Osiemdziesięciolatkowie rządzą Afryką

Stojący na czele Wybrzeża Kości Słoniowej od 2011 r. 83-letni prezydent Alassane Ouattara ogłosił, że będzie ubiegał się o czwartą kadencję w zaplanowanych na październik wyborach. Prezydent WKS to nie jedyny tak zaawansowany wiekowo przywódca w państwach Afryki, którą w dużej mierze rządzą osiemdziesięciolatkowie.

„Politycy partii opozycyjnych namawiali go, by zrezygnował z ubiegania się o czwartą kadencję”

Zdecydowałem się kandydować, ponieważ nasz kraj stoi w obliczu bezprecedensowych wyzwań w zakresie bezpieczeństwa, gospodarki i polityki pieniężnej, a zarządzanie nimi wymaga doświadczenia – powiedział Ouattara w telewizyjnym wystąpieniu.

Politycy partii opozycyjnych namawiali go, by zrezygnował z ubiegania się o czwartą kadencję. Podkreślali między innymi, że to niezgodne z konstytucją, którą zresztą Ouattara zmienił przed poprzednimi wyborami w 2020 roku.

Ouattara jest kolejnym ponad 80-letnim afrykańskim prezydentem, który wbrew zapisom konstytucji zdecydował się pozostać na stanowisku.

W połowie lipca decyzję o ubieganiu się o reelekcję ogłosił 92-letni prezydent Kamerunu Paul Biya, najstarszy urzędujący prezydent świata. Biya rządzi nieprzerwanie Kamerunem od 43 lat, a nawet dłużej, ponieważ przed objęciem urzędu prezydenta, był przez siedem lat premierem. Wygrana w zaplanowanych również na październik wyborach będzie dla niego ósmą kadencją.

W Afryce jest jeszcze kilku przywódców, którzy od dziesięcioleci sprawują władzę i nie zamierzają z niej rezygnować, nawet w wieku 80, czy 90 lat.

W czerwcu 83 lata skończył Teodoro Obiang Nguema Mbasogo, który jest prezydentem Gwinei Równikowej od 1982 roku. Tylko Biya sprawował urząd dłużej niż on. Szóstą kadencję zapewnił sobie w sierpniu ubiegłego roku, zdobywając niemal 95 proc. głosów, a wcześniej zamykając w więzieniach działaczy opozycji.

Prezydent Zimbabwe Emmerson Mnangagwa, urodzony we wrześniu 1942 r., stanowisko objął w 2017 r. po wymuszonej rezygnacji nieżyjącego już Roberta Mugabego. Choć sam nie powiedział wprost, że będzie ubiegał się o kolejną kadencję, zrobiła to za niego jego partia ZANU-PF, której liderzy zapowiedzieli, że doprowadzą do zmiany konstytucji, aby Mnangagwa mógł pozostać na stanowisku w 2028 r.

Osiemdziesięciolatkowie i dyktatorzy rządzą najmłodszym kontynentem na świecie

.Jednym z najdłużej urzędujących przywódców Afryki jest 81-letni Yoweri Museveni, od 1986 r. prezydent Ugandy. Również on zapowiedział w czerwcu, że zamierza kandydować w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, potencjalnie przedłużając swoje rządy do prawie pół wieku.

Do grona 80-latków dołączył w tym roku również Joseph Boakai, który od września 2023 r. jest prezydentem Liberii. To jego pierwsza kadencja, choć wcześniej, w latach 2006–2018, pełnił funkcję wiceprezydenta w gabinecie Ellen Johnson Sirleaf.

W listopadzie 80 lat skończy też Abdelmadjid Tebboune, pełniący urząd prezydenta i zarazem ministra obrony Algierii od grudnia 2019 r.

Afryka wyróżnia się nie tylko posuniętymi w wieku prezydentami. Jest to zarazem najmłodszy kontynent świata, gdzie odsetek ludności w wieku poniżej 18. roku życia przekracza 50 proc. w co najmniej dziesięciu krajach.

W Republice Środkowoafrykańskiej to 56,2 proc. populacji, w Nigrze 53,3 proc., a w Somalii 53 proc. Organizacja Narodów Zjednoczonych prognozuje, że do 2050 r. 40 proc. dzieci na świecie będzie mieszkać w Afryce.

Dlaczego powinniśmy interesować się tym, co dzieje się w Afryce?

.Ostatnie wydarzenia w Nigrze są szeroko komentowane na świecie, szczególnie we Francji. Mało jednak mówi się o tym w Polsce. A przecież jeśli Polska chce być krajem liczącym się w Europie, będzie musiała zająć się problemem afrykańskim, bo to jeden z obszarów, na którym Rosja prowadzi z nami wojnę – pisze Nathaniel GARSTECKA.

Zamach stanu w Nigrze w lipcu 2023 r. pogrążył Afrykę Zachodnią w chaosie. Wybrany w 2021 r. prezydent Bazoum został obalony przez generała Omara Tchianiego i spiskowców z elitarnej Gwardii Prezydenckiej. Od tego czasu prezydent i jego rodzina są więzieni, a kraje członkowskie ECOWAS (Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej) zastanawiają się, jak zareagować na zamach stanu, który został potępiony przez Unię Afrykańską, Unię Europejską i Stany Zjednoczone.

To, co dzieje się obecnie, jest kolejnym epizodem długiej serii wstrząsów geopolitycznych, które miały miejsce w tej części świata w ostatnich latach. Francja, była potęga kolonialna, która stara się utrzymać swoje wpływy, staje w obliczu coraz bardziej otwartej konkurencji ze strony Chin, a przede wszystkim Rosji. Rosja ma tradycję infiltracji krajów afrykańskich od czasów sowieckich, postrzega osłabienie Francji jako okazję do rozszerzenia swojej strefy wpływów kosztem Zachodu i zdobycia bogactwa tych krajów. Rosja dąży również do rozwoju sieci handlowych i wojskowych poprzez instalację baz i obecność grup paramilitarnych, a także do eksportu swojego przemysłu nuklearnego i gazowego.

Rosyjska retoryka schlebia afrykańskiej goryczy i niechęci do Francji. Prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin, regularnie wygłasza hasła, które można określić jako dekolonialne i antyzachodnie. Na przykład na ostatnim szczycie Rosja-Afryka porównał „walkę Afryki o wolność” do „walki ZSRR o wolność”, dodając, że to Zachód (zwłaszcza Francja) jest odpowiedzialny za trudności, jakich doświadczają kraje afrykańskie. Ta retoryka, która staje się coraz wyraźniejsza, jest podejmowana i powtarzana przez rosyjskie sieci wpływów w krajach będących celem Moskwy. Tak było w szczególności w Mali, gdzie w 2021 r. doszło do zamachu stanu i przejęcia władzy przez juntę wojskową, która nie zawahała się „zaprosić” rosyjskiej grupy paramilitarnej „Wagner” (nazwanej tak przez Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina w hołdzie dla słynnego kompozytora, ponieważ był on ulubieńcem Adolfa Hitlera) do zastąpienia francuskich żołnierzy sił Barkhane, którzy walczyli z organizacjami islamistycznymi w Sahelu, w szczególności z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu i Państwem Islamskim w Wielkiej Saharze. W 2022 r. Francja została zmuszona do zakończenia operacji Barkhane i ewakuacji swoich baz, które zostały natychmiast zajęte przez najemników Wagnera. W trakcie tego procesu wagnerowcy rozpowszechniali kłamstwa o rzekomym zaangażowaniu Francji w zbrodnie wojenne, narażając życie żołnierzy Barkhane.

Wrogość wobec Francji jest również widoczna w Nigrze, gdzie demonstranci skandują hasła na rzecz Rosji. Moskwa wzmocniła już swoją obecność w Republice Środkowoafrykańskiej, Libii i Sudanie, ale także w krajach Maghrebu, zwłaszcza w Algierii. Ten szybki postęp zaczyna niepokoić Francję, której wpływy w Afryce kurczą się z roku na rok w wyniku bezsilności jej kolejnych przywódców. Oprócz osłabienia sojusznika (Francja i Polska są członkami Unii Europejskiej i NATO) Polska ma kilka powodów do zaniepokojenia tym, co dzieje się w Afryce.

Po pierwsze, nawet jeśli, jak wspomniano powyżej, kontynent afrykański nie jest kluczowym partnerem gospodarczym Polski, wolumen wymiany handlowej w ostatnich latach systematycznie rośnie, osiągając poziom 8 miliardów dolarów do 2021 roku. Głównymi zaangażowanymi krajami są Maroko, Egipt i Nigeria. Polska była niegdyś obecna w Afryce: Księstwo Kurlandii, lenno Rzeczypospolitej Obojga Narodów, przez kilka lat (1650–1660) posiadało placówki handlowe w Gambii, u ujścia rzeki Gambii.

Wzrost niepokojów na kontynencie, zwłaszcza na zachodzie i północy, może uderzyć w handel między Polską a tymi krajami, zwłaszcza Nigerią, która podpisała umowę o współpracy wojskowej z Moskwą w 2021 r. i obecnie toczy krwawą wojnę z islamistyczną organizacją Boko Haram.

Handel między Polską a niektórymi krajami afrykańskimi to najmniejszy z problemów. Ważniejsza jest możliwość przejęcia przez Rosję kontroli nad zasobami naturalnymi kontynentu. Przykładowo Republika Środkowoafrykańska posiada liczne złoża złota i diamentów. Grupa Wagnera próbowała już zakładać spółki w celu eksploatacji tych złóż. Tymczasem Niger jest bogaty w uran. Jest szóstym co do wielkości producentem tego metalu na świecie. Uran jest wykorzystywany jako paliwo w reaktorach elektrowni jądrowych, a także w przemyśle lotniczym i wojskowym. Perspektywa czerpania przez Rosję korzyści z tych zasobów powinna niepokoić władze krajów, których nie uważa ona za „przyjazne”.

Rosja jest w stanie wojny z Ukrainą od 2014 roku, po sprowokowaniu separatyzmu na Krymie i w Donbasie, a następnie aneksji tych regionów i próbie obalenia ukraińskiego rządu i zastąpienia go reżimem satelickim, takim jak ten rządzący na Białorusi. Rosja prowadzi „operację wojskową” w pobliżu granic Polski, a historia wielokrotnie pokazała, że państwo rosyjskie ma tendencję do ekspansji jak najdalej na zachód, zagrażając krajom Europy Środkowej. W każdym razie jest to kierunek, w którym podąża kraj pod rządami Władimira Putina.

Innym poważnym powodem do niepokoju jest masowa imigracja z krajów afrykańskich. Przez lata kraje Europy Zachodniej musiały radzić sobie z nielegalną imigracją na dużą skalę. Oprócz wstrząsów demograficznych i kulturowych spowodowanych masowym napływem ludności spoza Europy, zarówno legalnym, jak i nielegalnym, imigracja ta stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa wielu krajów, takich jak Francja, Wielka Brytania, Belgia i Niemcy. Liczne błędy popełnione przez Francję, na przykład w Libii, doprowadziły do napływu kilku fal nielegalnych imigrantów, z których największa miała miejsce w 2014 roku.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/nathaniel-garstecka-kontynent-afrykanski

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 lipca 2025