Prof. Harvey MANSFIELD: Męskość jest dziś bezrobotna

Męskość jest dziś bezrobotna

Photo of Prof. Harvey MANSFIELD

Prof. Harvey MANSFIELD

Politolog, emerytowany profesor Uniwersytetu Harwardzkiego, jeden z czołowych amerykańskich ekspertów zajmujących się historią myśli politycznej, autor książki "Manliness".

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Problem męskości nie polega na tym, jakoby ona nie istniała. Męskość istnieje, lecz jest bezrobotna. Istnieje zarówno w naszej ludzkiej naturze, jak i w ludzkim wychowaniu, które towarzyszy człowieczej naturze i z nią współpracuje – pisze prof. Harvey MANSFIELD

Bezrobotna męskość

.Być może nie zgadzacie się z tym, co przekazuje myśl Platona oraz Arystotelesa, i wolelibyście ujmować naturę tak, jak czyni to nowożytna nauka, czyli jako coś czystego i niczym nieskażonego. W takim przypadku warto wziąć pod uwagę dotyczące męskości ustalenia psychologii społecznej i biologii ewolucyjnej, które ewidentnie wykazują, że stereotypy odnoszące się do mężczyzn i kobiet są zasadniczo trafne. Mężczyźni wraz z męskością, jaką emanują, nadal są wśród nas, mimo neutralnego płciowo charakteru naszego społeczeństwa. Nie trzeba namawiać mężczyzn, by byli mężczyznami, ani domagać się odrodzenia męskości (jak niegdyś William James wzywał do utworzenia jakiegoś moralnego ekwiwalentu wojny). Działania podejmowane przez islamistycznych faszystów są wystarczającym dowodem na to, że pomimo stopnia naszego rozwoju cywilizacyjnego wciąż można natrafić na barbarzyńskich rzezimieszków, chcących nas zaatakować. Do obrony przed tą budzącą grozę i przesadną męskością potrzebujemy nie tyle wyobrażania sobie jakiegoś moralnego ekwiwalentu wojny, ile stoczenia prawdziwej walki. Tutaj właśnie męskość może odgrywać przydatną rolę. Z tego i z innych względów zasługuje ona na pewien (ostrożny) respekt.

Bezrobotna męskość nie jest w dziejach świata niczym nowym, a u jej źródeł nie leży feminizm. Jak zobaczyliśmy, feminizm skłonny jest raczej podłączać się pod męskość, niż przeciwko niej występować. Niemniej całe to przedsięwzięcie, którym jest nowożytność, można ujmować jako próbę stałego pozbawiania męskości zajęcia. Nowożytny liberalizm stawiał sobie za cel stan rozumu – stan, w którym miało się urzeczywistnić wielowiekowe dążenie do racjonalnego zapanowania nad naturą i ludzkim życiem, rozpoczęte wraz z Machiavellim i osiągające swój szczyt u Hegla. Stan rozumu nie ma za podstawę męskiej asertywności ani od niej nie zależy, stanowiąc po prostu odzwierciedlenie obiektywnego dostrzeżenia wszelkiego racjonalnego rozwoju, do jakiego doszło na przestrzeni dziejów.

.Jednakże pierwszy nowożytny myśliciel, czyli Machiavelli, za punkt wyjścia przyjął spostrzeżenie, iż współczesny mu świat cierpiał na tę przypadłość, jaką jest „ambitne próżniactwo”. Owszem, ambicja była w nim obecna, ale pozostawał pogrążony w próżniactwie, gdyż nie miał nic do roboty. Powodem tego był fakt zdominowania świata przez chrześcijaństwo – religii przedkładającej pośmiertne zbawienie ponad doczesne zaszczyty, ku którym mogłaby być skierowana ambicja męskich mężczyzn. Świat uległ zniewieścieniu, czemu chciał przeciwdziałać Machiavelli. Uznał, że najlepiej będzie zniszczyć lub przynajmniej umniejszyć wpływ przyszłego świata na świat doczesny, dzięki czemu – jak mogłoby się wydawać – męskość odzyskałaby swą starożytną zaciekłość. Mówił też o „cnocie” (virtù) w sposób mogący wskazywać, iż jakoś demaskuje cnotę moralną w arystotelesowskim sensie. Jednak jego „pełnia zła” nie była całkiem męska.

Aby ograniczyć ludzką ambicję wyłącznie do świata doczesnego, Machiavelli musiał oczyścić ją z pretensji do wznoszenia się ponad ten świat poprzez bycie dobrym człowiekiem. Trafnie zauważył, że każdy, kto chce czynić dobro, ostatecznie zatęskni za większym dobrem, niż jest możliwe na tym świecie. Owo pragnienie dobra trzeba odcinać poprzez rozbudzanie nowej lojalności względem tego świata czy też ziemi oraz nowego zapału (animo) pozwalającego tej ziemi bronić. Sformułowana przez Machiavellego koncepcja animo zastępuje i upraszcza klasyczne pojęcie thymosu. Podczas gdy ten ostatni skłania się ku idealizowaniu samego siebie oraz poświęcaniu bronionego przez siebie ciała w imię jakiegoś wyższego celu, w przypadku animo nie mamy do czynienia z tego typu paradoksalnymi komplikacjami: chodzi o ducha zainteresowanego wyłącznie zachowaniem przy istnieniu własnego ciała. Animo Machiavellego, zamiast idealizować siebie, redukuje się do zwierzęcej agresji, niemającej jakichś wyższych pragnień. Dąży tylko do zdobywania coraz to kolejnych rzeczy, gdyż niezależnie od tego, ile się posiada, nigdy nie jest to wystarczające. Aby zaś zdobywać coraz więcej, mężczyźni muszą przypominać swym postępowaniem zarówno lwa, jak i (nawet w większym stopniu) lisa. Muszą posługiwać się i siłą, i podstępami, czyli pośrednimi środkami w rodzaju tych stosowanych przez kobiety i stanowiących przeciwieństwo męskiej bezpośredniości.

Mężczyźni muszą zachowywać się w sposób „odpowiedni dla swoich czasów”, czyli – jak byśmy powiedzieli – odpowiednio do danej sytuacji, zachowując elastyczność. Ta ostatnia cecha nie jest natomiast czymś właściwym męskiemu mężczyźnie, podobnie jak zresztą uciekanie się do podstępów. Jeśli porównamy klasyczną koncepcję thymosu z animo Machiavellego (w której to idei podstępność zajmuje miejsce centralne), będziemy w stanie lepiej uchwycić różnicę pomiędzy męskością a agresją – złożonym, lecz upraszczającym pojęciem ową odmienność zacierającym.

.Dzięki Machiavellemu narodziła się nowożytna idea „bezpieczeństwa”, stanowiąca antytezę męskości. Choć punktem wyjścia dla tego myśliciela była krytyka faktu, iż męskość pozostaje bez zajęcia, koniec końców sam ją tego zatrudnienia pozbawił. Machiavelli próbował „uprościć” męskość, tak by poprawić jej skuteczność. Odtąd miała ona służyć czynieniu ludzi nie tyle lepszymi, ile silniejszymi. Według Machiavellego było to „roztropne”, jednak moim zdaniem trudno takie podejście uznać za przejaw mądrości. Mądrość polega bowiem na zdawaniu sobie sprawy z tego, że potrzebujemy siły, a także doskonałości. Tego typu mądrości można poszukiwać w klasycznej filozofii, lecz kryje się ona również w Biblii i jest właściwa zwykłym, religijnym osobom, niestarającym się upraszczać swego życia tak, by móc nad nim zapanować, oraz przeżywającym je w sposób bardziej spełniony i świadomy niż ktoś będący uczniem Machiavellego.

Po Machiavellim nowożytna koncepcja racjonalnej kontroli stopniowo nabierała kształtu. Można prześledzić jej rozwój w myśli wielu filozofów, z których każdy poszukiwał nowych i coraz to lepszych środków mających prowadzić do jednego celu, czyli do „rozszerzania – jak tylko to możliwe – granic ludzkiego władztwa”. Twierdzenie to pochodzi od Francisa Bacona, stanowiąc motto jego naukowej utopii i będąc wymierzonym w Kościół oraz wszelkie inne instytucje lub doktryny, które chciałyby owo „ludzkie władztwo” ograniczać. W początkach nowożytności racjonalna kontrola oznaczała ludzkie panowanie przeciwstawiane władzy boskiej, a kwestia religii wysuwała się wówczas na plan pierwszy. Mogłoby się wydawać, że męskość powinna być oczywistą sojuszniczką idei sprawowania władzy przez ludzi zamiast poddawania się Bożej opatrzności, gdyż do ważniejszych funkcji męskości należy obstawanie przy ludzkiej istotności. Jednak nowożytne myślenie nie przewiduje miejsca na współpracę z męskością ani nie dba o thymos, zwłaszcza w jego ambitnym, wyższym wymiarze, odnoszącym się do pewnej odmiany ofiarnego idealizmu. Nowożytne panowanie rozumu różni się od tego opisywanego w filozofii klasycznej, która zasadniczo sprzyja męskości, występując wyłącznie przeciwko jej ewidentnym wadom, nie zaś jej istotowej, paradoksalnej naturze. „Nasza” racjonalna kontrola, obawiająca się bardziej męstwa niż strachu, zamierza poradzić sobie bez męskości, starając się ją czymś zastąpić i pozbawić zajęcia, posługując się w tym celu środkami zachęcającymi lub wręcz zmuszającymi do postępowania w sposób pozbawiony dramatyzmu.

Tak więc zastąpiliśmy męskiego mężczyznę „burżujem”, czyli postacią o kilku obliczach, z których żadne nie cechuje się męskością. Jedno z nich to profesjonalista, czyli ktoś ukazany już jako wzór płciowej neutralności. Człowiek staje się profesjonalistą dzięki przejściu ujednoliconej edukacji, a podstawą jego oceny są pewne obiektywne kryteria – nie musi się on wykazywać żadnymi męskimi dokonaniami. Choć jeden profesjonalista bywa lepszy od drugiego, zasadniczo wszyscy profesjonaliści jako tacy są profesjonalistami w równym stopniu: jednego da się zastąpić drugim, a kobieta może zająć miejsce mężczyzny. Cechują się oni „profesjonalnym opanowaniem”, nie zaś męską pasją; nie ulegają również gniewowi jak ci, którzy okazjonalnie mogą odczuwać pokusę przyłożenia w zęby jakiemuś łajdakowi, postępując przez to „nieprofesjonalnie”. Profesjonaliści traktują się nawzajem z „zawodową uprzejmością”, ale nigdy z szarmanckością. Kolejny niemęski typ promowany w naszym społeczeństwie stanowi wytwór nowożytnej technologii. Posiadamy takie same sztuki jak Grecy: są wśród nas stolarze i inni rzemieślnicy, włącznie z ratownikami i ochroniarzami, których porównać można do ciężkozbrojnych wojowników z Lachesa i którzy czynią sztukę z męstwa. Jednak wraz z rozwojem nauki i technologii poszerzyliśmy spektrum sztuk, dodając do niej wiele nowych: pojawili się choćby rozmaici mechanicy i konserwatorzy, zajmujący się naprawianiem zepsutych rzeczy (aby sprawować racjonalną kontrolę, trzeba wszak kontrolować również porażki).

Ludzie obsesyjnie interesujący się własnym zdrowiem – których podzielić można na „wyznawców” zdrowia fizycznego lub psychicznego – starają się poddawać racjonalnej kontroli własne życie. Są niemęscy, ponieważ pragną dłuższego lub bardziej bezproblemowego życia, nie zaś życia krótkiego, ale bogatego w wydarzenia, na szlachetny wzór Achillesa. Zwolennicy merytokracji są na tyle niemęscy, że uważają, iż ich zasługi powinny być dostrzegane i nagradzane w ramach systemu edukacji, wyręczającego ich w męskim zadaniu obstawania przy swoim poprzez przyznawanie im zaszczytów, o które nie muszą prosić ani walczyć. Racjonalna kontrola obawia się bycia zdemaskowaną i zmuszoną do ponoszenia odpowiedzialności za swoje panowanie, a zatem twierdzi, że jedynie reprezentuje tych, których kontroluje. Rozmaici „reprezentanci” – włącznie z prawnikami, aktorami, agentami i wszelkimi pośrednikami – są niemęscy, gdyż poprzez reprezentowanie innych dyskretnie unikają obstawania przy swoim, zadowalając się pewnym procentem od danej transakcji. Męscy są ci politycy, którzy czynią to, co ich zdaniem jest słuszne – niemęscy zaś są ci, którzy czynią to, co jest słuszne zdaniem ich wyborców. Handel jest niemęski, ponieważ cechuje się materializmem, przedkładając zyski ponad zwycięstwo oraz kompromisy ponad sprawiedliwość. W życiu o handlowym charakterze nie ma miejsca na ofiary, a opiera się ono na kalkulacji ewentualnych korzyści. Najsłynniejsza obrona męskiego rycerstwa jest zarazem atakiem na właściwe nowożytności kalkulowanie. Edmund Burke, opisując uwięzienie Marii Antoniny podczas rewolucji francuskiej, rozpacza, że nikt nie okazał się na tyle męski, by ją pomścić: „Czasy rycerstwa przeminęły. Nastały czasy sofistów, ekonomistów i kalkulatorów, a chwała Europy zgasła na zawsze”.

Wychwalający rycerskość okrzyk Burke’a stanowi w istocie obronę arystokracji w obliczu tej głównej rewolucji nowożytnej, jaką jest wprowadzenie demokracji. Sugeruje on, że również samą demokrację można postrzegać jako „antymęską”. Owszem, właściwa demokracji szczera wymiana poglądów, w ramach której jeden człowiek dyskutuje z drugim – jak to się mówi – „na równych prawach” (nawet jeśli nie są oni sobie w pełni równi), ma w sobie coś męskiego. Niemniej demokracja jest antymęska o tyle, że współdziała z nowożytnym rozwojem w zakresie poszerzania racjonalnej kontroli – chodzi tu choćby o objęcie taką kontrolą społeczeństwa, które to dążenie było ewidentne podczas rewolucji francuskiej oraz w okresie po niej następującym. Demokraci, obaliwszy zwyczaje i tradycje dawnego ustroju, ich zdaniem utrzymujące naród w stanie niewoli i nierówności, muszą je zastąpić jakąś nową władzą, mianowicie władzą rozumu. Rozum likwiduje anomalie oraz osobliwości chroniące wcześniej arystokrację, zamiast tego traktując wszystkich tak samo i demokratycznie. Konsekwencją było więc powstanie kodeksu napoleońskiego, utworzenie biurokracji mającej go wcielać w życie oraz wprowadzenie systemu edukacji kształcącego biurokratów – wszystko to miało służyć sprawowaniu racjonalnej kontroli.

Jakie cechy męskości czynią z niej przedmiot ataków ze strony nowożytnie pojmowanego postępu? Możemy tu wskazać każdy z omówionych już aspektów męskości, gdyż wszystkie stanowią przeszkodę w zaprowadzaniu racjonalnego panowania. Męskość musi udowadniać własną wartość i potrzebuje do tego publiczności. Stara się być teatralna, lubi dramatyzm i domaga się uwagi. Racjonalna kontrola preferuje rutynę i nie ceni nadmiernego pobudzenia. Męskość często wymaga złożenia ofiary z własnych interesów, a zatem interesują ją kwestie honoru i hańby, nie zaś pieniędzy i kalkulacji, do których z kolei odwołuje się racjonalna kontrola. Podczas gdy pod panowaniem racjonalnej kontroli nasze życie powinno być uregulowane określonymi zasadami, męskości nie wystarcza to, co zaledwie legalne lub konwencjonalne.

.Męskość woli wojnę, lubi ryzyko i jest pełna podziwu dla bohaterów. Racjonalna kontrola optuje za pokojem, deprecjonuje ryzyko, a ponad bohaterów przedkłada postacie dające wzór swym zachowaniem. Męskość wprawdzie bywa krucha i podatna na zranienia, ale nie przyznaje się do ludzkich słabości. Racjonalna kontrola wyżej stawia nasze słabe niż silne strony i gustuje raczej w naszym poczuciu winy niż dumie. Nie odwołuje się do naszego rozumu, lecz sięga do naszych lęków, nadziei i uczuć, za ich pomocą pobudzając nas do podporządkowania się jej (nikt nie potrzebuje pobudek do bycia kimś męskim ani na takie pobudki nie reaguje). Męskość lubi się popisywać i chce być doceniana. Krytycznie odnosi się też do tych, którzy nie są w stanie sprostać jej wysokim standardom. Jest wspaniałomyślna, ale łatwo feruje wyroki. Racjonalna kontrola woli nie być publicznie dostrzegana i nie przepada za wysokimi standardami, gdyż tych nie da się ująć za pomocą reguł ani uczynić powszechnie obowiązującymi. Łatwiej przebacza chciwość niż gniew; pochwały kieruje tylko ku przyszłości, a winą obarcza wyłącznie przeszłość.

Co oczywiste, męskość, dzięki porażkom racjonalnej kontroli, nie zniknęła całkiem ze świata. Istnieje sport zawodowy, w którym męskość uwydatnia się bardziej niż, dajmy na to, w dziedzinie edukacji – jednakże naszych sportowców, o wiele bardziej zaprzątniętych zarabianiem pieniędzy niż rozlewaniem krwi, bynajmniej nie dałoby się pomylić z gladiatorami lub rycerzami. Nasza merytokracja pozostaje ograniczona polityką „akcji afirmatywnej”, mającej służyć tym, którzy bez pomocy nie byliby w stanie odnieść sukcesu. Akcja afirmatywna jest zaś czymś męskim tylko wówczas, gdy stosujemy ją wobec samych siebie. Handel jest niemęski, choć handlowe przedsięwzięcia mają pewnego męskiego ducha, dzięki czemu Tocqueville może powiedzieć, że „w swój sposób uprawiania handlu Amerykanie wkładają coś w rodzaju heroizmu”. Ma tu na myśli sytuację, gdy w 1835 roku jankescy żeglarze udali się do Chin i z powrotem, po to by móc sprzedać funt herbaty o jeden sou taniej od konkurencji – wykazując się przy tym zarówno wyrachowaniem, jak i pewnym bohaterstwem. Amerykanie są również urodzonymi sprzedawcami, można więc powiedzieć, że w czynności sprzedawania przejawia się męska strona handlu. Gdy sprzedawcy zachwalają zalety danego produktu, mają skłonności do przesadzania – a takie przechwalanie się jest czymś dobrym z męskiego punktu widzenia. Wszystkie te fakty (w tym zwłaszcza popularność sportu) pokazują, że od męskości nie da się całkiem uciec, nawet jeśli będzie ona ograniczana lub umniejszana poprzez racjonalną kontrolę.

Widać, że rozmaite aspekty męskości mają tę wspólną cechę, iż służą wyrażaniu – czy też, by użyć mojego ulubionego określenia – obstawaniu przy istotności danej jednostki. Na ludzką istotność składa się istotność poszczególnych jednostek ludzkich. Gdy jednostki te się gromadzą, ich istotność przekłada się na istotność konkretnej wspólnoty, na przykład kraju, partii lub innej całości. Odpowiedzialność za naszą indywidualność spoczywa na męskości. Ponieważ zaś indywidualność musi być potwierdzana w odniesieniu do innych i w przeciwstawieniu względem nich, jej tworzenie jest w swej istocie aktem politycznym. By tożsamość mogła powstać, trzeba uzmysłowić jej istnienie tym, którzy mogliby przeciwko niej oponować – natomiast to uzmysławianie niekiedy dokonuje się na polu bitwy, a niekiedy za pomocą perswazji. Męskość nigdy nie jest bezinteresowna: owszem, może cechować się szlachetnym oddaniem jakiejś sprawie, ale zawsze chodzi w niej o jakieś własne „ja”.

.Racjonalna kontrola dąży do wyzwolenia się od jednostkowego „ja”, postrzeganego przez nią jako coś arbitralnego, niepotrzebnie absorbującego uwagę, pociągającego za sobą rozmaite uwikłania oraz irracjonalnego. Tak więc stara się ona umniejszać istotność jednostek. Profesjonalizm sprawia, że jedną osobę można zastąpić inną (na przykład jednego lekarza drugim); dzięki technologii dysponujemy maszynami, które może obsługiwać każdy, kto zapozna się z zasadami ich wykorzystywania; demokracja przekazuje władzę w ręce pewnej liczby bezimiennych jednostek – czyli tłumowi, jak mawiano niegdyś, czy też większości, jak mawiamy teraz. Tego typu jednostki są wzajemnie zastępowalne, gdyż nie mają żadnej indywidualności. Z punktu widzenia racjonalnej kontroli byłoby bowiem najlepiej, gdybyśmy nie posiadali indywidualności, wskutek czego dałoby się nami rządzić bez konieczności uwzględniania naszych słabostek lub wysłuchiwania głupich wymówek, mających uzasadniać opór przez nas stawiany. Racjonalna kontrola wierzy nie tyle w indywidualność, ile w indywidualizm – indywidualizm jednostek zasadniczo do siebie podobnych, tak jak jest to w Hobbesowskim stanie natury. Współcześnie kontrola ta często odwołuje się do idei różnorodności, lecz zarazem przyjmuje egalitarystyczną wizję sprawiedliwości, wskutek czego męskość, będąca źródłem różnorodności, zostaje pozbawiona zajęcia. Mówiąc tutaj o racjonalnej kontroli, spersonifikowałem tę koncepcję, zamiast wskazywać poszczególnych myślicieli promujących ją w rozmaite, nieraz sprzeczne ze sobą sposoby. Mam na myśli nowożytny projekt rozpoczęty przez Machiavellego i Bacona, na długo zanim zrodził się feminizm, którego powstanie można by datować na drugą połowę XVIII wieku, kiedy to żyła Mary Wollstonecraft.

Zagrożenia związane z bezrobotną męskością

.Zagrożenia związane z bezrobotną męskością polegają na tym, że tej męskości jest wówczas albo zbyt mało, albo zbyt wiele. Jej zbyt mała ilość stanowiłaby konsekwencję sukcesu nowożytnego projektu racjonalnej kontroli, gdyż ma on na celu likwidację chaotycznej, hałaśliwej męskości. Niezrównany Tocqueville rozważa taką ewentualność: ujmuje demokrację jako element dalekosiężnego procesu czynienia obywateli bardziej podobnymi do siebie nawzajem oraz konformistycznymi w swoim postępowaniu. Pisał on ponad półtora wieku temu, jednak dzięki swej przenikliwości poczynił tak trafne spostrzeżenia, że do dziś pozostaje zdecydowanie najlepszym specjalistą w zakresie demokracji amerykańskiej czy jakiejkolwiek innej. Obawiał się stopniowego konstruowania nowego, demokratycznego despotyzmu, „potężnej i opiekuńczej władzy”, chcącej całkowicie oszczędzić ludziom „trudu myślenia i wszelkich trosk żywota”. Tego typu tendencjom można zdaniem Tocqueville’a przeciwdziałać za pomocą tej demokratycznej instytucji, którą jest samorząd i która umacnia jednostkową dumę. Tym bowiem, czego nam najbardziej brakuje, jest nie tyle pokora, ile właśnie duma – Tocqueville twierdzi, że byłby skłonny zamienić kilka pomniejszych cnót na tę wadę. Choć przyznaje, że pod wpływem demokratycznej równości ludzie niechętnie akceptują czyjąkolwiek władzę, stając się przez to krnąbrnymi, osobiście podziwia „niejasne zrazu pojęcie”, kryjące się „w umyśle i sercu każdego człowieka” i skłaniające ku politycznej niezależności – czy moglibyśmy je określić mianem thymosu?

Tocqueville opowiada się za męskością jako za remedium na demokratyczny despotyzm. Właśnie ona nadaje charakter opisywanym przez niego demokratycznym instytucjom i praktykom. Jednak gdy sięgniemy z kolei do Nietzschego, ujrzymy zagrożenia związane z nadmiarem męskości. Wyrażana przez tego filozofa pogarda dla współczesnej „miękkości” przypomina Tocqueville’owską krytykę demokratycznego despotyzmu; w atakach Nietzschego na stadną moralność powtarza się żywiony przez Tocqueville’a lęk, iż każdy naród zostanie sprowadzony do poziomu „stada onieśmielonych i pracowitych zwierząt, których pasterzem jest rząd”. Niemniej w obliczu tego samego zagrożenia Nietzsche odrzuca postulowaną przez Tocqueville’a politykę umiarkowania, zamiast tego wzywając do kulturowej przemiany, do przewartościowania wartości. Jak wskazano w rozdziale trzecim, jego zdaniem ludzie raczej wybiorą nicość niż brak woli, a wzywając do rozbudzania w sobie woli mocy, Nietzsche sam zilustrował niebezpieczeństwo, przed którym przestrzegał. Z pewnością nie zgadzałby się on z nazistami, jednak stał się dla nich inspiracją. A choć zapewne nie był taką inspiracją dla komunistów, w jego myśli ujawniało się coś, o co również im chodziło. Komuniści mówili bowiem o „walce o pokój”, lecz zawsze bardziej interesowali się walką niż pokojem. Miłowali wojnę w równym stopniu co naziści i cechowali się taką samą bezwzględnością. Współcześni islamscy radykałowie są pełni tego samego ducha: co prawda określają siebie jako pobożnych, ale wzywają imienia bożego po to, by nie tyle odpowiednio kształtować własną wolę, ile ją umacniać i urzeczywistniać.

Nasza ocena męskości musi uwzględniać oba skrajne zagrożenia związane z jej niedostatkiem lub nadmiarem. Gdy zauważamy tylko jedno z nich, nieświadomie popadamy w drugie. Nowożytni filozofowie stojący za projektem racjonalnej kontroli obawiali się głównie thymosu podżegającego do idealizmu – przygotowali zatem grunt pod utworzenie nudnego, burżuazyjnego społeczeństwa, wypranego zarówno z miłości, jak i ambicji. Nietzsche w swej odrazie do tak nieciekawego środowiska wyzwolił męskość z wszelkich ograniczeń z wyjątkiem samokontroli, potrzebnej do umacniania własnego „ja”. Oczywiście ci, którzy po nim przyszli, zapomnieli o tym, co w jego wizji było szlachetnego, przyswajając sobie wyłącznie jej brutalność. Lecz mimo wszystko znajdujemy się obecnie w sytuacji niezbyt odbiegającej od tej, z jaką musieli mierzyć się filozofowie klasyczni. Owszem, współczesne skrajności są bardziej skrajne niż te starożytne. Jesteśmy bardziej racjonalni niż ówcześni ludzie (a przynajmniej tak samych siebie postrzegamy), choć dzieje totalitarnych ustrojów dowodzą, że zarazem cechujemy się większą samowolą. Bezkompromisowemu rozumowi, za pomocą którego obaliliśmy boski autorytet, towarzyszy niczym nieskrępowana wola, niszcząca samorządność i dopuszczająca się ludobójstw. Czy tylko przypadkiem pierwsze ateistyczne reżimy w dziejach człowieka były jednocześnie pierwszymi ustrojami totalitarnymi? Niemniej nasze doświadczenia potwierdzają trafność wniosków, do jakich w kwestii męskości doszli Platon i Arystoteles, według których należy mierzyć w coś pośredniego pomiędzy jej nadmiarem i niedostatkiem. Przy realizacji tej ogólnej strategii mogą oni być nam przewodnikami (…).

Wpływ naszego neutralnego płciowo społeczeństwa o wiele mocniej zaznacza się formalnie i w prawie publicznym niż faktycznie w życiu prywatnym. Jednak nawet w sferze prywatnej przedstawiciele obu płci często doświadczają zakłopotania i zagubienia. Chodzi tu o problem z legitymizacją, który dotyczy neutralnego płciowo społeczeństwa i który omówiłem w rozdziale pierwszym, ze zwróceniem szczególnej uwagi na kwestię zajęć domowych. W naszym liberalizmie nie ma doktryny ani zestawu idei uzasadniających takie zachowania, ku którym mężczyźni i kobiety w naturalny sposób się skłaniają i w zakresie których potrzebowaliby moralnego wychowania. Tak więc przedstawicielom obu płci wydaje się, że muszą te skłonności w sobie tłumić, nie zaś rozwijać, a w placówkach publicznych próbuje się namawiać chłopców, by bawili się lalkami, natomiast dziewczynki, by bawiły się… no, może jednak nie pistoletami. Lepszym wychowaniem byłoby takie, które czyniłoby dzieci oraz dorosłych bardziej świadomymi samych siebie – zarazem byłoby ono bardziej szczere i mniej manipulatorskie niż to, jakie staramy się uprawiać teraz. Lepszą doktryną publiczną byłaby taka, która bardziej respektowałaby to, jak chcemy i powinniśmy żyć jako kobiety lub mężczyźni w sferze prywatnej. Nie należy się dziwić ani temu, że mężczyźni są męscy i niekiedy nieco apodyktyczni, ani temu, że na kobietach czasem będzie to robić wrażenie, a kiedy indziej wzbudzi w nich sceptycyzm. Powinniśmy się spodziewać, że kobiety będą reagować na męskość z uśmiechem albo trzymając ją w karbach i znajdując dla niej jakieś pożyteczne zajęcie, albo okazjonalnie ją jeszcze bardziej rozbudzając. Należy oczekiwać, że to kobiety za pomocą swej kobiecej sztuki ponownie utkają z nas całość.

Takie właśnie jest państwo liberalne – „liberalne” w szerokim sensie tego słowa, obejmującym zarówno politycznych liberałów, jak i politycznych konserwatystów. Jednak przy konstruowaniu neutralnego płciowo społeczeństwa państwo to poddało się nieliberalnemu impulsowi, polegającemu na próbie narzucenia liberalnego państwa liberalnemu społeczeństwu. Państwo liberalne w imię płciowej bezstronności opiera się na pewnej abstrakcji, nie mając ani męskiego, ani żeńskiego charakteru. Lecz w rzeczywistości ludzie nie są w stanie w ten sposób żyć, czujnie dławiąc wszelkie myśli lub impulsy mające źródło w ich płci. Owszem, by zapewnić kobietom możliwość robienia kariery, potrzebujemy neutralnego płciowo państwa – ale w neutralnym płciowo społeczeństwie nie uwzględnia się liberalnego rozróżnienia na państwo i społeczność ani na to, co publiczne, i to, co prywatne. Zakłada się w nim, że zasady rządzące życiem publicznym powinny obowiązywać również w życiu prywatnym.

.Wskutek tego kobietom wydaje się, że zdradzają sprawę kobiecą, jeśli nie zachowują się jak mężczyźni. Bynajmniej tak jednak nie jest. Udowodniono już, że kobiety potrafią kompetentnie wypełniać publiczne profesje. Kobiety powinny móc robić karierę, ale nie należy ich do tego przymuszać – a zarazem należy od nich oczekiwać kobiecości. Mężczyźni natomiast nie tylko powinni mieć swobodę bycia męskimi, lecz także powinno się tego od nich wymagać. Wolne społeczeństwo nie przetrwa, jeśli będziemy się cieszyć tak wielką wolnością, że nie będzie się nam stawiać żadnych wymagań.

Harvey Mansfield

Fragment książki: Męskość, tłum. Eliza Litak, wyd. Instytut Pileckiego, Warszawa 2023 [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 listopada 2024
Fot. Pixabay