – poprzez wielokrotne skreślenia nanoszone w tym samym miejscu. Kompozytor daje nam wyraźnie do zrozumienia, że nie chce, aby w takim przypadku jego pierwotny zapis, który uważał za niewłaściwy, był dla innych czytelny” – wyjaśnił badacz.

„W historii recepcji Ballady f-moll op. 52 Chopina od samego początku przeważały głosy wyrażające zadziwienie i zachwyt. Dzieło to zostało powszechnie uznane za szczytowe osiągnięcie w ramach balladowego gatunku i jako najbardziej ambitną artystycznie oraz dopracowaną kompozycję Chopina. Powstała w 1842 r. Ballada pochodzi z okresu, kiedy Chopin wchodzi w nowy etap swojej drogi twórczej” – czytamy o utworze.

Jak wyjaśnił Wąsowski, do naszych czasów zachowały się jedynie dwa niekompletne autografy Ballady f-moll. „Jeden jest przechowywany w Bodleian Library w Oksfordzie. Zawiera zapis taktów 1–136 i był podstawą pierwszego wydania niemieckiego tej kompozycji (Breitkopf & Härtel, Lipsk, XI 1843). Drugi rękopis stanowił do niedawna część prywatnej kolekcji spadkobierców Rudolfa F. Kallira w Nowym Jorku. Jest to autograf fragmentu utworu (takty 1–79) w pierwotnym metrum 6/4” – napisał kierownik Działu ds. Nauki i Wydawnictw NIFC. I to właśnie ten drugi rękopis został zakupiony przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina pod koniec 2024 r.

„Autograf Ballady f-moll, który nie został wykorzystany jako podstawa do wydania, zachował kompozytor w swoim domowym archiwum aż do śmierci. Szczególne więzi łączyły Fryderyka z jego starszą siostrą Ludwiką, którą w czerwcu 1849 r. poprosił listownie o przyjazd do Paryża, przeczuwając, że ma przed sobą ostatnie chwile życia” – czytamy o losach spuścizny po Chopinie. Po jego śmierci 17 października 1949 r. siostra zajęła się porządkowaniem jego mieszkania przy Place Vendôme 12 i zabezpieczaniem rękopisów.

Niektóre rzeczy po kompozytorze zostały sprzedane 30 listopada na licytacji. „Jednak część rękopisów i pamiątek Ludwika ofiarowała uczniom i bliskim przyjaciołom Fryderyka, m.in. Marcelinie, księżnej Czartoryskiej, Thomasowi Tellefsenowi, Teofilowi Kwiatkowskiemu. Autograf Ballady f-moll op. 52 podarowała Josefowi Dessauerowi (1798–1876), co potwierdza adnotacja dokonana ręką Ludwiki w prawym górnym roku pierwszej strony rękopisu: p M Desauer” – poinformował Wąsowski, dodając, że Dessauer był czeskim kompozytorem, który w Paryżu zaprzyjaźnił się z Chopinem.

„Od momentu przekazania Dessauerowi autografu – co nastąpiło po 17 października 1849, a przed początkiem stycznia 1850 r. – nie mamy informacji o losach tego rękopisu. Dopiero w 1933 r. pojawia się w antykwariacie w Lucernie, jako obiekt wystawiony na sprzedaż, będący częścią kolekcji Josefa Dessauera. Autograf został zakupiony przez Rudolfa F. Kallira” – informuje NIFC.

Rudolf F. Kallir (wcześniej: Nirenstein) urodził się w 1895 r. w Wiedniu. Studiował prawo, prowadził interesy w przemyśle stalowym w Pradze, Londynie i Nowym Jorku. Odziedziczył zbiory sztuki po ojcu i dziadku, znanych kolekcjonerach wiedeńskich.

Wyjaśniono, że w wyniku nasilających się prześladowań osób żydowskiego pochodzenia rodzina zmieniła nazwisko z Nirenstein na Kallir. „W 1921 r. Rudolf, chcąc uniknąć represji, wyjechał z Austrii do Pragi, gdzie mieszkał ponad 18 lat. W tym czasie znacznie wzbogacił swoje zbiory autografów muzycznych, m.in. dzięki przyjaźni z Günterem Meclenburgiem (1898–1984), właścicielem znanego domu aukcyjnego i antykwariatu J.A. Stargardt w Berlinie” – czytamy o losach kolekcjonera.

„W latach 30. Kallir również często odwiedzał antykwariaty w Szwajcarii, szczególnie w Lucernie. Tam też w 1933 r. nabył rękopis Ballady f-moll op. 52. Po anschlussie Austrii Rudolf opuścił wraz z rodziną Czechosłowację i przez rok mieszkał w Szwajcarii. Nie uzyskawszy zgody na pobyt we Francji, w 1940 r. przez Londyn opuścił Europę, by udać się do Stanów Zjednoczonych, gdzie osiadł na stałe w Nowym Jorku” – napisał Wąsowski. Ocenił, że „w nowojorskim środowisku Rudolf szybko zyskał rangę wysoko cenionego antykwariusza specjalizującego się m.in. w rękopisach muzycznych”.

Do tej pory rękopis Ballady był znany jedynie z czarno-białych fotografii, które Towarzystwo im. Fryderyka Chopina (TiFC) otrzymało na początku lat 50. XX w. od Rudolfa F. Kallira. „Sam oryginał, przez lata przechowywany jako część prywatnej kolekcji, nie był udostępniany badaczom, a właściciel z zasady odmawiał, gdy był proszony o wypożyczenie lub zrobienie fotografii obiektów z jego kolekcji. W tym wypadku zrobił wyjątek i czarno-biała reprodukcja wzbogaciła zbiory fototeki TiFC” – wyjaśniono w informacji.

Jak wyjaśnił Marcin Wąsowski, zakupiony przez NIFC autograf od spadkobierców Kallira ma postać bifolium, złożonej na pół karty, która daje w efekcie cztery strony. „Zapisana całkowicie ostatnia strona może sugerować, że źródło jest niekompletne i pozostała część kompozycji (takty 80–239) była zanotowana na kolejnych kartach, obecnie zaginionych. Uzyskane od ówczesnego właściciela informacje potwierdzają, że już w chwili zakupu przez niego autografu w 1933 r. źródło było niekompletne – informacja o braku zapisu całej kompozycji była zamieszczona w katalogu towarzyszącym aukcji w Lucernie” – tłumaczył badacz.

„Analizując detale zawarte w tym rękopisie, możemy wniknąć w sposób myślenia Chopina w trakcie procesu twórczego. Znajdujące się tam poprawki, skreślenia i opracowania fragmentów zapisu muzycznego pokazują, jak kompozytor rozwijał swoje pomysły, zmieniając je i doskonaląc” – ocenił Wąsowski.

„Porównanie autografu Ballady f-moll op. 52 z innymi oryginalnymi źródłami daje unikalną możliwość uzupełnienia stanu naszej wiedzy o ścieżkach, jakimi podążał muzyczny geniusz. Dlatego zakupiony pod koniec 2024 r. przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina autograf jest szczególnie ważną częścią dziedzictwa Chopinowskiego i jednym z najcenniejszych autografów muzycznych kompozytora w zbiorach Muzeum Fryderyka Chopina” – informuje Narodowy Instytut Fryderyka Chopina.

Zakup był możliwy dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Muzyka polskiej duszy

.Muzyka Fryderyka Chopina wzbudzała patriotyczne skojarzenia, jeszcze zanim jego partytury opuściły prasy drukarskie. Już jako syn właściciela jednej z najlepszych pensji w Warszawie wieczorami improwizował dla kolegów na tematy historyczne, a goście jego salonu w Paryżu mogli słyszeć całe poematy, których jedynie fragmenty przelewał na papier. Narodowy, patriotyczny rys jego twórczości był czytelny nie tylko dla Polaków. Zauważył go już Robert Schumann, pierwszy międzynarodowy recenzent młodego Chopina (to on zakrzyknął o chopinowskich Wariacjach op. 2: „Panowie, czapki z głów, oto geniusz”). W recenzji koncertów fortepianowych tak oto charakteryzuje Chopina w kontekście powstania listopadowego: „Stanął więc, zaopatrzony w najgłębszą znajomość swej sztuki, świadom swej siły i stąd uzbrojony w odwagę, kiedy w 1830 r. odezwał się potężny głos ludów. Setki młodzieńców wyczekiwały tej chwili: lecz Chopin był pierwszy na wałach […]. Na spotkanie nowego czasu i nowych stosunków los przygotował coś jeszcze: wyróżnił Chopina i uczynił go interesującym przez jego wyrazistą, oryginalną narodowość, mianowicie polską […]. Gdyby samowładny monarcha [car] wiedział, jaki w dziełach Chopina, w prostych melodiach jego mazurków, zagraża mu niebezpieczny wróg, zakazałby tej muzyki. Utwory Chopina to armaty ukryte w kwiatach”. Echa powstańczej pieśni Litwinka Kurpińskiego (op. 49) czy „heroiczne” przetworzenia poloneza (op. 53) były czytelne natychmiast po wysłuchaniu.

Sam Chopin pozostawił też liczne dowody patriotycznego zaangażowania. Wybuch powstania w 1830 r. stał się momentem przełomowym w jego stylu muzycznym. To wtedy – gdy przyjaciele niemal siłą powstrzymali go od powrotu i walki – pisał, że nocami „piorunuje na fortepianie”, wtedy zaczął wprowadzać ciemne brzmienia, gwałtowne kontrasty i liczne przebiegi chromatyczne rozkładające klasyczną prostotę stylu dur-moll. To wtedy powstały – zgodnie z rodzinnym przekazem – Etiuda c-moll zwana Rewolucyjną czy gwałtowne Scherzo h-moll, a nawet szkic Preludium d-moll, wydanego wiele lat później w cyklu op. 28, nawiązującym do bachowskiego Das Wohltemperierte Klavier.

Chopin był też dobrze zorientowany w sytuacji geopolitycznej, czego najlepszym dowodem list do Juliana Fontany z kwietnia 1848, w którym pisze m.in.: „Zbierają się nasi w Poznaniu. Czartoryski pierwszy tam pojechał, ale Bóg wie, jaką to drogą wszystko pójdzie […]. Nie obejdzie się to bez strasznych rzeczy, ale na końcu tego wszystkiego jest Polska świetna, duża, słowem: Polska”.

„Gdy we wrześniu 1863 roku (14 lat po śmierci kompozytora) wojska rosyjskie zdemolowały pałac Zamoyskich w Warszawie w odwecie za nieudany zamach uczestników powstania styczniowego na namiestnika Teodora Berga, nikt zapewne nie zdawał sobie sprawy, że zniszczenie stojącego tam fortepianu zyska wymiar symboliczny. Cyprian Kamil Norwid – który w młodości poznał Chopina w Paryżu – uwiecznił ten moment, podnosząc go w słynnym wierszu Fortepian Chopina do rangi starcia kultur i systemów wartości” – przypomina Artur SZKLENER, muzykolog, nauczyciel akademicki i menedżer kultury.

Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/artur-szklener-fryderyk-chopin-poeta-polskiej-wolnosci/

Co pięć lat pianiści z całego świata przybywają do Warszawy

.Konkurs Chopinowski powołał do życia Jerzy Żurawlew, polski pianista urodzony w 1887 roku w Rostowie nad Donem. Do poświęcenia się zawodowo pianistyce miały go przekonać trzy zdarzenia – zauroczenie grą Ignacego Jana Paderewskiego, którego usłyszał w ósmym roku życia, fascynacja Polonezem A-dur Fryderyka Chopina oraz opinia Józefa Hoffmana, że posiada wybitny talent muzyczny. W 1907 roku Żurawlew przyjechał do Warszawy, gdzie podjął studia w Instytucie Muzycznym u Aleksandra Michałowskiego.

W 1922 roku, już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, Żurawlew założył szkołę muzyczną w Białymstoku. Jak przyznawał, to właśnie wtedy zaczął myśleć o zorganizowaniu konkursu w całości poświęconego muzyce Chopina.

„Wracałem z Białegostoku pociągiem. Pełno było młodzieży. Usłyszałem rozmowy: »Chopin to jest zło«, »roztkliwia duszę ludzką«, »to jest sentymentalizm, którego nie da się pogodzić z dzisiejszym światem«, »trzeba go wycofać z programu konserwatorium«. »No ładne rzeczy. Jak temu zapobiec?« – zastanawiałem się. Pomyślałem, że skoro szaloną popularnością cieszą się wszelkiego rodzaju zawody sportowe, to może właściwą formą będzie konkurs” – opowiadał po latach. Wkrótce potem – w roku 1925 – z jego inicjatywy rozpoczęły się starania o zorganizowanie międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. Pierwsza edycja konkursu odbyła się w 1927 roku w pięknym gmachu Filharmonii Warszawskiej.

„Do udziału w konkursowych szrankach stanęło 26 pianistów z ośmiu krajów. Wśród nich był reprezentujący Związek Radziecki dwudziestoletni Dymitr Szostakowicz, który zresztą żadnej nagrody nie zdobył. Zwyciężył inny pianista radziecki, Lew Oborin, a miejsca drugie i trzecie przypadły reprezentantom Polski – Stanisławowi Szpinalskiemu i Róży Etkin-Moszkowskiej. Uczestnicy konkursu ćwiczyli w prywatnych domach zamożnych warszawiaków, jako że organizatorzy pierwszej edycji nie pomyśleli o tym, by zapewnić odpowiednią liczbę sal do ćwiczeń. To niedopatrzenie nigdy się już nie powtórzyło” – opisuje Aleksander LASKOWSKI, rzecznik prasowy Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina.

Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/aleksander-laskowski-konkurs-chopinowski-ma-prawie-sto-lat/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 stycznia 2025