

Nie ma niemądrych pytań
Przysłuchiwałem się dyskusji, jak zakończyć polsko-polską wojnę, zresztą nie tylko polityczną. Paneliści skoncentrowali się na przyczynach podziału. Zauważyłem jednak w tej analizie problem zasadniczy – nawet zadawane pytania zawężają pole obserwacji, czyli nie przybliżają nas do prawidłowej diagnozy – pisze Jarosław OBREMSKI
Spróbuję wyjaśnić, o co mi chodzi. Jeżeli zadajemy wyłącznie pytania typu „Dlaczego wygrał Donald Trump? Dlaczego zdarzył się brexit?”, to mimo wszystko ograniczamy nasze zdziwienie. Tymi pytaniami bezwolnie czy świadomie utożsamiamy się z tymi, co dali się zaskoczyć, i nie do końca widzimy spektrum postaw tak dalekich od oczekiwań establishmentu. Obiektywizm analityków i dziennikarzy nakazywałby stawiać również pytania komplementarne: Dlaczego miała niby wygrać Hillary Clinton? Jak to się stało, że Emmanuel Macron został prezydentem Francji? Jak to się stało, że Mark Rutte został premierem Holandii?
Być może teraz, na razie nieśmiało, pytania o Emmanuela Macrona są jednak stawiane, natomiast sukces Marka Rutte, który zatrzymał marsz „mocnej prawicy” Geerta Wildersa, przeszedł jako coś oczywistego, a moim zdaniem zdarzył się on nie dlatego, że „normalność jednak wygrała”, ale dlatego, że na trzy dni przed wyborami Mark Rutte użył policji z psami przeciw protestującym muzułmanom. Tłumaczy to później tzw. „dobrym populizmem”.
Wbrew pozorom to, jakie pytania stawiamy, jest ważne nie tylko w referendach i badaniach opinii publicznej. Pośrednio ukazują one, w jakich pułapkach intelektualnych się znaleźliśmy, bo z jednej strony możemy to tłumaczyć neomarksistowską wiarą w wieczny, jednokierunkowy postęp i traktować zjawiska typu Trump tylko w kategoriach lokalnych fluktuacji lub z drugiej strony – rozszerzoną „polityczną poprawnością”, która uniemożliwia już nie tylko wiele poprawnych socjologicznie odpowiedzi, ale i zabrania myśleć o „niepoprawnych pytaniach”.
To ma przełożenie polityczne. Stawiam tezę, że narzekanie na niemoc programową nie jest wynikiem braku charyzmy i szczerości liderów, lecz jest niemocą systemową, niemocą diagnoz i poprzedzającą je niemocą zdolności zadawania istotnych pytań. Wygrają te ugrupowania i ruchy społeczne, które pierwsze zaczną odpowiadać na ukryte, niewygodne czy niemodne pytania.
.Wróćmy do czasów, kiedy mówiono, że nie ma niemądrych pytań.
Jarosław Obremski