Ochrona podmorskich kabli jest prawie niemożliwa – szefowa dowództwa operacyjnego szwedzkiego wojska

Można monitorować podmorskie kable, jeśli taka funkcja jest wbudowana podczas ich układania. Kontrolowanie to jedno, ale ochrona, czyli przeciwstawienie się atakowi, jest prawie niemożliwe – oceniła szefowa dowództwa operacyjnego szwedzkiego wojska wiceadmirał Ewa Skoog Haslum.

Nie ma wystarczającego wsparcia prawnego, aby wypchnąć rosyjską „flotę cieni” z Morza Bałtyckiego

.Skoog Haslum w wywiadzie dla gazety „Expressen” podkreśliła, że jednym z najlepszych sposobów zabezpieczenia podmorskich kabli elektroenergetycznych jest ich układanie w większej liczbie, nawet powyżej 10 przewodów. „Jeśli przecięte zostaną dwa, pozostaje jeszcze osiem funkcjonujących, wtedy nie stajesz się bezbronny” – zaznaczyła.

Szefowa dowództwa operacyjnego szwedzkiego wojska zauważyła również, że nie ma wystarczającego wsparcia prawnego, aby wypchnąć rosyjską „flotę cieni” z Morza Bałtyckiego, gdyż statki te pływają po wodach międzynarodowych. Przypomniała, że trwają starania o możliwość wejścia na takie jednostki i kontrolowania ich dokumentów. Jednocześnie Skoog Haslum zapewniła, że szwedzkie wojsko monitoruje ruchy statków i w przypadku, gdy coś się wydarzy, posiada „dobry obraz sytuacji”.

Z kolei szwedzka minister spraw zagranicznych Maria Malmer Stenergard zadeklarowała, że po uszkodzeniu podmorskiego kabla Estlink 2, łączącego Finlandię z Estonią, władze Szwecji szczególnie bacznie obserwują sytuację na Morzu Bałtyckim.

W fińska policja poinformowała, że o przerwanie kabla, do którego doszło dzień wcześniej, podejrzewany jest tankowiec Eagle S należący do rosyjskiej floty cieni. Jednostka została zatrzymana przez fińską straż przybrzeżną, co umożliwiło kontrolę dokumentów na pokładzie.

Najsłabiej zabezpieczona przed atakiem jest strefa morskiej granicy państwa

.Polska Marynarka Wojenna od lat znajduje się na równi pochyłej, prowadzącej w stronę całkowitej utraty możliwości operacyjnych, a niemrawe próby zmiany tego stanu rzeczy koncentrują się wokół prób zbudowania czegoś na kształt polskiej Linii Maginota. Co więcej elity polityczne i wojskowe zdają się nie zważać na tę słabość, o czym świadczy chociażby Strategia Bezpieczeństwa Narodowego z 2014 roku, w której Marynarka Wojenna nie występuje w żadnym kontekście. Jedynie, czytając miedzy wierszami, można doszukać się jakichkolwiek interesów morskich.

„Podejście takie byłoby usprawiedliwione gdyby Bałtyk był dla Polski miejscem gdzie spędza się wakacje, a nie autostradą, przez którą płyną żywotne dla gospodarki narodowej surowce oraz odbywa się zarówno eksport, jak i import towarów. Należy przy tym zauważyć, ze morzem trafiają do Polski nie tylko surowce energetyczne. Większość transportu morskiego to drobnica czyli produkty, które Polacy kupują codziennie w pobliskim sklepie” – pisze w swoim artykule Maciej MATUSZEWSKI, kmdr por., absolwent wydziału nawigacji i uzbrojenia okrętowego Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.

Do czasu aneksji Krymu przez Rosję, w lutym 2014 roku, termin „zielone ludziki” kojarzony był głównie z filmami SF trzeciej kategorii. Ostatnie wydarzenia spowodowały jednak konieczność całkowitego przedefiniowania tego, początkowo niewinnego, terminu. Dziś określenie to używane jest w odniesieniu do oddziałów zbrojnych bez jednoznacznie określonej przynależności państwowej czy organizacyjnej, które prowadzą operacje militarne na szkodę państwa na terenie którego „spontanicznie się pojawiły”.

Kluczową rolę w działalności „zielonych ludzików” odgrywa wola polityczna i sponsoring państwa trzeciego, które oficjalnie, na arenie międzynarodowej, odżegnuje się od jakichkolwiek związków z omawianą grupą. Ta definicja dość dokładnie opisuje działania „zielonych ludzików” na Ukrainie w 2014 roku. Została stworzona na potrzeby niniejszego artykułu w celu zilustrowania, jak kwestia „zielonych ludzików” jest postrzegana przez opinię publiczną i jak jest nadmiernie uproszczona. Pozornie „zielone ludziki” wydają się być związane wyłącznie z działaniami lądowymi, jednakże takie kampanie pośrednie można również prowadzić na morzu. Z nie mniejszą skutecznością.

W związku z pogarszającymi się stosunkami Polski z Rosją, na znaczeniu zyskał problem dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych. Rośnie zatem także strategiczna rola portów w Gdańsku i Świnoujściu oraz szlaków żeglugowych, którymi ropa i gaz będą płynąć do tych portów.

Ewentualna blokada morska polskiego wybrzeża, zgodnie z prawem międzynarodowym, jest aktem wojny w stosunku do blokowanego państwa. Może to doprowadzić interwencji sił NATO na mocy artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Niebezpieczeństwa tego można jednak uniknąć, znajdując odpowiedniego pośrednika. Wyszukanie takiej organizacji nie jest wcale trudne. W dodatku cieszy się ona dużym poparciem opinii publicznej w państwach zachodnich.

Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/maciej-matuszewski-wojna-morska/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 27 grudnia 2024