Rosja zwiększa presję na migrantów, próbując wcielać ich do wojska - ISW

Władze Rosji próbują wzmocnić presję wywieraną na imigrantach, którym grozi deportacja z kraju, by wcielać ich do wojska – zauważył w swoim raporcie Instytut Studiów nad Wojną (ISW, który zbadał to, jak Rosja siła chce zachęcić migrantów do walki na froncie.
Rosja chce zapełnić luki na froncie migrantami
.Rosyjska Duma Państwowa rozważy poprawki, które pozwolą władzom przetrzymywać w „specjalnych instytucjach” cudzoziemców i bezpaństwowców, którzy mają zostać wydaleni z Rosji, nie dłużej niż 48 godzin przed deportacją – podało ISW, powołując się na doniesienia rosyjskich mediów.
Zmiany przewidują możliwość zwrócenia się ministerstwa spraw wewnętrznych lub Federalnej Służby Bezpieczeństwa do sądu o przedłużenie okresu zatrzymania do 90 dni. Obecnie władze Rosji przetrzymują cudzoziemców i bezpaństwowców podlegających deportacji przez 90 dni.
Znaczne skrócenie okresu, w którym Rosja może przetrzymywać osoby zagrożone deportacją, ma zwiększyć presję na migrantów, aby zamiast deportacji wybrali rosyjskie wojsko – oceniło ISW.
W raporcie instytutu poinformowano też o spotkaniach, które Kreml organizuje w ostatnich tygodniach z piszącymi o wojnie przeciwko Ukrainie blogerami. Minister obrony Rosji Andriej Biełousow przyznał – jak pisali po spotkaniach blogerzy – że resort nie znalazł jeszcze rozwiązania wszystkich kwestii poruszanych przez nich ws. prowadzenia wojny, ale podkreślił, że są one brane pod uwagę.
Jeden z blogerów, cytowany przez ISW, stwierdził, że rosyjski minister obrony obiecał budowę schronów na lotniskach wojskowych w celu ochrony przed atakami ukraińskich dronów.
Zarówno Kremlowi, jak i rosyjskiemu ministerstwu obrony zależy na tym, aby sprawiać wrażenie otwartego na dialog z blogerami wojskowymi, którzy reprezentują główny elektorat prowojenny w Rosji.
Defetyzm działa na korzyść Rosji
.„Na początku ubiegłego roku wielu z nas miało nadzieję na szybkie zwycięstwo Ukrainy. Lecz kiedy ono nie nastąpiło, bez większego namysłu rzuciliśmy się w wir rywalizacji o to, kto nakreśli najczarniejszą i najbardziej rozpaczliwą wizję przyszłości. W ciemnościach długich zimowych nocy pesymizm staje się nową niebezpieczną pandemią panoszącą się zarówno wśród nas, jak i mieszkańców całego Zachodu. Brak wiary w możliwość innego rozstrzygnięcia, w zwycięstwo Ukrainy, szybko wprowadza nas w nastrój zmęczenia i „pogodzenia z rzeczywistością”, o co tak usilnie zabiega Kreml. Jeśli ten nastrój się utrzyma, Ukraina otrzyma jeszcze mniejsze wsparcie z Zachodu. Warto więc odpowiedzieć sobie na proste pytanie: jeżeli Kreml czerpie korzyści z naszego pesymizmu i naszych apokaliptycznych prognoz, to czy naprawdę mądrze robimy, bezkrytycznie oddając się temu mrocznemu pesymizmowi, w dodatku zachęcając do niego innych” – pisze Andrius KUBILIUS, premier Litwy w latach 1999–2000 i 2008–2012.
Pragnienie, by oprzeć się globalnemu pesymizmowi, nie oznacza, że nie należy obserwować tego, co dzieje się w terenie: walka Ukrainy z rosyjską inwazją wkroczyła w nową fazę, w której nie przewiduje się natychmiastowych zwycięstw i szybkiego wyzwolenia ukraińskiego terytorium. Wojna może potrwać dłużej, niż sądziliśmy jeszcze rok temu. Nie oznacza to jednak, że zwycięstwo Rosji jest nieuchronne.
Aby przezwyciężyć pandemię pesymizmu, musimy przede wszystkim zdać sobie sprawę, że jedyną szczepionką, która może nas przed nią uchronić, nie jest wybuch nadmiernie optymistycznych nastrojów, lecz znacznie głębsza racjonalna analiza oparta na faktach, liczbach i rozsądku – nie na emocjach. Tymczasem, pomimo że staliśmy się państwem frontowym, wciąż nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich analiz. Racjonalną analizę warto rozpocząć od prostych, podstawowych pytań: po pierwsze, o polityczną wolę Zachodu, a po drugie, o jego materialną zdolność do realizacji tej woli.
Pierwsze pytanie z tej grupy jest dość proste: dlaczego Ukraina wspierana przez Zachód, który jest dziesiątki razy bogatszy od Rosji, nie wygrała jeszcze wojny i dlaczego ta wojna przeradza się w trwały konflikt?
Mimo iż Zachód jest od Rosji znacznie silniejszy gospodarczo, Rosja wydała w 2023 r. ponad 100 miliardów euro na finansowanie wojny, podczas gdy Ukraina, przy całym wsparciu UE i Stanów Zjednoczonych, zmobilizowała tylko 80 miliardów euro. Ukraina wydała 25 proc. swojego PKB na działania wojenne, Rosja prawie 6 proc., natomiast pomoc wojskowa UE wyniosła zaledwie 0,075 proc. jej całkowitego PKB. Zatem na linii frontu przewaga gospodarcza Zachodu nie dała jeszcze o sobie znać, a Ukraina jak dotąd otrzymuje tylko takie wsparcie, które uniemożliwia jej przegraną, ale nie wystarcza, by odniosła zwycięstwo.