Jolanta KRYSOWATA: "Polska właśnie. Wińsko (2). Hausfrau obojga płci"

"Polska właśnie. Wińsko (2). Hausfrau obojga płci"

Photo of Jolanta KRYSOWATA-ZIELNICA

Jolanta KRYSOWATA-ZIELNICA

Jedna z najbardziej nagradzanych polskich reportażystek. Autorka audycji i filmów dokumentalnych. Laureatka Prix Europa, Nagrody Głównej SDP (dwukrotnie), Grand Press, Grand Prix KRRiTV, Europejskiej Nagrody Filmowej i in. Związana z Polskim Radiem, TVP i TV Polsat. Od grudnia 2014 roku, po wygranych wyborach, wójt gminy Wińsko na Dolnym Śląsku.

zobacz inne teksty Autorki

OD REDAKCJI: Osiągnęła w dziennikarstwie absolutnie wszystko. A jednak wróciła do swojej miejscowości, wystartowała, została wójtem Wińska. Dziś z pasją działa, aby zatrzymać tych, którzy każdego tygodnia przychodzą po zaświadczenie umożliwiające przesiedlenie – wyjazd z Polski. Oto nowy cotygodniowy cykl autorskich notatek wójta – wójciny: „Polska właśnie”.

.Właściwie nie ma dnia, żebym nie podpisywała jakiemuś mieszkańcowi, że jest „Hausfrau” tzn. „gospodyni domowa”. Płeć nie ma znaczenia. Gospodyni domowa to człowiek, który nigdzie nie jest zatrudniony, ale nie jest bezrobotny. Nie jest studentem ani e rencistą-emerytem, nie jest żoną ani dorosłym dzieckiem rolnika. Dziwaczne?

Na sezon (a i na dłużej) do pracy za granicę najczęściej wyjeżdżają bezrobotni. To ma sens. I tu pojawia się problem nowego, jak na Unię Europejską, przepisu, który miał poprawić sytuację robotników np. z Polski w Niemczech (tam się najczęściej wyjeżdża z gminy Wińsko „na sezon”). Musi być on ubezpieczony od pierwszego dnia zatrudnienia u bauera przez pracodawcę. A to oznacza, że inaczej go bauer nie zatrudni. Bauer musi dać pracownikowi stawkę minimalną (dość wysoką), a ubezpieczenie dopłacić swoją drogą. Dlatego pożądani są studenci, emeryci i gospodynie domowe. Za nich ubezpieczenia płacić nie trzeba.

.Kwestionariusz, jaki wypełniają przyszli pracownicy sezonowi, ma 4 strony. Na ostatniej jest pytanie po niemiecku: „czy jesteś gospodynią domową?”. Człowiek zakreśla „tak”, a ja podpisuję, że to prawda, bo zgadza się z unijną definicją gospodyni domowej.

Na widok takiego dokumentu na biurku, zawsze wychodzę do sekretariatu i pytam człowieka, który czeka na „hausfraukę”, czy na długo, czy wróci… Niektórzy, zdumieni takim zainteresowaniem, klną się, że tak. Inni, zwłaszcza młodzi mężczyźni, zagryzają wargi. „Raczej tak. Zobaczymy jak będzie”.

W ciągu pięciu ostatnich lat z ponad dziewięciotysięcznej społeczności gminy Wińsko wyjechało blisko tysiąc osób. Na stałe lub na długo. Tak mówią statystyki.

Dużo domów po wsiach na sprzedaż. Tanio. Strasznie tanio. Bywa, że dom z ogrodem kosztuje tyle, co byle jaka kawalerka w byle jakim miasteczku.

Bezrobocie w powiecie wołowskim dwucyfrowe. Najwyższe w naszej gminie. Brzeg Dolny ma Rokitę (duże zakłady chemiczne) i nowiutki most przez Odrę. Wołów dobrą komunikację kolejową z Wrocławiem i drogę do Brzegu Dolnego, gdzie jest ten nowy most.

Wińsko nie ma ani przyzwoitej drogi do Wrocławia (to znaczy coś strasznie wyboistego jest), ani pociągu (zaledwie dwie stacyjki na obrzeżu gminy), ani mostu.

objazd ścinanwa

.To, czym przeprawiamy się przez Odrę do Ścinawy i dalej do zagłębia miedziowego (Lubin, Legnica, Polkowice) to stuletni mostek. Może udźwignąć 15 ton. Po kosztownym remoncie (jeśli do niego dojdzie) 20 ton. Można nim jakoś dojeżdżać do pracy, ale transport ciężarowy nie pójdzie. Skład ciężarowy waży 40 ton.

Nasz mostek znajduje się w ciągu drogi krajowej nr 36. Ślicznej, gładkiej, prawie nieużywanej. Oczywiście w porównaniu z innymi drogami krajowymi.

Po obu stronach znakomite tereny pod inwestycje. Równe pola słabej klasy. Ale produkcja, a więc zatrudnienie na miejscu, to konieczność wywiezienia tego, co się wyprodukowało. U nas nie ma jak.

Wszystko przez ten most, a właściwie jego brak. Do tego nowiutkiego w Brzegu, nie ma czym dojechać. Do jeszcze nowszego w powiecie górowskim, z drugiej strony Wińska, też.

Tamci wylobbowali sobie mosty, chociaż nie mają dróg. My mamy drogę, ale nie mamy mostu. Tamci głowią się skąd wziąć na obwodnicę, my – jak wylobbować most, skoro dwa nowiutkie są tak niedaleko.

Wszystkie te opisane wynalazki drogowo-mostowe pochodzą z okresu, kiedy to mieliśmy „nie robić polityki tylko budować mosty”. Krzyczały o tym billboardy z panem w podkasanych rękawach u białej koszuli. Cóż. „Budowaliśmy, budowaliśmy i zbudowaliśmy. Hurrra!” Że tak zacytuję ulubioną bajkę z mojego dzieciństwa.

.Dlatego podpisuję młodym mężczyznom, że są gospodyniami domowymi. Niech jadą. Niech wrócą. Chociaż, kto wie?

Jolanta Krysowata

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 czerwca 2015
Fot.Autorki