Sebastian HEJNOWSKI: 100-lecie przegranych narracji

100-lecie przegranych narracji

Photo of Sebastian HEJNOWSKI

Sebastian HEJNOWSKI

Prezes agencji PR-owej SEC Newgate Central & Eastern Europe. Wcześniej współtworzył największą polską agencję Ciszewski PR, zasiadał w komitecie sterującym Grupy Publicis w Polsce i europejskim zarządzie MSL.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Opadł kurz po wielkiej wrzawie obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę, więc czas spokojnie powiedzieć, że pomysł ich umiędzynarodowienia był wyjątkowo chybiony – pisze Sebastian HEJNOWSKI

W czasach, gdy opinia publiczna nie wierzy w Holokaust, a społeczeństwo nie odróżnia traktatu wersalskiego od traktatu z Maastricht, wysyłany w świat komunikat o 100-leciu odzyskania przez nasz kraj niepodległości został odczytany jako informacja, że właśnie tyle czasu Polska istnieje na mapach. Stawia to historię naszego kraju na równi z Łotwą czy Czechosłowacją, które powstały wraz z 11 innymi krajami na mocy traktatu wersalskiego. Jak ma się do tego ponad 1000-letnia historia Polski?

Jak mówić o Sobieskim, Koperniku czy Marii Curie- Skłodowskiej, skoro Polska istnieje zaledwie od 100 lat? Tak poważny błąd narracyjny nie miał prawa zaistnieć w kraju, który świadomie promuje politykę historyczną.

Nie podnosiłem głosu w tej sprawie w 2018 roku, by nie zostać niesłusznie posądzonym o stronniczość polityczną w czasach, gdy cała machina rządowa była nastawiona na uczczenie obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości. Do tego muszę przyznać, że znakomicie udało się kanałami dyplomatycznymi uzyskać okazanie czci Polsce i Polakom nawet w najdalszych zakątkach globu. Najbardziej spektakularnym wymiarem tego było podświetlenie ważnych budowli na całym świecie, od piramid w Egipcie po wieżę telewizyjną w Toronto czy najwyższy budynek świata w Dubaju, wszystko w kolorach biało-czerwonych. Był to dzień, w którym Polacy w Polsce i na całym świecie czuli dumę i na pewno, pomimo licznych różnic, umocniło to nas jako naród. Z drugiej jednak strony zostało to też dostrzeżone przez miliony ludzi na całym świecie, dla których przekaz był jednoznaczny: Polska ma 100 lat. To już nawet młodziutkie USA są od nas ponad dwa razy starsze. O ile obchody 11 listopada są bardzo ważną datą dla Polaków, o tyle w świecie nie powinny być szeroko komunikowane. W interesie Polski jest mówienie o ponad 1000-letniej historii naszego kraju, w końcu Królestwo Polskie powstało w 1025 roku.

Jednak z punktu widzenia narracji marketingowej znaczenie większy wpływ mają wydarzenia cykliczne. Dlatego zamiast przymiarek do kolejnych obchodów za sześć lat postawiłbym na 4 czerwca. Różne środowiska spierają się o tę datę, ale pamiętajmy, że z punktu widzenia polskiej racji stanu ważne jest, by świat zapamiętał, że komunizm upadł w Polsce. Większość ludzi pamięta zimną wojnę i świat podzielony żelazną kurtyną. Totalitaryzmy wciąż panują w wielu krajach. Z tego względu narracja o obaleniu komunizmu jest i będzie dla większości ludzi zawsze aktualna. Wizerunkową walkę o ten symbol przegrywamy z Niemcami, którzy co roku hucznie obchodzą zburzenie muru berlińskiego, co jest transmitowane przez telewizje całego świata.

Z punktu widzenia polskiej racji stanu ważne jest, by świat zapamiętał, że komunizm upadł w Polsce. Warszawskie dwudzieste obchody obalenia komunizmu, pomimo iż ściągnęły do Polski znamienitych polityków z prezydentem Obamą na czele, to jednak nie wysłały w świat przykuwającego uwagę obrazka. Spotkania odbyły się na placu Zamkowym, a nie na przykład pod Pałacem Kultury i Nauki. Ustawienie prezydenta USA w miejscu, w którym niegdyś przemawiał Gomułka, dałoby społeczności światowej kontekst sytuacji. PKiN moglibyśmy przy okazji renowacji elewacji przemianować na Pałac Europy, a wokół ustawić park z rzeźbami artystów z krajów represjonowanych, by zmienić jego symbolikę.

Dziś szykujemy się do obchodów wybuchu II wojny światowej. Dzięki obecności prezydenta USA w naszym kraju możemy być pewni, że fakt wybuchu wojny u nas, w Polsce, wybrzmi na całym świecie.

Ten dzień nie jest oczywisty dla większości narodów. Każdy z nich ma bowiem swoją datę wybuchu wojny i mało kto zdaje się pamiętać o krzywdzie Polski. Pomimo upływu lat ta rana wciąż jest dla wielu Polaków niezabliźniona. Dlatego kampania przypominająca o wydarzeniach sprzed 80 lat jest tak ważna zarówno dla Polaków, jak i dla miejsca Polski w świecie.

W przyszłości skupiałbym jednak naszą narrację narodową na celebracji zwycięstwa nad komunizmem i znacząco więcej uwagi poświęcił nowoczesnej Polsce, która stała się tygrysem gospodarczym Europy. Powinniśmy więcej energii poświęcić na rozbudowę tras i szlaków turystycznych, ich maksymalną promocję. Turyści, którzy odwiedzają nasz kraj, najczęściej chłoną wiedzę o naszej historii i stają się ambasadorami Polski w świecie. Namawiajmy więc ich do przyjazdu oraz promujmy to, co zostało już zauważone, jak na przykład wysoka pozycja Warszawy wśród najbardziej przyjaznych miast dla ekspatów, nasze miejsca światowego dziedzictwa UNESCO czy nadzwyczajne uroki Bałtyku, Mazur i Tatr.

Sebastian Hejnowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 sierpnia 2019