
Macron otwiera przed Wielką Brytanią drzwi do Europy
Po latach naiwności świeży zapał francuskiego prezydenta w stawianiu oporu Putinowi jest mile widziany – pisze Edward LUCAS
.W obliczu impasu w Ameryce, podziałów w Niemczech i rozkojarzenia Wielkiej Brytanii przetrwanie Ukrainy i bezpieczeństwo Europy w dużej mierze zależą od Francji. Emmanuel Macron otwarcie mówi dziś o potrzebie wysłania obcych wojsk na Ukrainę, aby powstrzymać napór Rosji. To rewolucja we francuskiej polityce. Wygląda na to, że zrażenie do siebie francuskiego przywódcy było jednym z największych błędów Putina. Były minister powiedział „Le Monde”, że Macron doświadczył „radykalizacji przez rozczarowanie”. Przekonał się, że Putin jest całkowicie niegodny zaufania i stanowi poważne zagrożenie nie tylko dla Ukrainy, ale i dla całej Europy.
Zwrot ten nastąpił po latach interesowności, naiwności i bezproduktywnego populizmu. Na przykład w 2019 r. Macron zaprosił Putina do Francji, aby omówić bezpieczeństwo europejskie, całkowicie pomijając głowy najbardziej zainteresowanych tą kwestią krajów. Gdy zbliżała się wojna, poleciał do Moskwy, by złożyć gwarancje bezpieczeństwa (których koszt nie został określony) i w ten sposób zapobiec atakowi. Putin potraktował go z niemal jawną pogardą, wygłaszając swój zwyczajowy, niekończący się wykład na temat stosunków rosyjsko-ukraińskich i składając puste obietnice. Z kolei rozmowę telefoniczną „ostatniego ratunku” przerwał, ponieważ miał ochotę pograć w hokeja.
Cierpliwość Francji była już wówczas mocno nadwerężona. Kreml od lat panoszył się w północnej Afryce. Rosyjscy najemnicy przeszli niczym huragan przez francuskie lenna w Sahelu, obalając proparyskich władców w Mali, Burkina Faso i Nigrze; wpływ Kremla jest też widoczny w Sudanie, Republice Środkowoafrykańskiej, Libii i Algierii. Rosyjska propaganda pod nazwą „Inicjatywa Afrykańska” publikuje ogromne ilości antykolonialnych treści, naśladując wcześniejsze działania Związku Radzieckiego.
Rosja atakuje również samą Francję. Agencja antydezinformacyjna Viginum twierdzi, że zarządzana przez Kreml sieć Portal Kombat obejmuje co najmniej 193 strony rozpowszechniające antyukraińską propagandę i teorie spiskowe. Viginum ostrzega, że przed wyborami europejskimi i innymi wyborami w tym roku możemy spodziewać się kolejnej fali manipulacji w sieci. Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew niedawno udostępnił nagranie deepfake przedstawiające fałszywy francuski reportaż telewizyjny, w którym twierdzono, że Ukraina planuje zamordować Macrona podczas jego wizyty w Kijowie, a winą za zamach obarczyć Moskwę. Jak zawsze porywczy Miedwiediew zagroził „rządowym kurczakom”, że zostaną „poszatkowane”, jeśli Macron wyśle wojska do „Neonazilandu”.
.Problemem jest nie tylko propaganda. W obliczu zbliżających się igrzysk olimpijskich w Paryżu francuskie instytucje padły ofiarą cyberataków o „niespotykanej dotąd intensywności”, w tym największej w historii kradzieży danych osobowych 33 milionów osób, czyli połowy krajowej populacji. Rosja zagroziła również francuskim samolotom na Morzu Czarnym i wysłała rosyjski okręt wojenny na skraj francuskich wód terytorialnych, co według marynarki wojennej było próbą „zastraszenia”.
Pierwsze oznaki zmian pojawiły się na konferencji bezpieczeństwa w Bratysławie latem 2023 r., kiedy to Macron nie tylko po raz pierwszy wezwał wprost do „pokonania Rosji”, ale także przeprosił kraje Europy Wschodniej za ignorowanie ich ostrzeżeń przed rosyjskim imperializmem. Był to wyraźny odwrót zarówno od protekcjonalnej postawy wobec regionu prezentowanej przez Paryż przez ostatnie trzy dekady, jak i od wyznawanej przez Macrona dewizy „nigdy nie przepraszaj”. We wrześniu zlecił on francuskiemu wojsku zbadanie możliwości rozmieszczenia sił na Ukrainie. W lutym powiedział swym gościom, że przed końcem roku będzie musiał wysłać wojska do Odessy (pałac prezydencki temu zaprzecza).
Tymczasem chociaż Macron podkreśla, że zadaniem Francji i jej sojuszników jest dopilnowanie, by Rosja tej wojny nie wygrała, wciąż nie wyjaśnia, co to konkretnie oznacza. Ostatnio powiedział w wywiadzie: „Być może w pewnym momencie – nie chciałbym tego i nie będę tego inicjować – będziemy musieli przeprowadzić operacje w terenie, aby odeprzeć siły rosyjskie. Francja ma do tego wystarczające siły”.
Ta celowa dwuznaczność jest mile widzianą zmianą w powściągliwej reakcji Zachodu na rosyjską agresję. Najistotniejsze są ostatnie słowa Macrona – uzbrojona w broń nuklearną Francja jest jednym z niewielu krajów europejskich, których siła umożliwia im podjęcie działań. Francuski dowódca sił lądowych twierdzi, że w ciągu miesiąca może wysłać na Ukrainę 20 000 żołnierzy.
Państwa frontowe i ich sojusznicy, tacy jak Wielka Brytania, nie posiadają się ze szczęścia. Poparcie Francji oznacza więcej unijnych pieniędzy wydanych na międzynarodowe zakupy broni dla Ukrainy. Macron pomaga też stworzyć przeciwwagę dla chronicznego niezdecydowania niemieckiego kanclerza Olafa Scholza. Jednakże wizja kolejnych paryskich piruetów jest niepokojąca. Próżność Macrona może zaprowadzić go z powrotem do Moskwy, by tam pośredniczyć w zawarciu porozumienia pokojowego niekorzystnego dla Ukrainy.
Na razie jednak Francja spełniła swoje pragnienie, by stać się naczelnym głosem w polityce zagranicznej Europy kontynentalnej. Ale jest w tym osamotniona. Aby wypełnić dziurę wielkości Ameryki w obszarze bezpieczeństwa Europy, Francja potrzebuje krajów o podobnych poglądach, dysponujących siłą militarną i rozległym doświadczeniem w dyplomacji i obronie. Nadzieja, że takim strategicznym partnerem zostaną Niemcy, mocno się skurczyła. Krótko mówiąc, brakuje Brytyjczyków. Paryscy decydenci nie cieszą się już z brexitu, który osłabił i odizolował Wielką Brytanię, i uczynił Francję najbardziej obytym dużym krajem w Europie. Zaczęli dostrzegać egzystencjalne zagrożenia dla europejskiej gospodarki i bezpieczeństwa.
.Jeśli następny londyński rząd skorzysta z nadarzającej się okazji, droga Wielkiej Brytanii do lepszych związków handlowych i inwestycyjnych z Europą oraz do jej centrum decyzyjnego może stać się o wiele krótsza i znacznie mniej wyboista.