Lato się skończyło
W ten weekend można powiedzieć ze smutkiem, że lato się skończyło. Wraca rzeczywistość – pisze Carl BILDT
.W tym tygodniu – a dokładnie w środę – mija pół roku od rozpoczęcia przez Władimira Putina podboju, a w zasadzie niszczenia Ukrainy. I tego samego dnia przypada Dzień Niepodległości Ukrainy, obchodzony w rocznicę ogłoszenia niepodległości, o której ukraiński parlament zdecydował 22 lata temu.
Wojna Putina z pewnością nie przebiegła tak, jak by sobie tego życzył. W próby podporządkowania Ukrainy było i jest zaangażowane około 85 proc. rosyjskich wojsk, ale nawet jeśli coś udało się osiągnąć, to znacznie mniej, niż zakładał Kreml. W ciągu ostatnich pięciu tygodni linie frontu we wschodniej i południowej Ukrainie prawie się nie zmieniły.
Jeśli ostatnio pojawiły się jakieś zmiany, to mogą być nimi ataki i eksplozje na Krymie, które wywołały sporą niepewność. Raporty mówią o długich kolejkach rosyjskich turystów, którzy starają się opuścić półwysep. Do czego to doprowadzi, dopiero się okaże.
Dla Putina Krym to Rosja i nie wykluczałbym, że zagrożenie dla Krymu skłoni go do próby eskalacji zagrożenia dla Ukrainy. Po części dlatego na Ukrainie zapowiedziano, że w najbliższych tygodniach – gdy napięcie prawdopodobnie wzrośnie – wszyscy pracownicy rządowi w Kijowie będą pracować z domu. Jak dotąd ukraińska stolica została w dużej mierze oszczędzona przez rakiety i pociski, które uderzyły w inne miasta. Żaden z takich ataków nie był skierowany na centralne budynki w Kijowie. I miejmy nadzieję, że tak będzie nadal. Ale mając przed sobą 24 sierpnia, trzeba być ostrożnym.
W Moskwie na pewno nie będzie parady związanej z tą wojną, ale nie będzie też tradycyjnej parady wojskowej w Kijowie w Dzień Niepodległości. Jednostki wojskowe są potrzebne na froncie. Na ulicy Chreszczatyk ustawiono teraz zniszczone rosyjskie czołgi i pojazdy pancerne. Gdy byłem w Kijowie tuż przed wakacjami, niewielkie nagromadzenie takiego sprzętu było w innym miejscu, ale teraz jest go znacznie więcej. Na Kremlu zapewne nie wywołuje to entuzjazmu.
Poza tym na świecie nie brakuje napięć. W zeszłym tygodniu spodziewano się nieco więcej wyjaśnień w sprawie negocjacji między Iranem a USA, ale niewiele z tego wynikło, chociaż jest pewna – lecz malejąca – nadzieja na porozumienie.
Myślę, że Biały Dom martwi się wewnętrznymi konsekwencjami politycznymi, ponieważ powoli zbliżają się ważne listopadowe wybory śródterminowe. Z kolei niepowodzenie brukselskich rozmów między Kosowem a Serbią, które nie przyniosły przełomu, nie było zaskoczeniem. Sytuacja w regionie pozostaje nieco bardziej napięta niż zwykle. Retoryka została zaostrzona, ale jednocześnie kontynuowane są działania dyplomatyczne. Prezydent Serbii wygłosił niejednoznaczne przemówienie w tej sprawie.
.Bałkany stają się niestabilne. W ostatnich dniach upadł rząd w Czarnogórze, a w Bośni powstał bałagan przed wyborami, które odbędą się na początku października; istotne jest ich znaczenie międzynarodowe. Lato się skończyło, wraca rzeczywistość.
Carl Bildt