Andrius KUBILIUS: Łukaszenka powinien stanąć przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze

Łukaszenka powinien stanąć przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze

Photo of Andrius KUBILIUS

Andrius KUBILIUS

Premier Litwy w latach 1999–2000 i 2008–2012, poseł do Parlamentu Europejskiego.

Ryc. Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Aleksander Łukaszenka popełnił zbrodnie zakazane konwencjami, które Białoruś podpisała. Dlatego powinien ponieść odpowiedzialność zgodnie z prawem międzynarodowym – pisze Andrius KUBILIUS

.Nie ma wątpliwości, że to, co oglądamy na granicy Białorusi z krajami Unii Europejskiej, to atak hybrydowy – tak to określa choćby przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Obserwujemy kolejne prowokacje z wykorzystaniem migrantów, które zostały przygotowane przez białoruskie służby najprawdopodobniej przy wsparciu Kremla. W takiej sytuacji naszym obowiązkiem jest obrona granic – bez względu na to, jakich instrumentów zamierzają użyć przeciwnicy. Należy z całą mocą przeciwstawić się temu, co robi Aleksander Łukaszenka na granicy z Litwą, Łotwą i Polską, a jednocześnie uniknąć niepotrzebnej eskalacji, która mogłaby doprowadzić do tragicznych zdarzeń.

Źródłem tego kryzysu jest zbrodnia, którą jest zorganizowany przez białoruskie państwo – według słów Ylvy Johansson, komisarz UE ds. wewnętrznych – przemyt ludzi. Takie działania w prawie międzynarodowym zostały jasno zdefiniowane jako przestępstwo. Reżim w Mińsku nie ma oporów przed sięganiem po tego rodzaju metody z dwóch powodów. Po pierwsze, chce w ten sposób ukarać Litwę, Łotwę i Polskę za to, że wspierały demokratyczne przemiany na Białorusi. Generując kryzys migracyjny na naszych granicach, Łukaszenka stara się odegrać za to, że nasze kraje udzieliły pomocy białoruskiej opozycji.

Po drugie, poprzez tę sytuację białoruski reżim chce wpłynąć na debatę publiczną w całej Europie. On wie, jak kraje należące do UE są wrażliwe na kwestie migracyjne, stąd wzięła się koncepcja tego kryzysu. Wcześniej, od fałszerstw przy okazji wyborów prezydenckich w sierpniu 2020 r., cała Europa mówiła głównie o Białorusinach protestujących przeciwko tym oszustwom. Obecnie ten temat zszedł na plan dalszy, został wyparty z debaty przez kwestię migrantów. Ta zmiana pokazuje, w jaki sposób Łukaszenka potrafi wpłynąć na agendę w europejskiej debacie publicznej. Jego celem jest spolaryzowanie opinii publicznej w całej Europie. Od kryzysu migracyjnego 2015 r. temat przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej na nasz kontynent stał się bardzo kontrowersyjny, mający bezpośrednie przełożenie na politykę. Podsycając napięcie z nim związane, reżim w Mińsku chce w ten sposób zagrozić Europie destabilizacją i zmusić ją do większej otwartości.

Dlatego warto zaprosić obserwatorów z innych krajów, którzy na własne oczy mogliby się przekonać, jak wygląda rozwój wydarzeń. Nasi partnerzy z UE powinni poznać sytuację, zorientować się, jak bardzo jest ona złożona – choćby po to, by móc lepiej koordynować działania. Bo w tej kwestii nie chodzi tylko o to, czy migranci wtargną na teren Polski, Litwy, Łotwy, czy nie. Gdyby do tego doszło, byłaby to porażka całej UE, nie naszych krajów. A jeśli nie zdołamy dziś zatrzymać zorganizowanych przez Łukaszenkę ataków, to wkrótce będziemy musieli się zmierzyć ze znacznie większymi problemami. Kreml starannie analizuje sytuację, przygląda się reakcjom instytucji europejskich. I jeśli zauważy, że Unia nie radzi sobie z ochroną własnych granic zewnętrznych, to Putin zorganizuje dużo większy strumień migrantów w kierunku UE.

Sytuacja może jeszcze bardziej eskalować, bo Łukaszenka wie, że nie ma nic do stracenia. Jednocześnie czuje wsparcie Putina, więc nie można wykluczyć, że posunie się dużo dalej niż do tej pory. Dlatego należy i od Łukaszenki, i od Putina jednoznacznie żądać zaprzestania podtrzymywania tego kryzysu. Jeśli wtedy Białoruś dalej będzie kontynuować swoją kryminalną aktywność, to odpowiedzialność za nią spadnie też na Rosję.

Ale też intensyfikacja kryzysu migracyjnego zmienia jego postrzeganie w Europie Zachodniej. Jego skutki zaczynają odczuwać inne kraje, na przykład do Niemiec już dotarli migranci z Białorusi. Generalnie państwa unijne coraz wyraźniej widzą, że ten kryzys został sztucznie wywołany przez reżim Łukaszenki, że stanowi on część wojny hybrydowej z wykorzystaniem przemycanych migrantów. Dlatego należy na szczeblu europejskim intensyfikować wysiłki, żeby doprowadzić do pełnej demokratyzacji Białorusi i przeprowadzenia w tym państwie wolnych wyborów.

.W tym celu UE powinna jak najszybciej podjąć trzy działania. Po pierwsze, należy uruchomić piąty pakiet sankcji przeciwko Białorusi, który powinien być efektywny i bolesny dla Łukaszenki. Po drugie, należy nawiązać kontakt z Putinem i wywrzeć na niego presję, by przestał wspierać Łukaszenkę. Po trzecie, należy rozpocząć śledztwo w sprawie zbrodni popełnianych przez reżim Łukaszenki. Tą sprawą powinien zająć się Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze. To możliwe w oparciu o co najmniej dwie umowy międzynarodowe, których Białoruś jest sygnatariuszem: Konwencji Przeciwko Torturom oraz ONZ-owskiego protokołu o zapobieganiu handlowi ludźmi. To umożliwia postawienie Łukaszenki oraz osób tworzących reżim rządzący obecnie Białorusią przed trybunałem w Hadze. Należy tego dokonać jak najszybciej. To byłby czytelny sygnał, że potrafimy nie tylko chronić własne granice, ale także zadbać o sprawiedliwość.

Andrius Kubilius

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 listopada 2021
HANDOUT / Reuters / Forum