Eryk MISTEWICZ: To najgorszy moment na jazdę politycznego egoisty

To najgorszy moment na jazdę politycznego egoisty

Photo of Eryk MISTEWICZ

Eryk MISTEWICZ

Prezes Instytutu Nowych Mediów, wydawcy "Wszystko co Najważniejsze".  www.erykmistewicz.pl

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Mamy szansę na trzy spokojne lata. Przedkładanie indywidualnych ambicji nad dobro wspólne oznacza dziś co najmniej marnowanie polskiego czasu, a w najmocniejszych, choć niestety uzasadnionych słowach: zdradę stanu – pisze Eryk MISTEWICZ

Kryzys rządowy zakończony został wzmocnieniem Mateusza Morawieckiego, dodaniem swoistego wspierającego go „supervisora” nad resortem sprawiedliwości, dorozumianą zgodą co do ustaw będących w procedowaniu i nowego kształtu rządu. Jednak równocześnie kryzys ten pokazał skalę niebezpiecznych emocji w polskiej polityce, nieokiełznanych ambicji na granicy politycznego samobójstwa, zbliżających nas wszystkich, polityków, komentatorów, ale przede wszystkim obywateli – do granicy zagrożenia dla polskiej państwowości.

To nie są przeskalowane opinie. Zagrożeniem dla polskiej państwowości jest rozbujanie polskiej łodzi w czasie, w którym inne kraje szykują się na sztormy. Tak bliska mi Francja zawiesza w ostatnich miesiącach polityczne spory, zamraża prace nad kontrowersyjnymi rozwiązaniami. Największą nadzieją francuskiej klasy politycznej jest to, że uda się jej w jakiś sposób kolejny raz przetrwać zbliżający się huragan. Świadomość, że huragan ten zmiecie całą klasę polityczną – jest wszechobecna. Nie są więc ważne limity zadłużenia budżetu, które w miejsce przyzwoitych 60 proc. bez problemu przekroczyły 105 proc. Jest konsensus francuskiej klasy politycznej w sprawie dodruku pieniędzy, używania sił policyjnych (i o ile będzie trzeba, także armii) do tłumienia już na samym początku wszelkich prób destabilizacji. Francuska kadra polityczna wie, że spory, nadmierne emocje, nieposkromione ambicje w tak trudnym czasie stanowiłyby zagrożenie dla Republiki. Jedność, choćby wymuszona, ma utrzymać status quo i każdy, kto jedność tę naruszy, naruszy dobro kraju.

To nie jest czas na indywidualne jazdy, na ambicje. Wszyscy poważni politycy, którzy rozumieją skalę swojej odpowiedzialności w tym czasie, są uważni, szukają współpracy i kompromisu.

Dlatego Emmanuel Macron zmierza do tego, aby w kolejnych wyborach prezydenckich wystąpić jako kandydat także centro-prawicowych republikanów. Od indywidualnych ambicji ważniejsze jest to, co możemy zrobić razem, a w przypadku Francji: jak razem możemy uratować nasz kraj.

A Hiszpania? Efektem pandemii koronawirusa, gospodarczego kryzysu, presji migracyjnej – jest najpoważniejszy kryzys społeczny od pół wieku. Z zapadającą się gospodarką, wskaźnikami PKB spadającymi ponad 18 proc., z lawinowo rosnącym bezrobociem, gigantyczną niepewnością inwestycyjną, emigracją zarobkową młodych Hiszpanów, drastyczną skalą ubóstwa (do poziomu głodu, a mówimy o kraju UE!), z przybliżającym się widmem zamieszek ulicznych.

W tym czasie Polska wskazywana jest przez inwestorów i banki inwestycyjne jako prymus. Ale też znajomi dziennikarze, prawnicy, politycy patrzą na Polskę z zazdrością. Pierwszą falę pandemii Polska i Słowacja przeszły najlżej w całej Unii. Wskaźniki rozwoju dotyczące Polski – Eurostatu czy banków inwestycyjnych (a tam nie ma miejsca na PR) – albo są znacząco ponad linią spadku, albo spadek ten jest najniższy w Europie. Bezrobocie – mimo COVID-19 – to także wskaźnik, którym możemy się chwalić. I tak dalej, i tak dalej.

A my o tym zapominamy. Uznajemy za coś naturalnego zarówno wzrost gospodarczy, niski poziom bezrobocia, brak niepokojów społecznych, jak i poziom bezpieczeństwa na ulicach.

Nieposkromienie chorych ambicji w zwykłym czasie może powodowałoby wzruszenie ramion, natomiast dzisiaj stanowi wystąpienie przeciw wspólnocie.

Rozhuśtanie polskiej łodzi tak dziwacznymi tematami, jak kwestie życia płciowego obywateli, skutkuje dziś wielkim problemem w postrzeganiu Polski w świecie. Jeśli prześledzić, skąd wzięło się nagle zainteresowanie mediów zagranicznych „obozami dla homoseksualistów w Polsce”, to okaże się, że inicjatorami zagranicznych publikacji wbrew pozorom nie są działacze „polskiego lobby LGBT”, ale politycy polskiej prawicy, którym zależy na jak największej polaryzacji. Politycy polskiej prawicy, którzy swoimi działaniami szkodzą Polsce tylko po to, aby być w centrum uwagi i łowić zwolenników na skrajnej prawicy. W najgorszym ku temu czasie.

Jako Polska stoimy przed największymi wyzwaniami i jednocześnie mamy przed sobą być może najlepsze lata. Trzy lata bez wyborów eskalujących spory. Czas polskiej prezydencji w Grupie Wyszehradzkiej. Czas wielkich projektów infrastrukturalnych i wykorzystania świetnego standingu finansowego Polski. Czas rozwoju inicjatywy Trójmorza – olbrzymiej szansy gospodarczej dla Polski. Czas, który powinniśmy poświęcić współpracy i takim projektom, które wzmocnią Polskę na lata.

.Mamy szansę na trzy spokojne lata. I pracę polityków – wybranych przez większość – dla dobra Polski. Brzmi jak slogan. Ale przedkładanie indywidualnych ambicji nad dobro wspólne oznacza co najmniej marnowanie polskiego czasu, a w najmocniejszych, choć niestety uzasadnionych słowach, nic innego jak zdradę stanu.

Eryk Mistewicz

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 września 2020