
Dochód podstawowy nie jest dobrym rozwiązaniem dla Polaków
Dochód podstawowy coraz częściej przebija się w debatach publicznych i wcale nie dziwi w krajach rozwiniętych, gdzie nierówności rosną. Automatyzacja odbiera ludziom pracę na najniższych szczeblach, więc potrzebujemy nowych pomysłów na to, jak zapewnić wszystkim godne życie.
.Idea UBI, czyli bezwarunkowego dochodu podstawowego, oznacza regularne wypłaty pieniędzy dla każdego obywatela, niezależnie od jego sytuacji zawodowej czy majątkowej. To, co jeszcze kilka lat temu wydawało się utopią, dziś testowane jest w wielu krajach.
Finlandia przeprowadziła szeroko komentowany eksperyment w latach 2017–2018, w ramach którego 2000 bezrobotnych osób otrzymywało co miesiąc 560 euro. Wyniki pokazały, że uczestnicy czuli się szczęśliwsi, mniej zestresowani, a część z nich szybciej znalazła zatrudnienie. Jednak wpływ na rynek pracy był umiarkowany, co stało się pożywką dla krytyków. Z kolei w Kenii organizacja GiveDirectly realizuje największy na świecie program UBI, obejmujący ponad 20 tysięcy osób. Tam dodatkowe środki przeznaczane są głównie na poprawę warunków życia, edukację czy rozwój drobnych biznesów. Co ważne, badania obaliły popularny mit, jakoby pieniądze „szły” głównie na alkohol czy hazard.
Kwestia dochodu podstawowego nabrała nowego znaczenia w kontekście automatyzacji i rozwoju sztucznej inteligencji. Coraz więcej zawodów, nie tylko tych fizycznych, ale też intelektualnych, może zostać przejętych przez maszyny. Ekonomiści, tacy jak Guy Standing, przestrzegają, że bez nowych form zabezpieczeń społecznych nierówności będą się pogłębiać, a napięcia społeczne mogą prowadzić do kryzysów politycznych. UBI postrzegane jest jako sposób na „miękkie lądowanie” w świecie, w którym tradycyjne formy zatrudnienia będą znikać.
Zwolennicy UBI podkreślają, że program ten może znacząco zmniejszyć ubóstwo i nierówności, daje ludziom wolność wyboru, np. czy chcą się opiekować bliskimi, podjąć naukę, czy rozwinąć własny biznes, i upraszcza skomplikowany system pomocy społecznej. Przeciwnicy ostrzegają jednak, że koszty wdrożenia byłyby gigantyczne, istnieje ryzyko zmniejszenia motywacji do pracy, a samo UBI nie rozwiązuje głębszych problemów, tylko ograniczony dostęp do edukacji, mieszkań czy opieki zdrowotnej.
Raport OECD z 2017 roku podkreśla, że choć UBI może być użytecznym narzędziem w walce z ubóstwem, nie zastąpi dobrze zaprojektowanej polityki społecznej, zwłaszcza w krajach o wysokich nierównościach. Z kolei „The Economist” zwraca uwagę, że sam dochód nie poprawi jakości usług publicznych, które dla wielu osób są kluczowe. W Polsce temat ten także zaczyna się pojawiać w debacie publicznej. Organizacja Fundacja Instrat wskazuje, że wdrożenie UBI wymagałoby gruntownej reformy podatkowej, ale mogłoby pomóc zmniejszyć biedę wśród dzieci, seniorów czy osób niepełnosprawnych.
Warto zauważyć, że dochód podstawowy nie jest cudownym rozwiązaniem wszystkich bolączek społecznych. To raczej jedno z narzędzi, które może wspierać inne polityki publiczne. Kluczowe jest, aby nie mylić go z „darmowym rozdawnictwem pieniędzy” – chodzi o budowanie systemu, który umożliwi ludziom dostosowanie się do gwałtownych zmian gospodarczych i społecznych. Jeżeli UBI zostanie potraktowane nie jako zastępstwo, lecz jako uzupełnienie usług publicznych, może odegrać ważną rolę w walce z ubóstwem i wykluczeniem.
Program „Rodzina 800+” stanowi jeden z największych wydatków budżetowych w Polsce, obejmując wyłącznie dzieci do 18. roku życia. W 2024 roku jego koszt wyniósł ok. 70 miliardów złotych, co stanowiło znaczną część budżetu państwa. Dla porównania w tym samym roku całkowite wydatki budżetu państwa wyniosły ok. 834,3 miliarda złotych.
Porównując dane z potencjalnymi kosztami wprowadzenia bezwarunkowego dochodu podstawowego (UBI) dla całej populacji, można zauważyć, że nawet program skierowany wyłącznie do dzieci generuje ogromne obciążenie finansowe. Wprowadzenie UBI dla wszystkich obywateli, niezależnie od wieku, wiązałoby się z przynajmniej kilkukrotnie większymi kosztami, które przewyższyłyby możliwości obecne oraz na najbliższe lata.
.Dochód podstawowy w dzisiejszej formie jawi się bardziej jako ciekawy eksperyment, który obecnie nie ma prawa wejść w życie. W kraju, w którym nawet osoby najbardziej potrzebujące, jak niepełnosprawni lub nieuleczalnie chorzy, muszą zakładać zbiórki, aby móc po prostu przeżyć, samo podnoszenie takiego pomysłu przez rządzących wiązałoby się z oburzeniem i brakiem poszanowania osób najbardziej potrzebujących. Sam pomysł, aby „każdy” obywatel miał do tego dostęp, będzie prowadzić do kuriozalnych sytuacji, w których to świadczenie będzie pobierane przez osoby, które niedawno zmarły.
