Witold SOKAŁA: "Świat w sieci podług Tomasza Aleksandrowicza"

"Świat w sieci podług Tomasza Aleksandrowicza"

Photo of Witold SOKAŁA

Witold SOKAŁA

Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i Wydziału Zarządzania Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, doktor nauk politycznych. Członek Rady i ekspert Fundacji Po.Int w Warszawie, zastępca dyrektora Instytutu Polityki Międzynarodowej i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Współzałożyciel i redaktor internetowej Libs.TV. Wolnomularz i masonolog, członek Międzynarodowego Mieszanego Zakonu Wolnomularskiego „Le Droit Humain” oraz Instytutu „Sztuka Królewska w Polsce”.

zobacz inne teksty Autora

Czy w niewielkiej objętościowo książce da się zmieścić analizę kilku obszernych i skomplikowanych problemów, a przy tym uniknąć ogólnikowości i chaosu narracyjnego? Profesor Tomasz Aleksandrowicz swą najnowszą pracą udowodnił, że jest to jak najbardziej możliwe. A w dodatku – pożyteczne.

Zapewne nie bez wpływu na ten sukces były szczególne kompetencje Autora, z wdziękiem łączącego bogate doświadczenia praktyczne (m.in. w roli funkcjonariusza służb specjalnych i członka zespołu doradców Prezydenta RP) ze świetnym warsztatem naukowym oraz imponującą erudycją.

sgh_produkty_2197_1402904312539e9ef8b1273Świat w sieci” liczy sobie – razem z bibliografią – zaledwie 257 stron. „Zaledwie” wydaje się tu słowem odpowiednim, zważywszy rozmach tematyczny książki. Zaczyna się od analizy zmian zachodzących na arenie międzynarodowej po zakończeniu Zimnej Wojny (w tym charakteru zjawiska zwanego globalizacją oraz erozji westfalskiego modelu państwa i pojawienia się postsuwerenności), potem omówione zostają kwestie rozwoju społeczeństwa informacyjnego i środowiska sieciowego oraz konsekwencje tych trendów dla władzy i dla relacji międzyludzkich. W kolejnych rozdziałach prezentowana jest reinterpretacja norm prawa międzynarodowego w jakościowo nowych realiach, warunki kształtowania i cechy sieciowego paradygmatu bezpieczeństwa państwa oraz specyfika polskich interesów strategicznych. W finale znalazło się jeszcze miejsce na ciekawą i odważną próbę prognozowania trendów i procesów w perspektywie roku 2030.

Opisywany przez Tomasza Aleksandrowicza świat, w którym przyszło nam żyć, jest zapewne naturalny dla dwudziestolatków i młodszych, niepokojący i coraz bardziej męczący dla wielu ludzi po czterdziestce, zaś straszny dla większości tych, którzy przekroczyli sześćdziesiątkę. To świat, w którym z jednej strony nagle „skurczyły się czas i przestrzeń” (co stanowi sedno globalizacji), z drugiej zaś zanika prywatność, jaką znaliśmy wcześniej oraz suwerenność państwa, do której przywykliśmy. Walą się w gruzy stare pewniki i autorytety, pojęcia zyskują nowe desygnaty, oszałamiającym perspektywom towarzyszą trudne do zrozumienia wyzwania. Poczciwy „parowóz dziejów” już nawet nie pędzi jak TGV – właśnie osiągnął prędkość rakiety balistycznej i nadal przyspiesza. Odpowiednio do przemian technologicznych i cywilizacyjnych zmienia się zaś środowisko bezpieczeństwa.

Mamy niespotykane nigdy wcześniej możliwości komunikacji i pozyskiwania informacji. „W ciągu jednej godziny obywatel rozwiniętego państwa ma do dyspozycji tyle informacji, ile dwa pokolenia wstecz miało się przez całe swoje życie”, „co dwa dni ludzkość produkuje tyle informacji, ile wytworzyła między 20 tys. lat p.n.e. a rokiem 2003, a więc przed eksplozją Internetu” – konstatuje Autor. Jednocześnie przestrzega, że ta nadpodaż informacji zdecydowanie nie sprzyja ich racjonalnej analizie, przez co tworzy naturalne środowisko dla manipulacji.

W naszym „świecie 2.0” (a może jednak już 3.0?) kwitnie czarny cyberrynek, na którym na wielką skalę handluje się nielegalnie pozyskanymi numerami kart kredytowych wraz z PIN-ami, loginami i hasłami do kont w bankach i na serwisach społecznościowych, a także zaawansowanymi narzędziami hakerskimi. Być może, w niedalekiej przyszłości, obroty i zyski tego sektora zorganizowanej przestępczości transnarodowej przewyższą „dokonania” starych liderów: handlarzy bronią, narkotykami czy żywym towarem. W tym nowym świecie profesjonalna analiza „big data”, wielkich zbiorów danych, pozwala podmiotom komercyjnym profilować nas tak precyzyjnie, że np. na podstawie zmian w koszyku dokonywanych zakupów potrafią wykryć, że ich stała klientka zaszła w ciążę (autentyczny przypadek, przytoczony przez Autora).

Niepostrzeżenie dla mniej uważnego obserwatora, ale coraz bardziej nieubłaganie – sieci na masową skalę zastępują hierarchie. W sferze polityki oznacza to między innymi – ni mniej ni więcej – tylko wymuszoną abdykację państwa, jakie znaliśmy, z większości jego dotychczasowych ról. Dodać tutaj warto, że ta abdykacja następuje w sferze realnej, lecz bynajmniej nie werbalnej; zmuszani „koniecznością wyborczą” politycy radośnie obiecują ludowi wciąż nowe dobrodziejstwa i nowe obszary interwencji tegoż państwa, potęgując tylko zamieszanie i społeczne frustracje.

* * *

Aleksandrowicz jest jednym z nielicznych polskich badaczy, sięgających po termin „neośredniowiecze”. Idea sformułowana niegdyś przez Hedleya Bulla w „The Anarchical Society”, a potem stopniowo torująca sobie drogę w nauce anglosaskiej, dobrze wpasowuje się w narrację „Świata w sieci”. Wszak tak jak w średniowieczu (przynajmniej – tym europejskim) państwo jest dziś już tylko jednym z aktorów (czy „hubów”, używając terminologii opisującej realia sieciowe); ważnym, lecz wcale niekoniecznie najważniejszym na wielu arenach gry o wpływy i bezpieczeństwo. I tak jak w wiekach średnich państwo nie miało na swoim terytorium ani monopolu na organizowanie i kontrolowanie działalności gospodarczej, ani na dystrybucję idei, ani na stosowanie przemocy – tak i dziś musi dzielić się kompetencjami w tych zakresach z szeregiem innych podmiotów. Tyle, że teraz dzieje się to w warunkach bezprecedensowego chaosu informacyjnego i w otoczeniu nasyconym nowoczesnymi technologiami. W tym jakościowo nowym środowisku – jak trafnie wskazuje Tomasz Aleksandrowicz – poszerza się pojęcie wojny, triumfy święcą nowe formy przemocy (takie jak choćby terroryzm czy cyberagresja), a tradycyjne instrumentarium instytucjonalno-prawne okazuje się w dużej mierze bezużyteczne.

Bardzo wyraźnie widać to przy analizie konfliktu na Ukrainie, któremu Autor poświęca sporo uwagi. Jak w soczewce ogniskują się tu trendy, charakterystyczne dla współczesnego środowiska bezpieczeństwa. Na uwagę i szacunek zasługuje przenikliwa, acz zwięzła, prezentacja celów i mechanizmów wojny informacyjnej, którą Rosja toczy w cieniu operacji militarnej, a także wskazanie roli różnorakich sieci w tym konflikcie i – szerzej – widocznej przy jego okazji dyfuzji władzy, zmiany sposobów jej sprawowania w sytuacjach kryzysowych. Przy okazji, warto odnotować zdefiniowanie przez Autora (nieco wcześniej) tzw. „państw zbójeckich”, vel „hultajskich” (rouges states), uznanych za podstawowe źródło zagrożeń dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Aleksandrowicz określa je jako „państwa stosunkowo słabe pod względem gospodarczym, niedemokratyczne, dysponujące masowymi armiami starego typu (…), w sposób planowy i świadomy naruszające prawo międzynarodowe, wspierające terroryzm, masowo łamiące prawa człowieka”, etc.etc. Przywykliśmy, że do tej kategorii zalicza się Koreę Północną czy Iran, a niegdyś np. Irak i Libię. Dzisiaj – aż prosi się o pójście w rozważaniach krok dalej, niż uczynił to Autor, i umieszczenie na szczycie czarnej listy Federacji Rosyjskiej. Dramatyczny paradoks tej sytuacji polega na tym, że mowa o stałym członku Rady Bezpieczeństwa ONZ. To samo w sobie pokazuje, z jak nieadekwatnymi do współczesnych wyzwań instytucjami mamy aktualnie do czynienia.

W tej sytuacji – podkreślana przez Aleksandrowicza i sygnalizowana w tytule książki konieczność znalezienia nowego paradygmatu bezpieczeństwa jest oczywista. Mniej oczywisty, acz chyba rozsądny, jest apel Autora o poszanowanie zasady znanej jako „brzytwa Ockhama”, tzn. nieodrzucanie całego dotychczasowego dorobku w tym zakresie, lecz elastyczne wykorzystywanie tych jego elementów, które swą funkcjonalność zachowują. Kompromis, proponowany w tym zakresie przez Tomasza Aleksandrowicza, starającego się pogodzić starą szkołę realistyczną z neoliberalizmem, konstruktywizmem, a wreszcie z ultranowoczesnym paradygmatem sieciowym, jest zapewne kontrowersyjny w szczegółach, ale zdaje się być maksimum tego, co da się dziś uzyskać, w obliczu niedookreślenia wielu procesów długofalowych.

* * *

Siłą „Świata w sieci” jest mocne skorelowanie proponowanej konstrukcji teoretycznej z praktyczną analizą i studium przypadku, przede wszystkim w odniesieniu do Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego RP (którego Tomasz Aleksandrowicz jest zresztą współtwórcą). „W dokumentach SPBN Polska potraktowana została jako węzeł w globalnej i europejskiej sieci stosunków międzynarodowych, stającej w obliczu wyzwań i zagrożeń charakterze przed wszystkim pozamilitarnym, rozproszonym i sieciowym” – podsumowuje Autor tę część rozważań.

W naukach politycznych najbardziej ryzykownym zadaniem jest bez wątpienia prognozowanie. Autor podjął się tego wyzwania tyleż śmiało, co rozsądnie. Po pierwsze, zastrzegł, że „tworząc prognozę, nie należy zatem przewidywać faktów, lecz skupić się na tendencjach, megatrendach (…). Na tej podstawie możemy (…) budować różnego rodzaju scenariusze, próbując następnie określić, który z nich jest najbardziej prawdopodobny”. Po drugie, skorzystał z dorobku m.in. analityków CIA oraz stosownych zapisów „Białej Księgi Bezpieczeństwa Narodowego RP”. Zaczerpnięte stamtąd katalogi możliwych scenariuszy rozwoju wypadków uzupełnił jednak własnymi, interesującymi uwagami. Szczególnie ciekawe wydają się te, dotyczące tzw. „czarnych łabędzi”, czyli potencjalnych zdarzeń trudnych do przewidzenia w ramach ekstrapolacji obserwowalnych dzisiaj trendów, a załamujących ich kierunek. Szczegółów w tym zakresie nie wypada zdradzać – byłoby to zabiegiem wrednym wobec przyszłych Czytelników książki; przypominałoby „spoilerowanie” filmu kryminalnego i zdradzanie w recenzji, kto zabił. Poprzestańmy więc tutaj na stwierdzeniu, że katalog ewentualnych morderców prezentuje się niezwykle intrygująco.

Reasumując, warto podkreślić, że w przypadku „Świata w sieci” konieczna zwięzłość omówienia poszczególnych kwestii nie odbiła się negatywnie na merytorycznej wartości rozważań. Wręcz przeciwnie – Autor z obfitej, międzynarodowej literatury przedmiotu starannie wyselekcjonował poglądy bodaj najbardziej interesujące i charakterystyczne, a ich streszczenie uzupełnił własnymi, oryginalnymi myślami. Uzyskał w ten sposób rzadki efekt uniwersalności dzieła: stanowi ono zarówno świetny przewodnik po aktualnym dorobku światowej nauki o bezpieczeństwie (z niezbędnymi elementami nauki o stosunkach międzynarodowych, prawa międzynarodowego, socjologii, a nawet cybernetyki czy nauk przyrodniczych), jak i twórczy wkład w profesjonalną debatę. Książka znajdzie więc zastosowanie jako bardzo użyteczny podręcznik akademicki, ale nie rozczaruje i nie znudzi specjalistów, zarówno z kręgów badawczych, jak i praktyków ze świata polityki, wojska czy służb specjalnych. Jedni i drudzy bez trudu znajdą w niej nowe inspiracje intelektualne. Przy tym, pomimo solidnej dawki rzetelnych rozważań o charakterze teoretycznym i metodologicznym, dzięki lekkiemu stylowi i wartkiej narracji dzieło zapewne będzie „strawne” nawet dla ciekawych świata laików; zdoła więc pełnić cenną funkcję popularyzatorską.

 Witold Sokała

Tomasz R. Aleksandrowicz, „Świat w sieci. Państwa – społeczeństwa – ludzie. W poszukiwaniu nowego paradygmatu bezpieczeństwa narodowego”, Wydawnictwo Difin, Warszawa 2014

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 września 2014