Co musimy wiedzieć o stanie wód w Polsce i na świecie?
Woda słodka stanowi 2,5 proc. zasobów Ziemi. Tylko jej 1 proc. to woda zdatna do picia. Mimo to niezmiennie ignorujemy stan naszych zasobów, marnotrawiąc cenne surowce – pisze Jurand WOJEWODA
Podejmując rozważania dotyczące wody, a zwłaszcza jej ilości czy bilansu, zawsze trzeba określić układ i przestrzeń, dla których przeprowadza się takie analizy. Dwa globalne systemy hydrologiczne wymuszone są przez budowę geologiczną skorupy ziemskiej i naturalny podział powierzchni naszej planety na oceany i lądy (odpowiednio 70,8 i 29,2 proc.).
Zdecydowanie największy wpływ na życie, w tym człowieka, ma woda występująca w postaci ciekłej na powierzchni ziemi lub tuż pod nią. Globalne zasoby wody powierzchniowej wynoszą ok. 1,4 x 1018 m3, z czego na oceany i morza przypada aż ok. 96,5 proc., na lądolody ok. 1,7 proc., a pozostałe zasoby (ok. 0,0132 proc.) tworzą wody lądowe w rzekach, jeziorach oraz pod powierzchnią ziemi (ok. 1,7 proc.). W bilansie tym woda w atmosferze (para wodna) pomimo jej znaczącego udziału w kształtowaniu klimatu stanowi zaledwie ok. 0,01 proc. Tym, co stanowi szczególne bogactwo użytkowe dla człowieka, jest woda słodka, która stanowi 2,5 proc. całych zasobów powierzchniowych na Ziemi. Ale tylko ok. 1 proc. wody słodkiej nadaje się do picia.
Całkowita dostawa wody oraz jej odpływ tworzą podstawę bilansu hydrologicznego dla obszaru administracyjnego naszego kraju. Pod uwagę bierzemy wszystkie rodzaje wody, ale fundament stanowią bilanse cząstkowe, tzw. bilanse zlewniowe. Obecnie w „dostawie” wody do obszaru Polski największy udział mają opady atmosferyczne (ok. 97 proc.). Pozostała ilość wody wpływa na teren kraju spoza jego granic.
W zależności od roku hydrologicznego bilans może być różny. Na przykład w 2016 roku średni opad atmosferyczny dla obszaru Polski wyniósł ok. 700 mm/m2. Obszarami o zdecydowanie najniższych opadach rocznych są Wielkopolska i Kujawy (mniej niż 500 mm), a najwyższe opady roczne występują na obszarach górskich, w południowej części kraju (Tatry, Beskidy, Sudety, ponad 1000 mm). Średnia grubość „warstwy odpływu” dla obszaru całego kraju w tym samym okresie wyniosła nieco ponad 115 mm, co przekłada się na blisko 41,5 km3 wody. Bilans roku 2016 nieco poprawiło blisko 5 km3 wody, która wpłynęła na obszar naszego kraju. To „zewnętrzne zasilanie” obszaru Polski wynika z faktu, że obszary zlewni dwu największych rzek Polski – Wisły oraz Odry – wykraczają poza granice państwowe, na tereny państw sąsiednich, odpowiednio Ukrainy i Słowacji (Bug i Poprad) oraz Czech i Niemiec (Opava, Odra). W całkowitym bilansie uwzględnia się również, choć mniej znaczący, odpływ dorzeczami Pregoły oraz Niemna w północno-wschodniej Polsce.
Odpływ z różnych obszarów kraju również jest zróżnicowany i zmienny w czasie. Na bilans całościowy obszaru Polski wpływa także zasilanie wód powierzchniowych przez wody podziemne. Szacuje się, że wody te stanowią niemal połowę całości wód, które spływają z obszaru naszego kraju do Bałtyku.
Pewne wyobrażenie o zasobności w wodę konkretnego obszaru stanowi ilość odpływającej z niego wody przypadającej na jednego mieszkańca. W Polsce wskaźnik ten waha się w pobliżu 1800 m3/rok (w okresach suszy hydrologicznej wartość ta spada nawet poniżej 1000 m3), podczas gdy podobny parametr dla całej Europy wynosi prawie 4500 m3/rok. W pewnym sensie pokazuje to, w jak niekorzystnej sytuacji znajdujemy się jako kraj, jeżeli chodzi o zasobność w wody powierzchniowe.
Dostępność wody pitnej to kolejne zagadnienie, które w zdecydowanej większości przypadków zależy od geograficznego miejsca na Ziemi. Dotyczy z jednej strony uwarunkowań naturalnych, np. klimatycznych, z drugiej często wynika ze sposobu użytkowania konkretnego miejsca, np. poziomu technologicznego, zagęszczenia populacyjnego czy nawet uwarunkowań kulturowych w podejściu do eksploatacji zasobów przyrody.
Z powodu uwarunkowań naturalnych blisko 40 proc. obszarów Ziemi cechuje się brakiem dostępu lub utrudnionym dostępem do wody pitnej. Są to przede wszystkim obszary suche, jak stepy i pustynie. Blisko 2,1 mld ludzi nie ma dostępu lub ma utrudniony dostęp do wody pitnej.
Nawet w tak wysoko cywilizacyjnie rozwiniętej Europie problem ten dotyczy ponad 100 mln ludzi, m.in. skąpo obdarzonych przez naturę w wody lądowe takich krajów, jak Cypr, Malta, Macedonia, Grecja, Ukraina czy Hiszpania i Portugalia, ale również krajów, w których pomimo dużej różnorodności przyrodniczej zaczyna brakować wody pitnej, i to głównie z powodu presji populacyjnej (Wielka Brytania, Francja, Estonia).
Prognozy w tym zakresie nie są optymistyczne. Szacuje się bowiem, że tylko z przyczyn populacyjnych zapotrzebowanie na wodę pitną wzrośnie w ciągu najbliższych 25 lat o blisko 60 proc. w porównaniu z dzisiejszym zużyciem.
Jakość powierzchniowej wody słodkiej wpływa na możliwości jej wykorzystania. Naturalne źródła zasobów stanowią wody mineralne, wody jeziorne i rzeczne. Przy obowiązującej w Polsce normie jakości wody pierwsza klasa czystości obejmuje źródła do 1 proc. skażenia. Wody drugiej klasy czystości (do 6 proc. skażenia) mogą być wykorzystywane w rekreacji oraz do hodowli zwierząt. Klasa trzecia to wody skażone do 33 proc.; te mogą być wykorzystywane w technologiach przemysłowych (np. jako chłodziwo w hutnictwie czy wymiennik ciepła w energetyce) oraz w nawadnianiu pól.
Niestety, stan polskich rzek nie przedstawia się najlepiej – tylko ok. 1,8 proc. rzek posiada wodę w I klasie czystości, natomiast prawie 31 proc. rzek to woda pozaklasowa, czyli o wskaźnikach skażenia powyżej 60 proc. Nieco lepsza woda jest w polskich jeziorach, których większość mieści się w klasach II i III.
Za kiepską jakość wód powierzchniowych w decydującej mierze odpowiadają dwa czynniki: zmyw powierzchniowy z obszarów intensywnie nawożonych oraz dopływ do rzek i jezior słabo oczyszczonych lub nieoczyszczonych wód użytkowanych w gospodarstwach domowych i przemyśle.
W Polsce najwięcej, bo blisko 70 proc. wody zużywamy w procesach przemysłowych. Głównie dotyczy to energetyki, przemysłu spożywczego, chemicznego oraz elektromaszynowego. Warto podkreślić, że przeciętne zużycie wody w przemyśle światowym jest na poziomie 7 proc.!
Przeciętny Polak w roku zużywa niecałe 55 m3 wody, z czego ponad 54 m3 odpływa z domów kanalizacją, a zaledwie ok. 0,75 m3 (ok. 2 l dziennie!) jest spożywane! Jeszcze bardziej wymowne są szacunkowe ilości wody koniecznej do wyprodukowania np. bloku rysunkowego A4 (ok. 100 l) i 1 kg plastiku (blisko 200 l!).
Ciekawie wygląda szacunkowe zużycie wody pitnej w hodowli zwierząt z uwzględnieniem przeciętnej koniecznej ilości wody w m3 dla utrzymania hodowli w Polsce w 2019 roku. Hodowle krów wymagały ok. 160 mln, kur ok. 91 mln, świń ok. 9 mln, indyków ok. 3 mln. Razem daje nam to 263 mln m3, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca rocznie wynosi ok. 7 m3.
.Te liczby szczególnie powinny wpływać na wyobraźnię. Jak widać, jest to znacząco mniejsza liczba od jednostkowego zużycia domowego wody. Łatwo też w tej sytuacji wykazać, że to prawie tyle samo co zbędnie zużywany przez nas papier i plastiki w skali roku.
Jurand Wojewoda