Łukasz JURCZYSZYN: Emmanuel Macron na wojnie z islamistycznym separatyzmem

Emmanuel Macron na wojnie z islamistycznym separatyzmem

Photo of Łukasz JURCZYSZYN

Łukasz JURCZYSZYN

Politolog i socjolog. Dyrektor Biura PISM w Brukseli, ekspert grupy doradczej ISEG w NATO Emerging Security Challenges Division.

zobacz inne teksty Autora

Prezydent Emmanuel Macron stwierdza dziś wprost, że potrzebne jest „przebudzenie republikańskie”, aby przeciwdziałać „projektowi polityczno-religijnemu, który świadomie wymierzony jest przeciwko wspólnocie narodowej” – pisze Łukasz JURCZYSZYN

Aż 260 osób zginęło w atakach terrorystycznych we Francji w latach 2015–2020. Do tej pory źródłem zagrożenia były głównie organizacje terrorystyczne (ISIS, Al-Kaida), które szkolą bojowników i wysyłają ich do Francji w celu dokonania ataku lub zawiązania spisku terrorystycznego. Jednakże coraz częściej terroryzm islamistyczny ma wymiar wewnętrzny. Problemy gospodarcze i społeczno-kulturowe doprowadziły do wytworzenia się gett zamieszkiwanych przez ok. 5 mln osób, głównie muzułmanów. Wykluczenie społeczne w połączeniu z porażką integracji kulturowej stanowi główne podglebie dla radykalizacji. 

Jak gigantyczne emocje towarzyszą kolejnym aktom terroru, świadczy debata publiczna po barbarzyńskim ścięciu głowy Samuelowi Paty’emu – nauczycielowi historii w gimnazjum w Conflans-Sainte-Honorine. Został zamordowany przez 18-letniego terrorystę pochodzenia czeczeńskiego nieopodal jego szkoły w zemście za zaprezentowanie na lekcji z wolności słowa karykatur Mahometa, przedrukowanych wielokrotnie przez satyryczny tygodnik „Charlie Hebdo”. Jak pamiętamy – za określone przez dżihadystów „znieważenie” Proroka tygodnik ten był sam obiektem ataku terrorystycznego w styczniu 2015 r., w wyniku którego zamordowano 12 osób, w tym ośmiu jego pracowników. Co więcej, w związku z niedawnym rozpoczęciem procesu karnego osób zamieszanych w ten atak doszło kilka tygodni temu do napaści na byłą siedzibę tygodnika. 18-letni napastnik pochodzenia pakistańskiego ranił nożem rzeźniczym dwie osoby. Proces ten uaktywnił działalność lokalnych grup islamistycznych, propagujących zemstę na każdym, kto kolejny raz ośmieli się znieważyć Mahometa.

Wrażliwość Macrona

.Przez trzy lata od objęcia funkcji głowy państwa Emmanuel Macron wstrzymywał się z propozycją planu przeciwdziałania radykalizacji islamistycznej. Pozostawiając na marginesie fakt, że miał inne pilne zadania: reformy gospodarcze i politykę europejską, jest to bardzo szczególna i delikatna sfera działań politycznych, obarczona olbrzymim ryzykiem.

Z kilku powodów. Po pierwsze, dotyka szeregu sfer, od społeczno-gospodarczej, przez ideologiczną i religijną, aż po tożsamościową i psychologiczną. Po drugie, związana jest z procesem radykalizacji części francuskich muzułmanów, którzy coraz częściej dokonują w kraju aktów terroru, będącym głównym powodem poczucia zagrożenia wśród dużej części obywateli. Po trzecie, Emmanuel Macron, były bankier inwestycyjny i minister gospodarki, wyraźnie nie czuje się komfortowo, a krytycy zarzucają mu nawet brak wrażliwości w tematyce radykalizacji religijnej i wykluczenia społecznego, tak dalekiej od jego doświadczenia społecznego. Bez wątpienia prezydencki projekt ustawy o przeciwdziałaniu separatyzmom (jej tekst ma być gotowy 9 grudnia 2020 r.) i zapowiedź zdecydowanej walki z separatyzmem islamistycznym – niemalże z marszu zostały skonfrontowane z brutalną rzeczywistością. 

Jak Macron zamierza przeciwdziałać separatyzmowi islamistycznemu? Mimo że to mocne słowo, „separatyzm”, najprawdopodobniej nie będzie użyte w tytule samej ustawy, znaczące jest to, że Macron zdecydował się go użyć zamiast stosowanych uprzednio w tym kontekście wyrażeń „walka o laickość” czy „przeciwdziałanie komunotaryzmowi” (wspólnotowości muzułmańskiej). Spotkało się to z silną krytyką opiniotwórczych środowisk lewicowych czy obrońców praw człowieka, którzy uznali ten fakt za kolejny przejaw „ostrego skrętu w prawo” macronizmu. Prezydent stwierdza wprost, że potrzebne jest „przebudzenie republikańskie”, aby przeciwdziałać „projektowi polityczno-religijnemu, który świadomie wymierzony jest przeciwko wspólnocie narodowej”. Zaznaczając, że nie można oskarżać o separatyzm wszystkich Francuzów wyznania muzułmańskiego, wymienił trójcę głównych przeciwników: salafitów, wahhabitów i Bractwo Muzułmańskie. 

Władza w tej walce zamierzać przede wszystkim korzystać z dwóch narzędzi. Jedno to ścisła kontrola procesu rekrutacji imamów, nad którymi (i treściami przez nich produkowanymi, głównie po arabsku) na przestrzeni ostatnich 20 lat została ona kompletnie utracona. Do 2024 r. Francja ma zaprzestać sprowadzania ich z zagranicy. Obecnie zdecydowana większość z ogólnej liczby 1800 imamów pochodzi z zewnątrz, z takich państw jak Maroko, Algieria czy Turcja. Uznawana przez rząd Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego (CFCM) ma być odpowiedzialna za wewnętrzny już proces formacji nowych imamów. 

Drugie narzędzie to większa kontrola stowarzyszeń muzułmańskich, które de facto zarządzają meczetami i salami modlitewnymi (w sumie ok. 2500). Mają one korzystać z finansowania publicznego, przyjmując w statucie laicką formę państwa (ustawy z 1901 i 1905 r.) i otrzymując stosowne ulgi podatkowe. Ponadto likwidacji ulegnie nauczanie języka i kultury arabskiej przez nauczycieli pochodzących z państw muzułmańskich i opłacanych przez ich rządy. Macron zapowiedział również koniec z nauczaniem domowym, nad którym państwo ma zbyt małą kontrolę, co oczywiście budzi duże kontrowersje w obliczu radzenia sobie ze skutkami pandemii COVID-19.

Radykalizm codzienny

.Prezydent Macron podkreśla związek pomiędzy radykalizacją islamistyczną a procesem gettoizacji biedniejszych obszarów na przedmieściach dużych miast (zamieszkałych przez ok. 5 mln mieszkańców). Tereny te charakteryzują się wyższym bezrobociem, większą przestępczością, większością mieszkańców o korzeniach imigranckich (głównie z Afryki Północnej i Subsaharyjskiej) czy słabą integracją edukacyjno-kulturową i obywatelską. Prezydent zauważa, że separatyzm islamistyczny nie zostanie zminimalizowany, jeżeli nie polepszy się sytuacja społeczno-ekonomiczna obywateli zamieszkujących te obszary – wedle wielu – „utracone przez Republikę”. Jednakże za tymi słowami do tej pory nie poszły zdecydowane działania, co nie daje podstaw do przewidywania diametralnej poprawy sytuacji tych przedmieść, o co może rozbić się cała strategia walki z separatyzmem. Pandemia COVID-19, której skutki tylko pogłębiają nierówności społeczne, spotęguje to ryzyko.

Prowadziłem badania terenowe, mieszkając w dwóch takich gettach, Le Val Fourré (trzy miesiące) oraz Villiers-le-Bel (15 miesięcy), w ramach doktoratu z bezpieczeństwa w Wyższej Szkole Nauk Społecznych w Paryżu. Poznałem dobrze skalę problemu dezintegracji społecznej i kulturowej tamtych społeczności i wiem, że bez swoistego „planu Marshalla” dla tych przedmieść będą one produkować kolejne pokolenia islamistycznych radykałów i terrorystów. Takiego typu plan, zaprojektowany przez byłego ministra pracy Jean-Louisa Borloo (z funduszem 5 mld euro), został odrzucony w 2018 r. przez Macrona, który zdecydował się na bardziej punktowy niż kompleksowy system pomocy. 

We Francji w zatrważającym tempie rośnie liczba tzw. osób zradykalizowanych, szczególnie zagrażających bezpieczeństwu narodowemu (z ok. 5 tys. w 2005 r., do ponad 30 tys. obecnie). Osoby te, odbywające często kilkuletnie zaledwie kary więzienia (i notorycznie radykalizujące współwięźniów), wychodzą na wolność, stwarzając szczególne zagrożenie. W konkretnych latach dochodzi do kumulacji takich zwolnień – np. w 2019 r. aż 450 takich osób opuściło zakłady karne. Prezydent Macron stawia tezę, że separatyzmy nie będą realnie niwelowane i żadne, nawet najbardziej skuteczne działania represyjne nie pomogą, dopóki państwo nie zapewni równości szans rozwojowych wszystkim obywatelom.

Na polu prewencyjnej i represyjnej walki z organizacjami terrorystycznymi prezydent Macron wykazał się właściwą dla siebie determinacją i skutecznością. Według danych służb od początku prezydentury Macrona udało się zapobiec 20 atakom, w tym 12 o dużej skali. Może to świadczyć o tym, że jego reforma polityki antyterrorystycznej z 2018 r. przyniosła rezultaty operacyjne. W widoczny sposób usprawniła koordynację między instytucjami. W szczególności chodzi o DGSI, gdzie powołano sztab, który polepszył współpracę wywiadu terytorialnego i policji sądowej ze służbami ds. cyberbezpieczeństwa.

Prezydencki szpagat

.Jeżeli nie dziwi, dlaczego prezydent Macron odkładał prezentację swojego planu walki z radykalizacją, nie może dziwić również jego decyzja o podjęciu tego żywo interesującego społeczeństwo tematu na 1,5 roku przed wyborami prezydenckimi. Po pierwsze, kolejne akty terroru zmuszają głowę państwa do przedstawienia strategii przeciwdziałania im. Po drugie, opozycja, jeszcze bardziej „na prawo” od Macrona (patrz: Marine Le Pen, zapewne ponowna główna konkurentka), będzie starała się umieścić ten temat w sercu przyszłej kampanii wyborczej.

Dla stale mało popularnego prezydenta (poparcie utrzymujące się średnio na poziomie ok. 38 proc.) projekt ustawy o separatyzmie, cieszący się 79-procentowym poparciem Francuzów, ma duży potencjał polityczny. Nie należy przy tym lekceważyć głównego ryzyka, czyli granic sławnej już taktyki Macrona „em même temps” (jednocześnie). Opiera się ona na próbie uzyskania nowych głosów na prawicy przy jednoczesnym nieutraceniu zbyt wielu wyborców lewicowych, których głosami – przypomnijmy – Macron wygrał wybory prezydenckie. Stąd rozwodnienie w komunikowaniu rzeczonego planu poprzez częste podkreślanie zagrożenia ze strony wielu separatyzmów (nie tylko islamistycznego) oraz zapowiedzi nieumieszczenia w samym tytule ustawy słowa „separatyzm” i zastąpienia go wyrażeniami bardziej neutralnymi znaczeniowo, jak np. „obrona laickich wartości republikańskich”.

Nie jest pewne, jakie skutki polityczne przyniesie taki kolejny „szpagat” ideologiczny prezydenta, tym razem w przypadku tak newralgicznego tematu. W wyniku podobnych praktyk przy okazji innych, określanych mianem „zbytnio prawicowych” reform – prawa pracy oraz polityki imigracyjnej – partia prezydencka La République en marche straciła większość w Zgromadzeniu Narodowym (przez odejście grupy posłów lewicowych). 

Jednakże w tej akurat konkurencji zdecydowanie bardziej autentyczna jest Marine Le Pen. Dla niej głównymi sposobami na poradzenie sobie z radykalnym islamem – co powtarza nie od miesiąca, lecz przez lata – jest zatrzymanie imigracji, o której w swym długim dyskursie Macron prawie nie wspomina (a przypomnijmy, że morderca Samuela Paty’ego miał status uchodźcy). Postuluje ona zerwanie z tradycją automatyzmu tzw. prawa ziemi przy otrzymaniu obywatelstwa. Domaga się zakończenia możliwości łączenia rodzin, ich członków, którzy zamieszkują inne państwa i chcą się osiedlić we Francji. Ponadto optuje za wydaleniem z wszystkich zradykalizowanych osób z terytorium Francji.

.Bez względu na wynik wyborczy przed Francją długa i wymagająca walka z przeciwnikami wartości wyznawanych przez zdecydowaną większość społeczeństwa. Francja nie tylko nie może być pozostawiona sama, powinna móc liczyć na wsparcie europejskich sojuszników, którzy często mierzą się z podobnymi zagrożeniami. Obfite w sukcesy, ale też porażki, w aktywną ewaluację i dynamiczne zmagania francuskich władz i społeczeństwa w procesie przeciwdziałania radykalizacji islamistycznej, doświadczenie Francji może być przydatne w rozwoju szerszej, europejskiej polityki przeciwdziałania siłom, organizacjom czy grupom, których celem jest podważanie spójności Europy.

Łukasz Jurczyszyn

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 października 2020
Fot. POOL / Reuters / Forum