Prof. Piotr CZAUDERNA: Smartfony i dzieci – epidemia XXI wieku

Smartfony i dzieci – epidemia XXI wieku

Photo of Prof. Piotr CZAUDERNA

Prof. Piotr CZAUDERNA

Lekarz, chirurg dziecięcy, profesor nauk medycznych, w 2019 prezes Agencji Badań Medycznych. W 2015 r. powołany w skład Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.

ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Nowe dane z badań medycznych dotyczące problemu używania smartfonów przez dzieci są prawdziwie alarmujące, o czym donosi niedawno opublikowana praca w „Journal of Human Development and Capabilities” – pisze prof. Piotr CZAUDERNA

.Pokolenie Z – ludzie urodzeni między 1997 a 2012 rokiem – jest pierwszą grupą społeczną, która dorastała ze smartfonami i mediami społecznościowymi od wczesnego dzieciństwa. Od początku XXI wieku smartfony, pełniące funkcję przepustki do cyfrowego świata, bardzo szybko stały się centralnym elementem interakcji społecznych i kształtowania tożsamości dzieci i młodzieży.

Dla potrzeb tego tekstu smartfon można zdefiniować jako urządzenie osobiste z dostępem do internetu i aplikacji wykraczających poza połączenia telefoniczne i proste wiadomości tekstowe, które jest łatwo przenośne i zapewnia dostęp do mediów społecznościowych. Smartfony zaoferowały swoim użytkownikom nowe sposoby dostępu do znajomych, informacji i rozrywki. Często jednak zapominamy, że algorytmy uczenia maszynowego wbudowane w platformy mediów społecznościowych aktywnie selekcjonują i wzmacniają różnorakie i niejednokrotnie szkodliwe treści, aby zmaksymalizować zaangażowanie ich użytkowników. Jednocześnie stale obniża się wiek posiadania pierwszego smartfona. Wiele dzieci otrzymuje go już przed rozpoczęciem szkoły średniej i użytkuje go wiele godzin dziennie, także w nocy. Niejednokrotnie widziałem w swojej szpitalnej pracy, jak rodzice zabawiali dzieci, niekiedy bardzo małe, bo dwu-, trzyletnie, dając im do ręki czy wkładając do szpitalnego łóżeczka smartfony i tablety.

Nowe dane z badań medycznych dotyczące problemu używania smartfonów przez dzieci są prawdziwie alarmujące, o czym donosi niedawno opublikowana praca w „Journal of Human Development and Capabilities”. W ramach międzynarodowego projektu Global Mind zbadano związek między wiekiem, w którym dziecko po raz pierwszy otrzymało do użytku własny smartfon, a obecnym stanem jego zdrowia psychicznego, opierając się na danych ponad 100 000 osób w wieku 18–24 lat z różnych kultur i grup językowych na całym świecie.

Projekt ten jest otwartą inicjatywą, której celem jest systematyczne śledzenie oraz analizowanie zmieniającego się krajobrazu zdrowia psychicznego i dobrego samopoczucia w świecie korzystającym z internetu w wielowymiarowym kontekście. Od momentu uruchomienia projektu, w roku 2020, w bazie danych Global Mind zawarto profile i obszerne informacje o kontekście życiowym zebrane od prawie 2 milionów osób ze 163 krajów, w 18 różnych językach.

Ocena zdrowia uczestników projektu dokonywana jest w oparciu o wskaźnik Mind Health Quotient (MHQ). Jest to internetowe narzędzie samooceny, które obejmuje 47 funkcji społecznych, emocjonalnych, poznawczych i fizycznych. MHQ generuje zbiorczy wynik, który odzwierciedla ogólny stan zdrowia psychicznego danej osoby. Obejmuje spektrum od stanu przygnębienia (−100) do stanu rozkwitu (+200).

Najważniejszym odkryciem powyższych badań jest ustalenie, że w przypadku osób, które otrzymały smartfon do własnego użytku przed 13. rokiem życia, ich ogólny stan zdrowia psychicznego i samopoczucie są gorsze wraz z każdym rokiem wcześniejszego otrzymania smartfona. Ta ogólna prawidłowość występuje we wszystkich regionach, kulturach i językach, co podkreśla kluczowe okno rozwojowe, w którym użytkowanie smartfona ma największy negatywny wpływ na rozwój dzieci.

Konkretnymi obserwowanymi objawami chorobowymi są: myśli samobójcze, agresja, poczucie oderwania od rzeczywistości oraz halucynacje. Do specyficznych obserwacji u osób, które otrzymały smartfon w młodszym wieku, należały: zaburzony obraz samego siebie, obniżone poczucie własnej wartości i pewności siebie oraz niska odporność emocjonalna (zwłaszcza u dziewcząt), a także niskie poczucie stabilności i spokoju oraz brak empatii u chłopców. Wyniki te dobitnie wskazują, że na poziomie populacji globalnej, niezależnie od danej kultury czy różnic językowych, posiadanie smartfona przed 13. rokiem życia wiąże się z głębokimi i bardzo niekorzystnymi zmianami w zakresie zdrowia psychicznego i dobrego samopoczucia we wczesnej dorosłości.

.Użytkowanie smartfonów w młodym wieku potencjalnie ogranicza sprawczość dzieci poprzez osłabienie ich autonomii, zmniejsza zdolność podejmowania decyzji i zachęca do porównywania się z innymi, co rodzi frustrację i sprzyja depresji. Pozbawia też dzieci wyobraźni, której sprzyjały wspólne zabawy w rzeczywistym, a nie wirtualnym świecie. Ponadto zaburza rozwój fizyczny i społeczny, rodzi niebezpieczne odrealnione iluzje oraz paradoksalnie sprzyja poczuciu głębokiej samotności.

Jawi się pytanie, z czego dokładnie wynikają te niekorzystne skutki posiadania smartfonów przez dzieci.

Badacze przeanalizowali kilka potencjalnych czynników, takich jak: wiek dostępu do mediów społecznościowych, doświadczenia związane z cyberprzemocą i wykorzystywaniem seksualnym, relacje rodzinne, przyjaźnie, sen oraz spożycie żywności wysoko przetworzonej. Ostatecznie odkryli, że za 40 proc. ogólnych negatywnych efektów dla zdrowia psychicznego odpowiada w pierwszym rzędzie dostęp do mediów społecznościowych. Innymi istotnymi czynnikami były słabe relacje rodzinne (13 proc.), cyberprzemoc (10 proc.) i zaburzenia snu (12 proc.). Jednak 60–70 proc. negatywnych skutków związanych ze słabymi relacjami rodzinnymi i cyberprzemocą było związanych z wiekiem założenia pierwszego konta w mediach społecznościowych. Zaburzenia snu z kolei wynikały z realizacji innych aktywności przy użyciu smartfona, np. oglądania filmów czy grania w gry.

Powyższych problemów nie da się skutecznie rozwiązać, licząc na indywidualne decyzje rodziców, bowiem ci rodzice, którzy ograniczają dostęp do smartfonów lub mediów społecznościowych swoim dzieciom, narażają je na wykluczenie społeczne, znęcanie lub nawet przemoc ze strony grona rówieśników. Wywiera to potężną presję na dzieci i rodzi u nich chęć przeciwstawienia się ograniczeniom, wynikającym przecież z dobrych intencji. Nierealistyczne jest też przerzucanie ciężaru samoregulacji na same dzieci, tym bardziej że zdejmuje to odpowiedzialność z osób dorosłych i z instytucji państwowych. Chociaż platformy społecznościowe zazwyczaj ustalają minimalny wiek swoich użytkowników na 13. rok życia, zgodnie ze standardami przyjętymi w wielu krajach, to jednak wymóg ten nie jest powszechnie egzekwowany, a wielu nieletnich użytkowników korzysta z tych platform na całym świecie.

Systemy sztucznej inteligencji (AI), które napędzają platformy mediów społecznościowych, wynikają niemal wyłącznie z żądzy zysku i zwiększania wpływów przez ich właścicieli; są zaprojektowane tak, aby wykorzystywać psychologiczne ludzkie słabości poprzez manipulację i omijanie rozwijających się dopiero mechanizmów obronnych i poznawczych. Stanowi to ogromne wyzwanie, gdyż dziecięcy mózg jest jeszcze niedojrzały.

Dlatego konieczna jest modyfikacja polityki państwa w tym zakresie.

Biorąc pod uwagę to, że najbardziej szkodliwe skutki wczesnej ekspozycji na smartfony dotyczą dzieci poniżej 13. roku życia, i to, że wpływ ten w głównej mierze wywierają media społecznościowe, konieczne wydaje się systemowe uregulowanie tej sprawy, na podobnej zasadzie jak regulowany jest dostęp osób nieletnich do szkodliwych produktów, np. alkoholu czy papierosów. Oczywiście nie jest to sprawa łatwa.

Kluczowa jest z pewnością obowiązkowa edukacja dzieci i młodzieży, ale także ich rodziców w zakresie kompetencji cyfrowych i zdrowia psychicznego. Jednak równie niezbędne jest wzmocnienie nadzoru nad minimalnym wiekiem korzystania z mediów społecznościowych z wymuszeniem istotnych konsekwencji dla firm technologicznych w przypadku łamania bądź niewdrożenia tego nakazu. Można to osiągnąć na przykład poprzez udoskonalone mechanizmy techniczne wiarygodnej weryfikacji wieku użytkowników. Niezbędne wydaje się połączenie odpowiedzialności rodzicielskiej, komercyjnej i korporacyjnej.

.Najtrudniejszym wyzwaniem niewątpliwie pozostaje wdrożenie ograniczeń w dostępie do smartfonów dla osób poniżej 13. roku życia. Można jednak zaoferować proste alternatywy, takie jak dedykowane telefony „dziecięce”, które zapewniają podstawowe funkcje komunikacyjne bez dostępu do mediów społecznościowych lub strumieni treści obsługiwanych przez sztuczną inteligencję. Oczywiście wymaga to zmiany obecnych norm społeczno-kulturowych dotyczących dostępu do nowych technologii, pewnego ograniczenia autonomii rodziców w podejmowaniu decyzji względem swobodnego dostępu dzieci do smartfonów oraz zaadresowania praktycznych wyzwań związanych z egzekwowaniem prawa w przestrzeni prywatnej.

Warto przy okazji zauważyć, że wiele wysoko postawionych osób z międzynarodowej branży Big Tech czy z kręgów elitarnych zabrania korzystania swoim dzieciom ze smartfonów przed 14. rokiem życia, a i później silnie ogranicza ich użytkowanie, na przykład poprzez zakaz zabierania smartfonów do sypialni. Skoro blokowanie dostępu dzieci do różnorakich szkodliwych substancji, takich jak alkohol, środki psychoaktywne czy nikotyna, nie budzi społecznych zastrzeżeń, to dlaczego nie mielibyśmy chronić ich zdrowia i dobrostanu psychicznego przed równie szkodliwymi, lecz bardziej podstępnie działającymi czynnikami, i to w krytycznych okresach rozwoju dzieci?

Nie można też zapominać, że choć dowody dotyczące negatywnego wpływu smartfonów oraz mediów społecznościowych są najsilniejsze w grupie wiekowej poniżej 13 lat, to jednak pojawia się coraz więcej informacji na temat negatywnego ich wpływu także na młodzież w wieku 14–18 lat.

Dalsze ignorowanie powyższych problemów grozi nieobliczalnymi skutkami społecznymi o ogromnej skali. Dlatego pilne działania zaradcze trzeba podjąć już dziś. Tylko w ten sposób mamy szansę ochronić zdrowie psychiczne przyszłych pokoleń, zwiększając ich rzeczywistą swobodę uczenia się, nawiązywania relacji i rozwoju zarówno w świecie cyfrowym, jak i realnym.

Jest to tym bardziej istotne, że na horyzoncie pojawiło się kolejne wyzwanie będące szansą, ale i wielkim zagrożeniem, podobnie jak każda nowa technologia wymyślona przez człowieka. Jest nim sztuczna inteligencja (AI). Ma ona potencjał zmiany naszego życia, w tym w dziedzinie edukacji – może pozwalać na wyrównywanie szans i poprawę jakości nauczania. Ale może też doprowadzić do katastrofy. Radio, telewizja, komputery, internet i media społecznościowe – wszystkie te technologie zmieniały edukację i społeczeństwo, ale AI przyniesie niewątpliwie bardziej radykalną zmianę niż poprzednie.

Nie chodzi tylko o proste wyszukiwanie i przekazywanie informacji. Nie chodzi też wyłącznie o dokonywanie obliczeń, edytowanie tekstów, sprawdzanie pisowni i gramatyki, tłumaczenie czy nawet pisanie artykułów. Zmiana obejmuje bowiem samą istotę procesu ludzkiego poznania.

Pytanie nie dotyczy tego, czy uczniowie i studenci będą korzystać z AI – bo zdecydowana większość już to robi (86 proc. według badania przeprowadzonego przez Digital Education Council w 16 krajach) – ale tego, jak zintegrować AI w sposób, który wzmocni sprawczość i sprawność uczniów i nauczycieli, a nie ograniczy ich intelektualnie i pozwoli sobą manipulować. Kluczowe jest, czy sztuczna inteligencja rozszerzy rzeczywistą sferę ludzkiej wolności – w zakresie myślenia, uczenia się, prowadzenia wartościowego życia – czy też ją dramatycznie ograniczy. Jak pisze Michael Muthukrishna z London School of Economics, za każdym razem, kiedy pojawia się radykalnie nowa technologia, potrzebujemy zrozumienia, jak zmieni to nasze społeczeństwo. Sztuczna inteligencja może okazać się przełomowa podobnie jak rewolucja przemysłowa, a zarazem tak niebezpieczna jak broń jądrowa. A zatem, czy możemy wykorzystać AI w edukacji w sposób, który faktycznie wpłynie pozytywnie na rozwój jednostki, zwiększając zakres jej możliwości, ale jednocześnie nie ograniczy jej wolności, uwzględniając przy tym kontekst religijno-kulturowy?

Muthukrishna stawia następujące pytania: Czy praktyki oparte na AI chronią i wzmacniają ludzką sprawczość, czy też ją osłabiają? Czy promują równość, czy raczej pogłębiają nierówności? Czy szanują godność oraz głos uczniów i nauczycieli? I nie chodzi tutaj tylko o tak zwane halucynacje fałszywych informacji czy stronniczość algorytmiczną. Sztuczna inteligencja może bez wątpienia doprowadzić do erozji roli nauczycieli, zniszczenia ludzkiej indywidualnej specyfiki oraz osłabienia potencjału uczniów.

.Jesteśmy wciąż daleko od skutecznego rozwiązania problemu negatywnego wpływu smartfonów i mediów społecznościowych na rozwój dzieci i młodzieży, a tymczasem na horyzoncie mamy już nowe, o wiele trudniejsze wyzwanie.

Niestety, prawo nie nadąża za technologią, podobnie jak postęp moralny przestał nadążać za postępem cywilizacyjnym. Innowacje w dziedzinie sztucznej inteligencji rozwijają się szybciej niż innowacje w polityce i prawodawstwie, więc stawka tej społecznej gry jest niezwykle wysoka i może na trwałe zmienić znany nam świat. Pytanie, czy na lepsze.

Piotr Czauderna

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 sierpnia 2025