Mobilizujcie się, aby Polska nie stała się piekłem – [Damien RIEU]

Niespotykana mobilizacja Polaków w obronie swoich granic nie jest wydarzeniem bez precedensu w Europie. W ostatnich latach głośno było o innych podobnych ruchach. We Francji była to organizacja Génération Identitaire. Damien Rieu, jeden z byłych przywódców tego obecnie rozwiązanego ruchu, wzywa Polaków do kontynuowania mobilizacji.
Od kilku miesięcy Polacy mają do czynienia ze zmianą niemieckiej polityki migracyjnej. Po latach zachęcania do masowej imigracji arabsko-muzułmańskiej i afrykańskiej, narażając w ten sposób zewnętrzne granice Unii Europejskiej, Niemcy Friedricha Merza postanowiły położyć kres pobłażliwej polityce migracyjnej. Nowy kanclerz, dążąc do popularności i dobrych stosunków z prezydentem USA Donaldem Trumpem, chce wymazać kontrowersyjne dziedzictwo Angeli Merkel i jej słynnego „Wir schaffen das”.
Jak podaje francuski tygodnik „Le Journal du Dimanche”, „od stycznia Berlin odesłał już ponad 8000 migrantów do Polski i Czech”. W obliczu tego nagłego napływu z zachodu obywatele polscy zorganizowali się w ramach Ruchu Obrony Granic, aby stać na straży wzdłuż granicy i przechwytywać nielegalnych imigrantów odsyłanych przez Niemcy. Mobilizacja ta przypomina działania Génération Identitaire (GI) kilkanaście lat temu we Francji.
Damien Rieu, były przywódca tego ruchu, opisuje warunki, w jakich powstała ta organizacja: „Grupa została założona w 2012 roku, aby stanowić prawicową siłę opozycyjną wobec socjalistycznego prezydenta François Hollande’a. W centrum naszych zainteresowań była obrona Europy, także przed masową imigracją i islamizacją naszych krajów”. W tamtym czasie obóz patriotyczny nie miał powodów do zadowolenia: socjaliści właśnie przejęli władzę, prezydentura Nicolasa Sarkozy’ego rozczarowała wielu prawicowców, RN szykowało się do politycznej przemiany, a opinia publiczna nie była jeszcze w pełni świadoma zagrożenia migracyjnego.
„Nasze działania były przede wszystkim symboliczne, ale miały przyczynić się do uświadomienia społeczeństwa” – wspomina Damien Rieu. „Gdybym miał wymienić nasze trzy najważniejsze działania, powiedziałbym, że były to: okupacja placu budowy meczetu w Poitiers w 2012 r., operacja Defend Europe na Morzu Śródziemnym w 2017 r. oraz rozwinięcie gigantycznego transparentu w Alpach przeciwko nielegalnej imigracji w 2018 r.” – wyjaśnia były działacz. W październiku 2012 r. członkowie GI symbolicznie zajęli na kilka godzin plac budowy meczetu w Poitiers, aby zaprotestować przeciwko islamizacji Francji. Poitiers jest symbolicznym miejscem, bo tutaj odbyła się słynna bitwa w 732 roku, gdy islamscy najeźdźcy zostali powstrzymani. Rektor tego meczetu został oskarżony o finansowanie terroryzmu. Latem 2017 r. GI i inne europejskie grupy zwodowały statek na Morzu Śródziemnym, aby zwrócić uwagę opinii publicznej na organizacje pozarządowe zajmujące się przemytem i handlem ludźmi, które „ratują” migrantów u wybrzeży Libii lub Tunezji, a następnie przewożą ich do Europy. Wreszcie w kwietniu 2018 r. aktywiści zablokowali przełęcz Col de l’Échelle we francusko-włoskich Alpach, przez którą przechodzą nielegalni imigranci. Rozwiesili ogromny transparent z napisem: „Zamknięta granica. Nie uczynicie Europy swoim domem! Nie ma mowy. Wracajcie do swojej ojczyzny!”.
Władze francuskie, najpierw socjalistyczne, a następnie centrystyczne, zaciekle zwalczały Génération Identitaire. Damien Rieu wyjaśnia, że „były prześladowania sądowe, z wieloletnimi postępowaniami po każdej akcji. Jednak za każdym razem ostatecznie byliśmy uniewinniani, ponieważ to, co robiliśmy, miało tylko charakter symboliczny. W sprawie Alp próbowano nas skazać, ponieważ działacze nosili niebieskie kamizelki; żandarmi również noszą niebieskie mundury. Oskarżono więc GI o wykorzystywanie tego nieporozumienia”. Aby ostatecznie pokonać tę patriotyczną organizację, potrzebna była osobista decyzja ministra: „Minister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin, który zasadniczo zgadza się z nami co do konieczności walki z nielegalną imigracją, poczuł się upokorzony naszymi działaniami, ponieważ pokazywały one słabość państwa, a tym samym jego własną słabość. Zemścił się więc, zakazując działalności GI dekretem ministerialnym”. Ruch ten skierował sprawę do Rady Stanu, aby zapobiec jego rozwiązaniu, ale sędziowie potwierdzili decyzję ministra.
Damien Rieu, zapytany o dziedzictwo Génération Identitaire, dostrzega w nim pozytywne aspekty: „Przyczyniliśmy się do wzrostu świadomości społecznej na temat rzeczywistości imigracji i islamizacji. Nie byliśmy jedyni, ale nasza rola nie była bez znaczenia, biorąc pod uwagę, że pierwsze działania zostały podjęte przed wielką falą zamachów kilkanaście lat temu. Obecnie ponad 60 proc. Francuzów sprzeciwia się dalszej imigracji, partie prawicowe zyskują poparcie w kolejnych wyborach, a inne kraje również się budzą”. Wspomina również o pluralizmie mediów, który w czasach działań GI był znacznie mniejszy: „Obecnie istnieją kanały telewizyjne, dzięki którym możemy głosić nasze idee. Wtedy tego nie było”. Wreszcie uważa, że władza zareagowała tak gwałtownie, ponieważ ruch ten zwracał uwagę na prawdziwy problem. „Nawet jeśli GI zostało rozwiązane, to ostatecznie można mówić o sukcesie, o czym świadczą represje, jakim zostaliśmy poddani”.
Dlaczego w takim razie prawica nie wygrywa wyborów? „W grę wchodzą inne czynniki” – odpowiada Damien Rieu. „Jest kwestia siły nabywczej i bezrobocia. Ludzie nie chcą też przyspieszać wydarzeń i wywoływać wstrząsów”.
Po omówieniu sytuacji w Polsce, fal nielegalnych imigrantów zainicjowanych przez Rosję i Białoruś w celu destabilizacji Europy Środkowej, zmiany polityki niemieckiej, pierwszych przestępstw związanych z imigracją (zwłaszcza dramat w Toruniu) Damien Rieu wzywa Polaków do dalszej mobilizacji. „Polacy muszą zareagować zdecydowanie i masowo już po pierwszych morderstwach, już po pierwszych oznakach braku bezpieczeństwa. Im dłużej będą czekać, tym słabiej zareagują, tym słabsze będzie państwo, tym mniejszy będzie nacisk na przywódców, a tym samym imigracja będzie przyspieszać. Następnie imigracja ta będzie miała coraz większy wpływ na wybory, tak jak we Francji”.
Czy w takim przypadku rozwiązaniem powinna być kontrolowana i tymczasowa imigracja zarobkowa, biorąc pod uwagę stagnację demograficzną w Europie? Nawet kraje rządzone przez prawicę sięgają po to rozwiązanie, co jednak wiąże się z innymi problemami, takimi jak łączenie rodzin. Damien Rieu zachęca do znalezienia równowagi między postępem technicznym, środkami na rzecz wzrostu liczby urodzeń oraz ograniczoną i kontrolowaną imigracją: „W perspektywie długoterminowej najważniejsze jest przywrócenie rdzennej ludności do pracy. Należy ożywić kształcenie zawodowe i ograniczyć pomoc społeczną. Imigracja zarobkowa może istnieć, ale musi być ograniczona i należy zapewnić, aby pracownicy zagraniczni wyjeżdżali po zakończeniu umowy. Istnieją sposoby, aby do tego doprowadzić, na przykład kaucje wpłacane przez pracodawców lub samych imigrantów. Oczywiście należy również znieść łączenie rodzin”.
Martwi go spadek liczby ludności w krajach zachodnich i zdaje sobie sprawę z konieczności podjęcia działań na rzecz wzrostu urodzeń: „Osiągnęliśmy etap ewolucji ludzkości, który wiąże się ze stagnacją demograficzną, co jest całkowicie naturalne. Robotyzacja powinna pozwolić nam się do tego dostosować. Imigracja powoduje jednak złamanie tej równowagi i zakłóca tę transformację. Jej masowy charakter zagraża przetrwaniu rdzennej ludności, co widać na przykład w coraz większej liczbie miejsc we Francji. W międzyczasie należy zatem wspierać lokalny przyrost naturalny, pracując nad kwestiami opieki nad dziećmi, żłobków i zwolnień podatkowych. Należy również zwalczać postępową i ekologiczną ideologię, która dąży do spadku liczby urodzeń. Środowisko kulturowe musi ponownie stać się sprzyjające macierzyństwu”.
To, co staje się oczywiste dla Francuzów, nie jest jeszcze oczywiste dla Polaków, którzy nadal żyją w kraju jednolitym pod względem etnicznym i kulturowym. Wielu nie wierzy w ostrzeżenia płynące z Zachodu. Dla nich są to tylko „teorie skrajnej prawicy i faszystów”, „manipulacje polityczne” lub „retoryka ksenofobiczna”. Kwestia wymiany ludności nigdy nie pojawiła się w debacie publicznej od zakończenia II wojny światowej, a wiele elit nadal żyje w pewnego rodzaju kompleksie zachodnim, spowodowanym półwieczem komunistycznego totalitaryzmu.
.Zafascynowane postępową propagandą, która przedstawia dzisiejszą Europę Zachodnią jako absolutny wzór, do którego należy dążyć za wszelką cenę i bez zadawania pytań – a najmniejsze wątpliwości są utożsamiane z postawą „prorosyjską” – polskie elity są gotowe narazić przyszłość swojego narodu tylko po to, aby wydawały się „bardziej europejskie niż Europejczycy”. Damien Rieu wzywa je do uświadomienia sobie rzeczywistości: „Odwiedziłem Polskę. Nie zdajecie sobie sprawy, jakie macie szczęście, że możecie żyć w bezpiecznym kraju, gdzie rodziny mogą wychodzić na ulice i do parków bez obawy, że padną ofiarą ataku nożownika. Było to dla mnie prawdziwym szokiem. Francuzi przyzwyczajają się do zachowywania czujności na każdym kroku na ulicy. Nie zdajecie sobie sprawy, w jakim raju żyjecie, ponieważ nie macie pojęcia, czym jest piekło”.
Nathaniel Garstecka