Cesarzowa mimo woli
Działania rządzących nie zawsze cieszą się uznaniem obywateli. Ale Angela Merkel spełnia oczekiwania zarówno Niemców, jak i Francuzów. To ona stanowi decyzyjny środek ciężkości w Europy – pisze Valéry GISCARD D’ESTAING
Gdy Helmut Kohl namaszczał Angelę Merkel na swoją następczynię na stanowisku kanclerza Niemiec, wielu obserwatorów uważało jego decyzję za nierozważną. Merkel, wychowana w NRD, córka pastora, fizyk z wykształcenia, nie miała większego doświadczenia w rządzeniu, nie licząc kilku funkcji ministerialnych. Jednak z dzisiejszej perspektywy decyzja Kohla, obdarzonego olbrzymią intuicją polityczną, okazała się niezwykle trafna. Nie ma bowiem dziś w Europie nikogo, kto wątpiłby w wybitne cechy przywódcze niemieckiej kanclerz.
Merkel świetnie zarządza niemiecką gospodarką. W tym zadaniu mogła przez wiele lat liczyć na wsparcie doskonałego ministra finansów Wolfganga Schäublego. We dwójkę przeszli przez trudny gospodarczo okres, który właśnie dobiega końca, utrzymując wysoki poziom aktywności i konkurencyjności. Ostatnie dziesięć lat wymusiło na nich prowadzenie ostrożnej polityki wobec partnerów zewnętrznych, czego ilustracją była postawa Niemiec w czasie kryzysu greckiego długu. Pamiętamy zresztą, że krytykowano wówczas nieustępliwość kanclerz Merkel w kwestii przyznania pomocy finansowej Grekom.
Kolejną wybitną cechą Merkel jest odwaga. Dała temu dowód choćby w czasie kryzysu uchodźczego w 2015 roku. Ogłosiła wtedy publicznie, że Niemcy są gotowe przyjąć ponad milion uchodźców. Był to gest wielkiej szczodrości, ale też pewnej nieostrożności, który wywołał negatywne reakcje w samych Niemczech, a także w państwach ościennych.
Również w kwestiach europejskich Angela Merkel jest politykiem o największej determinacji. Pokazała to w okresie, który nastąpił po nierozsądnej decyzji francuskiego społeczeństwa z 2005 roku o odrzuceniu w referendum projektu traktatu konstytucyjnego UE. Merkel osobiście dopilnowała, aby nie ustawały zabiegi dyplomatyczne, które w konsekwencji doprowadziły do podpisania w Lizbonie nowego, co prawda niedoskonałego, traktatu europejskiego, w którym uwzględniona została większa część postulatów zmian instytucjonalnych, niezbędnych rozszerzonej już wówczas Unii.
Niemcy kanclerza Helmuta Schmidta 40 lat temu zawiązały z Francją relacje oparte na zażyłości. To dzięki nim narodziła się idea wspólnej waluty. Dziś musimy zrobić kolejny krok naprzód. Nasz wspólny europejski rynek wymaga bowiem ujednolicenia polityki fiskalnej. I w tej kwestii zaangażowanie Angeli Merkel może okazać się decydujące.
W czasie kryzysu sanitarnego, z którym mieliśmy ostatnio do czynienia i który po prawdzie jeszcze się nie skończył, racjonalne decyzje niemieckiego rządu pozwoliły opanować skutki epidemii i ochronić obywateli lepiej, niż miało to miejsce w innych krajach europejskich.
Z początkiem lipca Niemcy przejęły rotacyjną prezydencję Rady Unii Europejskiej. Dobrze wiemy, że ma ona charakter czysto administracyjny, gdyż prawdziwe przywództwo decyzyjne, które nadaje ton działaniom politycznym i dyplomatycznym UE, jest w rękach Belga Charles’a Michela. Nie zmienia to jednak faktu, że w negocjacjach wokół pomocy finansowej dla krajów najbardziej dotkniętych przez koronawirusa Angela Merkel odegrała decydującą rolę, gdyż to ona zachęciła pięć wahających się krajów do większego zaangażowania. Solidarność jest bowiem spoiwem naszej Unii i w chwilach kryzysu bardziej niż w innym czasie powinna odgrywać znaczącą rolę, dowodząc, że nie jest jedynie martwym zapisem.
Pierwszy mocny sygnał niemiecka kanclerz wysłała już w połowie maja, gdy przemawiając w Bundestagu, wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej wezwała do większej solidarności europejskiej. Nawoływała do większej integracji gospodarczej i politycznej w obrębie strefy euro, dając do zrozumienia sędziom z Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, że ich szarża przeciwko Europejskiemu Bankowi Centralnemu nie sprawi, iż Niemcy wybiorą drogę partykularnych narodowych interesów, co w konsekwencji prowadziłoby do rozpadu strefy euro. A kilka dni później razem z prezydentem Macronem przedstawiła francusko-niemiecki plan odbudowy unijnej gospodarki. Na tej drodze w stronę wspólnego zadłużania się Angela Merkel może liczyć na mocne wsparcie ze strony Francji.
Na kontynencie europejskim, głęboko zdezorganizowanym przez następujące po sobie kryzysy gospodarcze i sanitarne, nasze kraje, jak również cała Unia, potrzebują przywódców wielkiego formatu. Takimi właśnie są nowo wybrani szefowie Komisji Europejskiej (Ursula von der Leyen) i Rady Europejskiej (Charles Michel). Ale ich działania wymagają wsparcia, które mogą im zapewnić jedynie doświadczenie i autorytet przywódców pozostałych państw Wspólnoty. Kto skuteczniej od Angeli Merkel, po 15 latach udanych rządów w największym państwie członkowskim Unii, może im służyć swoim doświadczeniem i swoją wizją spraw europejskich?
40 lat temu Niemcy kanclerza Helmuta Schmidta zawiązały z Francją relacje oparte na zażyłości. To dzięki nim narodziła się idea wspólnej waluty. Dziś musimy zrobić kolejny krok naprzód. Nasz wspólny europejski rynek wymaga bowiem ujednolicenia polityki fiskalnej. I w tej kwestii zaangażowanie Angeli Merkel może okazać się decydujące.
Wierzę, że Angela Merkel jest w stanie podjąć działania niezbędne dla dalszego pomyślnego losu Unii Europejskiej.
Działania rządzących nie zawsze cieszą się uznaniem obywateli. Ale Angela Merkel spełnia oczekiwania zarówno Niemców, jak i Francuzów! Co prawda bywa krytykowana za opieszałość, za brak pewności w podejmowaniu decyzji czy wręcz za zbyt dużą dyskrecję, ale wynika to z faktu, że każde nowe rozwiązanie poprzedza drobiazgową analizą. W czasach, gdy tak łatwo przychodzi niektórym podejmować decyzje nieprzemyślane czy też składać wielkie deklaracje bez pokrycia, skrupulatność i pragmatyzm Merkel są godne podkreślenia. Przebija z niej również świadomość, którą miał Jean Monnet: w czasie kryzysu Europa może iść naprzód tylko drobnymi krokami.
Jeśli zaś chodzi o unię fiskalną, to wierzę, że Europa jest zdolna ją wcielić w życie. Stąd moje pragnienie, aby to Angela Merkel podjęła działania niezbędne dla dalszego pomyślnego losu Unii, polegające na doprowadzeniu do uwspólnotowienia części długu publicznego.
Jeszcze niedawno mówiło się, że pozycja Merkel u schyłku kadencji słabnie. Ale wzorowe zarządzanie kryzysem sanitarnym przywróciło jej autorytet. Rola, którą odegrała, będzie oceniana jako pozytywna. A jej ostatnie działania pokazały, że to Europa liczy się dla niej najbardziej.
.Życzę jej, żeby jak najdłużej znajdowała się w pobliżu decyzyjnego środka ciężkości, tam gdzie rodzą się zmiany, których Europa jutra tak bardzo potrzebuje.
Valéry Giscard d’Estaing
Tekst opublikowany u partnera „Wszystko Co Najważniejsze”, we francuskim dzienniku opinii „L’Opinion” [LIN]. Przekład Andrzej Stańczyk.