Kim był Krzysztof Kąkolewski - prekursor reportażu psychologicznego?

Krzysztof Kąkolewski

Dnia 16 marca 1930 r. urodził się pisarz i reporter Krzysztof Kąkolewski. Był autorem pierwszego w Polsce wywiadu rzeki i prekursorem reportażu psychologicznego. „Drążył temat do głębi. Rozgrywał psychologiczne pojedynki z rozmówcami” – powiedziała żona twórcy Joanna Kąkolewska.

Kim był Krzysztof Kąkolewski?

.”Był pedantycznym perfekcjonistą. Każdy temat drążył do głębi. Rozgrywał psychologiczne pojedynki z rozmówcami. Dążył do samodoskonalenia, samorozwoju i tego uczył studentów. Zarzut, że jego reportaże to fikcja, spowodował, że jednemu ze zbiorów nadał tytuł «Baśnie udokumentowane»” – powiedziała Joanna Kąkolewska, żona reportera i pisarza Krzysztofa Kąkolewskiego.

„Był otwarty na pomysły, innowacje, a jednocześnie nazywano go «człowiekiem osobnym», który nie pasował do szarego PRL-u, ale i później – do III RP. Zawsze szedł pod prąd. W najgorszych stalinowskich czasach, zamiast pisać produkcyjniaki, potrafił jako «reporter interwencyjny» piętnować nadużycia komunistycznej władzy. Gdy w latach 70. ekipa Gierka podlizywała się władzy RFN, by zdobyć kredyty, on rozmawiał z byłymi hitlerowcami, a po wojnie – szanowanymi obywatelami tego kraju, burzył ich komfort, zadawał im niewygodne pytania o nierozliczoną przeszłość” – wskazała.

Krzysztof Kąkolewski urodził się 16 marca 1930 r. w Warszawie w rodzinie legionisty, prawnika i bankowca Zdzisława Kąkolewskiego oraz dawnej konspiratorki Polskiej Organizacji Wojskowej Władysławy z Marusieńskich. Ojciec pisarza zginął 17 września 1939 r. jako ochotnik podczas obrony Warszawy. „Brak ojca, choć wydał mnie na łaskę i niełaskę innych, wyrobił we mnie impuls niezależności. Od 17. roku życia nauczyłem się uczyć i zarabiać na siebie” – powiedział Marcie Sieciechowicz, autorce poświęconej mu biografii „Potwór z Saskiej Kępy”.

„Pokolenie” i „Sztandar Młodych”

.Okupację wraz z matką przeżył w Suchedniowie. Jako nastolatek kopiował dla tamtejszej komórki ZWZ-AK mapy sztabowe dostarczane mu przez konspiratorów, jednak był za młody na walkę w partyzanckim oddziale. Po wojnie wrócił do Warszawy. W wieku 18 lat rozpoczął pracę w tygodniku „Pokolenia”. Równolegle ze studiami na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego redagował interwencyjne reportaże w „Sztandarze Młodych”. Jako pierwszy opisał korupcję na Akademii Medycznej we Wrocławiu. W tekście „Udzielne księstwo starachowickie” opisał mafijny układ, na którego czele stali komendant UB i sekretarz PZPR. Do patologii z pogranicza władzy i świata przestępczego w III RP w województwie świętokrzyskim wrócił po 40 latach w książce „Ukradli im czterysta lat”.

W czerwcu 1956 r. w Poznaniu zbierał materiały do reportażu, gdy wybuchły robotnicze protesty. Cenzura okroiła mu tekst pt. „Co mówią w Poznaniu?” z piętnastu do trzech stron. Dwa lata później za „krytykę odchodzenia od przemian Października” został wyrzucony ze „Sztandaru Młodych”. Zatrudnił się w „Kurierze Polskim”. Od końca lat 50. opublikował reportaże kryminalne o nierozwikłanych sprawach kryminalnych: „Książę oszustów”, „Sześciu niewidzialnych”, „Zbawiciel świata porwany” i „Umarli jeżdżą bez biletu”. W „Trzech złotych za słowo” (1964) Krzysztof Kąkolewski opisywał niezwykłe historie, które kryły się za banalnymi z pozoru ogłoszeniami prasowymi. Przypadkowy ogłoszeniodawca stawał się jednocześnie ich bohaterem i narratorem.

Wiele reportaży Krzysztofa Kąkolewskiego było naznaczonych wojną – po upływie pół wieku, w 2010 r., zostały one zebrane w dwóch tomach pt. „Węzły wojny”. Opisał w nich m.in. losy żołnierza AK Michała Issajewicza, ps. „Miś” – jednego z wykonawców wyroku śmierci na „kata Warszawy „generała SS Franza Kutscherę. W reportażu „Barwy hetmanów i czerń SS” z 1963 r. opisał wydanie w ręce gestapowców komendanta głównego AK gen. Grota-Roweckiego przez Ludwika Kalksteina. Z osadzonym w Strzelcach Opolskich zdrajcą rozmawiał wiele godzin.

Scenarzysta filmów fabularnych

.Krzysztof Kąkolewski był autorem scenariuszy do kilkunastu filmów fabularnych i dokumentalnych. W 1965 r. zagrał samego siebie – reportera „Kuriera Polskiego” – w „Ktokolwiek wie…” Kazimierza Kutza. Cztery lata później Janusz Majewski zrealizował według powieści Kąkolewskiego film kryminalny „Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię”. Wspólnie naręcili dokumentalny „Album Fleischera”, nagrodzony na festiwalach w Mannheim i San Francisco. Ze współscenarzystą „Ktokolwiek wie…” Andrzejem Mularczykiem Kąkolewski napisał „Metryki do wglądu”.

We wrześniu 1971 r. ożenił się z Joanną Kołodziejską. „Często uczestniczy w seansach z bohaterami. Poza tym ma masę kłopotu z korespondencją, umawianiem terminów, przepisuje pierwszą wersję tekstów” – pisał o swojej żonie, z którą przeżył 44 lata i która de facto pełniła funkcję jego asystentki. „Dzień zaczynał od pracy przy kawie z sześciu łyżeczek neski (popularna kawa rozpuszczalna – przyp. red.). Pomysły zapisywał w notesie, tworzył fiszki, segregował je tematycznie. Pisał wyłącznie na maszynie” – powiedziała Kąkolewska.

Autor pierwszego polskiego wywiadu rzeki

.Krzysztof Kąkolewski wprowadził nowe gatunki literackie. Cykl rozmów z nieukaranymi zbrodniarzami hitlerowskimi „Co u pana słychać?” to pierwszy z wymyślonego przez niego gatunku – reportażu psychologicznego, w którym ukazywał przeżycia i reakcje bohaterów. „Pisał w oparciu o akta, źródła, analizę wypowiedzi rozmówców i badał, jak to nazywał, «kąt rozwarcia kłamstwa». Zgłębiał ich psychikę” – wskazała Kąkolewska. Jego „Wańkowicz krzepi” (1973) był pierwszym polskim wywiadem rzeką.

„Podczas pracy przy «Wańkowicz krzepi» spotkania z bohaterem trwały po dwie, trzy godziny. Odbywały się przynajmniej raz na tydzień w mieszkaniu Wańkowicza” – wspominała Kąkolewska. Podkreśliła, że proces twórczy był burzliwy i nie mniej ciekawy od samego wywiadu. W pewnym momencie Wańkowicz zerwał współpracę, jednak po kilku dniach mistrzowie reportażu zakopali wojenne topory.

Krzysztof Kąkolewski nie stronił od tematów trudnych, co przysparzało mu nie tylko rzeszę czytelników, ale i wpływowych wrogów. Na początku lat 70. pojawił się pomysł, by stworzyć cykl reportaży o nieukaranych niemieckich zbrodniarzach – zbiór „Co u pana słychać?”. Na liście rozmówców znaleźli się badający czaszki więźniów obozów koncentracyjnych antropolog dr Hans Fleischacker, prokurator Hermann Stolting, który skazywał na karę śmierci polskich mieszkańców Bydgoszczy i oficerowie SS Otto von Fircks i Aleksander Dolezalek, realizatorzy planu przesiedleń polskiej ludności Generalplan Ost. Jednym z rozmówców Kąkolewskiego był odpowiedzialny za śmierć tysięcy mieszkańców Warszawy w 1944 r. SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth. Zbrodniarz nigdy nie wyraził skruchy. „Żołnierze opowiadali: «Dzieci do nas strzelają, więc my strzelamy do dzieci»” – tłumaczył podczas spotkania w Westerland na wyspie Sylt, gdzie po wojnie był burmistrzem. Byłego lekarza Luftwaffe, który przeprowadzał zbrodnicze eksperymenty na więźniach, dr Hubertusa Strugholda, po wojnie nazywanego „ojcem medycyny kosmicznej”, pisarz odnalazł w San Antonio w Teksasie (USA).

Prekursor reportażu psychologicznego

.”Mąż przetarł szlak dla nieznanego wówczas w PRL reportażu psychologicznego. Z akt Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich wybrał do rozmowy kluczowe «mózgi» hitleryzmu, ludzi, którzy po upadku III Rzeszy kształtowali mentalność kolejnych pokoleń Niemców w RFN i mieli wpływ na ich postawy. Oni reprezentują generację, która o wojnie nie chce mówić, nie chce pamiętać niemieckich zbrodni i nie wykazuje refleksji ani skruchy” – wyjaśniła Kąkolewska.

Po wydaniu „Co u pana słychać?” zalała go fala hejtu. „Tylko nieliczni stali po jego stronie. Wśród nich był Wańkowicz” – dodała Kąkolewska. Praca jej męża odniosła jednak skutek. Po opublikowaniu niemieckojęzycznej wersji tekstu o Dolezalku i ujawnieniu jego roli w wysiedleniach tysięcy Polaków trzech niemieckich pracowników Instytutu Badań Wschodu we Vlotho zaprotestowało i naukowiec-nazista został zwolniony.

W PRL niektórzy zrozumieli „Co u pana słychać?” na opak: autorowi zarzucano, że uczłowiecza zbrodniarzy, że podaje im rękę na powitanie, oskarżano go nawet o zdradę. „Nie wszyscy rozumieli, że mąż ustala okoliczności zbrodni popełnianych przez jego rozmówców, zmusza ich do otworzenia się, do powiedzenia ukrywanej prawdy. Nie rozumiano, że nie fraternizował się ze zbrodniarzami, przeciwnie – zadawał im trudne pytania, burzył ich komfort, odbierał poczucie spokoju” – wyjaśniła Kąkolewska.

Był jedynym polskim dziennikarzem, który był obecny na procesie sekty Charlesa Mansona – zabójców żony Romana Polańskiego i kilku innych osób w rezydencji na przedmieściu Los Angeles. „Pojechałem tylko dzięki temu, że ktoś za mnie zaręczył, że wrócę. Wyjeżdżałem z niepokojem, dlatego że za 204 dolary mogłem najwyżej zostać na lotnisku, zjeść kolację i wrócić” – wspominał. Po powrocie opisał swój pobyt w kalifornijskiej komunie hipisów. „Przyjmowali mnie, bo przyjechałem z kraju o ustroju, który chcieli wprowadzić w swoim” – wyjaśniał.

„Po wydaniu «Jak umierają nieśmiertelni» naraził się «warszawce» i jej elitom artystycznym. W PRL ludzie nie wierzyli, że w domu Polańskiego organizowano narkotykowe orgie” – wskazała żona reportera. Krzysztof Kąkolewski prowadził ćwiczenia i seminaria z reportażu na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego w latach 1956-1962 i 1964-2004.

Reporter to zawód twórczy, a nie odtwórczy

.”Podczas wykładów w grupie reportażu nauczył nas, że reporter to zawód twórczy, a nie odtwórczy. Traktowaliśmy go jak mistrza, prawdziwego guru reportażu” – powiedział student i uczeń Kąkolewskiego, dziennikarz Bogdan Możdżyński. „Był nieprzeciętnym reportażystą i nietypowym pedagogiem, traktował nas po przyjacielsku, był pomocny i wyrozumiały, choć wiele od nas wymagał” – wyjaśnił. Po latach Możdzyński pomagał Kąkolewskiemu w weryfikacji zebranego materiału do książki „Popiełuszko. Będziesz ukrzyżowany” (2010).

W latach 80. częściej niż na Saskiej Kępie mieszkał w rodzinnym, modrzewiowym dworku w Suchedniowie. „Dzięki temu uniknął wielu nieprzyjemności w stanie wojennym. Nie schlebiał żadnej władzy ani w PRL, ani po 1989 roku, ale też nie wyrażał ostentacyjnego buntu, który traktował jako odwzorowanie tego, przeciwko czemu ten bunt jest skierowany” – podkreśliła Kąkolewska. Przypomniała, że tylko raz, w październiku 1956 roku, zaangażował się w przemiany. „Dla mnie miarą wartością człowieka jest stopień jego niezależności” – oceniał w „Wańkowicz krzepi”.

W ciągu ponad pół wieku pracy Krzysztof Kąkolewski wydał łącznie 39 książek w nakładzie ponad 1,5 mln egzemplarzy. Zmarł 24 maja 2015 r. w Warszawie. Na płycie nagrobnej na Powązkach wyryto jego sentencję „Żył jak chciał”. „Często jednak powtarzał: «żyłem nie swoim życiem» i płacił wysoką cenę za niepodporządkowywanie się systemowi” – podsumowała Joanna Kąkolewska.

Jaka opowieść o Polsce jest nam dzisiaj potrzebna?

.Na temat współczesnej polskiej literatury na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze Zbigniew MENTZEL w tekście „Jaka opowieść o Polsce jest nam dzisiaj potrzebna?”.

„Polska literatura współczesna jest bogata i różnorodna, co roku niemal objawiają się w niej nowe talenty. Mamy wielu pisarzy i, chyba jeszcze więcej, pisarek wybitnych, otwartych na świat, ciekawych tego, jak się zmienia i co te zmiany nam przynoszą (wymienię dla przykładu, Magdalenę Grzebałkowską, Dorotę Masłowską, Olgę Tokarczuk). A jednak…”.

”A jednak jako czytelnik polskiej literatury współczesnej (przyznaję: nie dość systematyczny, co mój sąd osłabia) często miewam poczucie niedosytu, poczucie, że twórczy potencjał, żywotne siły w literaturze tej zawarte są z różnych powodów krępowane, nie znajdują ujścia, że pełno w niej możliwości zmarnowanych, tematów zaniechanych, nie podjętych. Powtarzam sobie wtedy słowa przytoczone w jednym ze szkiców tej książki, słowa Kazimierza Wyki, krytyka i historyka, który polską literaturę znał i ducha jej pojmował jak mało kto polską literaturę znał i ducha jej pojmował jak mało kto: „Literatura polska w jej rozwoju od Bogurodzicy do braci Brandysów (B+B+B), jest taka, jaką jest, ale (…) ona mogła być inną. Ona powinna być inną”.

.”Szkice tu zebrane pochodzą z różnych lat, ale we wszystkich wyrażane są przeze mnie dwa te same zasadnicze przekonania, niezbyt zapewne oryginalne. Pierwsze, że tym, którzy w literaturze poszukują prawdy, nie wolno przeszkadzać, pogrążając ich w kłamstwie i dwuznacznościach. Drugie, że pisać o rzeczywistości „bez stawiania jej pytań: po co jest i czemu służy?” (Wyka), to zadanie zbyt łatwe, niegodne artysty” – pisze Zbigniew MENTZEL.

LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/zbigniew-mentzel-jaka-opowiesc-o-polsce-jest-nam-dzisiaj-potrzebna/

PAP/Maciej Replewicz/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 16 marca 2025