Karolina W. OLSZOWSKA: Równowaga. Największe wyzwanie dla Turcji w kolejnej dekadzie XXI wieku

Równowaga. Największe wyzwanie dla Turcji w kolejnej dekadzie XXI wieku

Photo of Karolina Wanda OLSZOWSKA

Karolina Wanda OLSZOWSKA

Historyk, turkolog. Doktorantka na Wydziale Historycznym UJ oraz Wydziale Filologicznym UJ, koordynatorka Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej w Krakowie.

zobacz inne teksty Autorki

U progu nowej dekady przed Turcją stoi najważniejsze pytanie: czy prezydent Erdoğan zdoła utrzymać władzę – pisze Karolina W. OLSZOWSKA

Na samym początku warto odnotować, że koniec 2020 roku przyniósł kolejne ocieplenie relacji turecko-rosyjskich. W ostatnich dniach grudnia doszło do spotkania ministrów spraw zagranicznych Turcji i Rosji – Mevlüta Çavuşoğlu i Siergieja Ławrowa – a prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan powiedział o swoim rosyjskim odpowiedniku, że to „uczciwy człowiek dotrzymujący słowa”. Prezydent Władimir Putin wyraził zaś nadzieję, że w nowym roku obydwa kraje będą kontynuować współpracę w celu zapewnienia bezpieczeństwa i stabilności w regionie.

W połowie grudnia Stany Zjednoczone nałożyły na Turcję sankcje za zakup systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej S-400 od Rosji. To właśnie wyważenie relacji amerykańsko(natowsko)-tureckich oraz turecko-rosyjskich będzie najtrudniejszym zadaniem dla Turcji w zbliżającej się dekadzie.

Waszyngton, nakładając na Turcję stosunkowo łagodne sankcje, pokazał, że w dalszym ciągu jest gotowy do rozmowy z Ankarą, ale tureckie zbliżenie z Moskwą unaocznia, że prezydent Erdoğan próbuje znowu zagrać va banque. I bardzo prawdopodobne jest, że w końcu przelicytuje i zachodni sojusznicy nie będą już chcieli z nim rozmawiać. Jeśli do tego dojdzie, pozostanie mu już tylko sojusz z Rosją. Byłby to zły scenariusz nie tylko dla NATO, ale również dla samej Turcji: w końcu przez ostatnie miesiące to Moskwa puszczała oczko do Ankary, podkreślając przyjazne relacje. Gdy Rosja poczuje się znowu pewnie i zobaczy, że kraj nad Bosforem jest pozostawiony sam sobie, przypomni Turcji o jej niższej pozycji w negocjacjach.

Jest to istotne również w kontekście licznych konfliktów, w które uwikłana pośrednio lub bezpośrednio jest Turcja. Po zawieszeniu broni na Kaukazie udało się Ankarze, popierając Azerbejdżan, uzyskać instrumenty nacisku w regionie, co może być jej potrzebne, gdyby miała stać się zależna od Moskwy. Podobnie sprawa wygląda w Syrii. Cały czas trwają tam walki, a na mocy postanowień z marca Turcja utraciła część kontrolowanej strefy. Baszar Al-Asad zapowiedział, że odzyska całe terytorium swojego kraju. Gdyby Ankara stała się zależna od Rosji, to musiałaby oddać północną część syryjskiej prowincji Idlib, co byłoby stratą nie tylko terytorialną, ale również wizerunkową.

W polityce zagranicznej Turcji największym wyzwaniem najbliższych miesięcy (czy lat) będzie utrzymanie równowagi między Wschodem a Zachodem. Rosja to bez wątpienia w wielu aspektach sojusznik strategiczny, szczególnie w kontekście wywierania wpływu na NATO czy Unię Europejską, przeszarżowanie jednak w relacjach z Moskwą może skutkować popadnięciem w dużą zależność od niej, co zagroziłoby nie tylko NATO, ale przede wszystkim samej Ankarze. Wtedy marzenia Turcji o byciu potęgą regionalną zostałyby pogrzebane.

Sytuacja międzynarodowa Turcji jest trudna. Większym wyzwaniem dla prezydenta Erdoğana będą jednak sprawy wewnętrzne. W 2023 roku odbędą się w Turcji wybory prezydenckie i parlamentarne. Należy tutaj przypomnieć, że Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) rządzi w Turcji nieprzerwanie od 2002 roku, a utrata władzy skończyłaby się dla niej zapewne rozliczeniem wieloletnich rządów. Należałoby się tego spodziewać ze względu na represje, które dosięgnęły opozycję po nieudanym puczu. Największym więc wyzwaniem dla prezydenta i AKP będzie wygranie wyborów i utrzymanie większości parlamentarnej.

Żeby to osiągnąć, urzędujący prezydent będzie musiał uspokoić nastroje społeczne. Turcja od kilku lat boryka się z bardzo dużymi problemami gospodarczymi. W 2020 roku wartość liry spadła do rekordowo niskiego poziomu w stosunku do dolara. Pandemia zmniejszyła dochody z turystyki, a wiele osób straciło pracę.

Na terytorium Turcji znajdują się imigranci z Syrii (szacunki mówią o 3,6 miliona), którzy często pracują za niższe stawki, zwiększając tym samym bezrobocie wśród Turków. Tureckie społeczeństwo jest coraz bardziej sfrustrowane i zaczyna to pokazywać. Nie zanosi się jednak na nagłą poprawę stanu gospodarki czy szybki powrót Syryjczyków do ich domów.

Prezydent Erdoğan stara się odwracać od tego uwagę obywateli. Ukłonem w stronę konserwatystów i nacjonalistów było konwertowanie Hagii Sophii na meczet. Wystąpił wówczas jako obrońca wiary i spadku po Imperium Osmańskim. To jednak nieznaczna poprawa wizerunku. Uderzył w media społecznościowe, wprowadzając ustawę mającą ograniczyć ich niezależność. Młodzi Turcy są jednak przyzwyczajeni do ograniczeń w internecie i potrafią je obchodzić – próba zatrzymania informacji w mediach społecznościowych tylko wzmaga bunt. Do tego wydaje się, że partie opozycyjne zjednoczą się przed wyborami, bo nadrzędnym celem będzie odsunięcie AKP od władzy. Jednak nawet gdy się to uda, trudno przypuszczać, że koalicja złożona z tak różnych ideologicznie podmiotów będzie trwała.

.Największym wyzwaniem dla Turcji w nowej dekadzie będzie zachowanie pozycji na arenie międzynarodowej i umiejętne balansowanie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Rosją. Do tej pory prezydentowi Erdoğanowi to się udawało, jednak jego „wywracanie stołu negocjacyjnego” w końcu może kogoś za bardzo zmęczyć. Jednocześnie działa on teraz pod coraz większą presją, co nie sprzyja podejmowaniu przemyślanych decyzji.

Karolina W. Olszowska

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 stycznia 2021