
Obowiązkowy egzamin dla Rosjan na Łotwie z fatalnymi wynikami

61 proc. obywateli Rosji przebywających na Łotwie, którzy wzięli udział w obowiązkowym egzaminie z języka łotewskiego, nie zdało tego testu. Obowiązkowy egzamin dla Rosjan i jego zaliczenie stanowią warunek dalszego pozostania obywateli rosyjskich na Łotwie – powiadomiła we wtorek łotewska agencja LETA.
Egzamin dla Rosjan na Łotwie
.Rosjanie mogli przystępować do egzaminu w terminie od 11 kwietnia do 29 sierpnia. Do udziału w teście zgłosiło się ponad 13 tys. osób, ale faktyczna liczba uczestników okazała się mniejsza i wyniosła ponad 11 tys. Około 6,5 tys. obywateli Rosji zadeklarowało, że zamierza zdawać egzamin ponownie – poinformowała dyrektor Narodowego Centrum Edukacji (VISC) Liene Voronenko.
Z obowiązku udziału w teście zwalnia wypełnienie specjalnej ankiety. Pojawiają się w niej pytania dotyczące m.in. inwazji Rosji na Ukrainę, sowieckiej okupacji Łotwy czy pomników z czasów ZSRR. W przypadku ponad 80 Rosjan, którzy wybrali tę formę weryfikacji, łotewskie organy porządku prawnego uznały, że te osoby stanowią potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i odmówiły im zezwolenia na pobyt – powiadomił portal Ukrainska Prawda za serwisem Delfi.
Pobyt stały tylko dla znających j. łotewski
.Latem 2022 roku łotewski Sejm zdecydował, że obywatele Rosji mogą otrzymać pozwolenie na pobyt stały tylko po udowodnieniu znajomości języka urzędowego, czyli łotewskiego, na poziomie A2. Zmiany w prawie imigracyjnym dotyczą osób, które miały łotewskie obywatelstwo albo posiadały status „nie-obywateli”, następnie otrzymały obywatelstwo Rosji, a obecnie mają pozwolenie na stały pobyt na Łotwie. Od reguły są wyjątki, np. związane z wiekiem czy stanem zdrowia. Łącznie testy powinno zdać około 18 tys. osób.
List z prośbą o opuszczenie Łotwy dla 6 tys. Rosjan
.Jeśli obywatele Rosji nie przedłożą w urzędzie odpowiednich dokumentów, ich pozwolenia na pobyt stały stracą ważność i po 2 grudnia nie będą mogli pozostać na Łotwie, chyba że zawnioskują o pobyt tymczasowy czy wizę. Jak informował na początku sierpnia Ingmars Lidaka, szef komisji ds. migracji łotewskiego parlamentu, we wrześniu około 6 tys. rosyjskich obywateli otrzyma list z prośbą o opuszczenie Łotwy.
Rosyjski imperializm
.Na temat historii rosyjskiego imperializmu na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „Imperialne marzenia Kremla„. Autor zwraca w nim uwagę, iż Rosja nie jest pierwszym imperium, które nie może pogodzić się ze zmniejszeniem swojego terytorium i wpływów.
„Ukraina należy do Rosji tylko w tym fantastycznym sensie, w jakim do Rosji należą Prusy Wschodnie, czyli obwód kaliningradzki, wszystkie etnicznie polskie tereny objęte zaborem rosyjskim w XIX wieku, a także zagrabione obszary Azji Mniejszej lub Besarabii. W takim metaforycznym sensie do Rosji należą wszystkie ziemie, które kiedykolwiek były częścią imperium rosyjskiego i które stają się jego częścią w wyobraźni najemnych kondotierów. Deklarację noworoczną popiera jedynie prosty i bezwstydny pogląd, że zagrabienie czyjejś ziemi przez Rosjan jest zawsze słuszne, ponieważ Rosja jest mocarstwem i ma nim być zawsze. Tak uważa władca Kremla i to sprawę zamyka. Natomiast ewentualna utrata posiadanych przez Rosję terenów jest zawsze niesprawiedliwa, gdyż powstaje przez dławienie rosyjskiej państwowości. Jest to objaw samowoli ludów drugorzędnych, niemających historii lub pełniących podrzędną rolę w jej przebiegu. Rosja musi zawsze zwyciężać, ponieważ wymaga tego jej odwiecznie praktykowany tryb istnienia. Nigdy nie była republiką, krajem rządzonym przez parlament lub wolę ludu. I to nie ma prawa się zmienić, ponieważ co raz stało się rosyjskie, musi na zawsze pozostać rosyjskie”.
.”Rosja nie jest pierwszym imperium, które głęboko przeżywa ograniczenie swych wpływów i posiadłości. W czasach nowożytnych to doświadczenie spotkało kolejno wszystkich kolonizatorów: Brytyjczyków, Francuzów, Belgów i Holendrów. Wytrącenie ich z roli metropolii kolonialnej raniło ich poczucie dumy, wydawało się bolesne i niesprawiedliwe. Kolonizatorzy zawsze cierpieli, pozostawiając zamorskie terytoria ich mieszkańcom. Uważali, że oddają je w ręce ludzi niepewnych i niedoświadczonych, czyli skazują je na upadek. Żadne wojsko nie lubi wycofywać się z administrowanych terenów. Gdy opuszcza pole swego działania, nagle widzi, jak jest bezużyteczne i zbędne. Widzi, że nie udało mu się zorganizować życia lokalnych społeczności, czyli dominowało jedynie dlatego, że stosowało przemoc bez żadnej racji” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/MJ