Międzynarodowy Dzień Kobiet to 28 lutego, zawłaszczony przez komunistów i przeniesiony na 8 marca

Międzynarodowy Dzień Kobiet

Międzynarodowy Dzień Kobiet obchodzony współcześnie 8 marca, swoją pierwszą odsłonę miał jeszcze w 1909 r. Musiało jednak minąć 15 kolejnych lat, zanim na stałe wpisał się w kalendarz polskich tradycji.

Międzynarodowy Dzień Kobiet – geneza święta

.Pierwsze obchody Międzynarodowego Dnia Kobiet zorganizowano w 1909 r. i to wcale nie 8 marca, ale 28 lutego. Wtedy to – jak przypomniała politolog Krystyna Leszczyńska-Wichmanowska – Socjalistyczna Partia Ameryki (Socialist Democratic Party of America) postanowiła celebrować w Stanach Zjednoczonych Narodowy Dzień Kobiet. Zwykło się uważać, że miał to być hołd złożony dla upamiętnienia strajku tamtejszych włókniarek, ale – konkluduje Leszczyńska-Wichmanowska – była to „wyłącznie próba ideologizowania” święta, które tak naprawdę miało inne, w dodatku dwojakie korzenie. Po pierwsze było odpowiedzią na marsze kobiet z lat 1857 i 1908, a po drugie – próbą zwrócenia uwagi mężczyzn na to, że kobiety pracują w skandalicznych warunkach, zaś w dodatku nie mają nawet praw wyborczych.

Pięć miesięcy po Amerykankach głos zabrały Europejki. Stało się to w Kopenhadze na Międzynarodowej Socjalistycznej Konferencji Kobiet. Wtedy to ponad sto reprezentantek różnych organizacji uchwaliło, że każdego roku obchodzony będzie „specjalny dzień kobiet”. W kopenhaskiej konferencji wzięła udział m.in. delegacja Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej Galicji i Śląska Cieszyńskiego, podpisana w dokumentach jako „Austrian Poland”. Przedstawicielka polskich socjalistek postulowała „aby kobiety na całym świecie stanęły szeregowo […] i niezależnie od tego czy walczą o bezpośrednie interesy proletariuszek, zawsze myślały, że każdy sukces musi podnosić na duchu całą klasę robotniczą”.

Obrady w Kopenhadze nie skończyły się jednak ustaleniem żadnej konkretnej daty dnia kobiet. Skąd zatem wziął się 8 marca? Tu zdania są podzielone. Jedni, jak włoska badacz Alessandra Gissi, uważają, że po raz pierwszy tego dnia świętowano w Berlinie w 1914 roku, choć sama „data wydaje się być wybrana przez przypadek”. Inni zdają się przypisywać sukces tego terminu Włodzimierzowi Leninowi, który dla upamiętnienia udziału kobiet w rewolucji lutowej, ustanowił „święto proletariackie, dzień kobiet pracujących, którego głównym hasłem było zjednoczenie robotników”, czytamy u historyk Beaty Goworko-Składanek. Według kalendarza gregoriańskiego początek wybuchu rewolucji lutowej przypadł właśnie 8 marca.

Kiedy w Polsce zaczęto obchodzić Dzień Kobiet?

.Bez względu na to, czy obchodzenie dnia kobiet naprawdę miało jakiś związek z demonstracjami robotnic w Piotrogrodzie, w różnych krajach zaczęto obchodzić to święto w tamtym okresie właśnie 8 marca. W Polsce kobiety na swój dzień musiały trochę poczekać, choć odrodzona po zaborach Rzeczpospolita była jednym z pierwszych krajów, w którym uzyskały prawa wyborcze (już w listopadzie 1918 r.).

Za pierwszy dzień obchodów święta kobiet w Polsce uważany był 24 marca 1924 r. Wtedy to w Warszawie rozpoczęły się trzydniowe obrady Zjazdu Rady Naczelnej Koła Polek. Co ciekawe, terminu „dzień kobiet” jako pierwsze wcale nie użyły uczestniczki zjazdu, ale redakcja „Kurjera Polskiego”. Zrobiła zaś tak pewnie ze względu na wrażenie, jakie wywarł na wszystkich pochód sufrażystek przez centrum stolicy pod pomnik Adama Mickiewicza i siedzibę PPS-u. Do uczestniczek pochodu przemówienie wygłosiły współpracowniczka Józefa Piłsudskiego (a w niedalekiej przyszłości posłanka) Zofia Praussowa oraz dziennikarka Stanisława Woszczyńska. Głos zabrał też Rajmund Jaworowski – warszawski radny i działacz PPS-u. Podobne do warszawskiego spotkania i wiece odbywały się także w innych miastach, a do udziału w nich namawiała Polska Partia Socjalistyczna. „Kobiety! Stawcie się licznie gdyż omawiane będą sprawy, które Was bardzo obchodzą!” – wzywali socjaliści.

Zjazd sufrażystek w Warszawie

.O szczegółach zjazdu w Warszawie wiadomo dzięki relacji na łamach „Bluszczu”. Obrady odbyły się w dużej sali Centralnego Towarzystwa Rolniczego przy ul. Kopernika 30 (kamienica została uszkodzona podczas Powstania Warszawskiego, ale ją odbudowano i stoi do dziś – przyp. red.). Jak informował „Bluszcz”, stawiły się sufrażystki z całej Polski. „Przybyły nie tylko z największych miast, takich jak Lwów, Gdańsk czy Wilno, ale i prowincjonalnych Szydlic, Ostroga, Radomia, ziemi Kieleckiej, Końskich, Skierniewic, Cieszyna, tak że sala wypełniła się po brzegi” – relacjonowała gazeta.

Jak na przedsięwzięcie z gruntu socjalistyczne przystało, podejmowano głównie tematy dotyczące warunków socjalnych, prawa pracy dla kobiet, higieny czy dostępu do opieki zdrowotnej oraz omawiano zagadnienia dotyczące dzieci, które jeszcze wtedy dość powszechnie były zatrudniane w przemyśle. Poruszano również problematykę obronności, która miała być aktem nie militaryzmu, a utrwalenia pokoju. Dowodziły tego wykłady księżnej Marii Tarnowskiej, późniejszej uczestniczki Powstania Warszawskiego, oraz „porucznik Wittkówny” (najprawdopodobniej chodzi o Marię Wittek, przyszłą pierwszą kobietę generał Wojska Polskiego) na temat „zabezpieczenia od napaści wroga”.

Wśród innych postulatów, jakie znamy dzięki artykułowi w „Gazecie Robotniczej” – organie PPS-u – było np. utrzymanie ośmiogodzinnego dnia roboczego z „angielską sobotą”, jak wtedy nazywano sześciogodzinną dniówkę. Były również inne żądania, takie jak „żłobki i ochrony dla dzieci”, „równa płaca za równą pracę”, „ustawa o służbie domowej”, „zakaz zawierania małżeństw przez osoby dotknięte ciężkiemi, zarażliwemi chorobami” czy wreszcie „zniesienie wszelkich przepisów, krzywdzących dzieci nieślubne i utrudniających im byt”. W PRL-u dniem kobiet nie był jednak 24 marca, ale 8 marca, bo pamięć o zjeździe z 1924 r. nie potrwała długo, a rządzącym po 1945 r. polskim komunistom bliżej było do Lenina niż do rodaków – socjalistów.

Od radykalnego feminizmu ku konserwatyzmowi

.Społeczeństwo, w którym obecnie żyjemy we Francji, nie jest wcale takie złe i być może nie ma potrzeby dokonywania takiego przewrotu cywilizacyjnego, za jakim opowiada się ruch transpłciowy – mówi Marguerite STERN w rozmowie z Nathanielem GARSTECKA.

Nathaniel GARSTECKA: – Pani feministyczne zaangażowanie zawsze różniło się od feminizmu głównego nurtu. Nie wahała się Pani na przykład prowadzić akcji w krajach Maghrebu. O czym wówczas Pani myślała?

Marguerite STERN: – W tamtym czasie byłam aktywistką FEMEN. Moja pierwsza akcja w Maghrebie miała miejsce w Tunezji w szczególnym kontekście: chodziło o obronę Aminy Sboui, tunezyjskiej dziewczyny, która należała do ruchu FEMEN i została uwięziona. Postanowiliśmy więc, wraz z niemiecką aktywistką i dwoma francuskimi, domagać się jej uwolnienia. Nie wahaliśmy się, ponieważ FEMEN był ruchem, który rozwijał się na arenie międzynarodowej i wydawało nam się niemożliwe pozostawienie jednej z nas w więzieniu, skoro nie zrobiła nic złego.

Więc tak, jest to zaangażowanie, które wymaga wielu osobistych inwestycji, a czasami oznacza narażanie się na niebezpieczeństwo. To totalny sposób na życie, a kiedy to robisz, wpływa to na każdy aspekt twojego życia. To nie jest jak organizowanie konferencji w sobotnie popołudnie.

Jeśli się nie wahałam, to dlatego, że byłam wtedy bardzo zła. Byłam bardzo młoda, miałam 23 lata. Następnie przeprowadziłam kolejną akcję w Maroku, tym razem w obronie dwóch uwięzionych tam homoseksualistów. Można powiedzieć, że byłam w stanie buntu, głównie przeciwko traktowaniu kobiet i homoseksualistów. Musiałam wyrazić ten bunt, sprawić, by został usłyszany. To, co podobało mi się w FEMEN, to fakt, że kiedy podejmowaliśmy działania, zazwyczaj byliśmy słyszani, a przekaz docierał.

.Często bardzo trudno było zmierzyć wpływ naszych działań, ponieważ to nie jest tak, że proponujesz ustawę, a potem ona przechodzi lub nie. Była to bardziej kwestia wpływu, pracy kulturowej, pracy metapolitycznej, która moim zdaniem wydawała się przynosić owoce, ponieważ tworzyliśmy ważne debaty w społeczeństwie. Czułam się jak w domu w tej medialnej roli, w której niekoniecznie zawsze znajdujemy rozwiązania, ale przynajmniej dotykamy pewnych problemów.

PAP/Marta Panas-Goworska/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 8 marca 2025