Święte Przymierze – narzędzie do tłumienia rewolucji?
Europa wychodziła z wojen napoleońskich znacząco odmieniona. Francja w ciągu dwudziestu lat swojej rozłąki z tradycyjną monarchią wypromowała nowe wartości w polityce wewnętrznej i zagranicznej. Jednocześnie dokonywała się rewolucja przemysłowa, a w ślad za nią postępowały ważkie przeobrażenia społeczne. „Stary ład” miał być przez kolejne dziesięciolecia chroniony przez system ukształtowany podczas kongresu wiedeńskiego (1814–1815). Służącym temu celowi narzędziem stało się zawarte 26 września 1815 roku Święte Przymierze. Narzędziem, które prędzej czy później musiało się zepsuć.
Święte Przymierze jako autorski projekt Aleksandra I
.Tekst Świętego Przymierza jest krótki i pozbawiony dużej liczby konkretów. Wypełniają go przede wszystkim wzniosłe odwołania do jedności chrześcijańskiej i Bożej łaski czuwającej nad monarchami. Wydaje się, że do owych sformułowań największą wagę przykładała w momencie zawarcia traktatu strona rosyjska, będąca także inicjatorem porozumienia. Autorem tekstu był sam car Aleksander I, w owym czasie zafascynowany mistycyzmem, przekonany o swojej dziejowej roli i pochłonięty ideą wspólnoty wyznań. Sporządzone przez niego artykuły zostały skolacjonowane przez jego współpracowników, Greka Joanisa Kapodistriasa oraz wywodzącego się z Rumunii Aleksandra Sturdzę, a następnie nieco zmodyfikowane przez ministra spraw zagranicznych Austrii Klemensa von Metternicha.
Traktat pomiędzy Cesarstwem Rosyjskim, Królestwem Prus i Cesarstwem Austrii został zawarty 26 września 1815 roku w Paryżu. Dla Aleksandra I mogło mieć znaczenie, że jego pierwszymi sygnatariuszami były monarchie reprezentujące trzy różne wyznania: prawosławne, protestanckie i katolickie. Pozostali uczestnicy układu zwracali jednak uwagę przede wszystkim na jego praktyczną wartość w stabilizowaniu świeżo ustanowionego porządku w sprawach międzynarodowych oraz wewnętrznych.
Do przystąpienia do porozumienia zostali zaproszeni wszyscy europejscy monarchowie z wyjątkiem tureckich sułtanów. Władcy Imperium Osmańskiego nie wpisywali się w ideę Świętego Przymierza jako wyznawcy islamu. Do układu przyłączyło się – poza Rosją, Austrią i Prusami – czternaście państw. Swojego udziału odmówił papież Pius VIII, nie chcąc angażować się w oficjalne związki z przywódcami krajów nieuznających jego zwierzchnictwa nad Kościołem. Pod wpływem szefa brytyjskiej dyplomacji, Roberta Stewarta wicehrabiego Castlereagh, do bloku nie dołączył też władający na Wyspach Jerzy III.
Świętego Przymierza wzloty i upadek
.W praktyce Święte Przymierze miało działać przeciwko szerzeniu się liberalizmu i rewolucji na Starym Kontynencie. Służyło tym samym ochronie ustanowionego w Wiedniu porządku międzynarodowego, a także praw monarchów do sprawowania władzy. Nie jest przypadkiem, że pierwszymi sygnatariuszami aktu byli trzej zaborcy Polski. Starania o utrzymanie dawnej Rzeczpospolitej podzielonej i niedopuszczenie do jej reaktywacji były jednym z kluczowych motywów współpracy w ramach Świętego Przymierza.
Podobna polityka była prowadzona przez jakiś czas również wobec innych części Europy. W pierwszych latach istnienia Przymierza położono starania na rzecz ograniczenia autonomii coraz bardziej liberalizujących się niemieckich uniwersytetów. Wiele uwagi poświęcono też ideom zjednoczenia Włoch, starając się takie pomysły dusić w zarodku. Najważniejsze decyzje podejmowano podczas międzynarodowych zjazdów, odbywających się początkowo z dużą regularnością, między innymi w Akwizgranie (1818), Opawie (1821), Lublanie (1821) czy Weronie (1822).
Taki stan rzeczy nie mógł się jednak długo utrzymać. Na przeszkodzie stanęły odmienne interesy poszczególnych sygnatariuszy Przymierza. Już w latach 20. XIX wieku Rosja i Austria zaczęły rywalizować ze sobą o wpływy na Bałkanach. Carowie wespół z Wielką Brytanią wspierali tam niepodległość Grecji, wiedeńscy cesarzowie opowiadali się zaś za utrzymaniem stanu posiadania sułtanów. Ostatecznie Grecja wybiła się przy zagranicznym wsparciu na niezależność, a Rosja zajęła Mołdawię i Wołoszczyznę, jeszcze bardziej wchodząc w strefę żywotnych interesów Austrii.
Definitywnym końcem idei Świętego Przymierza była wojna krymska (1854–1856). Jeszcze kilka lat wcześniej mocarstwa współpracowały ze sobą przy tłumieniu Wiosny Ludów, a Rosja interweniowała na rzecz Austrii przeciwko powstaniu na Węgrzech. Gdy jednak Wielka Brytania i Francja zwróciły się przeciwko Państwu Carów, Austriacy postanowili zachować neutralność, a w obliczu ewidentnej klęski swojego niedawnego sojusznika zajęli nawet Mołdawię i Wołoszczyznę. Idea współpracy europejskich potęg przemijała na dobre, co znalazło odzwierciedlenie w drugiej połowie XIX wieku w takich procesach, jak zakończone sukcesem zjednoczeniem Włoch oraz Niemiec.
Rosyjska propaganda przeciwko Polsce na Zachodzie zaczęła się już w epoce powstania styczniowego
.O zmieniającym się od XIX wieku podejściu Rosji do przedstawiania Polski na Zachodzie pisze na łamach „Wszystko co Najważniejsze” historyk i publicysta, PROF. Henryk GŁĘBOCKI.
„Początkowo, po wybuchu powstania [styczniowego], trzymano się wciąż sprawdzonych metod propagandowych, wypracowanych jeszcze po 1830 r. Opierano się tu na sieci placówek dyplomatycznych, inspirujących za pośrednictwem wynajętych dziennikarzy odpowiednie nastawienie prasy europejskiej. Główną rolę pełniło, tak jak dotąd, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, III Oddział JCM, czyli tajna policja polityczna, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, nadzorujące wewnętrzny rynek rosyjskiej prasy z pomocą aparatu cenzury, a szczególnie Kancelaria Tajna Namiestnika Królestwa Polskiego, odpowiedzialnego za większość działań wobec emigracji i ziem polskich innych zaborów. Działalność propagandową wciąż łączono w tej epoce ze szpiegostwem czy operacjami dezintegracyjnymi wobec emigracji i Tajemnego Państwa Polskiego. Najbardziej znanym ich przykładem była jedyna tak dobrze zbadana przez historyków aktywność Juliana Bałaszewicza, podszywającego się pod postać hr. Alberta Potockiego, nieraz, niestety, działającego skutecznie.” – zauważa PROF. Henryk GŁĘBOCKI.
„Tradycyjna metoda przedruków z prasy rosyjskiej czy kupowania piór i ich właścicieli wśród zagranicznych dziennikarzy, okazała się jednak tym razem nieskuteczna. Podobnie jak podtrzymywanie dopasowanej do polityki sojuszu Rosji z Francją oficjalnej interpretacji powstania jako rewolucji socjalnej i kosmopolitycznej. Polska, za którą modlił się sam papież, w rosyjskiej interpretacji miała być zwiedziona przez rewolucjonistów zagrażających całemu porządkowi społecznemu, nie tylko w Rosji, ale i w Europie. Polaków przedstawiano jako narzędzia podstępnej agitacji rewolucjonistów, wykorzystujących patriotyzm i katolicki fanatyzm. Działania armii rosyjskiej przedstawiano na tym tle jako przywracanie porządku i zapewnianie opieki ludności chroniącej się przed terrorem rewolucji – «dyktatury sztyletu».” – stwierdza PROF. Henryk GŁĘBOCKI.
Pisze on też, że „na lato 1863 r. przypadło apogeum obaw przed przekształceniem dyplomatycznej interwencji mocarstw w obronie Polaków w otwartą wojnę z Zachodem. W establishmencie imperium powszechne było przekonanie, że taki konflikt mógł skończyć się jak przegrana wojna krymska. (…) W tej sytuacji kluczowe znaczenie miało oddziaływanie na zachodnią opinię publiczną, by zelżał jej nacisk na rzecz interwencji w obronie Polaków. Wówczas to, z inicjatywy samego ministra wojny Dymitra Milutina, zaproponowano w czerwcu 1863 r. stworzenie nowych ośrodków propagandy, niezależnych od nieskutecznych oficjalnych instytucji. Milutin już wcześniej skupił wokół swej gazety utalentowanych publicystów, stosujących nowatorską retorykę, bardziej trafiającą do przekonania liberalnych odbiorców na Zachodzie. Używano tu argumentów mówiących o roli Rosji w starciu z Polakami jako siły postępu, walczącej ze szlachecką, feudalną anarchią. Po raz pierwszy w takiej skali użyto też argumentów etnicznych, dowodząc, iż Polacy, odwołujący się przed Europą do praw narodowych i haseł demokratycznych, sami w Kraju Zachodnim uciskają obcy im etnicznie lud «rosyjski».”