Maria WANKE-JERIE: Salon Profesora Dudka. Wrocławski fenomen

Salon Profesora Dudka.
Wrocławski fenomen

Photo of Maria WANKE-JERIE

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, przez 16 lat szef działu promocji na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka kilkunastu już książek o bohaterach „Solidarności”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013) i Medalem „Zasłużony dla Wrocławia – Merito de Wratislavia” (2016).

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autorki

.Regularne, cotygodniowe spotkania gromadzące ludzi różnych zawodów i pozycji, o odmiennych, często skrajnie różniących się poglądach, dyskutujących na różnorodne, niebanalne tematy i towarzysząca tym spotkaniom swoboda dyskusji, połączona z kulturą wypowiedzi. Czy to możliwe? We Wrocławiu tak.

.W tym roku minęło 20 lat od powstania Salonu Profesora Dudka i choć jego twórca, pomysłodawca i gospodarz nie żyje już od ośmiu lat, jego dzieło kontynuuje grono przyjaciół i najbliższych współpracowników.

„Józef Dudek (1939–2008) – wybitny matematyk i humanista, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego” – inskrypcja tej treści widnieje pod zdjęciem na tablicy pamiątkowej ufundowanej przez wrocławski magistrat, umieszczonej na frontonie kamienicy przy ul. Pasteura 15, informując jednocześnie, że w tym domu na piątym piętrze mieścił się Salon Profesora Dudka.

20160520_144518

.Twórca salonu Józef Dudek był postacią barwną, nietuzinkową, o wielu talentach, a także słabościach, które – co ciekawe – umiał przekuć w cnoty. Najważniejszym jego przymiotem była imponująco silna wola i konsekwencja w dążeniu do wytyczonych celów, a charakterystyczną cechą osobowości – łatwość nawiązywania kontaktów, skupiania wokół siebie ludzi i mobilizowania ich do działania.

Salon, którego był pomysłodawcą, twórcą i głównym organizatorem, stanowił w pewnym sensie syntezę jego życiowej drogi, umiejętności i uzdolnień. I marzeń. Jako matematyk, od wczesnej młodości marzył o stworzeniu miejsca na wzór słynnej Kawiarni Szkockiej we Lwowie, gdzie spotykali się matematycy na wielogodzinnych, trwających często do późnych godzin nocnych dysputach, podczas których przy kawie i muzyce tworzyli matematyczne teorie, zapisywali rozwiązane i nierozwiązane problemy. Tak powstała słynna Księga Szkocka i tam narodziła się nowa dziedzina matematyki – analiza funkcjonalna. Salon miał nawiązywać do tej tradycji, gdzie swoboda dyskusji nie tylko integruje ludzi, ale prowadzi do tworzenia nowych idei.

Nie tylko matematyka, ale także polityka była jego pasją. W okresie tzw. pierwszej „Solidarności” i w stanie wojennym jego mieszkanie przy pl. Grunwaldzkim było ważnym miejscem spotkań, także osób ukrywających się i poszukiwanych przez Służbę Bezpieczeństwa. Był nie tylko organizatorem tych spotkań, ale także ich animatorem. Przewinęła się tu czołówka wrocławskiej solidarnościowej opozycji. Tu też powstał zalążek salonu, czyli spotykało się grono osób, późniejszych organizatorów pierwszych salonowych spotkań. Wizje roztaczane wówczas przez Dudka wydawały się im wszystkim, mało realnymi marzeniami. Ale prof. Dudek te marzenia zrealizował, a rzeczywistość nawet je przerosła.

Początki salonowych spotkań

.Salon mógł rozpocząć swoją działalność dopiero, gdy prof. Józef Dudek odebrał mieszkanie w nowo wybudowanym bloku przy ul. Pasteura. To było drugie jego mieszkanie i od początku miało ono służyć spotkaniom wrocławskiej elity intelektualnej i politycznej. Najwcześniejsze listy osób, które miały być zapraszane, tworzone były zgodnie z logiką szerokiego spektrum środowisk i poglądów. Pierwsze spotkanie zorganizowano w styczniu 1996 roku i miało ono charakter polityczny, podobnie jak kilka następnych. Wśród organizatorów był Kornel Morawiecki, Hanna Łukowska-Karniej i Andrzej Kisielewicz. Bardzo szybko pojawiła się idea zapraszania gościa specjalnego, którego przedstawić ma wyznaczona do tego osoba, prezentując zebranym salon, jego założenia i reguły funkcjonowania oraz zachęcając do wpłat do specjalnej, wystawionej w przedpokoju puszki. Salon był bowiem od początku przedsięwzięciem samofinansującym się.

Pierwszym spotkaniem, w którym uczestniczył gość specjalny, a był nim Jung Rae Cho – matematyk z Korei, odbyło się 23 lipca 1996 roku. Nie miało one jeszcze przyjętej późniejszej formuły z osobą prowadzącą i prezentacją sylwetki prelegenta, ale od tego siódmego spotkania był już zawsze zapraszany gość specjalny. Tak zaczęły powstawać zręby salonowych zwyczajów, które zostały później skodyfikowane i spisane w postaci regulaminu zwanego „Zasady”. Każdy nowy uczestnik musiał się z nim zapoznać. Autorką tego regulaminu, który zaczął obowiązywać od dwudziestego spotkania i przetrwał do dziś, była Maria Peisert-Kisielewicz.

.Spotkania odbywały się regularnie w piątki o godz. 19.00 i składały z trzech części. W pierwszej, otwartą dyskusję poprzedzało półgodzinne wprowadzenie do tematu wygłaszane przez gościa specjalnego. Część druga to 45-minutowa przerwa, w trakcie której był czas na indywidualne rozmowy i na poczęstunek. Trzecia część, mająca już bardziej swobodny charakter, przeznaczona była na dokończenie dyskusji, odpowiedzi na pytania, wyjaśnienie wątpliwości i podsumowanie. Nie było ustalonej pory jej zakończenia, zwykle kończyła się po północy.

W salonie, na wyraźne życzenie gospodarza, obowiązywał elegancki, wieczorowy ubiór. Zapraszani goście byli o tym uprzedzani, a gdy ktoś do tego wymagania się nie stosował, prof. Dudek upominał. Gdy upomnienie okazało się nieskuteczne, niesubordynowana osoba nie była więcej zapraszana. Dyskusje w czasie spotkań były nagrywane i dokumentowane fotograficznie, ale mogły to robić tylko osoby wyznaczone do tego przez gospodarza. Najczęściej studenci. Wszyscy goście byli zapraszani indywidualnie i nie było przyjęte, aby bez uzgodnienia przyprowadzić dodatkową osobę. Nad wszystkim czuwał prof. Józef Dudek, który każdego wchodzącego witał przy wejściu.

Przez ponad 12 lat w piątkowy wieczór w prywatnym mieszkaniu przy ul. Pasteura zbierało się grono kilkudziesięciu osób reprezentujących wrocławskie środowiska naukowe, kulturalne i polityczne. Zjawiali się na osobiste zaproszenie gospodarza, a tematy spotkań dobierane były tak, aby zapewnić ożywioną dyskusję i prowokować do dialogu ludzi o odmiennych przekonaniach i światopoglądach, reprezentujących różne zawody i dziedziny wiedzy. Wszyscy przestrzegali zasad ustalonych przez gospodarza, a najważniejszą była kultura dyskusji, czego strzegł z całą stanowczością.

Uwagi ad personam czy jakikolwiek element agresji w wypowiedzi zawsze spotykały się z reakcją profesora i każdy uczestnik wiedział, że następny taki przypadek karany będzie wykluczeniem z grona osób zapraszanych na spotkania.

.Dziś, gdy coraz trudniej komunikujemy się ze sobą, taki styl dyskusji wydaje się czymś niezwykłym. I nim był. Salon profesora Dudka to bezspornie zjawisko wyjątkowe. Gdy w połowie lat dziewięćdziesiątych proces transformacji w Polsce znalazł się na ostrym zakręcie, a ludzie powszechnie czuli się zdezorientowani i zagubieni, salon był odpowiedzią na wyraźną potrzebę integracji. Był miejscem, w którym odczuwalny powszechnie chaos i kryzys wartości można było, jeśli nie uporządkować to przynajmniej zrozumieć i oswoić. Idea salonu od samego początku trafiła we właściwy dla siebie czas.

S-167-06

Goście specjalni

.Od stycznia 1996 roku do śmierci gospodarza we wrześniu 2008 roku odbyło się 435 spotkań, a ponad 2 tysiące gości odwiedziło salon przy ul. Pasteura 15. Lista gości specjalnych jest imponująca. Byli tam między innymi: Jan Nowak-Jeziorański, Jan Olszewski, Leszek Kołakowski, Władysław Bartoszewski, Ryszard Kapuściński, Lech Wałęsa, Lech Kaczyński, Bronisław Geremek, Radosław Sikorski, kard. Henryk Gulbinowicz, abp. Alfons Nossol, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Bronisław Wildstein, Jan Kulczyk, Wojciech Fibak, Jerzy Stuhr, Wanda Półtawska i wiele innych znanych osób. Różnorodność tematów była równie imponująca, były tu zarówno wykłady laureatów Nagrody Nobla, jak i spotkania z praktykującym jasnowidzem, były dyskusje z urzędującymi ministrami i przedstawicielami opozycji, ludźmi mainstreamu i środowiskami prawicowymi.

Czasem osoby prowadzące były porównywalnej rangi z gośćmi specjalnymi, a dobór par zaskakujący i ciekawy. Przykładowo, spotkanie na temat czarnych dziur z Markiem Abramowiczem – światowej sławy astrofizykiem, profesorem Uniwersytetu w Sztokholmie, prowadził biskup Jan Tyrawa, a gdy biskup Ignacy Dec, jako gość specjalny mówił o duszy, jego sylwetkę prezentował i spotkanie prowadził zootechnik prof. Tadeusz Szulc, zaś biskup Ryszard Bogusz przedstawiał sylwetkę Jana Harasimowicza, który mówił o chrześcijańskiej Europie.

Szeroki wachlarz tematów

.Prof. Dudek z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem planował spotkania, wyznaczając prowadzącego i gościa specjalnego, który proponował temat. Wachlarz problemów dyskutowanych w salonie był wyjątkowo rozległy. Na pytanie, czy świat wchodzi w nową epokę średniowieczną, odpowiadał podczas spotkania Bronisław Geremek, Beata Zagórska-Marek przedstawiła opowieści kwiatów swawolnych, zaś ukrytą historię rasy ludzkiej opowiedział Michael Cremo, dylematy wielokulturowości i poprawności politycznej rozważał Andrzej Szahaj, Janusz Onyszkiewicz mówił o cywilnej kontroli nad wojskiem, a Waldemar Fydrych-Major o Pomarańczowej Alternatywie. Bieżące problemy przeplatały się z filozoficznymi, polityka z religią, medycyna z kulturą, sztuką i architektura z medycyną. Kilka spotkań poświęcono mediom, ich roli i moralności. Ewa Michnik mówiła o operze, Andrzej Steciwko o transplantacjach, Janina Ochojska o Polakach na Wschodzie, zaś Juliusz Braun o społecznych konsekwencjach rewolucji technologicznej. Tematy były starannie dobierane, ale to goście specjalni stanowili o szczególnej sile przyciągania i randze spotkań. Pojawiło się ich w salonie ponad 400. Publiczność, czyli goście salonu, podobnie jak goście specjalni, byli zróżnicowani co do wieku, zawodu, specjalności. Obok studenta siedział profesor, biskup vis a vis rabina, obok dziennikarza – rektor, poseł, minister. Wszyscy stłoczeni na krzesłach ustawionych w gęsto rozmieszczonych rzędach. Najczęściej miejsc siedzących nie wystarczało dla każdego, dlatego osoby częściej zapraszane na spotkania wiedziały, że trzeba przyjść co najmniej pół godziny wcześniej, żeby zająć miejsce blisko gościa specjalnego. Aby lepiej słyszeć i być słyszanym.

Dyskusja

.Podstawową zasadą była swoboda dyskusji, ograniczeniem jedynie czas i kultura wypowiedzi. Nie wolno było także przerywać temu, kto zabrał głos. Wyjątkowo rzadko dopuszczano do bezpośredniej wymiany zdań, w wyjątkowych sytuacjach można było odpowiedzieć w trybie ad vocem. Te proste zasady, dawały poczucie wolności i bezpieczeństwa, bo nawet przy fundamentalnej różnicy zdań nie można było usłyszeć obraźliwych słów czy dyskredytujących sformułowań. Wbrew pozorom, sprzyjało to wymianie poglądów, a nie ograniczało, zachęcało bowiem do zabrania głosu i wygłaszania najbardziej kontrowersyjnych treści. Dyskusji, nawet przy fundamentalnych różnicach, towarzyszyła atmosfera wzajemnego szacunku.

Pamięć o twórcy i jego dziele

.Salon Profesora Dudka został uznany jeszcze za życia jego twórcy. To też nietypowe, bo zwykle cenimy autora i jego dzieło wówczas, gdy go zabraknie. Fenomen salonu opisany został w kolejnych tomach przygotowanych przez Wojciecha Małeckiego, pełniącego funkcję sekretarza, a większość spotkań zarejestrowanych na taśmie magnetofonowej doczekało się pełnych zapisów, zaś Stanisław Bereś – profesor w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, był promotorem kilku prac magisterskich, dla których materiałem były spotkania w Salonie Profesora Dudka. Nagrodę Kolegium Rektorów Uczelni Wrocławia, Opola i Zielonej Góry, przyznawaną co roku za integrację środowiska akademickiego, nazwano jego imieniem. Sam był laureatem tej nagrody w 1999 roku i dla niego zrobiono pewien wyjątek. Zamiast obrazu, który zawsze otrzymywała w nagrodę wyróżniona osoba, prof. Józef Dudek został obdarowany pięknym, stylowym fotelem z obiciem z białej skóry. Od tego czasu gość specjalny siadał na owej nagrodzie. Prof. Dudek integrował nie tylko środowisko, z którego się wywodził, choć ono dominowało na salonowych spotkaniach, ale także polityków różnych opcji, duchownych i ludzi kultury. Jego zaproszenie oznaczało nobilitację. Do wystąpienia w charakterze gościa specjalnego ustawiała się kolejka, ale to on decydował, z kim i kiedy będzie spotkanie i kto na nim się pojawi. Bo to był jego salon i jego goście.

Drugie życie salonu, czyli kontynuacja

.Po śmierci Profesora Dudka odbyły się dwa spotkania wspomnieniowe, jedno w mieszkaniu Profesora przy ulicy Pasteura, i drugie w Oratorium Marianum w gmachu głównym Uniwersytetu Wrocławskiego. Widać barokowe wnętrze sprzyjało owocnej dyskusji, bo tam zadecydowano, że Salon Profesora Dudka będzie nadal trwał. Postanowiono też kontynuować numerację spotkań, dlatego uwzględniając dwa wspomnieniowe, pierwsze w nowej edycji otrzymało numer 438.

Kontynuację dzieła Profesora Dudka podjęło grono jego najbliższych współpracowników: Andrzej Kisielewicz, Maria Peisert-Kisielewicz, Franciszek Oborski, Krzysztof Pyclik i Piotr Szymaniec. Spotkania nowej edycji Salonu odbywają się nie częściej niż co dwa tygodnie, a organizatorzy korzystają z lokali gościnnych, głównie w Muzeum Architektury, Ossolineum i Wrocławskiego Centrum Akademickiego. Nad stroną merytoryczną przedsięwzięcia czuwa Kapituła, do której wchodzą wybitni, cieszący się autorytetem profesorowie: Janusz Degler, prof. Roman Duda, prof. Adam Jezierski, Bożena Klimczak i Tadeusz Luty. Nowa edycja Salonu nawiązuje nie tylko nazwą do dzieła prof. Józefa Dudka, ale również formułą spotkań, co potwierdza zestawienie nazwisk osób, które były gośćmi specjalnymi pierwszych w nowej odsłonie spotkań: Paweł Śpiewak, Ryszard Bugaj, Sławomir Sierakowski, Bogdan Zdrojewski, Igor Janke, Jadwiga Staniszkis, Krzysztof Zanussi, Jurek Owsiak, Janusz Kochanowski, Rafał Dutkiewicz, Michał Kleiber, Wojciech Roszkowski, Henryk Domański, Zdzisław Krasnodębski, Zbigniew Rybczyński, Jarosław Gowin, Lech Majewski.

Od początku 2016 roku odbyło się już dziewięć spotkań. Gośćmi specjalnymi byli uczeni, ludzie kultury i jeden polityk, a wachlarz tematów szeroki: „W kręgu sztuki oratorskiej”, „Samowiedza jako ironia”, „Dobra zmiana… w filmie”, „Cóż po rozumie w czasie postmodernizmu…?”, „Inna polityka jest możliwa. Dlaczego wszyscy razem potrzebujemy autentycznej lewicy”. Spotkanie z prof. Jerzym Vetulanim – psychofarmakologiem, neurobiologiem i biochemikiem dotyczyło zachowań nieakceptowalnych w naszej kulturze: eugeniki, eutanazji, poligamii. Jedno z tegorocznych salonowych spotkań było dwugłosem o ochronie konkurencji i konsumentów z udziałem profesorów Bożeny Borkowskiej i Zbigniewa Jurczyka, którzy oboje wystąpili w roli gości specjalnych. Temat ostatniego o numerze 568, które odbyło się 6 maja, to „Prawda tkwi w głębinie. Teologia a współczesne nauki”. Gościem specjalnym był filozof, teolog, chemik ks. dr hab. Wojciech Grygiel, a spotkanie prowadził prof. Andrzej Kisielewicz.

.Ideą Salonu jest nadal integracja wrocławskich elit naukowych, politycznych i kulturalnych, oraz dobór tematów, które budzą żywe zainteresowanie, mają uniwersalne aspekty, mogą zainteresować przedstawicieli różnych dziedzin i sprowokują możliwie inspirującą dyskusję.

Podobnie jak podczas spotkań w mieszkaniu prof. Dudka, dyskusje są nagrywane i dokumentowane. Podtrzymano też salonową tradycję nakazującą elegancki ubiór i zachowanie. Goście są zapraszani indywidualnie przez organizatorów, kolejne spotkania prowadzone są przez różne osoby wybierane zazwyczaj z grona dotychczasowych gości.

Znakiem czasu jest utworzenie strony internetowej Salonu Profesora Dudka i zaproszenia wysyłane pocztą elektroniczną. Choć spotkania nie mają już tej regularności, częstości i rangi, co za życia twórcy Salonu, jego idea trwa.

.Dziś, gdy debatę publiczną opanowała dyktatura błahostek, stopniowo kurczy się grono odbiorców ambitnej publicystyki, a ci, którzy szukają poważnych tekstów, coraz trudniej je znajdują, Salon Profesora Dudka może być ważnym punktem odniesienia i stanowić wzór dla innych ośrodków.

Maria Wanke-Jerie

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 27 maja 2016
Fot. Shutterstock