Jarosław KORDZIŃSKI: Wstydzę się. Jestem nauczycielem

Wstydzę się.
Jestem nauczycielem

Photo of Jarosław KORDZIŃSKI

Jarosław KORDZIŃSKI

Trener, coach, mediator, szkoleniowiec. Autor tekstów z zakresu zarządzania oświatą, organizacji procesu edukacyjnego i psychologii pozytywnej.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Czy ten świat lubi nauczycieli? – pyta Jarosław KORDZIŃSKI

Znajoma opowiada o koleżance anglistce, niezwykle aktywnej kobiecie, która poza pracą w szkole prowadzi kursy dla dorosłych, tłumaczy książki czy pracuje jako tłumacz symultaniczny. Pracując w najlepszym liceum w dużym mieście obok lekcji prowadzi debaty, nieustannie jeździ ze swoimi uczniami za granicę, organizuje wymiany, przyjmuje gości z obcych krajów i do tego – jak sama mówi – bawi się w teatr. Kiedy to robi? Nie bardzo potrafi powiedzieć. Po prostu cały czas. I nie żałuje, bo niby czego żałować. Ta praca trochę wycieńcza, ale przecież daje mnóstwo sił i sporo satysfakcji. Choć… pamięta dzień, kiedy wracając z jakiejś eskapady pociągiem, zapytana czym się zajmuje, odpowiedziała: „Jestem tłumaczką”. No bo co miała powiedzieć, że jest nauczycielką!?

Ostatnie badania CBOS na temat znaczenia zawodów lokują nauczycieli w pierwszej czwórce najbardziej szanowanych zawodów obok pracowników naukowych, pielęgniarek i informatyków. Ciekawy zestaw, zwłaszcza, kiedy porównać go z tymi, którzy otrzymali najniższe notowania czyli: urzędnicy państwowi, posłowie i politycy. Od dłuższego czasu na samym dole listy odnaleźć można również związkowców i księży – przedstawicieli środowiska, które ćwierć wieku temu najbardziej przyczyniło się do zmiany świata, w którym żyliśmy.

Czy ten świat lubi nauczycieli? Popularne memy, filmiki, wypowiedzi zamieszczane w sieci podkreślają wiele negatywnych skojarzeń z zawodem nauczycielskim. Szczególnie wiele negatywnych uwag pojawiło się podczas wiosennego strajku. Nieustannie wylicza się uczącym ich czas pracy. Podkreśla arogancję i brak rzeczywistego zainteresowania dziećmi. Lekceważy się ich wykształcenia i zaangażowanie. W sposób drastyczny do obniżenia autorytetu nauczycieli przyczyniła się postawa Ministerstwa Edukacji Narodowej, które nie tylko nie podjęło dialogu z pedagogami, ale wręcz pokazało jak mało znaczą, ot, choćby typując do pracy podczas najważniejszego z egzaminów dla absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów osoby w gruncie rzeczy nieprzygotowane, sprawiając wrażenie, że prace tę może w gruncie rzeczy wykonać każdy!

Samo środowisko też się nie popisało. Najpierw Solidarność, podpisując ugodę ze stroną rządową, na wejściu zdecydowała o braku możliwości skutecznego działania pozostałych związków. Te zresztą też nie stanęły na wysokości zdania. Poza inwazją medialną prezesów, nie wykazały się umiejętnościami koordynacyjnymi, co spowodowało pojawienie się konkurencyjnych ruchów w  środowisku sfrustrowanych nauczycieli. Co gorsza jeden z nich w rzeczywistości skończył strajk, kiedy w miejsce decyzji o kontynuacji strajku zdecydowano o odstąpieniu od protestu na czas pracy w komisjach maturalnych.

Pracując od lat z nauczycielami wiem, że to bardzo zróżnicowane środowisko.  Martwi mnie liczba fantastycznych uczących odchodzących z zawodu. Zupełnie nie rozumiem tych, którzy dysponując naturalnymi atutami liderskimi, zamiast jednoczyć siły, próbują głównie obwiniać za aktualną sytuację innych. Dziś środowisko nauczycielskie, jak nigdy przedtem, potrzebuje przede wszystkim solidarności. Ciekawym pomysłem były debaty dotyczące oświaty. Włączały w dyskurs o stanie polskiej edukacji nie tylko pracowników szkół, ale też inne środowiska związane z oświatą. Niestety wydaje się, że to pomysł zaprzeszły. Interesującą koncepcją jest podniesienie wątku Izby Nauczycielskiej, organizacji stowarzyszeń czy fundacji skupiających ludzi związanych ze szkołą czy wręcz założenie nowego związku zawodowego nauczycieli. Pewnym problemem jest to, że mówimy głównie o incydentach medialnych, a parcie na szkło części koryfeuszy proponowanych rozwiązań, to w gruncie rzeczy wołanie na puszczy i nie zastąpi niezbędnej pracy od podstaw.

.W efekcie środowisko – nauczyciele – grzeje się w chocholim tańcu i boję się, że nawet nie czeka na swojego Johna Keatinga, który wskoczyłby na szkolną ławkę i zainicjował marsz Stowarzyszenia Żywych Nauczycieli!

Jarosław Kordziński

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 6 sierpnia 2019