![Anna MAKUCH: Przestrzeń epoki postpolityki. Dekonstrukcja Twittera](https://wszystkoconajwazniejsze.pl/wp-content/uploads/2017/12/Zrzut-ekranu-2017-11-25-godz.-17.46.37.png)
Przestrzeń epoki postpolityki. Dekonstrukcja Twittera
Komunikacja na Twitterze jest nomadyczna, niezakończona, bez osiągania celu. Zaprzyjaźnione grupy użytkowników nawiązują dialog, czerpiąc zeń pewną przyjemność, lecz jako forum wymiany argumentów Twitter się nie sprawdza – pisze Anna MAKUCH
.Trzecia fala – po fali agrarnej i industrialnej – rewolucji, której cechy określił Alvin Toffler, przemodelowała wiele kluczowych obszarów przestrzeni społecznej. W mediach cyfryzacja przyniosła hybrydalne formy komunikacji. Portale internetowe oferują treści w formie tekstu, grafiki, materiałów video, spersonalizowanych reklam itp. Programy publicystyczne w telewizji wprowadzają na ekranie dodatkowe informacje, np. sondy, tweety, SMS-y lub wpisy z portali społecznościowych w czasie rzeczywistym. W erze medialnej publiczność mogła tylko odbierać przekaz, oglądając telewizję, słuchając radia lub czytając prasę – współczesnej erze nadaje się miano „partnerskiej”, ponieważ znacznie wzrósł udział publiczności w tworzeniu programów na żywo.
Dostępność ogromnej liczby kanałów, gazet i portali doprowadziła do powstania zjawiska „bańki informacyjnej”. Przy upodobaniu do np. wyłącznie pięciu źródeł informacji każdy z nas może otrzymywać indywidualny medialny obraz świata, nieprzystający do medialnego obrazu, który otrzymuje np. nasz sąsiad. Oznacza to, że tworzymy mapę wielu odrębnych „baniek” i częstokroć jesteśmy przekonani co do rzetelności naszego obrazu, gdyż kontakty przez media wypierają kontakty bezpośrednie lub są tak samo ważne. W epoce przedmedialnej bezpośrednie przekazywanie informacji było formą życia społecznego. Dziś formą życia społecznego jest – generalizując – portal z rzeszą znajomych, których możemy nigdy nie poznać osobiście.
Łatwo w związku z powyższym stwierdzić wzrost czynnika niematerialnego w zagrożeniach związanych z bezpieczeństwem wewnętrznym i zewnętrznym państwa. Manipulacje tzw. opinią publiczną wymagają pewnej kreatywności, lecz stanowią relatywnie niedrogą ścieżkę manipulacji, nie wspominając o trudnościach w kontrofensywie. Zatomizowany „samotny tłum” (termin D. Riesmana) jest podatnym odbiorcą treści umiejętnie przygotowywanych przez pilnych czytelników „Psychologii plotki” i innych publikacji, niekoniecznie związanych bezpośrednio z sekurologią (nauką o bezpieczeństwie).
Twitter to platforma komunikacji, której najbardziej charakterystyczną cechą jest narzucona zwięzłość jednorazowego przekazu – do niedawna 140 znaków. Zamierzam, korzystając z metody dekonstrukcjonistycznej, odkryć ukrytą naturę Twittera. Rzecz jasna – o ile ona istnieje.
Moim zdaniem Twitter jest rhizomatyczny.
Co mam na myśli? Motyw rhizome występuje w książce G. Deleuze’a i F. Guattariego, gdzie stanowi jedną z nośnych kategorii opisujących współczesność. Rhizoma to roślina o splątanych korzeniach, łodygach bez końca i początku, jej korzenie wyrastają również ponad ziemię. Nie ma centrum lub też centrum może być w każdym jej fragmencie. Nie ma struktury – jej immanentną cechą jest fragmentaryczność.
Przestrzeń komunikacyjna Twittera jest platformą o strukturze ciągłej, zorganizowanej chronologicznie – w momencie wysłania komunikatu widać jego datę i godzinę. Moment wysłania tweeta natychmiast przechodzi w przeszłość; uwaga odbiorców jest absorbowana przez powstające w tym samym czasie także inne komunikaty. Informację można skomentować, podać ją dalej lub oznaczyć przez włączenie jej do osobistej podgrupy „polubienia”. Obserwując komunikaty użytkowników, można przewędrować przez pewien odcinek czasowy, można też przeglądać profile użytkowników czy eksplorować obszar tematyczny oznaczony „hasztagiem”. Przeglądanie tych informacji pozwala użytkownikowi na zachowanie anonimowości i zasadniczo niepozostawianie śladów (chociaż niektórzy „specjalizują się” w ich wyszukiwaniu). Twitter daje komfort posiadania „czapki niewidki”. Zdejmujemy ją, uczestnicząc w komunikacji lub choćby korzystając z opcji nadania statusu „polubione” lub „przekaż dalej”.
Pierwotnie Twitter był źródłem informacji pochodzących od aktorów sfery publicznej – polityków, dziennikarzy, instytucji, komentatorów, etc. Pozwalał na błyskawiczne kreowanie informacji i reagowanie na nie.
W moim przekonaniu tak jak „kształt” Twittera jest rhizomatyczny, tak komunikacja za jego pośrednictwem ma charakter nigdy-nie-zamknięty, w której być może nigdy nie osiąga się celu porozumienia. Opuszczony wątek można podjąć po dłuższym czasie, przywołać go w formie cytatu, screena itp. Followersi (odbiorcy) mogą stawać się nadawcami komunikatów. Używając Derridowskiego terminu, można powiedzieć, że komunikacja na Twitterze jest nomadyczna, niezakończona, bez osiągania celu. Zaprzyjaźnione grupy użytkowników nawiązują dialog, czerpiąc zeń pewną przyjemność, lecz jako forum wymiany argumentów Twitter – to moje subiektywne odczucie – się nie sprawdza.
Istotną cechą tego medium jest jego egalitarny charakter; dostępne do obserwacji są konta najważniejszych osób w państwie i na świecie, z którymi można nawiązać bezpośredni kontakt. Wprawdzie dla nietrzymających się zasad savoir-vivre’u istnieje zagrożenie w postaci tzw. banów, które oznaczają zablokowanie możliwości obserwowania konta, lecz nie zniechęca to do przekraczania granic uprzejmej wymiany zdań. Tę tendencję wspomaga możliwość utworzenia konta anonimowego.
Można pogrupować użytkowników Twittera następująco:
- osoby, instytucje, dla których Twitter jest kanałem rozpowszechniania informacji (politycy, instytucje rządowe, pozarządowe itp.),
- gazety, dziennikarze – jako dodatkowe medium rozpowszechniania treści lub ich zbierania,
- osoby prywatne, zainteresowane najszybszym źródłem przekazu i udziałem w relatywnie niedużej platformie komunikacyjnej,
- podmioty, które realizują jakąś misję, np. wspierania rządu, opozycji, akcji charytatywnych.
Rzecz jasna, te kategorie mogą się przecinać. Powyższa propozycja ma charakter szkicowy i nie obejmuje np. ofert handlowych, których efektywność trudno jest ocenić.
Użytkownicy o wysokiej pozycji w strukturach państwa powinni być świadomi odpowiedzialności za wpisywany komunikat. Screenowane treści wprawiły już w konsternację niejednego polityka, zwłaszcza w przypadku radykalnej zmiany zdania na określony temat.
.Twitter stanowi platformę komunikacyjną, spychającą tradycyjny dialog – który wymaga czasu i zaangażowania – na rubieże współczesnych form kontaktów. Choć przyznam, bazując na osobistych doświadczeniach, że w niektórych wypadkach znajomości wirtualne nabierają cech znajomości osobistych, co stanowi krzepiące przesłanie powyższych krótkich rozważań.
Anna Makuch