Dariusz SZYMCZYCHA: Polsko-ukraińskie sąsiedztwo, czyli slow reset

Polsko-ukraińskie sąsiedztwo, czyli slow reset

Photo of Dariusz SZYMCZYCHA

Dariusz SZYMCZYCHA

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, były redaktor naczelny "Trybuny". Wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

Sukces Sługi Narodu wywołał pozytywne emocje nad Wisłą. Prezydent Wołodymyr Zełenski wybrany w opozycji do politycznych elit Ukrainy, Rada Najwyższa złożona w większości z partyjnych nowicjuszy – ta zmiana dawała nadzieję łatwego resetu w relacjach Kijowa i Warszawy -pisze Dariusz SZYMCZYCHA

Problem w tym, że w ostatnich kilku latach nasze relacje i oczekiwania wobec Ukrainy zdominowała polityka historyczna. Tymczasem na Ukrainie wygrała młodość, potrzeba zmiany i nadzieja na lepszą przyszłość. Rozwiązanie konfliktu z Rosją, wzrost eksportu, walka z korupcją, inwestycje zagraniczne, swobody gospodarcze, decentralizacja – to te kwestie, a nie ocena polsko-ukraińskiej historii zaprzątają dziś głowy ukraińskich władz.

Odwołanie krytykowanego nad Wisłą szefa ukraińskiego IPN było – być może – gestem w polską stronę, który pozwoli na wznowienie ekshumacji polskich ofiar na Ukrainie.

Jednak trudno spodziewać się przyjęcia polskiego ultimatum w sprawach historii. Po obu stronach granicy nie ubyło nacjonalistów i zwolenników twardego kursu wobec sąsiada, ale przecież to nie jest głos większości Polaków i Ukraińców. Jest za to w Polsce ponad milion obywateli Ukrainy, którzy szukają u nas swojej szansy. Blisko 600 tysięcy z nich płaci składki ZUS! Wkład pracowników z Ukrainy we wzrost PKB Polski w latach 2014–2018 wyniósł 11 proc. – wynika z badania przeprowadzonego przez pracowników naukowych NBP. Polska stała się właśnie największym importerem towarów z Ukrainy. Wracając do klasycznego „dylematu szklanki”, uznajmy więc, zgodnie z prawdą, że „szklanka jest w połowie pełna”.

Strategiczne partnerstwo Polski i Ukrainy, zainicjowane przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w latach 90., nawiązywało do słów marszałka Piłsudskiego, iż „nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy”, i do postulatu paryskiej „Kultury” o potrzebie normalizacji stosunków. Dziś w dziedzinie strategicznej obiektywnie niewiele więcej możemy już pomóc. Ukraina jest suwerennym państwem, została objęta Partnerstwem Wschodnim, podpisała układ stowarzyszeniowy z Unią Europejską, drzwi do NATO są dla Ukrainy otwarte, choć sama musi spełnić wiele warunków. Polska wspiera sankcje nałożone na Rosję po aneksji Krymu.

Jednak nie znajduję uzasadnienia, dlaczego w ciekawej, polskiej inicjatywie Trójmorza nie znalazło się miejsce dla Ukrainy. Strategiczne wykluczenie?

W ostatnich latach z powodu zmian na Ukrainie, ale też za sprawą własnych zaniechań Polska przestała być ambasadorem interesów Ukrainy w Europie i mediatorem w jej wewnętrznych sporach. Jednak nadal „szklanka jest w połowie pełna”.

Doceniając dorobek partnerstwa strategicznego, przypomnijmy sobie o sąsiedztwie. Zróbmy slow reset, nalejmy więcej do tej „szklanki”.

Nie potrzebujemy „granicy przyjaźni”, ale przyjaznej granicy z 2012 roku, kiedy Polska i Ukraina wspólnie organizowały piłkarskie Euro. Uproszczenie procedur, zmiana stylu pracy służb na granicy, poprawa infrastruktury wokół przejść granicznych – to sprawy, którymi szybko powinien zająć się nowy rząd ukraiński i nowy rząd polski.

Przyspieszenie legalizacji pobytu i pracy obywateli Ukrainy w Polsce, informowanie ukraińskich pracowników, w jaki sposób mogą bronić swoich praw, edukowanie polskich pracodawców o standardach etycznego zatrudniania – to działania w interesie naszej gospodarki i naszego rynku pracy. Tu wystarczy praca jednego rządu – polskiego. Wiele zrobiły już duże miasta, wprowadzając programy integracji przybyszy znad Dniepru.

Jak unikać konfliktów handlowych – tych przy wymianie dwustronnej oraz ujawniających się na rynku unijnym? Odpowiedź na to pytanie wymaga współpracy resortów oraz izb gospodarczych z obu krajów. Polscy i ukraińscy eksporterzy powinni zrozumieć, co dla nich wynika z pogłębionej, kompleksowej strefy wolnego handlu, będącej częścią układu stowarzyszeniowego UE – Ukraina. Czy tylko konkurencja, czy też są pola wspólnych interesów?

Decentralizacja – ten trudny proces przekazywania kompetencji władzom lokalnym i budowania społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie – może być świetnym lustrem dla doświadczeń i pomysłów polskich samorządów. Sporo już zrobiliśmy w ramach Polskiej Pomocy i współpracy samorządów, ale nie wykorzystujemy naszego potencjału i nie nadążamy za rosnącym zainteresowaniem władz lokalnych na Ukrainie.

.Poprawa jakości naszego sąsiedztwa pozwoli „zmniejszać pustą połowę szklanki”, choć tym sofizmatem narażę się logikom. Slow reset w relacjach polsko-ukraińskich wymaga pracy organicznej i możliwy jest ponad polsko-polskimi sporami, dlatego warto podjąć ten wysiłek.

Dariusz Szymczycha

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 listopada 2019
Fot. Shuttestock