Rosja co najmniej 150 razy zbombardowała własne terytorium w 2024 r.

Astra

Co najmniej 150 razy rosyjskie wojsko przypadkowo zbombardowało swoje własne terytorium – podał 21 listopada amerykański „Newsweek”, powołując się niezależny rosyjski portal Astra. Ostatni taki incydent miał miejsce we wtorek.

Rosja 150 razy zbombardowała własne terytorium w 2024 r.

.Ważąca 250 kg bomba lotnicza FAB spadła na szkołę we wsi Bykówka w obwodzie biełgorodzkim. Bomba przebiła dach szkoły i zatrzymała się w jednej z sal na drugim piętrze budynku, informuje rosyjski portal Astra. W szkole nie było uczniów, nauczycieli ani pracowników. Nikt nie odniósł obrażeń.

Portal Astra podaje, że najczęściej dochodzi do przypadkowego zrzutu bomb FAB-250 i FAB-500. W takich sytuacjach, jeśli nie wybuchają, to są później neutralizowane przez saperów. Te same bomby są wykorzystywane przez rosyjskie siły podczas ataków na Ukrainę, m.in. w obwodach donieckim i charkowskim, w tym na miasto Charków.

W rozmowie z „Washington Post” ekspert od spraw wojskowości Rusłan Lewijew z Conflict Intelligence Team stwierdził, że „pewien procent rosyjskich bomb jest wadliwy”. Ekspert zauważył, że przypadkowe zrzuty (bomb) są skutkiem zawodności zestawów bombowych, co – według niego – nie zniechęca jednak rosyjskiego lotnictwa do ich używania. „Według naszych szacunków, tylko ułamek tych bomb zawodzi, więc nie wpływa to na praktyczną skuteczność tej broni, jakkolwiek cynicznie to może brzmieć” – dodał ekspert.

Rosyjski imperializm

.Na temat historii rosyjskiego imperializmu na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w tekście „Imperialne marzenia Kremla„. Autor zwraca w nim uwagę, iż Rosja nie jest pierwszym imperium, które nie może pogodzić się ze zmniejszeniem swojego terytorium i wpływów.

„Ukraina należy do Rosji tylko w tym fantastycznym sensie, w jakim do Rosji należą Prusy Wschodnie, czyli obwód kaliningradzki, wszystkie etnicznie polskie tereny objęte zaborem rosyjskim w XIX wieku, a także zagrabione obszary Azji Mniejszej lub Besarabii. W takim metaforycznym sensie do Rosji należą wszystkie ziemie, które kiedykolwiek były częścią imperium rosyjskiego i które stają się jego częścią w wyobraźni najemnych kondotierów. Deklarację noworoczną popiera jedynie prosty i bezwstydny pogląd, że zagrabienie czyjejś ziemi przez Rosjan jest zawsze słuszne, ponieważ Rosja jest mocarstwem i ma nim być zawsze. Tak uważa władca Kremla i to sprawę zamyka. Natomiast ewentualna utrata posiadanych przez Rosję terenów jest zawsze niesprawiedliwa, gdyż powstaje przez dławienie rosyjskiej państwowości. Jest to objaw samowoli ludów drugorzędnych, niemających historii lub pełniących podrzędną rolę w jej przebiegu. Rosja musi zawsze zwyciężać, ponieważ wymaga tego jej odwiecznie praktykowany tryb istnienia. Nigdy nie była republiką, krajem rządzonym przez parlament lub wolę ludu. I to nie ma prawa się zmienić, ponieważ co raz stało się rosyjskie, musi na zawsze pozostać rosyjskie”.

.”Rosja nie jest pierwszym imperium, które głęboko przeżywa ograniczenie swych wpływów i posiadłości. W czasach nowożytnych to doświadczenie spotkało kolejno wszystkich kolonizatorów: Brytyjczyków, Francuzów, Belgów i Holendrów. Wytrącenie ich z roli metropolii kolonialnej raniło ich poczucie dumy, wydawało się bolesne i niesprawiedliwe. Kolonizatorzy zawsze cierpieli, pozostawiając zamorskie terytoria ich mieszkańcom. Uważali, że oddają je w ręce ludzi niepewnych i niedoświadczonych, czyli skazują je na upadek. Żadne wojsko nie lubi wycofywać się z administrowanych terenów. Gdy opuszcza pole swego działania, nagle widzi, jak jest bezużyteczne i zbędne. Widzi, że nie udało mu się zorganizować życia lokalnych społeczności, czyli dominowało jedynie dlatego, że stosowało przemoc bez żadnej racji” – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 listopada 2024