Sojusz Patrioci dla Europy - trzecią siłą Parlamentu Europejskiego

Szef francuskiego Zjednoczenia Narodowego (RN) Jordan Bardella został wybrany w poniedziałek na przewodniczącego nowej, skrajnie prawicowej grupy Patrioci dla Europy w PE. Pierwszą wiceprzewodniczącą będzie Kinga Gal z węgierskiego Fideszu, wśród zastępców znajdą się europosłowie włoskiej Ligi i holenderskiej Partii Wolności.
Sojusz Patrioci dla Europy – nowa siła Parlamentu Europejskiego
.Do obsadzenia stanowisk w grupie doszło w poniedziałek na jej pierwszym spotkaniu. Jordan Bardella, który był kandydatem RN, został wybrany na przewodniczącego, choć nie wziął udział w posiedzeniu. Jak powiedziała pierwsza wiceprzewodnicząca nowej frakcji, europosłanka Kinga Gal z Fideszu, którego szef i węgierski premier Viktor Orban zainicjował powstanie nowej grupy w PE, jest to „sprawiedliwe rozwiązanie”. „Liczby nie kłamią, struktura grupy musi być jasna. Oni mają 30 członków, więc mają prezesa, my mamy 11 mandatów, więc otrzymaliśmy stanowisko wice, podobnie jak inne grupy” – powiedziała.
Pozostałymi wiceprzewodniczącymi będą: Roberto Vannacci z włoskiej Ligi, Klara Dostalova z czeskiej partii ANO, Sebastiaan Stoeteler z holenderskiej Partii Wolności, Antonio Tanger Correa z portugalskiej partii CHEGA, Hiszpan Hermann Tertsch z ugrupowania VOX (Hiszpan jeszcze w czwartek został wybrany na wiceprzewodniczącego frakcji EKR, w piątek jego partia postanowiła opuścić konserwatystów) i Harald Vilimsky z Austriackiej Partii Wolności. Anders Vistisen (Duńska Partia Ludowa, Dania) został wybrany na rzecznika dyscypliny klubowej, a Gerolf Annemans (Vlaams Belang) na skarbnika.
W skład grupy, która z 84 mandatami stała się trzecią pod względem liczebności siłą polityczną w Parlamencie Europejskim, weszli eurodeputowani z 12 krajów UE. Najsilniejszą delegacją krajową będą Francuzi, których Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen ma 30 mandatów, na drugim miejscu jest Fidesz Orbana z 11 europosłami, trzecia – włoska Liga z 8 mandatami. W skład grupy wchodzą też: czeskie ANO (7 mandatów) i czeskie antysystemowe ugrupowanie o nazwie Przysięga i Zmotoryzowani (2 mandaty), austriacka Partia Wolności (6 mandatów), holenderskie PVV Geerta Wildersa (6 mandatów), hiszpański VOX (6 mandatów), belgijski Interes Flamandzki (3 mandaty), portugalska Chega (2 mandaty) oraz Duńska Partia Ludowa, grecki Głos Rozsądku i łotewska Łotwa Pierwsza – po jednym mandacie każda. Tym samym Patrioci zdeklasowali Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), do których należą PiS i Bracia Włosi premierki Giorgii Meloni, a którzy z 78 mandatami spadli na czwarte miejsce.
Grupa Patrioci dla Europy w Parlamencie Europejskim to zmiana układu sił
.Exodus partii prawicowych do Patriotów oznacza likwidację ugrupowania Tożsamość i Demokracja (TD), które spadło poniżej wymaganego przez PE progu, zgodnie z którym grupę w europarlamencie musi tworzyć co najmniej 23 europosłów z siedmiu państw członkowskich. Według europosłanki Gal od początku chodziło o powołanie nowej formacji, a rozszerzenie TD nie wchodziło w rachubę. „Ani ANO Babisza, które odeszło z grupy liberałów, nie miało nic wspólnego z ID, ani Fidesz. Są też nowe grupy, których wcześniej w PE nie było” – powiedziała węgierska eurodeputowana.
Jak podkreśla nowy wiceprzewodniczący Patriotów z portugalskiego ugrupowania CHEGA, wejście do nowej frakcji jest korzystne dla partii debiutujących w PE. „Bylibyśmy nowi w starej grupie. W nowej frakcji każdy startuje od zera” – skomentował Tanger Correa.
Politycy skomentowali również doniesienia o tym, że koalicja większościowa w PE może otoczyć skrajną prawicę tzw. kordonem sanitarnym, blokując jej możliwość objęcia wysokich stanowisk w prezydium europarlamentu i komisjach. Jeden ze scenariuszy zakłada, że Patrioci w ogóle nie będą brani pod uwagę przy rozdziale stanowisk, ponieważ ich grupa ukonstytuowała się po uzgodnionym jeszcze przed wyborami terminie 4 lipca. „Koalicja może podać każdy argument, ale będzie to wstyd, bo reprezentujemy miliony wyborców. Jeśli główne partie przekonują, że promują demokrację, to reguły demokratyczne w PE także powinny być przez nich przestrzegane” – oceniła Gal. Z kolei Tanger Correa zapowiedział, że skrajna prawica może walczyć o stanowiska pomimo blokady.
.Powstanie Patriotów dla Europy ogłosili w Wiedniu premier Węgier Viktor Orban, były premier Czech Andrej Babisz i lider Austriackiej Partii Wolności (FPOe) Herbert Kickl. Dzień później chęć dołączenia do frakcji zadeklarowała portugalska skrajnie prawicowa partia Chega, w piątek hiszpański VOX, który do Patriotów przeniósł się z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. W sobotę rano wejście do frakcji zadeklarowała populistyczna holenderska Partia Wolności (PVV) Geerta Wildersa. Nieco wcześniej o dołączeniu RN do Patriotów dla Europy napisał eurodeputowany Fideszu Balazs Hidveghi, powołując się na słowa przewodniczącego RN Jordana Bardelli. „Tym samym liczba członków (państw, z których pochodzą eurodeputowani) wzrosła do dziewięciu! Bruksela wreszcie usłyszy głos ludu!” – dodał Hidveghi.
O przyszłości europejskiej wspólnoty
.Trwałe słabości Unii podkreśla wielu analityków, w tym na przykład eksperci amerykańskiego ośrodka badawczego Stratfor piszący w swym niedawnym raporcie, iż „Unia Europejska nie potrafi rozwiązać narastających problemów ekonomicznych, społecznych i politycznych, które na przestrzeni wielu ostatnich lat stały się europejską rzeczywistością. Rośnie ryzyko, że Unia będzie musiała dokonać głębokich zmian, jeśli chce przetrwać. W przeciwnym wypadku się rozpadnie. Musimy być przygotowani na to, że mamy do czynienia z trwałą europejską rzeczywistością”. Profesor z Oxfordu Jan Zielonka twierdzi wręcz, że Unia jest dzisiaj przeszkodą w procesie integracji europejskiej. To ważna, tylko pozornie paradoksalna hipoteza, zawarte są bowiem w niej zarówno przekonanie o potrzebie i woli integracji, jak i diagnoza naszej dotychczasowej niemocy w realizacji tego dzieła.
Trudno się dziwić, że takim opiniom towarzyszy narastający eurosceptyczny populizm i spadające poparcie dla idei unijnej odnotowywane w poszczególnych krajach członkowskich, napędzany dodatkowo przez tabloidalne media z lubością nagłaśniają wszelkie kłopoty. We Francji Front Narodowy zajmuje aktualnie pierwsze miejsce w sondażach z poparciem na poziomie 28 proc. Podobnie jest w Austrii i w Holandii, gdzie partie o podobnych nazwach (Partia Wolności) prowadzą z odpowiednio 27- i 21- procentowym poparciem. Niewiele lepiej jest w Danii (eurosceptyczna Partia Ludowa ma tam 20 proc. poparcia), w Wielkiej Brytanii (Partia Niezależności – 15 proc., we Włoszech (Liga Północna) czy Szwecji (Szwedzcy Demokraci) – po 13 proc. A ostatni sondaż w Wielkiej Brytanii wykazał, iż co trzeci obywatel chciałby wręcz wyjścia tego kraju z Unii, zaś 40 proc. mieszkańców krajów tak różnych jak Szwecja czy Włochy (nie mówiąc o 50 proc. w Grecji) uważa, że żyłoby im się lepiej bez Unii. Nie ma co ukrywać – już obecny rok może dostarczyć nowych dowodów na unijną słabość ze względu na parlamentarne wybory w paru ważnych krajach członkowskich. Ta sytuacja niejako wymusza refleksję na temat unijnej przyszłości.
ormułowanie krytycznych uwag na temat Unii nie powinno być uważane za szkodliwe, wbrew temu co twierdzą bezrefleksyjni euroentuzjaści. Nieprawdą bowiem jest, że wszyscy krytycy to nacjonaliści, a krytykowanie politycznych i administracyjnych struktur Unii jest prostą drogą do jej upadku. Unia w obecnym kształcie ma wady wymagające daleko idących zmian i dobrze, że są tacy którzy o tym mówią.
Słabości Unii widoczne są choćby w jej oficjalnych statystykach. Spójrzmy na przykład na efekty realizacji przyjętego w roku 2010 dokumentu „Europa 2020. Strategia na rzecz inteligentnego i zrównoważonego rozwoju”. Regres w zakresie w dwu kluczowych celów tej strategii jest ewidentny – obniżył się poziom zatrudnienia, wzrosła zaś liczba osób dotkniętych ubóstwem lub wykluczeniem społecznym. Słabą pociechą jest stabilizacja unijnego wskaźnika innowacyjności wobec jego znaczącego wzrostu w krajach konkurujących z Unią na rynkach globalnych. Cieszy wprawdzie rosnący poziom wykształcenia Europejczyków, ale i tu można mieć zastrzeżenia do profilu zawodowego absolwentów, co drastycznie widoczne jest w Polsce. Także największe sukcesy Unii, za które można uznać redukcję emisji gazów cieplarnianych, zmniejszenie zużycia energii końcowej i zwiększający się szybko udział źródeł odnawialnych w bilansie energetycznym cieszyłyby bardziej gdyby koszt ich wdrażania nie obciążał znajdującej się w trudnej sytuacji unijnej gospodarki.
Jowita Kiwnik Pargana/Magdalena Cedro/PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB