Potop szwedzki – jedna z największych tragedii w dziejach Polski
Dnia 19 lipca 1655 r. król Szwecji Karol Gustaw wypowiedział wojnę Rzeczypospolitej. Konflikt ten przeszedł do historii jako potop szwedzki. Skutki pięcioletnich zmagań militarnych (1655-1660) były druzgocące. Pod względem skali zniszczeń i strat poniesionych przez Polskę, potopu nie da się porównać do żadnego innego konfliktu w dziejach kraju za wyjątkiem II wojny światowej. Polska do dziś nie odzyskała większości zrabowanych wówczas dóbr materialnych.
Potop szwedzki: przyczyny
.Jednym z najczęściej powielanych mitów na temat potopu szwedzkiego jest przekonanie, że jego główną przyczyną były pretensje władców Rzeczypospolitej z dynastii Wazów do szwedzkiej korony. W rzeczywistości kwestia ta grała rolę marginalną wobec przyczyn ekonomicznych oraz sytuacji geopolitycznej panującej na terenie Europy Środkowo-Wschodniej w połowie XVII w.
Już w czasach sprzed unii polsko-litewskiej w Lublinie (1569 r.) toczył się konflikt o hegemonię nad Morzem Bałtyckim (Dominium Maris Baltici), w który bezpośrednio zaangażowane były: Szwecja, Polska, Litwa, Rosja i Dania, a momentami także inne podmioty. Potop szwedzki (1655-1660) był w istocie jedną z serii wojen Rzeczypospolitej (wcześniej Polski i Litwy) ze Szwecją na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. Z uwagi na systematyczny wzrost potęgi militarnej Szwecji, przy stopniowym spadku siły i znaczenia Rzeczypospolitej, szczególnie po roku 1648 (Szwedzi zwyciężają w wojnie trzydziestoletniej, sankcjonując tym samym swą mocarstwową pozycję; w Rzeczypospolitej wybucha powstanie chmielnickiego), wojna polsko-szwedzka z lat 1655-1660 okazała się być wyjątkowa i szczególnie dla Polaków pamiętna. Ze względu na przebieg i skutki tego konfliktu, nazywamy go potopem szwedzkim.
Wojna Szwecji z Rzeczpospolitą w 2. połowie XVII w. była prawdopodobnie nieunikniona. Szwedzi mimo dysponowania znakomitą armią, najsprawniejszą i największą w Europie zaraz po francuskiej, borykali się z problemami gospodarczymi. W polityce międzynarodowej osiągali sukcesy i zagarniali kolejne terytoria, a fundamentem ich mocarstwowej pozycji było doborowe wojsko. Ziemie szwedzkie były jednak zbyt małe i zbyt jałowe, a liczba ludności zbyt niewielka, by własnym nakładem sił utrzymać i wyposażyć tak potężną armię. Szwecja była więc skazana na ekspansję – jej wojsko musiało „wyżywić się samo”. Presję podbojów wzmagał dodatkowo fakt, że w kraju nasilały się konflikty spowodowane walką o ziemię. Korona wspierana przez mieszczan, chłopów i część duchowieństwa rywalizowała w tym aspekcie ze szlachtą. W momencie przejęcia tronu przez Karola Gustawa – na rok przed rozpoczęciem potopu szwedzkiego (1654 r.) – w rękach szlachty znajdowało się 60% gruntów uprawnych, co w dalszej perspektywie przekładało się na pozycję samego monarchy. Także ten problem rozwiązywała wojna.
Siłą szwedzkiej gospodarki były bogactwa naturalne (rudy żelaza i lasy) i handel zagraniczny. Naturalnym kierunkiem ekspansji było więc Morze Bałtyckie, z którego Szwedzi chcieli uczynić swoje „wewnętrzne jezioro”, znacznie wzmacniając tym samym swój potencjał ekonomiczny. Główną i naturalną rywalką Szwecji na tym polu była Rzeczpospolita.
Istnieją co najmniej dwie przesłanki, ze względu na które potop szwedzki rozpoczął się w 1655 r., a nie w innym momencie. Pierwszą był wybuch wojny Rzeczypospolitej z Rosją w 1654 r., w bezpośrednim następstwie powstania chmielnickiego (pocz. 1648 r.). Rosjanie osiągali początkowo ogromne sukcesy, a ich marsz na zachód zagrażał nadbałtyckim terenom, które chciała opanować Szwecja. Drugą przyczyną była postępująca słabość samej Rzeczypospolitej, wynikająca m.in. z wojen prowadzonych od pocz. XVII stulecia na wielu frontach (poza Rosją, Szwecją i kozakami, także z Imperium Osmańskim). W roku 1655 kraj był na granicy załamania, a ówczesny atak Szwecji i łatwość, z jaką zagarniała ona kolejne terytoria Rzeczypospolitej, są tego najlepszą ilustracją. Karol Gustaw był świadom kondycji wewnętrznej państwa polsko-litewskiego. Poinformował go o niej polski zdrajca – Hieronim Radziejowski – który popadł w osobisty zatarg z Janem Kazimierzem, a w następstwie przegranego procesu uciekł z kraju. W obliczu zaistniałej sytuacji w Rzeczypospolitej, a także wobec problemów wewnętrznych samej Szwecji, Karol Gustaw podjął decyzję o wszczęciu wojny.
Potop szwedzki: skutki
.Potop szwedzki był jednym z najbardziej kosztownych i tragicznych epizodów polskiej historii. W jego wyniku śmierć poniosło 40 proc. ludności Rzeczypospolitej, a majątek kraju uszczuplił się o 50 proc.
W wyniku konfliktu doszło do zerwania więzów lennych między Rzeczpospolitą a Prusami Książęcymi (traktaty welawsko-bydgoskie, 1657 r.). Niezależni odtąd Hohenzollernowie doprowadzą w 1701 r. do przekształcenia swych włości w Królestwo Prus – przyszłego zaborcę Rzeczypospolitej.
Według danych Fundacji Odbudowy Zniszczeń Dokonanych w Czasie Potopu Szwedzkiego podczas wojny całkowitemu zniszczeniu uległo: 188 miast, 186 wsi, 81 zamków, 136 kościołów, 30 młynów, 10 browarów, 89 pałaców. Z Rzeczypospolitej wywieziono też liczne dokumenty i bezcenne zabytki kultury materialnej. Szwedzi rabowali wszystko, co tylko zdołali przetransportować: od mebli, strojów, kosztowności, broni, obrazów czy rzeźb, po fasady budynków. Zrabowane dobra transportowano rzekami, wobec czego część z nich wpadała do wody. Współcześnie są one odnajdywane przez polskich badaczy i instytucje kultury.
Z wojny polsko-szwedzkiej obie strony wyszły pokonane. Rzeczpospolita znajdowała się co prawda w obozie zwycięzców i obroniła swą egzystencję, jednak poniesione przez nią niewyobrażalne straty, nie zostały w żaden sposób powetowane. W szwedzkich muzeach do dziś znajdują się eksponaty zrabowane w latach 1655-1660 – elementy polskiego dziedzictwa kulturowego. W Riksdagu pojawiają się jednak pojedyncze głosy nawołujące do zwrócenia Polsce zrabowanych dóbr. Jak wyglądać będzie sytuacja w kolejną rocznicę szwedzkiego najazdu? Czas pokaże.
Debata w Szwecji na temat dóbr kultury zrabowanych podczas wojny z Polską
.Szwedzki parlamentarzysta Bjoern Soeder zaproponował rządowi w Sztokholmie zwrot łupów zrabowanych Polsce podczas potopu szwedzkiego. Według Soedera skarby mogłyby zasilić ekspozycję w Muzeum Historii Polski w Warszawie. Łupy z potopu szwedzkiego w zdecydowanej większości do dnia dzisiejszego nie zostały zwrócone Polsce.
Bjoern Soeder już w 2022 r. domagał się od rządu zwrotu Statutu Łaskiego z 1506 roku, który znajduje się w bibliotece w Uppsali.
Soeder w opublikowanej na stronie parlamentu Szwecji interpelacji do szwedzkiej minister kultury Parisy Liljestrand powołał się na list wicepremiera oraz ministra kultury i dziedzictwa narodowego RP prof. Piotra Glińskiego do premiera Szwecji Ulfa Kristerssona z 9 lutego 2023 r.
Parlamentarzysta cytuje ministra Glińskiego, który, informując o będącej na ukończeniu budowie Muzeum Historii Polski, zauważył, że „ewentualne przekazanie różnych przedmiotów przejętych przez Szwedów (podczas potopu szwedzkiego) byłoby niezaprzeczalnym gestem o ważnym aspekcie politycznym i moralnym, dokonanym w duchu przyjaźni i dobrego sąsiedztwa”.
Piotr Giński powołał się na precedens z 1974 roku i podobieństwo sytuacji, gdy ówczesny szwedzki premier Olof Palme zwrócił Polsce wywiezioną tzw. rolkę sztokholmską, przedstawiającą triumfalny wjazd króla Zygmunta III do Krakowa. Okazją ku temu była odbudowa Zamku Królewskiego w Warszawie.
Elementem przygotowywanej wystawy stałej w Muzeum Historii Polski będzie odtworzona fasada wczesnobarokowego pałacu Villa Regia. Większa część budynku została rozebrana przez wojska szwedzkie i w drodze do Szwecji zatonęła na Wiśle. Fragmenty obiektu zostały wyłowione kilka lat temu z rzeki i będą częścią ekspozycji.
Polska stara się odzyskać zrabowane dobra kultury
.„Szeroko zakrojona i celowa grabież polskich dzieł sztuki przez niemieckich i sowieckich okupantów pozostawiła dojmujące poczucie straty w polskiej kulturze. Baza strat wojennych, prowadzona przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP, liczy blisko 66 tys. obiektów, co jest namiastką szacowanej liczby 516 tys. utraconych dzieł” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” prof. Piotr GLIŃSKI, wicepremier oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego w latach 2015-2023.
„Pamiętajmy i mówmy głośno, że sprawy grabieży dóbr kultury nie ulegają przedawnieniu nie tylko w wymiarze etycznym i moralnym, lecz także w sferze prawa międzynarodowego. Ze względu na szczególny charakter dzieł sztuki oraz ich wartość pozamaterialną zwrot zagrabionych obiektów do miejsca, z którego zostały skradzione, to najwłaściwsza forma zadośćuczynienia, niezależna od rozwiązań takich jak reparacje, digitalizacja czy wykonywanie kopii” – podkreśla prof. Piotr GLIŃSKI.
Oprac. Patryk Palka