Katastrofa demograficzna w Chorwacji. Szkoły świecą pustkami

W dniu 8 września, tydzień później niż w Polsce, rozpoczął się rok szkolny 2025/26 w Chorwacji. W popularnym regionie turystycznym Dalmacja aż 33 szkoły nie przyjęły ani jednego ucznia najmłodszej klasy szkoły podstawowej. Media podkreślają, że w klasach w całym kraju jest o 3 tys. mniej uczniów, niż rok wcześniej.
Katastrofa demograficzna w Chorwacji
.Gazeta „Slobodna Dalmacija” zaalarmowała: „Smutna demografia w Chorwacji już dawno przestała być kwestią samych obliczeń, lecz stała się rzeczywistością, która zmienia oblicze wielu obszarów geograficznych, a także naszej gospodarki, rynku pracy, a na pewno edukacji. Wskaźniki dotyczące przyrostu naturalnego nie napawają optymizmem w dłuższej perspektywie. Nawet formalny wzrost liczby ludności w ostatnich latach, który zawdzięczamy przede wszystkim zagranicznym pracownikom i powracającym emerytom, przyczynia się do tego w niewielkim stopniu. Obcokrajowcy przyjeżdżają tu (bowiem) głównie sami, bez rodzin”.
Prognozy wskazują na dalszy spadek liczby uczniów. Według ministerstwa nauki, edukacji i młodzieży, w szkołach podstawowych i średnich będzie uczyć się od września około 444 500 dzieci i nastolatków, a więc o 3 tys. mniej niż w roku szkolnym 2024/25. Ukazująca się codziennie „Slobodna Dalmacija” przeanalizowała sytuację w Dalmacji, zbierając dane z czterech regionalnych kuratoriów oświaty (w żupaniach splicko-dalmatyńskiej, zadarskiej, szybenicko-knińskiej i dubrownicko-neretwiańskiej). Wnioski są niepokojące, bowiem aż w 33 szkołach ani jeden uczeń nie zapisał się do pierwszej klasy. Zamknięta została szkoła w miejscowości Vignaj (gmina Orebić) na półwyspie Peljeszac, chętnie odwiedzanym latem przez Polaków. – Jeśli w przyszłości pojawią się dzieci, będą one uczęszczać do podstawówki w Orebić – poinformowali urzędnicy
Ale są też pojedyncze dobre informacje. Po 17 latach ponownie otworzono szkołę na wyspie Drvenik Veliki na Morzu Adriatyckim, położoną w odległości około 2 km od stałego lądu i 20 km od Splitu, drugiego największego miasta w Chorwacji. – Do klasy łączonej będą uczęszczać dwaj uczniowie. Jeden w pierwszej klasie, a drugi w czwartej – przekazano.
Sytuacja demograficzna w Dalmacji nie jest aż tak zła?
.Nieco lepsze wiadomości publikuje „Zadarski List”. – Chociaż współczynnik urodzeń stopniowo spada z roku na rok, całkowita liczba zapisanych dzieci w żupanii zadarskiej wzrosła z 1625 do 1648. Jest to niewielki wzrost, lecz świadczy on o korzystniejszych trendach demograficznych w naszym regionie. Jednak jeśli chodzi o miasto Zadar, tej jesieni do szkół będzie uczęszczać mniej dzieci, tj. 756, podczas gdy w poprzednim roku szkolnym było ich 772 – przekazała Tihana Magasz, kierowniczka miejskiego Wydziału Administracyjnego ds. Edukacji i Szkoleń.
Media opisują ciekawy przykład miasteczka Vrgorac (położonego w odległości około 40 km od Makarskiej, popularnego kurortu wypoczynkowego). Burmistrz Mile Herceg pochwalił się w mediach społecznościowych, że miejscowość zajmuje czwarte miejsce w regionie, jeśli chodzi o dodatni przyrost naturalny w 2024 r. (urodziło się o 43 osoby więcej niż zmarło). Tymczasem dziennikarze uważają, że jest zgoła inaczej, powołując się na dane władz żupanii (województwa). We Vrgoracu zarejestrowano w 2024 r. narodziny 69 dzieci, a 74 osoby zmarły.
Państwowy program „motywacji” dla szkół
.„Nie jest to zatem naturalny wzrost, ale kontynuacja negatywnych trendów. Co prawda, liczby nieznacznie poprawiły się w porównaniu do lat poprzednich, lecz jest to prawdopodobnie wynik nowych działań demograficznych na szczeblu państwowym. Region Vrgorac stopniowo wymiera, podobnie jak znaczna część Chorwacji. Liczba uczniów w podstawówce spadła od 2013 do 2024 r. o prawie 40 proc.” – zauważyły lokalne media.
Jednym z pomysłów na ułatwienie rodzicom przygotowań do nowego roku szkolnego są dofinansowania części kosztów dla uczniów szkół podstawowych (zakupów podręczników, przyborów szkolnych, itp.). Gmina Sv. Filip i Jakov (w pobliżu Biogradu na Moru) zaoferowała blisko 400 uczniom pomoc o wartości ponad 20 tys. euro. Zaznaczono, że nie trzeba kupować materiałów dydaktycznych samodzielnie, ponieważ dzieci otrzymają je bezpłatnie na początku roku szkolnego.
Rząd Chorwacji stara się też na różne sposoby „motywować” szkoły. Organizuje się np. coroczny konkurs na placówkę oświatową z najpiękniejszym ogrodem. Dwukrotnie tytuł – w konkursie z udziałem ponad tysiąca szkół – zdobywała szkoła w miejscowości Cista Velika (Dalmacja), nazwana na cześć wielkiego chorwackiego poety, eseisty, tłumacza Ivana Gorana Kovaczicia. Uczęszcza do niej 61 uczniów, a funkcję dyrektora pełni od 1991 r. Ivan Pleicz.
Depopulacja chorwackich regionów
.Chorwaci piszą też o wyspie Hvar, nazywanej „lawendową”. W miejscowości Suczuraj nie urodziło się w 2024 r. ani jedno dziecko – i jest to jedyny taki przypadek na 556 gmin (i miast) w Chorwacji. Co ciekawe, władze gminy Suczuraj przygotowują jednak przedszkole. Tymczasem większość mieszkańców to osoby w starszym wieku.
W poprzednim roku zmarło tam 12 osób, więc przyrost naturalny wyniósł minus 12. Pięć lat wcześniej, w 2020 r., urodziło się tam pięcioro dzieci, w 2021 r. – troje, w 2022 r. – czworo, a dwa lata temu – dwoje. W roku ubiegłym nie odnotowano już jednak żadnego takiego przypadku. Gmina wprowadziła wsparcie finansowe, przeznaczając 663 euro na pierwsze dziecko, 929 euro – na drugie i 1327 euro – na trzecie i każde kolejne. Dofinansowuje również zakup zeszytów, ćwiczeń i materiałów do nauki dla uczniów szkół podstawowych, a po raz pierwszy w historii powstaje przedszkole.
„Depopulacja od dawna niszczy wiele chorwackich regionów, nie znając litości ani dla wysp, ani terenów pagórkowatych i górzystych, ani dla płaskiej Slawonii” – zauważyła „Slobodna Dalmacija”. Dzieci np. na Hvarze mają daleko do jakichkolwiek większych ośrodków. Po ukończeniu podstawówki większość wybiera szkoły średnie na lądzie, głównie w Splicie i Makarskiej. To jednak kosztuje, a promy nie kursują często. „Poza tym nie mamy innych lekarzy poza podstawową opieką zdrowotną. Jeśli potrzebujesz pediatry, musisz pojechać do Jelsy, Hvaru lub Makarskiej, tak samo jak do dentysty. Jeśli twoje dziecko potrzebuje aparatu ortodontycznego i usług ortodontycznych, musisz pojechać do Splitu lub Metkovicza. To problem dla wielu rodziców” – przyznał w rozmowie z mediami burmistrz Suczuraja, Ivan Slavicz.
Demografia to klucz do rozwoju
.Na temat coraz bardziej osłabiającego Europę problemu niskiego przyrostu naturalnego i braku zastępowalności pokoleń, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Jan ŚLIWA w tekście „Demografia, głupcy!„. Autor zwraca w nim uwagę na ogrom zagrożeń wiążących się z tzw. „polityką otwartych drzwi”.
„W 1885 r. Afryka miała tylko 100 milionów, m.in. w wyniku wywozu niewolników przez Arabów i Europejczyków przez stulecia. Europa (bez Rosji) miała wtedy 275 milionów – stosunek wynosił prawie 3:1 na korzyść Europy. Obecnie (2020) Afryka ma 1,3 miliarda, a w 2050 r. ma mieć 2,4 miliarda, 1/4 ludności świata”.
„To nie może nie mieć konsekwencji. Społeczeństwa afrykańskie są również bardzo młode, 40 proc. ludności ma poniżej 15 lat. To znaczy, że dominuje młodzież, w naturalny sposób aktywna seksualnie (stąd olbrzymia skala AIDS) i skłonna do ryzyka (dzieci żołnierze). To powoduje również, że połowa ludności nie ma praw wyborczych. Nawet na Zachodzie widzieliśmy rebelie młodzieży – liczebnej, lecz bez znaczenia w polityce: pokolenie dorosłych wysyła nas do Wietnamu, a my nie mamy nic do powiedzenia. W Afryce rządzą dorośli, również starzy dyktatorzy. To budzi niezadowolenie. Narusza też transmisję tradycji i kultury między pokoleniami. Kiedyś dzieci uczyły się, obserwując starszych i naśladując ich zachowanie, teraz żyją we własnym świecie. Taki przyrost uniemożliwia budowę odpowiedniej infrastruktury, państwo nie nadąża, przeżycie ułatwia korupcja. Kto może, wysyła dzieci do szkół za granicę, kilkadziesiąt procent chce emigrować. Emigrują nie tylko do Europy, również do lepiej prosperujących krajów afrykańskich i do lokalnych metropolii. Lagos, stolica Nigerii, w 1965 r. miało 350 tysięcy mieszkańców, a w 2012 r. – 21 milionów. Oczywiście większość to slumsy, ale chęć wyrwania się jest silniejsza. Podobnie wygląda z emigracją do Europy”.
.„Nieliczni mają możliwość wyjazdu w formie cywilizowanej. Posiadają wykształcenie, które pozwala na pracę, a dzięki zasobom mogą kursować między oboma światami. Na dole są ci, którzy tylko w telewizji widzą świat białego człowieka i o nim marzą. Kto przekracza pewien próg zamożności, może myśleć o ucieczce. Finanse są ważne, bo transfer kosztuje 2000–3000 dolarów, czyli roczny dochód. Chęć wyrwania się jest potężna, lecz przeprawa nie jest łatwa. A z drugiej strony otwarte granice nie są rozwiązaniem, trzeba widzieć fakty. Sam kiedyś napisałem (i zostałem zrugany za cynizm), że otwarcie granic przez Angelę Merkel było zachętą do ładowania się na chybotliwe łódki i ryzykowania życia na morzu. Co ciekawe, gdy w 2017 ruch się zmniejszył, a łodzie ratunkowe podpływały aż pod wody terytorialne Libii, proporcjonalna liczba zaginionych wzrosła pięciokrotnie. Popyt rodzi podaż – przemytnicy ładowali na 9-metrowe pontony do 130 osób, wielokrotnie więcej niż dopuszczalnie. Na „nawigatora”, który miał nawiązać kontakt z ratownikami, wyznaczano jednego z pasażerów (za zniżkę w cenie). Do tego, by silnik wartości 8000 euro nie przepadł, przemytnicy podpływali drugą łódką i go zabierali, pozostawiając pasażerów w dryfującym pontonie. Sama droga przez Libię wiąże się z brutalnym wykorzystywaniem przez przemytników, a droga przez Niger i Algierię jest ponoć jeszcze gorsza, lecz tam się żaden dziennikarz nie zapuszcza. Promocja takiej migracji ma z humanitaryzmem niewiele wspólnego” – pisze Jan ŚLIWA.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/jan-sliwa-demografia-glupcze/
PAP/MJ