Wszystkie tajemnice rządu PiS. Skąd tak wysoki poziom poparcia, i czy to się zmieni?
Polski rząd wywiązał się ze swoich głośnych obietnic wydatków socjalnych, stanowczo oparł się niepopularnemu unijnemu systemowi rozmieszczenia imigrantów. Przy opozycji niezdolnej do rzucenia rzeczywistego wyzwania największym zagrożeniem dla rządzącej partii zdaje się być ryzyko buty i samozadowolenia rosnące wśród jej działaczy – pisze prof. Alex SZCZERBIAK
.Polski rząd – tworzony przez partię Prawo i Sprawiedliwość (PiS) od jej zwycięstwa jesienią 2015 roku – znalazł się w ogniu krytyki ze strony politycznych oponentów. Rząd oskarżono o pełzający autorytaryzm i nietolerancję, łamanie zasad konstytucji i trójpodziału władzy, wreszcie podważanie demokracji i zasad prawa w swoim podejściu do systemu sądownictwa, mediów, nominacji na stanowiska publiczne i praw obywatelskich. Tysiące Polaków wzięło udział w antyrządowych protestach; administracja Prawa i Sprawiedliwości spotkała się z ostrą krytyką ze strony unijnych elit politycznych i wielu zachodnich mediów opiniotwórczych. Komisja Europejska podjęła kroki w celu rozpoczęcia procedury „praworządności” zgodnie z artykułem 7 Traktatu o UE, grożąc polskiemu rządowi zastosowaniem sankcji, włącznie z możliwością zawieszenia prawa głosu w Radzie Europejskiej.
Jednak stronnicy rządowi zdecydowanie zaprzeczyli tym oskarżeniom, broniąc działań rządu jako niezbędnych do przywrócenia pluralizmu i równowagi instytucjonalnej, które według nich zostały zawłaszczone przez mocno zakorzenione, często głęboko skorumpowane elity postkomunistyczne. Dodatkowo pomimo fali krytyki Prawo i Sprawiedliwość zachowało wysoki poziom społecznego poparcia, a w ostatnich miesiącach popularność partii sięgnęła rekordowo wysokiego poziomu.
Jak pokazuje mikroblog Pooling the Poles, gromadzący wyniki badań preferencji wyborczych, Prawo i Sprawiedliwość notuje wyraźną przewagę sondażową, która średnio wynosi 43% (w wiosennych wyborach 2015 roku partia zapewniła sobie 37,6%), w porównaniu z 23% dla centrowej Platformy Obywatelskiej (PO), partii rządzącej w Polsce w latach 2007-2015, 10% dla antyestablishmentowego ugrupowania „Kukiz 15” oraz 9% dla liberalnej Nowoczesnej. Październikowy sondaż przeprowadzony przez CBOS wykazał poparcie 44%, co było najwyższą liczbą zwolenników partii od czasu objęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość; 27% było przeciw PiS, a 26% nie miało zdania.
Realizacja zobowiązań w zakresie wydatków socjalnych
Skąd tak wysokie poparcie dla partii rządzącej? Być może przede wszystkim stąd, że rząd wywiązał się z kilku czołowych obietnic dotyczących wydatków socjalnych, kluczowych dla zwycięstwa w wyborach w 2015 roku. Najbardziej znaczącym z nich był niezwykle popularny, flagowy program „500 plus” – dofinansowania na pierwsze dziecko dla biedniejszych rodzin i każde drugie i kolejne we wszystkich rodzinach, a także prawo cofające niepopularną reformę emerytalną poprzedniego rządu, podnoszącą wiek emerytalny do 67 lat (z 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn).
Szczególnie program „500 plus” wywołał ważny, symboliczny efekt, zapewniając znaczący i wyraźnie odczuwalny zastrzyk finansowy dla wielu rodzin o niskich dochodach, rozczarowanych brakiem wyraźnego wpływu niedawnego wzrostu gospodarczego kraju na ich sytuację. Wielu Polaków uważa, że podczas gdy różni politycy często składali obietnice pomocy mniej zamożnym, to Prawo i Sprawiedliwość jest pierwszą partią, która rzeczywiście wywiązała się ze swoich obietnic na taką skalę.
I chociaż rządowe programy wydatków socjalnych są bardzo kosztowne, a ich przeciwnicy argumentują, że stanowią one gigantyczne obciążenie dla finansów publicznych, polska gospodarka radzi sobie znacznie lepiej, niż się spodziewano. Wysoki wzrost gospodarczy, rosnące inwestycje, bezrobocie na najniższym poziomie od 25 lat, rosnące płace i większa ściągalność podatków istotnie doprowadziły do obniżenia deficytu budżetowego państwa.
Krytycy rządu dowodzą, że gospodarka korzysta na ogólnym wzroście gospodarczym w Europie i krótkoterminowym boomie konsumpcyjnym bardziej niż na zwiększonej produktywności czy inwestycjach sektora prywatnego. Poziom długu publicznego utrzymuje się na wysokim poziomie, a zwiększone wydatki socjalne mogą, jak twierdzą, przyczynić się do poważnych problemów w przyszłości, jeśli nastąpi zmiana koniunktury gospodarczej, a sytuacja fiskalna się pogorszy. Pomimo to opinie wśród Polaków dotyczące stanu zarówno gospodarki, jak i ich własnego portfela są bardziej optymistyczne, niż były przez wiele minionych lat.
Opór wobec przymusowej polityki multikulturalizmu
Ogromna większość Polaków popiera także silny sprzeciw rządu Prawa i Sprawiedliwości wobec obowiązkowych unijnych kwot relokacyjnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, przebywających w Grecji i we Włoszech. Dla przykładu, sondaż CBOS z maja 2017 r. wykazał, że 70% Polaków było przeciw przyjmowaniu uchodźców (nie mówiąc już o imigrantach ekonomicznych) z krajów muzułmańskich, a jedynie 25% było za. Prawo i Sprawiedliwość rozumie, że dla wielu Polaków europejski kryzys migracyjny jest sprawą o wielkim politycznym i symbolicznym znaczeniu i – w jaskrawym kontraście do społecznie liberalnego, kosmopolitycznego konsensusu, jaki dominuje wśród zachodnioeuropejskich elit kulturalnych i politycznych – unijny schemat relokacji jawi się jako zagrożenie dla narodowej suwerenności, tożsamości i bezpieczeństwa.
Polacy w większości chętnie uniknęliby problemów kulturowych i związanych z bezpieczeństwem, jakich ich zdaniem doświadczają kraje Europy Zachodniej na skutek przyjmowania dużej liczby imigrantów muzułmańskich – postrzeganych jako trudnych w asymilacji – i wrogich ekstremistów do swoich społeczności.
Fakt, że w przeciwieństwie do wielu miast Europy Zachodniej w Polsce nie doszło do żadnego ataku terrorystycznego, zwiększył poczucie Polaków, że żyją w stosunkowo bezpiecznym kraju, wskutek czego obawiają się, że narzucany przez UE multikulturalizm może zagrozić ich bezpieczeństwu.
Co więcej, choć w większości nastawienie Polaków nadal jest zdecydowanie proeuropejskie, zdania są podzielone co do tego, czy instytucje Unii powinny angażować się w sprawy wewnętrzne kraju. Wielu jest przychylnych stanowisku Prawa i Sprawiedliwości, że krytyka Komisji wobec polskiego rządu motywowana jest, przynajmniej w części, oporem Warszawy wobec przymusowego multikulturalizmu i, w szerszej perspektywie, przed tym, co uważają za panujące powszechnie w Unii liberalno-lewicowe nastawienie w sferze moralności i kultury, które podważa tradycyjne dla Polski wartości i narodową tożsamość. Co ciekawe, przeprowadzony w czerwcu 2017 r. przez agencję IBRiS sondaż dla tygodnika „Polityka” wykazał, że 51% respondentów faktycznie poparłoby wystąpienie z Unii, jeżeli byłby to jedyny sposób, aby zapobiec zmuszeniu Polski do przyjęcia muzułmańskich imigrantów.
Słaba i nieskuteczna opozycja
Polska liberalna i centrowa opozycja również nie zdołała skutecznie stawić czoła Prawu i Sprawiedliwości. Choć wielu Polaków ma wątpliwości co do rządowego podejścia do spraw konstytucyjnych i praw obywatelskich, to strategia tzw. „totalnej opozycji”, oparta na wywieraniu nacisku poprzez kombinację ulicznych protestów i wpływów międzynarodowych, okazała się w dużej mierze nieskuteczna.
Opozycja zbyt wiele czasu spędziła, zajmując się tematami abstrakcyjnymi dla większości Polaków, przegrywając jednocześnie brakiem atrakcyjnej alternatywy dla bardziej naglących problemów społecznych i ekonomicznych, w których Prawo i Sprawiedliwość jest wyraźnie bardziej zgodne z opinią publiczną. Choć Grzegorz Schetyna, skuteczny skądinąd polityczny gracz, umocnił swoją władzę w Platformie Obywatelskiej, to liderowi partii wciąż brakuje dynamiki i charyzmy. Na dodatek jego pozycja jest systematycznie podkopywana przez młodszych posłów, bliskich wcześniejszemu kierownictwu partii. W tym samym czasie seria gaf i medialnych wpadek lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru pozwoliła zwolennikom rządu na przedstawienie go jako przecenianego polityka wagi lekkiej.
Co więcej, wyborcze zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości odzwierciedliło również powszechne rozczarowanie elitą rządzącą państwa i dominujące, silne przekonanie, że nadszedł czas na zmiany, podczas gdy większość Polaków nie chce powrotu do status quo, to jest sytuacji sprzed wyborów. Schetyna, choć zanim został przywódcą, przez wiele lat nie był w wewnętrznym kręgu partii, dla wielu głosujących wciąż kojarzy się z poprzednią, skompromitowaną administracją Platformy Obywatelskiej. Rząd utrudnia także partii Schetyny uwolnienie się od negatywnej spuścizny po wcześniejszym okresie sprawowania władzy.
Przykładem tego jest specjalna komisja parlamentarna badająca skandal związany z piramidą finansową Amber Gold z 2012 roku, kiedy to tysiące Polaków straciło oszczędności. Komisja ujawniła niedociągnięcia systemów nadzoru państwowego pod okiem Platformy Obywatelskiej. Podobnie Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy i jedna z wiceprzewodniczących Platformy Obywatelskiej, również przysporzyła partii kłopotów, odmawiając stawienia się przed specjalną komisją weryfikacyjną powołaną przez Sejm, badającą tzw. „skandal reprywatyzacyjny”, czyli nieprawidłowości w zwrocie nieruchomości zawłaszczonych w stolicy przez komunistyczną władzę.
Paradoksalnie, choć zawetowanie przez popieranego przez PiS prezydenta Andrzeja Dudę dwóch kontrowersyjnych, flagowych projektów reformy sądownictwa pokrzyżowało realizację kluczowego elementu rządowego programu legislacyjnego, być może jednocześnie pomogło partii rządzącej, przynajmniej w krótkiej perspektywie. Mieszając szyki opozycji i skupiając uwagę opinii publicznej na debatach wewnątrz obozu rządzącego, prezydenckie weto jednocześnie zepchnęło na margines przeciwników rządu, a zarazem podkreśliło ich słabość i nieskuteczność. Jednak polityczne ambicje i emocje, jakie daje się odczuć, mogą być trudne do opanowania w rozsądnych granicach i istnieje niebezpieczeństwo, że jeśli polityczny konflikt między prezydentem a rządzącą partią wymknie się spod kontroli, może to doprowadzić do ciągłych wzajemnych oskarżeń – a w najgorszym przypadku nawet do upadku obozu rządzącego.
Arogancja i samozadowolenie największym niebezpieczeństwem
Niektórzy komentatorzy twierdzą, że badania opinii publicznej mogą zawyżać poparcie dla PiS lub też że partia powinna radzić sobie jeszcze lepiej, biorąc pod uwagę stan gospodarki i poziom świadczeń socjalnych. Jednak fakt, że notowania partii wzrosły w trakcie kadencji parlamentarnej – a nie jako efekt powyborczej „trampoliny”, jak to często ma miejsce w sytuacji nowo wybranych partii – sugeruje, że jest to zjawisko o mocniejszych podstawach. Rzeczywiście, nawet jeśli Polacy nie zgadzają się z niektórymi konkretnymi działaniami rządu, wielu nadal uważa, że Prawo i Sprawiedliwość zasługuje na kredyt zaufania, przynajmniej za próbę rozwiązania niektórych, pozornie nierozwiązywalnych problemów i wyeliminowania niedoskonałości polskiego państwa, ignorowanych przez poprzednie rządy.
Dla przykładu, nawet wielu krytyków rządu z uznaniem oceniło próby zadośćuczynienia dla zwykłych obywateli, którzy stracili majątek w wyniku skandalu związanego z reprywatyzacją w Warszawie. W ten sposób Prawo i Sprawiedliwość skutecznie przekonało dużą liczbę Polaków, że – przy wszystkich swoich wadach – przynajmniej stara się uczynić państwo bardziej wrażliwym i przyjaznym obywatelom oraz uniemożliwić zawłaszczenie go przez powiązane ze sobą grupy wpływu i partykularne interesy. Istotnym elementem tego procesu jest to, co niektórzy komentatorzy nazwali „redystrybucją prestiżu”, dzięki czemu wielu zwykłych Polaków, którzy wcześniej uważali samych siebie za obywateli drugiej kategorii, zaczęło odzyskiwać poczucie godności, a teraz czuje, że ich rząd w końcu próbuje przywrócić elementarne poczucie sprawiedliwości i moralny porządek.
Oprócz ryzyka eskalacji konfliktów w obozie rządzącym największym zagrożeniem dla PiS jest prawdopodobnie niebezpieczeństwo, że to sami działacze tej partii ulegną swego rodzaju arogancji i popadną w samozadowolenie, które doprowadziło do upadku ich poprzedników. Tym bardziej że coraz częściej postrzegani są jako partia naciągająca standardy etyczne, twierdząca jednocześnie, że popiera moralną odnowę państwa polskiego.
Do tej pory negatywna kampania towarzysząca wątpliwym nominacjom do państwowych spółek i agencji rządowych, udzielaniu zamówień politycznym sojusznikom i wykorzystywaniu zasobów państwowych na cele partyjne nie zaszkodziła w znaczącym stopniu partii rządzącej. Dla jej zwolenników nadal są to sporadyczne uchybienia zasadniczo uczciwej partii. Doświadczenie sugeruje jednak, że nagromadzenie pozornie drobnych incydentów może stopniowo zniszczyć wiarygodność partii rządzącej do tego stopnia, że gdy wybuchnie poważniejszy skandal, może stać się on punktem zwrotnym i szybko zmienić nastroje społeczne. Pomimo ostatnich niefortunnych błędów Prawo i Sprawiedliwość może cieszyć się tym, że do punktu zwrotnego wciąż jest jeszcze daleko.
Alex Szczerbiak
Artykuł prezentuje poglądy prywatne stanowisko autora i nie może być utożsamiany z oficjalnym stanowiskem EUROPP – European Politics and Policy lub London School of Economics. Tekst pierwotnie opublikowany na The Polish Politics Blog [LINK]. Tłumaczenie dla „Wszystko Co Najważniejsze” Mateusz Zimny.