O losach solidarnościowego dziedzictwa ideowego
W solidarnościowym myśleniu o sprawach społecznych odnaleźć można odwołania do katolickiej nauki społecznej, demokratycznego socjalizmu czy elementy charakterystyczne zarówno dla wspólnotowych, jak i indywidualistycznych nurtów filozofii politycznej: komunitarianizmu, republikanizmu czy klasycznego liberalizmu. Zaletą tego sposobu myślenia jest doznanie bycia razem i uniknięcie gwałtownych sporów ideowych. Wadą – groźba niezauważalnej, bo nie wywołującej ideowych sporów, rezygnacji z realizacji głoszonego programu, który chcąc godzić i zadowalać wszystkich, nie zadowala nikogo, musi pozostać w pewnym stopniu niedookreślony. Tak się stało w przypadku ideowego dziedzictwa Solidarności – pisze Krzysztof BRZECHCZYN
.Społeczno-polityczna myśl „Solidarności” była kumulacją rozmaitych wątków ideowych rozwijanej w powojennej Polsce opozycyjnej myśli społeczno-politycznej. Przykładowo w programie NSZZ „Solidarność” odnaleźć można odwołania do katolickiej nauki społecznej, demokratycznego socjalizmu czy elementy charakterystyczne zarówno dla wspólnotowych, jak i indywidualistycznych nurtów filozofii politycznej: komunitarianizmu, republikanizmu czy klasycznego liberalizmu.
Solidarnościowe myślenie o sprawach społecznych oparte było na następujących wyznacznikach:
– dychotomiczna wizja ładu społecznego – choć w wizji porządku społecznego przeciwstawiano „władzę” „społeczeństwu”, to interesy obu stron nie były bezwzględnie antagonistyczne, gdyż zakładano możliwość osiągnięcia kompromisu;
– samoorganizacja i presja społeczna – warunkiem osiągnięcia kompromisu było wywieranie stałej, oddolnej presji społecznej na władzę ze strony demokratycznie zorganizowanego społeczeństwa;
– wyrzeczenie się przemocy – presja społeczna miała być wywierana poprzez pokojowe metody walki politycznej;
– ewolucjonizm – ruch Solidarności, nawet w fazie masowej, był samoograniczającą się rewolucją nastawioną na realizację cząstkowych, rozciągniętych w czasie celów, a nie typowym dla XIX w. ruchem rewolucyjnym nastawionym na osiągnięcie ostatecznego zwycięstwa nad przeciwnikiem;
– legalizm – przejawiał się w działaniu oraz tam, gdzie to było możliwe, w przeprowadzaniu zmian społeczno-politycznych w zgodzie z obowiązującym prawem;
– racjonalizm partnerów życia społecznego – podejście takie zakładało racjonalizm władzy i społeczeństwa: zmiana społeczna może być wynegocjowana przy stole rokowań na drodze wymiany argumentów.
Wyróżnione wyznaczniki składają się na to, co metaforycznie w tytule książki określam mianem umysłu solidarnościowego. Ten sposób myślenia posiadał zarówno swoje intelektualne wady, jak i społeczne zalety. Najpierw o tych pierwszych. Warunkiem intelektualnego odziaływania jest wybór pewnego punktu widzenia, który należy tak wyostrzyć, aby z jego perspektywy konsekwentnie móc opisywać świat społeczny. Wymaga to jednak odwagi w myśleniu, swoistego radykalizmu i umysłowej dyscypliny. Synteza rozmaitych punktów widzenia jest możliwa dopiero na pewnym metapoziomie. Tymczasem zarówno program „Solidarności”, jak i styl solidarnościowego myślenia przypomina znany esej Leszka Kołakowskiego Jak być konserwatywno-liberalnym socjalistą?, w którym uzgodnienie wybranych punktów widzenia dokonywane jest na poziomie powszechnie akceptowanych twierdzeń, a nie stojących za nimi założeń filozoficznych czy teoretycznych. Warto zauważyć, że nawet sama nazwa „Samorządna Rzeczpospolita” nie jest tytułem całego programu przyjętego na I KZD, lecz tylko jednego z jego rozdziałów, a najlepiej zapamiętanym i nadal dyskutowanym dokumentem zjazdu jest krótkie „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”.
Na pewno zaletą tego sposobu myślenia jest doznanie bycia razem i uniknięcie gwałtownych sporów ideowych, szczególnie w warunkach zewnętrznego zagrożenia. Jednakże wadą owego intelektualnego eklektyzmu jest niebezpieczeństwo niezauważalnej, bo niewywołującej ideowych sporów, rezygnacji (w części lub w całości) z realizacji głoszonego programu, który chcąc godzić i zadowalać wszystkich, nie zadowala nikogo, gdyż będąc wewnętrznie niespójny, musi pozostać w pewnym stopniu niedookreślony. Była to cecha sporów ideowo-programowych toczonych jesienią 1981 r. gdy w Związku wyłaniały się dwie linie programowe: prawicowo-niepodległościowa i lewicowo-samorządowa. Jednakże ich ideowy eklektyzm i swoiste programowe rozmycie utrudniało podjęcie poważnej dyskusji programowej – poważnej czyli takiej, która zdolna byłaby wpłynąć na korektę polityki Związku. W latach 1986–1989 można wyróżnić dwie główne, narastające osie dyskusji ideowo-programowej: społeczno-ekonomiczną i społeczno-polityczną.
Najpierw o tej pierwszej. Wielu autorów polskich i zagranicznych wywodzących się z odmiennych orientacji ideowych dostrzega interesujący paradoks. Pomimo że masowy ruch Solidarności lat 1980–1981 był zasadniczym impulsem prowadzącym do upadku komunizmu w latach 1989–1991 w Polsce i w całej Europe Środkowo-Wschodniej, to solidarnościowe dziedzictwo ideowe tego okresu w niewielkim stopniu zaważyło na przebieg transformacji gospodarczej w naszym kraju. Dostrzegają to tak różni autorzy jak Arista Maria Cirtautas, Dawid Ost czy Barbara Fedyszak-Radziejowska.
.Zdzisław Krasnodębski zauważa natomiast niedokończenie projektu „Solidarności”, który miał polegać na odzyskaniu wolności, równości i solidarności. Wolność była w nim pojmowana jako „samorządzenie się obywateli przez udział w życiu publicznym oraz zbiorowe samookreślenie” [Drzemka rozsądnych, Kraków 2004, s. 114]. Równość pojmowano w nim jako równość wobec prawa, równą godność wszystkich, a także równość szans i równość głosu. W sferze gospodarczej natomiast „Solidarność” chciała uzdrowić polską pracę, czyniąc obywateli gospodarzami. Według Krasnodębskiego solidarnościowy projekt społeczny „był projektem demokracji budowanej przez naród i dla narodu – naród rozumiany jako solidarna, związana wartościami, pamięcią, symbolami, ale też otwarta i przyjazna dla obcych wspólnota tradycji, kultury i historii” [ibidem, s. 117].
Szczegółowa analiza przyczyn tego stanu rzeczy przekroczyłaby ramy zakończenia monografii. Ale jest to być może materiał na odrębne opracowanie. Najogólniej rzecz ujmując, zaważyła na tym społeczna siła i interesy głównych klas społecznych uczestniczących w transformacji.
Zmianom podlegała sama natura Solidarności, która w latach 1980–1981 była masowym rewolucyjnym ruchem społecznym. W wyniku wprowadzenia stanu wojennego ten masowy ruch społeczny skurczył się w latach 1981–1986 do konspiracyjnego ruchu społecznego, a w latach 1986–1989 przekształcił się w zasadzie w (pół)jawny reformistyczny ruch społeczny. Pociągało to znaczące przeobrażenia ideowe w samej solidarnościowej myśli społecznej, z której zniknęły postulaty Rzeczypospolitej Samorządnej. Stało się tak, ponieważ reformistyczny ruch społeczny odznacza się mniejszą siłą społecznego nacisku na władze niż ruch rewolucyjny. Ponieważ nie jest w stanie niczego samodzielnie na władzy wymusić, nie pozostaje mu nic innego, jak odwoływać się do racjonalności władzy i uświadamiać jej, że zawarcie kompromisu zgodne jest z jej realnymi interesami; władza uzna zaś tę argumentację wówczas, gdy okaże się to dla niej korzystne.
Wszystko to sprawiło, że w ewolucji ideowej „Solidarności” drugiej połowy lat osiemdziesiątych motywy programowe charakterystyczne dla rewolucyjnego stadium ruchu: idea, i – co ważniejsze – praktyka demokracji bezpośredniej, związkowa formuła działania koncentrująca się na obronie interesów mas pracowniczych oraz postulowany porządek społeczno-gospodarczy oparty na samorządzie, zeszły na drugi plan. Ideał Rzeczypospolitej Samorządnej okazał się dysfunkcjonalny wobec interesów coraz bardziej zamykającej się elity związkowej, gdyż mówił o demokracji bezpośredniej i kontroli władzy związku. Odmienność kompromisu zawartego przy okrągłym stole umieszczonym w Pałacu Namiestnikowskim od kompromisu zawartego przy prostokątnym stole umieszczonym w Sali BHP Stoczni im. Lenina wynikała z tego, że naprzeciwko (lub obok) władzy, mimo stosowania tej samej nazwy, siedział partner społeczny o innej społecznej sile.
Ponadto układ sił społecznych pomiędzy aparatem partyjno-państwowym a obozem solidarnościowym pod koniec lat osiemdziesiątych był taki, że aparat partyjny gotów był zrezygnować z władzy politycznej w zamian za przeprowadzenie korzystnej dla niego transformacji gospodarczej, dopuszczającej możliwość uwłaszczenia aparatu partyjno-państwowego. Koncepcja samorządności pracowniczej okazała się sprzeczna z procesami wyłaniania się z aparatu partyjno-państwowego klasy prywatnych właścicieli.
Zapoczątkowana w 1989 r. reforma gospodarki realizowana była w innej atmosferze ideowej, zdominowanej w świecie zachodnim przez rosnące wpływy neoliberalizmu, który był inspiracją poczynań rządów Ronalda Reagana i Margaret Thatcher. Wspomniany eklektyzm solidarnościowej myśli społecznejsprawiał, że w latach dziewięćdziesiątych, jeżeli odwoływano się do ideowego dziedzictwa „Solidarności”, to eksponowano w nim przede wszystkim liberalne motywy i wątki ideowe, pomijając z reguły jego wspólnotowy wymiar, szczególnie w sferze gospodarczej.
Liberalizm – przynajmniej ten w wersji publicystycznej – rozpowszechnianej na początku lat dziewięćdziesiątych w Polsce – głosił bezwyjątkowy prymat własności prywatnej nad własnością społeczną niezależnie od tego, z jakich środowisk społecznych ci właściciele się wywodzili i w jaki sposób (zgodny z prawem czy nie, etyczny czy nie) zdobyli swój majątek. Ten swoisty Zeitgeist przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych sprawiał, że eklektyczna idea solidaryzmu i samorządności przegrała z doktryną liberalną, która w spójny i jednoznaczny sposób uzasadniała bogacenie się zarówno drobnych dorobkiewiczów, bazujących jedynie na własnej pomysłowości i pracowitości, jak i oligarchów, opierających się na układach i znajomościach politycznych.
Drugą osią sporu były sposób, tempo i zakres przeprowadzania zmiany politycznej. W latach 1986–1989 wyłoniły się dwie orientacje: centrowo-kompromisowa i radykalno-niepodległościowa. Orientacja centrowo-kompromisowaopowiadała się zaporozumieniem przy Okrągłym Stole, przeprowadzeniem kontraktowych wyborów i wyborem Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta PRL. Do najważniejszych struktur tej orientacji opozycji należał Przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” Lech Wałęsa, Krajowa Komisja Wykonawcza NSZZ „Solidarność” oraz Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie.
Z kolei wspólnym wyznacznikiem programowym orientacji radykalno-niepodległościowej był krytyczny stosunek do umów Okrągłego Stołu, kontraktowych wyborów i wyboru Jaruzelskiego na prezydenta PRL. Wychodząc poza nakreślone w tytule chronologiczne ramy książki, w latach 1989–1991 radykalno-niepodległościowe środowiska polityczne postulowały rozpisanie wolnych wyborów, przeprowadzenie dekomunizacji i lustracji, wycofanie wojsk radzieckich z Polski i wsparcie procesów niepodległościowych w ZSRS. Do tak szeroko rozumianej orientacji zaliczyć można Liberalno-Demokratyczną Partię „Niepodległość”, Organizację Solidarność Walcząca i wyrosłą z niej Partię Wolności.
Wewnątrz orientacji centrowo-kompromisowej – ale już po powstaniu rządu Tadeusza Mazowieckiego – nastąpił podział na zwolenników kontynuowania dotychczasowej ewolucji politycznej i politycznego przyśpieszenia. Według rzeczników ewolucji politycznej treść zawartej przy Okrągłym Stole umowy politycznej zgodnie z zasadą pacta sunt servanda powinna obowiązywać bez względu na zmieniające się okoliczności wewnętrzne (np. rozwiązanie PZPR w styczniu 1990 r.) i zewnętrzne (np. upadek dyktatur komunistycznych w Europie Środkowo-Wschodniej jesienią 1989 r., czy nawet rozwiązanie ZSRR w 1991 r.). Czołowymi rzecznikami koncepcji ewolucjonistycznej byli Bronisław Geremek, Jacek Kuroń, Tadeusz Mazowiecki i Adam Michnik, a jego instytucjonalnym wcieleniem Ruch Obywatelski – Akcja Demokratyczna, później zaś Unia Demokratyczna i Unia Wolności. Według zwolenników przyśpieszenia, których stanowisko upodabniało się do poglądów opozycji radykalno-niepodległościowej, kompromis przy Okrągłym Stole miał być jedynie warunkiem koniecznym pokojowego przekazania przez PZPR władzy. Wynegocjowany kompromis polityczny traktowano jako przejściowy, co oznaczało przeprowadzenie, najszybciej jak to możliwe, politycznego przyśpieszenia, obejmującego wybór Prezydenta, rozpisanie wolnych wyborów do Sejmu, rozwiązanie instytucji, które były podporą komunistycznej dyktatury: cenzury i SB, oraz przeprowadzenie lustracji. Najważniejszymirzecznikami koncepcji przyśpieszenia byli Jarosław Kaczyński i Lech Kaczyński, a jego instytucjonalnym wcieleniem było założone w maju 1990 r. Porozumienie Centrum.
.Wspomniane różnice ideowo-polityczne zaważyły i nadal ważą na toczonym w Polsce przez całe lata dziewięćdziesiąte XX i w pierwszych dwóch dekadach XXI w. sporze politycznym. Trudno znaleźć w nim bezstronnych sędziów, gdyż uwikłanie ideowe autorów i świadków historii decyduje już o samym wyborze prezentowanych faktów, ich hierarchizacji i konceptualizacji. Ważny jest też czas historyczny toczonych sporów, który zmienia perspektywę spojrzenia. Dystynktywną cechą historii określanej mianem współczesnej jest otwarcie i zmienność jej granic czasowych. Chociaż jesteśmy w stanie określić początek historycznego okresu, w którym żyjemy, to nie jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy się on skończy. Rzutuje to w oczywisty sposób na ocenę historycznej adekwatności (lub jej brak) działań poszczególnych postaci oraz społeczno-politycznych doktryn i programów, którymi się kierowały bądź inspirowały. Po 1989 r. wydawało się, że upadek komunizmu i sowieckiego imperium jest trwały, a historia, używając znanej frazy Francisa Fukuyamy, się skończyła, i nic, przynajmniej na kontynencie europejskim, nie może zagrażać liberalnej demokracji. Tymczasem rankiem 24 lutego 2022 r. obudziliśmy się w innej geopolitycznej sytuacji: historia (dla jednych nieoczekiwanie, a dla drugich w sposób spodziewany) przyśpieszyła, a czas „zacisza” w polityce międzynarodowej się skończył.
Stawia to na nowo kwestię oceny przemian politycznych przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Warto przypomnieć, że zgodnie z zawartym porozumieniem parlament wybrany w kontraktowych wyborach miał obradować do 1993 r., a Jaruzelski miał sprawować urząd prezydenta do 1995 r. Tymczasem proces wstępowania Polski do NATO rozciągnięty był na całe lata dziewięćdziesiąte. Rozpoczął się wygłoszonym 21 grudnia 1991 r. exposé premiera Jana Olszewskiego, a zakończył 12 marca 1999 r. złożeniem przez ministra spraw zagranicznych Bronisława Geremka dokumentów ratyfikacyjnych w Independence w Stanach Zjednoczonych.
Ponieważ trudno sobie wyobrazić, aby Jaruzelski był entuzjastą członkostwa Polski w NATO, cały proces przystępowania do paktu – gdyby umowy Okrągłego Stołu literalnie obowiązywały – mógłby rozpocząć się dopiero po 1995 r. Pytanie tylko, czy byśmy zdążyli. W sierpniu 1999 r. Putin został premierem Rosji…
Jest to końcowy fragment książki Umysł solidarnościowy. Geneza i ewolucja myśli społeczno-politycznej Solidarnościw latach 1980–1989, Warszawa-Poznań: Wyd. IPN 2022, ss. 376. [LINK]
LINK do rozmowy z autorem na temat książki: Umysł solidarnościowy. Geneza i ewolucja myśli społeczno-politycznej Solidarności w latach 1980–1989