Polska jest gotowa do pomocy Ukrainie, ale nie za cenę destabilizacji polskiego rynku – Mateusz Morawiecki

Polska jako pierwsza otworzyła swoje drzwi dla Ukrainy, więc nie może być tak, by po tym wszystkim słyszeć sformułowania, które sprowadzają nas do roli państwa obojętnego. Polska jest gotowa do pomocy Ukrainie, ale nie za cenę destabilizacji polskiego rynku – tak premier Mateusz Morawiecki odniósł się do wypowiedzi prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który krytycznie skomentował decyzję m.in. Polski w sprawie utrzymania embarga na zboże z Ukrainy.

Polska jako pierwsza otworzyła swoje drzwi dla Ukrainy, więc nie może być tak, by po tym wszystkim słyszeć sformułowania, które sprowadzają nas do roli państwa obojętnego. Polska jest gotowa do pomocy Ukrainie, ale nie za cenę destabilizacji polskiego rynku – tak premier Mateusz Morawiecki odniósł się do wypowiedzi prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który krytycznie skomentował decyzję m.in. Polski w sprawie utrzymania embarga na zboże z Ukrainy.

Kwestia embarga na zboże z Ukrainy

.W poniedziałek 18 września władze w Kijowie poinformowały o złożeniu skargi do Światowej Organizacji Handlu (WTO) na Polskę, Węgry i Słowację w związku z przedłużeniem przez te kraje embarga na ukraińskie produkty rolne. We wtorek rzecznik WTO potwierdził w odpowiedzi na pytanie agencji Reutera, że do Organizacji wpłynęła skarga Ukrainy dotycząca zakazu importu żywności z tego kraju. Jak przekazał, z formalnego punktu widzenia jest to wniosek o konsultacje, a zatem pierwszy krok w postępowaniu prawnym.

Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja 2023 roku w wyniku porozumienia z tymi krajami w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Początkowo ograniczenia obowiązywały do 5 czerwca, a następnie zostały przedłużone do połowy września. Embargo zniesiono 15 września na podstawie postanowienia KE.

16 września w życie weszło rozporządzenie ws. bezterminowego zakazu przywozu do Polski ukraińskich produktów rolnych. Decyzje o jednostronnym przedłużeniu ograniczeń importowych podjęły również rządy Węgier, Słowacji i Rumunii.

Polska jest gotowa do dalszego wspierania Ukrainy, ale „nie za cenę destabilizacji polskiego rynku”

.Premier Mateusz Morawiecki odniósł się do wystąpienia prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego podczas 78. Sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Prezydent Zełenski powiedział wówczas: „Uruchomiliśmy tymczasowy morski korytarz eksportowy z naszych portów. Ciężko pracujemy nad zachowaniem szlaków lądowych dla eksportu zboża. I niepokojące jest to, jak niektórzy w Europie, niektórzy nasi przyjaciele w Europie, odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem. Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora”.

Mateusz Morawiecki przypomniał, że Polska była pierwszym państwem, które otworzyło swoje drzwi dla Ukrainy, pomagało w dostawach broni i humanitarnie. „Nie może być tak, żeby po tym wszystkim słyszeć jakieś dwuznaczne – a niektórzy uważają, że w ogóle niedwuznaczne – sformułowania, które sprowadzają nas do roli państwa obojętnego” – powiedział premier.

„Nie. My cały czas wierzymy w zwycięstwo Ukrainy, pomagamy, ale nasz interes, interes polskiego rolnika, polskiej wsi, Polaków musi być najważniejszy i jest dla nas zawsze najważniejszy. I tak będzie, niezależnie od tego, co kto będzie na świecie opowiadał, bo my nie kłaniamy się ani tym ze wschodu, ani tym z zachodu, tylko działamy w interesie Polaków” – podkreślił Mateusz Morawiecki.

Zapewnił, że Polska jest gotowa do pomocy Ukrainie, ale „nie za cenę destabilizacji polskiego runku”. Dlatego – dodał – Polska bez zgody Komisji Europejskiej wprowadziła embargo na ukraińskie zboża. „Będziemy je utrzymywać tak długo, aż nie wypracujemy odpowiednich mechanizmów współdziałania i współpracy na rynkach rolnych. Musimy chronić się przed destabilizacją rynku” – zaznaczył premier.

Zboże z Ukrainy, a kwestia relacji polsko-ukraińskich

.„Obrażanie przyjaźnie nastawionych (wszystkich) sąsiadów przez kraj który prowadzi wojnę i w całości jest uzalezniony od dostaw broni przez te kraje, a szczególnie przez jeden, to niezwykle brawurowa strategia polityczna. Powtarzanie takich akcji może doprowadzić do sytuacji, ze jedynym przyjaźnie nastawionym do Ukrainy sąsiadem bedzie Morze Czarne” – twierdzi Cezary Kazimierczak, Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Przewodniczący Rady Nadzorczej Warsaw Enterprise Institute, Wiceprzewodniczący Rady Dialogu Społecznego.

Jak podkreśla w wypowiedzi opublikowanej na platformie „X” (dawniej „Twitter”), „jeszcze niedawno ludzie Zełeńskiego wyśmiewali temat zbożowy (…). Ale coś się zmieniło. Ogólnie ten głupawy atak może wynikać z myślenia, że agresywna strategia domagania się broni i brutalna roszczeniowość w tym zakresie się sprawdziła. Władze ukraińskie nie biorą jednak pod uwagę, że tutaj z donatorami miały zbieżny interes. W innych przypadkach – szczególnie gdy interesy są sprzeczne – będzie to miało odwrotny skutek”.

Zdaniem Cezarego Kazimierczaka „Zełeński wie, że nikt istotny nie przestanie mu pomagać militarnie”. Dodaje jednocześnie, że „nasze 2% PKB wydane na Ukraine to najlepsze inwestycja w naszej historii – na co najmniej dekadę likwiduje zdolność Rosji do ataku na nas i daje nam czas na uzbrojenie się po zęby. Strategicznie dla Polski nic się nie zmienia – dalej będziemy ich wspierać żeby wygrali z Rosją (…). Nie należy mylić polityki z emocjami nastolatków, w których postanowił zaistnieć Zełeński”.

Kwestię zboża z Ukrainy i relacji polsko-ukraińskich skomentował taże Illia Ponomarenko, ukraiński dziennikarz mieszkający w Buczy. „Drodzy polscy przyjaciele, chcę, abyście zawsze pamiętali, że pomimo sporów – większych i mniejszych – pomiędzy naszymi krajami (będących rzeczą normalną w stosunkach międzynarodowych), Polska jest i zawsze będzie naszym najbliższym sąsiadem i najlepszym przyjacielem. My, Ukraińcy, nigdy nie zapomnimy, co dla nas zrobiliście podczas tej wojny – nic tego nie zmieni. Problemy przychodzą i odchodzą, przyjaciele pozostają przyjaciółmi” – napisał Illia Ponomarenko w swych mediach społecznościowych.

Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje stosunki z Rosją, zaś Polska zostanie ukarana

.„Europa Zachodnia wcale się Rosji nie boi, bo wie, że oddziela ją od Rosji pasmo krajów mniejszej niż ona ważności. A jednocześnie odnosi się z szacunkiem do Rosji, bo ta posiada broń atomową i jest użytecznym partnerem gospodarczym” – pisze Ewa THOMPSON, profesor literatury porównawczej i slawistyki na Rice University w Houston.

„Ostatnio zaczynają pojawiać się głosy, że być może stoimy u progu wielkiej zmiany, jeżeli chodzi o postawę Zachodu w stosunku do Rosji. Oznaką tej być może rzeczywistej przemiany ma być opinia Henry’ego Kissingera (a któż, jak nie Kissinger, reprezentuje deep state, czyli najgłębszy nurt polityki potężnych państw Zachodu), że Ukraina powinna zostać przyjęta do NATO. Oczywiście może to być fałszywy drogowskaz – tak jak fałszywym drogowskazem były zapewnienia USA, Wielkiej Brytanii i Rosji o nienaruszalności granic Ukrainy, wyartykułowane w Budapeszcie w 1994 roku. Załóżmy jednak, że taka wielka przemiana w stosunku Zachodu do Rosji rzeczywiście się zaczyna. Jakie napotka przeszkody?” – pyta prof. Ewa THOMPSON.

Kwestię tą szczegółowo omawia w tekście opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze”. Prof. Ewa THOMPSON stwierdza m.in., że „to przykra prawda: losy i rola Polski są całkowicie obojętne większości obywateli krajów tzw. Zachodu. «Europa», w tym sensie, w jakim to słowo jest używane w Polsce, nie rezonuje na Zachód od Odry. Europa Zachodnia wciąż lekceważy swój «cordon sanitaire». Gdy nadchodzi ku temu okazja, gadające głowy w telewizji «dosypują» do swoich przemówień trochę «cukru» przeznaczonego dla tych skazanych na bycie mięsem armatnim”.

„Wojna na Ukrainie jest niespodziewaną (i wciąż niepewną, bo nie wiadomo, jak się skończy) szansą powiększenia grupy państw, z którymi Zachód się liczy. Niespodziewana wolta Kissingera daje nadzieję, że tym razem nastąpi przełom, że wspólny front antymoskiewski będzie również oznaczał zamazanie tej głęboko niesprawiedliwej granicy, która oddziela dwie części europejskiego kontynentu. Nie jest przypadkiem, że granica ta powstała w okresie oświecenia, czyli w okresie pierwszego zmasowanego ataku na chrześcijaństwo w Europie. Ale aby ta szansa została wykorzystana, potrzebne są rzeczy nieomal niemożliwe: przekonanie Zachodu, że zachowanie statusu Rosji jako rozdawczyni kontraktów na korzystne zakupy nie da się utrzymać, bo cały świat się dekolonizuje i Rosja nie będzie wyjątkiem. Potrzebne również są środki materialne, aby ten pogląd upowszechnić w krajach Pierwszego i Trzeciego Świata” – twierdzi prof. Ewa THOMPSON.

Dodaje ona, że „jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje swoje stosunki z Rosją, Polska zostanie ukarana i świat powróci do koncertu mocarstw. A nawet jeżeli wygra, przełom nie musi nastąpić, bo jak dotychczas, nikt nie przedstawił możliwego i prawdopodobnego scenariusza lat powojennych. Jesteśmy w momencie krytycznym. Do przełomu jeszcze daleko. Pewne jest jedno: należy rosnąć w siłę”.

PAP/X/WszystkoCoNajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 września 2023