Sokrates, czyli pytania ważniejsze od odpowiedzi

Pytania stawiane nieustannie przez Sokratesa o znaczenie pojęć etycznych były próbą obrony przed populizmem i polaryzacją, które dręczyły starożytne Ateny. Sokrates nie pozostał wobec nich obojętny. W tym sensie jest postacią bardzo współczesną – twierdzi dr hab. Krzysztof Łapiński.
Sokrates uważał populizm za patologię społeczną
.Dr hab. Krzysztof Łapiński wykłada historię filozofii starożytnej na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Przetłumaczył m.in. „Rozmyślania” Marka Aureliusza i „Wykłady stoickie” Muzoniusza Rufusa, jest autorem monografii o Marku Aureliuszu, ostatnio wydał biografię Sokratesa „Najmądrzejszy. Biografia Sokratesa”. Pisze również książki dla dzieci. Jest stypendystą Fundacji Kościuszkowskiej i Fundacji Lanckorońskich z Brzezia, kierownikiem Centrum Badań Porównawczych nad Filozofią Wschodu i Zachodu UW.
Ewelina Krajczyńska-Wujec: Uczniowie Sokratesa i różne źródła historyczne przekazują niejednoznaczny obraz ateńskiego filozofa, przypisują mu odmienne motywy działania czy poglądy. Sam Sokrates pism po sobie nie pozostawił. Jak zatem stworzyć spójny obraz tak wielowymiarowej postaci?
Krzysztof Łapiński: Ten problem zauważył już na początku XIX wieku niemiecki badacz, Friedrich Schleiermacher. Stwierdził on, że obraz Sokratesa w dialogach jego ucznia, Platona zawiera za dużo elementów w stosunku do prawdy historycznej. Sokrates jest tam postacią pomnikową, niemal nadludzką, a poza tym często głosi czysto platońskie koncepcje. Z kolei u innego ucznia, Ksenofonta, w obrazie Sokratesa jest jakby czegoś za mało, mamy wrażenie, że taki Sokrates nie dokonałby żadnego wielkiego przewrotu w filozofii, nie byłby w stanie zasiać takiego fermentu intelektualnego, jaki mu się przypisuje.
Jest tam pokazany jako spokojny, porządny obywatel, zatem nie bardzo wiadomo, dlaczego kogoś takiego aż tak znienawidzono, że skazano na śmierć. I teraz trzeba wśród tych i wielu innych głosów spróbować znaleźć jakieś punkty wspólne, uporządkować je. Musimy też pamiętać, że ci autorzy byli bardzo ambitnymi, wyrafinowanymi literatami. Stanowili swego rodzaju poczet narcyzów literackich, którzy zaciekle między sobą rywalizowali o uznanie wśród czytelników. Każdy z nich starał się pokazać, że najlepiej zrozumiał myśl Sokratesa. Pisząc więc o nim, pisali trochę o samych sobie.
W mojej interpretacji postaci Sokratesa pomocne okazały się teksty z pozoru mało oczywiste jako źródła historyczne, to znaczy komedie. Mają one tę zaletę, że były pisane, gdy Sokrates miał około 40-50 lat. Dla porównania Platon i Ksenofont pisali o Sokratesie wiele lat po śmierci swego mistrza. Teksty komediowe mogą się wydawać podejrzane jako źródła. Na przykład w komedii „Chmury” Arystofanesa Sokrates spędza całe dnie wisząc w koszu pod sufitem, bo rzekomo w górze powietrze jest subtelniejsze i dlatego lepiej się myśli. Oczywiście trudno to uznać za prawdę historyczną.
Czasami jednak komediopisarze zamiast wyśmiewać swojego bohatera, wygłaszają pochwały na jego cześć. A w przypadku Sokratesa wszystkie znane nam komedie, w których się pojawia, akurat zgodnie poświadczają, że cenił niezależność, gardził pochlebstwem, nie dbał o majątek ani karierę polityczną i potrafił skutecznie prowadzić dyskusje. Widzimy więc Sokratesa, który pokazuje, że ważne jest praktykowanie filozofii, wcielanie ideałów w życie, a nie wyłącznie czysto teoretyczne spekulacje.
Wspomniał pan, że tym najważniejszym wkładem Sokratesa do filozofii było przekształcenie jej z dziedziny teoretycznej w praktyczną. To wydaje się dość nieoczywiste w przypadku filozofa, zwłaszcza starożytnego.
Krzysztof Łapiński: Sokrates uważał, że filozofia jest przede wszystkim sposobem życia. Jest to główny przekaz, jaki wnosi on do rozdyskutowanych, chłonnych na wszelkie nowinki intelektualne Aten. Jego zdaniem nie wystarczy głosić jakieś koncepcje, ale trzeba też zgodnie z nimi żyć.
Druga ważna rzecz, jaką przypisujemy Sokratesowi, to nacisk, jaki kładł na stawianie pytań, na dociekliwość. Moim zdaniem, i piszę o tym w książce, mogła to być reakcja na krytykę filozofii, jaką przeprowadził sofista Gorgiasz. Twierdził on, że filozofia jest bezwartościowa, bo jej przedstawiciele nie są w stanie zgodzić się ze sobą w żadnej sprawie. Sokrates zaś pokazuje, że to pytania czasami bywają ważniejsze niż odpowiedzi. I to one są istotą filozofii.
Leszek Kołakowski uważał, że Sokrates powinien być punktem odniesienia dla każdego filozofa. W filozofii bowiem pytania są ponadczasowe, odpowiedzi zaś przemijają, bywają raz lepsze, raz gorsze. Pokolenia filozofów konfrontują się ciągle na nowo z tymi samymi uniwersalnymi pytaniami.
Przesłanie Sokratesa brzmiało, że filozof to ktoś, kto jest w stanie ciągłej aktywności intelektualnej, kto potrafi kwestionować utarte schematy, podważać to, co wydaje się oczywiste dla większości ludzi, a wcale takie oczywiste nie jest. To ktoś, kto przychodzi i mówi: żyjecie zgodnie z jakimiś stereotypami, wierzycie w nie, ale czy w ogóle zastanowiliście się nad ich sensem? Każe nam jeszcze raz przemyśleć kwestie, które dotąd wydawały nam się dobrze znane i bezdyskusyjne.
Postawa Sokratesa jest antydogmatyczna. Dla niego najważniejsza była precyzja myślenia, kierowanie się w życiu rozumem. Uważał, że uporządkowane myślenie przekłada się z kolei na uporządkowane, właściwe działanie.
W dzisiejszych czasach Sokrates być może pytałby: czy rzeczywiście pewne normy społeczne, kwestie z zakresu polityki czy ekonomii należy traktować jako absolutnie prawdziwe? Może temu, co wydaje się oczywiste, warto przyjrzeć się na nowo? Zwłaszcza gdy takie przekonania wyrządzają krzywdę innym ludziom. Przede wszystkim możemy więc nauczyć się od niego, żeby nie wierzyć w stereotypowe prawdy, tylko starać się dociekać, jaki jest głębszy sens rzeczywistości. Ale zarazem też nie chodzi tutaj o dociekliwość, jaką reprezentują np. internetowi zwolennicy teorii spiskowych, których pseudoteorie są niespójne i oparte na fragmentarycznej wiedzy. Sokrates z pewnością tropiłby takie niespójności. I bezwzględnie je demaskował.
W książce pokazuje pan Sokratesa na tle jego epoki i w odniesieniu do różnych zjawisk, wydarzeń politycznych w jego czasach. W jaki sposób kształtowały one działalność filozoficzną Sokratesa?
Krzysztof Łapiński: Uważam, że o filozofii starożytnej trzeba mówić w całym kontekście kulturowym, historycznym, religijnym, społecznym, literackim, bo ona cały czas była w dialogu ze swoim otoczeniem. Czasy Sokratesa były bardzo burzliwe. Pierwsza część jego życia przypadła na wspaniałą epokę Peryklesa. To był czas, gdy w Atenach kształtowała się demokracja, dynamicznie rozwijały się sztuka i literatura. Chociaż już wtedy Ateny przejawiają tendencje imperialne i podporządkowują sobie inne państwa greckie. Później, w roku 431 p.n.e., dochodzi do wybuchu wyniszczającej wojny peloponeskiej między Atenami a Spartą oraz ich sojusznikami. Trwa ona ćwierć wieku i kończy się klęską Aten.
Historyk grecki Tukidydes pisał wtedy, że granice biegną przez środek państw, ponieważ państwa greckie są spolaryzowane, niszczone przez konflikty wewnętrzne. Jedną stronę reprezentują demokraci, wspierani przez Ateny, drugą oligarchowie, popierani przez Spartę. W ten sposób Ateny i Sparta, jako dwaj najważniejsi gracze, próbują manipulować mniejszymi sojusznikami, napuszczając na siebie te dwa stronnictwa. To z kolei prowadziło do wojen domowych.
Sokrates widzi różnego rodzaju patologie w życiu społecznym, które wtedy w Atenach się pojawiają, takie jak populizm czy polaryzacja, a więc zjawiska bliskie też naszym czasom. Nie pozostaje obojętny wobec tych zjawisk, ale stara się namawiać Ateńczyków do rozsądku, umiaru i refleksji nad własnym postępowaniem.
Jakie znaczenie ma tutaj jego spór z sofistami?
Krzysztof Łapiński: Sofiści, gdy pojawiają się w Atenach, uczą między innymi retoryki, sztuki skutecznego przemawiania, która jest przydatnym narzędziem w uprawianiu polityki. Zdano sobie wtedy sprawę, że takie przekonywanie słuchaczy nie musi mieć nic wspólnego z mówieniem prawdy, ale może być oparte na manipulacji argumentami i słowami. Jak pokazuje Tukidydes, manipulacja językiem staje się także orężem w ówczesnej wojnie, w napędzaniu aktów agresji.
Sokrates w kontrze do sofistów próbuje definiować pojęcia etyczne, pytając, co to jest sprawiedliwość, co to jest dobro. Z jednej strony mamy więc populistyczne rozmywanie znaczeń i pojęć, a z drugiej strony Sokratesa, który stara się doprecyzowywać znaczenia terminów, tak by nie można było nimi manipulować. Doskonale to znamy chociażby z XX wieku, kiedy totalitaryzmy posługiwały się propagandą. Wspominam o tym w książce, przywołując przykład Victora Klemperera, żydowskiego filologa, który na bieżąco śledził i analizował kształtujący się język propagandy w Trzeciej Rzeszy.
Kiedy rzutujemy postać Sokratesa na ówczesne tło polityczne, wówczas lepiej możemy zrozumieć, czym on się zajmuje w Atenach. Jaki sens mają jego nieustanne pytania o znaczenie pojęć etycznych. To próba obrony przed populizmem, który rozmywa znaczenia słów. Dlatego wydaje mi się, że Sokrates może być dla nas ważnym punktem odniesienia, kimś, kto mierzył się z podobnymi problemami jak my dzisiaj. W tym kontekście jest postacią niezwykle współczesną.
A czy sokratejska metoda stawiania pytań znalazła współcześnie jakieś inne, praktyczne zastosowania?
Krzysztof Łapiński: Jest wykorzystywana np. w psychologii. Zaprojektowano różnego rodzaju terapie, w których stosuje się dialog sokratejski. Używa się go również jako metody przesłuchań oskarżonych i świadków. Jednym z moich ulubionych filmów jest „Dwunastu gniewnych ludzi” Sidneya Lumeta. Uważam, że jest to doskonały przykład zastosowania dialogu sokratejskiego w obronie niesłusznie oskarżonej osoby. Z kolei w mądrej edukacji pobudza się uczniów do myślenia poprzez skłanianie ich do zadawania pytań. Ważne, żeby sami wpadli na rozwiązanie problemu. Bo właśnie w pytaniach sokratejskich chodzi o to, żeby ktoś odkrył prawdę w samym sobie. I to samodzielne sformułowanie prawdy ma większą wartość, większy ładunek emocjonalny, niż kiedy poda nam ktoś gotowe rozwiązanie.
Oprócz perspektywy politycznej i historycznej opowiada pan o Sokratesie w kontekście nieco bardziej prywatnym. Szczególnie ciekawy wydaje się wątek Ksantypy – żony filozofa, dotąd w literaturze nie tylko marginalizowanej, ale pokazywanej jako postać niezwykle kłótliwa.
Krzysztof Łapiński: Rzeczywiście tradycja pokazywania Ksantypy jest dla niej bardzo niesprawiedliwa. Przypięto jej łatkę sekutnicy, złośnicy, kobiety, która tylko przeszkadza swojemu wielkiemu mężowi w zmienianiu świata. Po pierwsze na pewno ta wizja jest przejaskrawiona. A po drugie, nawet jeżeli Ksantypa miała do niego pretensje o różne sprawy, to prawdopodobnie bardzo często nie bez powodu. Jej mąż nie zważał na rzeczy przyziemne, a przecież mieli dzieci, o które trzeba było zadbać. W literaturze polskiej za małżonką Sokratesa ujął się np. Ludwik Hieronim Morstin w dramacie „Obrona Ksantypy”.
Poprzez tę postać chciałem pokazać status kobiet w tamtych czasach. Często idealizujemy Ateny, postrzegamy jako wspaniałe czasy, co częściowo jest prawdą. Natomiast życie polityczne ograniczało się do obywateli, a obywatelami mogli być tylko mężczyźni. Kobiety były skazane na przebywanie w sferze prywatnej, nie miały w zasadzie samodzielności prawnej. Hannah Arendt kiedyś powiedziała, że mężczyźni żyli na jasnej, słonecznej agorze, a kobiety były skazane na ciemny oikos, czyli sferę domową, życie poświęcone wykonywaniu uciążliwych obowiązków domowych.
A sam Sokrates, poza tym, że nie był idealnym mężem, jaki był?
Krzysztof Łapiński: W różnych źródłach znajdujemy sporo interesujących szczegółów dotyczących charakteru Sokratesa, jego wyglądu i sposobu życia. Platon pisze, że był niezwykle wytrzymały fizycznie, odporny na zimno, odważny na polu walki. Podczas jednej kampanii wojennej chodził boso po lodzie, potrafił znosić głód. Kiedy jednak było pod dostatkiem wina, to nikt nie potrafił pić tyle co on, zarazem nikt nie widział go pijanego. Wpadał w dziwne, tajemnicze stany medytacyjne. Platon opisuje, że pewnego razu przez całą dobę stał nieruchomo i zastanawiał się nad jakimś zagadnieniem. Przestał tak cały dzień, potem całą noc i gdy wzeszło słońce, widocznie rozstrzygnął swoją wątpliwość, bo wrócił do normalnego funkcjonowania. To są bardzo interesujące cechy Sokratesa. Składają się one na postać, która musiała być niezwykła, charyzmatyczna i wywierała olbrzymie wrażenie na jemu współczesnych.
Rozmawiała Ewelina Krajczyńska-Wujec/PAP
Polityczne nieporozumienia
.Filozofia polityki nie jest nauką ścisłą. Jednak jej wiarygodność, choć nie całkiem ścisła, może być inspiracją dla wielu innych teorii w naukach społecznych – pisze prof. Jacek HOŁÓWKA w opublikowanym na łamach „Wszystko co Najważniejsze” tekście „Polityczne nieporozumienia„.
„Od czasu, gdy Rosja podjęła próbę wyrwania Ukrainie czterech regionów i przyłączenia ich do własnego kraju, specjalnego znaczenia nabrały rozważania dotyczące napięcia politycznego, usuwające w cień interpretację zasad współżycia utrzymanych w duchu „wzorów kultury” rekonstruowanych przez Franza Boasa, Ruth Benedict i Margaret Mead”.
„Dziś ważniejsze wydają się teorie gwałtownych przemian. Twórcami takich właśnie teorii byli przede wszystkim Oswald Spengler, Hannah Arendt i Chantal Delsol. Ich pisma lepiej odpowiadają na pytanie, dlaczego polityka międzynarodowa pozostaje działaniem głęboko konfliktowym i niestabilnym, niż jakiekolwiek rozważania antropologów kulturowych. I lepiej niż te rozważania tłumaczą, jak to jest możliwe, że wielomilionowe społeczeństwa biorą udział w wyścigu zbrojeń”.
„Czy one w ogóle nie stawiają sobie pytania, co się może zdarzyć, gdy zwycięzca już stanie na krawędzi wulkanu? Czy można przyjąć, że będzie tam stał samotnie, czy że będzie raczej starał się wskoczyć do czeluści i pociągnąć za sobą innych? I bezczynność, i obopólne zniszczenie nie mają sensu. Przyznajmy, że taka desperacja pojawiała się tylko w eseistyce politycznej lub w literaturze pięknej. Nie było jej w filozofii ani w teorii politycznej. Możemy o niej czytać u Szekspira lub Nietzschego, ale nie u trojga autorów wymienionych wyżej”.
„Zacznijmy od Szekspira. Hamlet odkrywa, że narzucający mu się Poloniusz jest nie tylko namolnym durniem i naciągaczem, ale przede wszystkim szpiegiem i fantastą. Wmawia Hamletowi, że jedna chmura na niebie przypomina kunę, jeszcze inna wieloryba. Tymi dyrdymałami chce Hamleta pomieszać i pogubić. To jeszcze można by było jako tako znieść, ale nagle Hamlet nabiera pewności, że Poloniusz go szpieguje na żądanie jego stryja, który wcześniej zabił mu ojca. Ta myśl wywołuje piorunujące olśnienie. To zdrajca i morderca. Teraz już nic Hamleta nie powstrzyma. To ten drań miałby teraz zostać jego teściem? Za żadne skarby. Gdy widzi, że to nie wiatr porusza kotarą, tylko coś żywego tam się wierci, dobywa szpady i dźga na oślep”.
.”Woła, że to szczur tam się miota, i kłuje na ślepo. Za zasłoną chował się oczywiście Poloniusz, ale już ostatni raz szpiegował Hamleta. Teraz już Poloniusza nie ma. Dostał to, na co zasłużył. Ale nie będzie też małżeństwa z Ofelią. Nie bierze się za żonę córki ubitego wroga. Hamlet ma żal do Boga za to, że najpierw pozwolił, by stryj zabił mu ojca, a później spokojnie patrzył, jak oszust mu raił zalęknioną własną córkę. Teraz Poloniusz już zapłacił za swój cynizm i wyrachowanie. Ale czy ta śmierć była konieczna? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w Królu Learze, gdzie inna niewinna postać, Kordelia, jest lekceważona przez wszystkich i cierpi odrzucenie przez ojca. Kto jej pomoże? W otoczeniu Leara jest niewielu przyzwoitych ludzi. Ona, cichy i potulny głuptasek Tomek i może Gloster. Tylko ten ostatni lituje się nad losem Tomka i oddaje mu całe swe pieniądze (akt czwarty, scena pierwsza): „Masz tu trzos, weź go ty, którego nieba zgięły pod brzemię wszelkich upokorzeń. Bądź ty szczęśliwy przez to, żem ja biedny. – Czyńcie tak zawsze, bogowie; niech człowiek opływający w dostatki, syt uciech i nieczujący, nagle moc waszą poczuje”. Czy wobec milczenia bogów Gloster ma inne rozwiązanie?”.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-jacek-holowka-polityczne-nieporozumienia/
MJ