Najdawniejsza zbrodnia? Pterozaur pogryziony przez krokodyla

Nowo odkryta skamieniałość jest świadectwem, że 76 mln lat temu pterozaur został pogryziony przez krokodyla – informują naukowcy na łamach „Journal of Paleontology”.
Pterozaur pogryziony przez krokodyla
.Krąg szyjny należący do pterozaura, który odkryto w prowincji Alberta w Kanadzie, nosi ślady krokodylich zębów. Skamieniałość datowano na 76 mln lat (okres kredowy).
Na kręgu szyjnym dopatrzeć się można niewielkiego, mierzącego cztery mm, śladu po zębie krokodyla.
„Kości pterozaurów są bardzo delikatne. Znalezienie skamieniałości, na których ponadto widać wyraźne ugryzienia jest tym bardziej wyjątkowe. W tym wypadku dochodzi jeszcze fakt, że mamy do czynienie z młodym osobnikiem” – opisuje główny autor artykułu, Caleb Brown z Royal Tyrrell Museum of Palaeontology (Kanada).
Krąg szyjny należał do zwierzęcia o nazwie Cryodrakon boreas. Rozpiętość jego skrzydeł szacuje się na dwa metry. Dorosłe osobniki tego gatunku osiągały wysokość żyrafy, a rozpiętość skrzydeł ok. 10 m.
Naukowcy analizowali znalezisko, posługując się mikrotomografią komputerową. Dzięki temu upewnili się, że ślady na kości nie są wynikiem uszkodzenia podczas fosylizacji lub wykopalisk, ale faktycznie skutkiem ugryzienia.
Jak precyzują badacze, nie da się rozstrzygnąć, czy pterozaur był żywy czy martwy w momencie ugryzienia. Nie jest jednak wykluczone, że krokodyle czasami polowały na młode pterozaury.
Dinozaurów nie wskrzesimy. Ale co z wymierającymi gatunkami?
.Adiunkt w Muzeum i Instytucie Zoologii PAN oraz członek Polskiego Towarzystwa Nauk o Człowieku i Ewolucji, Martyna MOLAK-TOMSIA, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Wiemy, że wskrzeszanie wymarłych gatunków nie jest możliwe w przypadku dinozaurów, ponieważ nie dysponujemy zachowanym materiałem genetycznym. Jak jednak prezentuje się stan wiedzy w przypadku stworzeń, których materiał posiadamy, na przykład mamutów czy wymierających dziś gatunków? Czy potrafimy je wskrzesić?”.
„DNA podczas śmierci komórkowej ulega zniszczeniu tak jak i cała komórka. Jej pozostałościami żywią się mikroorganizmy, trawiąc DNA na drobne fragmenty. Zachodzi też rozkład fizykochemiczny. Z czasem DNA staje się coraz bardziej zdegradowane i zmienione chemicznie. W wyniku silnej fragmentacji i modyfikacji staje się też podatne na zanieczyszczenia. Bardzo dużo źródeł DNA znajduje się w powietrzu, którym oddychamy; DNA zawierają też między innymi nasz naskórek oraz cząsteczki śliny. Materiał antyczny jest otoczony wieloma świeżymi i kompletnymi źródłami materiału genetycznego, które potrafią tak przykryć informację pierwotną, że nie jesteśmy w stanie jej odczytać”.
Jak podkreśla, „dzięki dynamicznej ewolucji badań nad materiałem genetycznym udało się odczytać kompletne DNA neandertalczyka, mamuta czy tura”.
„W nauce obecny jest termin »deekstynkcja«, który oznacza dziedzinę wiedzy zajmującą się możliwością wskrzeszania wymarłych stworzeń. Teoretycznie mamy takie możliwości. Jedną z metod byłoby odpowiednie zmodyfikowanie DNA żyjącego zwierzęcia najbliższego genetycznie temu, które chcemy „odtworzyć”. Drugą byłoby poddanie dobrze zachowanego jądra komórkowego naprawie i wszczepienie go do komórki jajowej surogatki”.
„Nie wiemy, czy efektem takiego eksperymentu będzie faktycznie wskrzeszenie wymarłego stworzenia, czy raczej pewna forma mutacji już istniejącego, np. słonia indyjskiego. Wiemy, że DNA nie jest jedynym elementem, który wpływa na funkcjonowanie istoty żywej. Nie jest więc do końca pewne, w jakim stopniu odtworzone zwierzę będzie wyglądało i funkcjonowało jak jego wymarły pierwowzór ani jak te ewentualne różnice wpłyną na jego rozwój i przeżywalność. Deekstynkcja jest bardzo droga i potencjalnie mało efektywna. Żeby taki eksperyment miał jakikolwiek sens i osiągnął swój cel, którym jest odtworzenie populacji wymarłego gatunku, niezbędne jest powołanie do życia kilkudziesięciu jego przedstawicieli, którzy muszą różnić się genomem. Występuje także problem ekologiczny. Stworzenia oddziałują na ekosystem, w którym funkcjonują. Powołanie do życia populacji, która wymarła, nawet na skutek ludzkiego działania, może w istotny sposób zachwiać równowagą ekosystemu” – pisze Martyna MOLAK-TOMSIA w tekście „Dinozaurów nie wskrzesimy. Ale co z wymierającymi gatunkami?” – pełen artykuł [LINK]
PAP/WszystkocoNajważniejsze/eg