
"Polska szkoła będzie taka, jak ją sobie wyobrazimy. Szkoła, która się siebie... nauczy"
Intro
Bądź zmianą, którą chcesz widzieć u innych.
Mahatma Gandhi
*
Dawno temu trzech mnichów buddyjskich wędrowało przez pustynię. Pod długim marszu, kiedy słońce zaczęło się chylić ku zachodowi, mnisi zorientowali się, że nie wiedzą dokładnie, gdzie mają iść. Zmęczeni usiedli na piasku i zaczęli medytować. W pewnym momencie jeden z nich przerwał milczenie i powiedział: „Bracia, jesteśmy zgubieni”. I znowu zapadła cisza. Nagle przerwał ją drugi, który stwierdził: „Nie, bracia, to nie my się zgubiliśmy – przecież jesteśmy tutaj. To droga zginęła”.
Wyzwania
We don’t need no education.
We don’t need no thought control.
No dark sarcasm in the classroom.
Teacher, leave those kids alone.
Hey, Teacher, leave those kids alone!
Pink Floyd
*
Współczesna szkoła, jak większość rozwiązań systemowych mających na celu zaspokajanie wybranych potrzeb społecznych, z wielkimi oporami próbuje wyrwać się z okowów, które ukształtowały ją na przełomie XIX i XX wieku. Ówczesny świat w obszarze zatrudnienia potrzebował: 50% robotników, 30% rzemieślników i urzędników, a jedynie 20% osób z wykształceniem pozwalającym samodzielnie kształtować swoje życie i wpływać na życie innych. Wbrew temu, co się nieustannie powtarza o konieczności kształcenia wykwalifikowanych robotników, dzisiejsze potrzeby w zakresie efektów pracy szkoły są zupełnie inne. Przyczyniło się do tego przede wszystkim powszechne zastosowanie w produkcji komputerów, automatyki i robotyzacji. Szeregi przemysłowej siły roboczej w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat radykalnie się zmieniły, podobnie jak procent ludzi zajmujących się pracą na roli. Zamiast robotników i rolników potrzeba przede wszystkim osób samodzielnie myślących, otwartych na konieczność uczestnictwa w nieustannej zmianie, akceptujących obowiązek uczenia się przez całe życie, potrafiących skutecznie zarządzać procesem własnego rozwoju.
Zamiast robotników i rolników potrzeba przede wszystkim osób samodzielnie myślących, otwartych na konieczność uczestnictwa w nieustannej zmianie, akceptujących obowiązek uczenia się przez całe życie, potrafiących skutecznie zarządzać procesem własnego rozwoju.
We współczesnej cywilizacji rozum i wiedza człowieka systematycznie przejmują wiodącą rolę w procesach bogacenia się i rozwoju. Obecnie coraz bardziej liczą się społeczeństwa oparte na wiedzy, a w coraz większą biedą popadają te, które poprzestają jedynie na wykorzystywaniu swojego potencjału przemysłowego czy zasobów naturalnych. Perspektywa nowych czasów to możliwie trafna identyfikacja realnych potrzeb oraz szeroka oferta zajęć dla zróżnicowanych grup uczniów.
W rozważaniach nad nowym sposobem pracy nauczycieli warto choćby przez chwilę zastanowić się nad słowami, jakie zapisali Gordon Dryden i Jeannette Vos w książce Rewolucja w uczeniu: „Współcześnie każdy musi stać się samodzielnym menadżerem swojej przyszłości. Tymczasem sposób funkcjonowania szkolnictwa nadal przypomina taśmową metodę produkcji przemysłowej. Standardowa linia montażowa programu nauczania podzielona jest na przedmioty nauczania partiami. Materiał ułożony jest z podziałem na klasy, a wykonanie zadań jest kontrolowane za pomocą znormalizowanych testów. Taka forma zupełnie nie odzwierciedla świata, w jakim żyjemy, a tradycyjny system edukacji nie potrafi już sprostać wymaganiom nowej rzeczywistości”. Być może te słowa wydadzą się niektórym nieco przesadzone, ale z faktem, że świat zmienia się zdecydowanie zbyt szybko, trudno dyskutować. Kiedy dodamy do tego, że kolejne pokolenia również się zmieniają – i to bardziej niż nam się wydaje, wówczas konieczność nowego podejścia do edukacji wyda się czymś jeszcze bardziej oczywistym.
Potrzeba uczenia się to jedna z naturalnych potrzeb każdego człowieka. Jest silna zwłaszcza u dzieci. Niestety wraz z upływem lat rośnie siła oddziaływania na dzieci systemów edukacji, w jakich funkcjonują. Młodzi ludzie nie czują już tak silnej potrzeby uczenia się – wręcz przeciwnie, uczenie się odbierają jako obowiązek, a nawet przymus. Taki stan rzeczy wynika także z badań przeprowadzonych przez Colina Rose’a i Malcolma Nicholla. Rezultaty swojej pracy badacze przedstawili w książce Ucz się szybciej, na miarę XXI wieku. Zgodnie z tymi informacjami 82% dzieci rozpoczynających naukę pozytywnie ocenia swoje zdolności do uczenia się. Ta ocena zmienia się w toku edukacji – tylko 18% szesnastolatków pozytywnie ocenia swoje zdolności do uczenia się. Podobne wyniki przyniosło badanie CBOS z 2006 r., w którym zapytano uczniów klas IV–VI, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych o ich poczucie związku ze szkołą. Średnio aż 44,4% badanych wskazało odpowiedź „boję się niektórych lekcji”. W tej grupie najwięcej było uczniów ze szkół ponadgimnazjalnych – aż 60%, a najmniej było uczniów z podstawówek. Stwierdzenie „nudzę się na niektórych lekcjach” wybrało 38,4% badanych. I znów większą część grupy stanowili uczniowie szkół ponadgimnazjalnych – aż 54,1%.
U podstaw edukacji powinno leżeć poznanie samego siebie. Proces zdobywania wiedzy musi być atrakcyjny dla ucznia – powinien wiązać się z poszukiwaniem i odkrywaniem przez niego nowych rzeczy. Trzeba tak zorganizować edukację, by uczniowie zdobywali wiedzę i umiejętności w zakresie odpowiadającym ich zdolnościom i potrzebom, a co istotne – w sposób zgodny ze stylem ich pracy nad własnym rozwojem.
Szkoła jako organizacja ucząca się
Szkoła powinna dążyć do tego, by młody człowiek opuszczał ją jako harmonijna osobowość, a nie jako specjalista.
A. Einstein
*
Koniec XX wieku zaowocował dwoma koncepcjami dającymi teoretyczne podstawy do projektowania rozwoju indywidualnego człowieka oraz rozwoju organizacji. Pierwsza to neurolingwistyczne programowanie, a druga to koncepcja organizacji uczącej się. Programowanie neurolingwistyczne – jedna ze współczesnych technik motywacyjnych – wywodzi się z badań nad skutecznością stosowania szczególnie efektywnych form i metod pracy w psychoterapii. Najogólniej mówiąc, to metoda wpływania na innych i na świat przez programowanie swoich wyobrażeń na wybrany temat. Elementy NLP coraz częściej są wykorzystywane w opracowaniu strategii szkolenia uczniów w zakresie skutecznych metod nauki, a także w projektowaniu poszczególnych lekcji w szkole. Bliska dokonaniom i doświadczeniom osób związanych z NLP jest neurodydaktyka – obecnie modna w części środowisk edukacyjnych. Jednym z obszarów zagospodarowania wiedzy i praktyki NLP jest również zastosowanie w technikach coachingowych (również coraz częściej pojawiających się w szkole).
Pojęcia „organizacja ucząca się” użył Peter M. Senge w książce Piąta dyscyplina. Teoria i praktyka organizacji uczących się. Opisał tam podejścia do przyczyn sukcesów i porażek różnych organizacji. Powodów sukcesów i porażek Senge upatruje właśnie w umiejętności uczenia się. Jego zdaniem organizacje uczące się to pomioty zdolne do samopoznania, zrozumienia swoich problemów i doskonalenia się.
Koncepcja organizacji uczących się jest promowana przez główne projekty wspierające zmiany w polskiej oświacie, w tym przez projekt „System doskonalenia nauczycieli oparty na ogólnodostępnym kompleksowym wspomaganiu szkół” realizowany od 2010 roku przez Ośrodek Rozwoju Edukacji. Jeszcze dłużej, bo od 2000 roku swój program – nazwany właśnie Szkoła Ucząca się (SUS) – realizuje Centrum Edukacji Obywatelskiej wspólnie z Polsko-Amerykańską Fundacją Wolności. Szkoła jako organizacja ucząca się stanowi, a przynajmniej powinna stanowić, ważne miejsce dla młodych ludzi w procesie ich osobistego rozwoju oraz ich indywidualnego przygotowywania się do życia w trudnej do przewidzenia przyszłości.
Przez wiele lat wydawało się, że dobre zarządzanie organizacją polega głównie na dyrektywnym wydawaniu jedynie słusznych poleceń kierownictwa. Tak też swoje posłannictwo traktowało wielu nauczycieli. Dziś ważniejsze jest myślenie rozwojowe, bazujące z jednej strony na budowaniu indywidualnych strategii zmiany, a z drugiej – na włączaniu każdego członka społeczności szkolnej w proces kreowania rzeczywistości szkolnej.
Wyjście ze strefy komfortu
Uważaj na swoje myśli, stają się słowami…
Uważaj na swoje słowa, stają się czynami…
Uważaj na swoje czyny, stają się nawykami…
Uważaj na swoje nawyki, stają się charakterem…
Uważaj na swój charakter, on staje się Twoim losem.
Laozi
*
Świat wydaje się nie do zmiany. Trochę to irytuje, bo przecież chcielibyśmy, żeby było lepiej. Z drugiej strony – to, jak jest, wynika przecież z jakiejś wiedzy, naszych – niekiedy głębokich – przemyśleń, a także trudnych – ale prawdziwych – doświadczeń. W końcu kto nas przekona, że w sytuacji, która się od lat powtarza, można coś zmienić? „Zawsze tak było.”, „Z nim/nimi inaczej być nie może.”, „Ten typ tak ma.” – proste i oczywiste wytłumaczenia. Jakże często spotykamy się z nimi w szkole, a także z tymi: „To taki dom.”, „Dzieci z tego środowiska…”, „Robimy wszystko, co można jak najlepiej, ale…”. Czy można komukolwiek cokolwiek zarzucić po usłyszeniu takich uzasadnień? Przecież stanowią oczywistą oczywistość, a z faktami się nie dyskutuje. Pojawia się jednak pytanie: czy rozmawiamy o faktach? A jeśli tak, to czy stanowią one obiektywny obraz rzeczywistości, czy raczej subiektywny przekaz określający naszą strefę komfortu?
Lęk przed opuszczeniem dobrze nam znanej strefy komfortu, najczęściej w sposób dla nas nieuświadomiony, doprowadza nas do tego, że po raz kolejny wybieramy działania z reguły znane i przewidywalne. Nie rozważamy innych możliwości, a nawet ich nie widzimy. Co gorsza, w ogóle nie dopuszczamy do siebie myśli, że warto się nad nimi zastanowić.
Strefa komfortu jest pojęciem opisującym stan, jaki odczuwamy podczas wykonywania działań, w których czujemy się bezpiecznie i pewnie. Dzieje się tak, kiedy podejmujemy kroki nam znane, często powtarzane, których rezultaty możemy z dużą dokładnością przewidzieć. Na gruncie zawodowym są to zadania wykonywane na poziomie nieświadomej kompetencji. Podejmujemy je bez wahania, ponieważ ich rezultat jest nam dobrze znany, decyzja na ogół nie pociąga za sobą niepewności, a osiągane rezultaty potwierdzają nasze niepodważalne kompetencje. Tymczasem lęk przed opuszczeniem dobrze nam znanej strefy komfortu, najczęściej w sposób dla nas nieuświadomiony, doprowadza nas do tego, że po raz kolejny wybieramy działania z reguły znane i przewidywalne. Nie rozważamy innych możliwości, a nawet ich nie widzimy. Co gorsza, w ogóle nie dopuszczamy do siebie myśli, że warto się nad nimi zastanowić.
Jesteśmy tym, co i jak myślimy. Wyobraźmy sobie, że szef poprosił nas o chwilę szczerej rozmowy i w zaciszu swojego gabinetu oświadczył, że do niczego się nie nadajemy. Co robimy w takim przypadku? Najpewniej staramy się bronić. Przypomnimy szefowi sytuacje, w których odnieśliśmy sukces, a jeśli ich nie było, to wspomnimy przynajmniej, że bardzo się staraliśmy.
A teraz zmieńmy kontekst: wyobraźmy sobie, że to my sami o sobie myślimy, że do niczego się nie nadajemy. Co się dzieje dalej? Jeśli tak myślimy, to znaczy po prostu, że tak myślimy – raczej nie tłumaczymy się sobie, że jest inaczej. Przecież myślimy tak właśnie dlatego, że dopadło nas katastroficzne przekonanie, że tak właśnie jest. I co z tą informacją robi nasz mózg? On ją po prostu przyjmuje. Mózg działa w gruncie rzeczy dość bezrefleksyjnie. Kiedy słyszy, że jesteśmy beznadziejni – odkłada w swoich zasobach tę informację i ani przez moment nie próbuje z nią walczyć.
Jesteśmy tym, co o sobie myślimy. To, co myślimy o naszych perspektywach, decyduje o tym, jak przystępujemy do próby osiągnięcia celu. To, jaka będzie nasza szkoła, zależy od tego, jak myślimy o tym, jaka powinna być. Negatywne założenia prowokują negatywne zachowania. Najłatwiej jest wytłumaczyć sobie, że tak wcale być nie musi, że w gruncie rzeczy, nasze myśli to tylko nasze myśli, że jak powstały w naszej głowie, tak mogą zostać zamienione myślami podważającymi ich prawdziwość. Jeśli łatwo jest nam znaleźć powody uzasadniające, dlaczego mamy czegoś nie robić, równie łatwo powinniśmy znaleźć sposoby na osiągnięcie zamierzonego rezultatu. Warto wymyślić ich możliwie dużo. Pewnie niektóre będą poza naszym zasięgiem, ale z kilkoma na pewno nam się uda. Skupmy się na nich. Zacznijmy na ich podstawie budować nowe – tym razem pozytywne – strategie. To tylko kwestia czasu, kiedy zaczniemy je z pozytywnym skutkiem realizować. Jesteśmy tym, co niosą w nas nasze myśli.
Jarosław Kordziński