
Bałkany zalewa nowa broń, a Bośnia i Hercegowina, w porównaniu z szybko dozbrajającymi się Serbią i Chorwacją, znalazła się w „strategicznej dysproporcji” – ocenia w poniedziałek bośniacki dziennik „Oslobodzienie”. Wzmożone zbrojenia na Bałkanach stały się przedmiotem analizy owej gazety.
Wzmożone zbrojenia na Bałkanach
.„Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić ogłosił niedawno porozumienie dotyczące zakupu od Zjednoczonych Emiratów Arabskich dronów kamikadze” – przypomina gazeta. „Serbia głosi neutralność, ale kraj ma stałą misję przy NATO w Brukseli i prowadzi więcej ćwiczeń wojskowych z Sojuszem niż BiH. Serbscy żołnierze biorą też udział w grach wojennych z Rosjanami. Przywódcy w Belgradzie nie myślą o demilitaryzacji, a wręcz starają się jak najlepiej uzbroić i wyposażyć swoją armię” – pisze „Oslobodzienie”.
„Oprócz darowizn i zakupu broni z Rosji Belgrad stawia na uzbrojenie zachodnie. Pozyskano na przykład francuskie pociski Mistral 3 o zasięgu 7,5 km oraz 12 nowych myśliwców Rafale” – podano.
Dziennik przypomina, że Serbia uzasadnia zakupy uzbrojenia „wzmacnianiem swojej obrony”, chociaż „poza Chorwacją cieszy się względnie dobrymi relacjami ze wszystkimi w regionie, w tym z państwami NATO”. „Belgrad nie dba o to, jak militaryzacja wpływa na BiH, której obywatele nadal pamiętają agresję z lat 90. XX w.” – czytamy na łamach „Oslobodzienie”.
Bośnia i Hercegowina wobec działań Serbii oraz Chorwacji
.W przypadku Chorwacji – podaje „Oslobodzienie” – do znaczącego podniesienia zdolności bojowych doszło w wyniku przystąpienia w 2009 roku do NATO. „Modernizacja odbywa się przy wsparciu sojuszników, co prowadzi do nabywania sprzętu przyzwoitej jakości. Zagrzeb jest na przykład drugą po Atenach stolicą UE kupującą Rafale. Dokonano dzięki temu ogromnego skoku w zakresie bezpieczeństwa, a Chorwacja osiągnie poziom, którego nigdy wcześniej nie miała” – oceniono.
„Podczas gdy Serbia i Chorwacja dozbrajają się, BiH pozostaje znacznie w tyle. Państwo nie posiada odpowiednich zdolności, które odstraszyłyby potencjalnego agresora” – ostrzega bośniacki dziennik. „W odróżnieniu od sąsiadów posiada jedną ogromną przewagę – siły UE: EUFOR. Oddziały te są gwarantem bezpieczeństwa i stabilności kraju” – dodano.
Gra o Bałkany
.„Bałkany to pasjonujący region z wielu powodów. Choćby dlatego, że to właśnie stąd wywodzą się kraje, które jako pierwsze i zapewne jedyne w najbliższych dwóch dekadach wejdą do Unii Europejskiej” – pisze Ryszard CZARNECKI, polityk, poseł RP oraz Parlamentu Europejskiego.
Jego zdaniem, „niewątpliwymi outsiderami Bałkanów w kontekście akcesu do UE jest Bośnia i Hercegowina, państwo tak sztuczne, że aż wstyd je opisywać. Sztuczny zlepek kantonów, że tak je ze szwajcarska określmy, muzułmańsko-bośniackiego, katolicko-chorwackiego i prawosławno-serbskiego istnieje wyłącznie ze względu na parasol Brukseli i świadomość Zachodu, że lepsze jest państwo sezonowe, by użyć tego określenia sprzed 100 lat, niż kolejna fala chaosu, krwawych walk i ludobójstwa, która dodatkowo mogłaby być kostką uruchamiająca swoiste bałkańskie domino, generując natężenie konfliktów etniczno-religijnych w innych państwach regionu”.
„Z polskiego punktu widzenia warto zainteresować się Bałkanami i grą, która tam się toczy. Nawet jeśli USA, UE, Rosja, ale też, uwaga, Turcja, występują tam w głównych rolach. Polska może przecież powalczyć, mówiąc metaforycznie, o Oskara za rolę drugoplanową…” – twierdzi Ryszard CZARNECKI.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/PP