Przez trudy do artystycznego spełnienia. Twórcza droga malarza
Stanisław Koguciuk przez wiele lat był stałym bywalcem Targów Sztuki Ludowej w Kazimierzu Dolnym, krasnostawskich Chmielaków i Jarmarku Jagiellońskiego w Lublinie. Wszędzie oczekiwały go tłumy miłośników jego twórczości pragnących zakupić jego prace – pisze Katarzyna KRACZOŃ
.„Od dzieciństwa bardzo lubiłem rysować, ale dopiero w wieku trzydziestu paru lat kupiłem artystyczne farby olejne i myślę sobie – spróbuję. Płótna nie kupowałem, obciąłem rękawy od koszuli, dwie blejtramki zrobiłem i namalowałem. Żona wysłała mnie z wiejskim handlem do Chełma. Szybko wszystko sprzedałem i tak postawiłem te obrazeczki, ale nikt nie zwracał uwagi. Produkty wiejskie sprzedałem, a na obrazki nikt nie patrzy. Koszulę zmarnowałem, to chyba wyrzucę je do śmietnika – pomyślałem, ale taka mała dziewczynka (może siedem lat miała) zatrzymała się i patrzy, więc pytam:
– Jak dziewczynko, ładne są te obrazy?
– Ładne.
– Chciałabyś mieć takie? – zapytałem.
– Chciałabym, ale ja nie mam pieniążków – odpowiedziała zasmucona. –
Ale ja ci dam. Powiesz w domu, że pan się spieszył z targu i ci dał… Związałem je razem i podarowałem. Po powrocie do domu żona pyta:
– Sprzedałeś te obrazy?
–Sprzedałem – mówię.
– Dużo wziąłeś?
–Dużo nie, bo to dopiero pierwsze malarstwo – odpowiedziałem.
– No to utarg za warzywa mój, a dla ciebie pieniądze za obrazy.
– No dobrze – pomyślałem – i tak nie jest źle, skoro dziewczynce się spodobały moje obrazy, to ja już nie rzucę malarstwa…[Zapis historii pochodzi x reportażu Antoniego Rokickiego pt. Jak Nikifor, 2019, [LINK].
Tak zaczęła się historia malarstwa Stanisława Koguciuka – pławanickiego Nikifora. Historia, która z biegiem lat zataczała coraz szersze kręgi i… łączyła pokolenia”.
Malarstwo było jego pasją. Posiadał wrodzony talent, malował z wyobraźni, niejako z potrzeby serca, głównie na wystawy, na konkursy, dla kolekcjonerów i zwykłych klientów, od których zamówienia z czasem zapisywał na kartkach podczas targów i jarmarków, a gotowe (jeszcze mokre) obrazy wysyłał pocztą.
Życie nie oszczędzało Stanisława Koguciuka. W wyniku splotu różnych wydarzeń został pozbawiony swojego rodzinnego domu. Zmuszony był przenieść się do budynku, który przystosował do zamieszkania, nie miał jednak bieżącej wody, ani prądu. Mimo tych niewygód nie tracił pogody ducha, wszystko przyjmował z pokorą i… ciągle malował. Potem przyszła choroba i śmierć żony – kolejny cios od losu, ale nawet to wydarzenie nie zmąciło jego ogromnej ufności w Bożą Opatrzność. Malarstwo pochłonęło go całkowicie, poprzez obrazy wyrażał swoje myśli i duszę. Wychowany w poszanowaniu dla ciężkiej pracy, pracował nieustannie, trzymając się jednej zasady – nigdy nie robił tego w niedzielę.
Skromny był też warsztat artysty – jego pracownia bardziej przypominała składzik na materiały niż malarskie atelier. Rzadko miał wystarczającą ilość światła, dlatego malował głównie w dzień. Do stworzenia obrazu nie potrzebował wielu akcesoriów, korzystał z prostych, powszechnie dostępnych materiałów. Stosował głównie farby olejne różnych firm, nie używał palety malarskiej – na niewielkim drewnianym zydelku rozkładał nakrętki od słoików, do których wyciskał farby.
Artysta preferował barwy proste, bardzo rzadko mieszał kolory, a do rozcieńczania farb używał terpentyny albo oleju lnianego. Najczęściej malował na płycie pilśniowej (choć czasami też na płótnie), którą kupował w dużych arkuszach i sam docinał do określonego rozmiaru.
Koguciuk raczej nie wykonywał szkiców, wszelkie pomysły pojawiały się niespodziewanie. Zdarzały się jednak naprędce zrobione rysunki, które były raczej formą zapisu rodzącej się w głowie koncepcji, niż profesjonalnym szkicem.
Artysta w swoich pracach prowadzi z odbiorcą dialog, posługując się komunikacją wizualną i werbalną – przemawia zarówno obrazem, jak i słowem. Komentarz zapisany na obrazie drukowanymi literami stanowi nie tylko element kompozycyjny dzieła, ale nierzadko pełni też funkcję tytułu danego obrazu. Poprzez słowo autor pogłębia interpretację wypowiedzi malarskiej, bawi się wieloznacznością i dźwięcznością słów, cytuje i parafrazuje, czasem tworzy własne rymowanki.
Malarz prawie zawsze podpisywał swoje prace. Sygnaturę, będącą połączeniem inicjału imienia z nazwiskiem, zapisywał czarnym markerem zazwyczaj w prawym dolnym rogu, choć nie było to regułą. Niestety nigdy nie datował prac (chyba, że czynił to na wyraźną prośbę kupujących), dlatego trudno dokładnie odtworzyć ich układ chronologiczny.
Stanisław Koguciuk przez wiele lat był stałym bywalcem Targów Sztuki Ludowej w Kazimierzu Dolnym, krasnostawskich Chmielaków i Jarmarku Jagiellońskiego w Lublinie. Wszędzie oczekiwały go tłumy miłośników jego twórczości pragnących zakupić jego prace. Na spotkanie z pławanickim Nikiforem czekali nieraz przez kilka godzin, by w kulminacyjnym momencie przedrzeć się przez tłum i zdobyć choć jeden obraz. Scenę tę uwiecznił na jednym ze swoich humorów, który podpisał słowami: O! Popatrz Nikifor przyjechał z obrazami. Rzadko zdarzało się, aby ktoś z kupujących miał okazję wybrać konkretną pracę. Nieważny był temat – każdy obraz był piękny, każdy na wagę złota. Zdarzało się też tak, że artysta sprzedawał prace zanim dotarł na przygotowane do sprzedaży miejsce. Potem przez wiele godzin siedział przy pustym stoisku i spisywał zamówienia. Z roku na rok kolejka oczekujących była coraz dłuższa.
Życie Stanisława Koguciuka jest już zamkniętą księgą, choć można odnieść wrażenie, że sam artysta nie był na to gotowy. Malował do końca, zachowując pogodę ducha, wciąż zastanawiając się nad fenomenem swojej popularności, która zadziwia także badaczy sztuki nieprofesjonalnej, ponieważ twórczość pławanickiego Nikifora trudno zamknąć w ramy jednej definicji:
„Jego malarstwo wymyka się jednoznacznym definicjom, posiada zarówno znamiona sztuki ludowej, jak i nieprofesjonalnej. Pewne cechy obu tych rodzajów sztuki są sobie bliskie, a to tym bardziej utrudnia dokonanie jednoznacznej klasyfikacji twórczości Koguciuka. Samorodny talent, odosobnienie twórcze, autentyzm wypowiedzi malarskiej, prostota formy, brak profesjonalnego wykształcenia to chociażby niektóre z cech charakterystycznych dla malarzy ludowych i nieprofesjonalnych.
.Z drugiej strony takie cechy, jak częste podejmowanie tematyki wiejskiej (np. przedstawianie krajobrazu wiejskiego, scen z codziennego życia wsi czy tradycyjnych obrzędów) i religijnej (głównie tematyki chrystologicznej i mariologicznej), tendencja do szczegółowości i schematyzmu ujęć, posługiwanie się typizacją przedstawianych postaci i motywów, zamiłowanie do szeroko pojętej dekoracyjności dzieła sztuki, wyrażającej się m.in. poprzez wprowadzanie ozdobnie wyrzeźbionej ramki (głównie we wczesnych okresach twórczości artysty) oraz poprzez malowanie floralnych ram wewnętrznych kompozycji (np. Madonna wśród kwiatów, Do ślubu), seryjność wykonywanych prac, chętne operowanie symetrią, brak stosowania perspektywy linearnej i powietrznej, preferowanie kompozycji ożywionej sztafażem, stosowanie żywej, intensywnej gamy barwnej, samodzielne wykonywanie większości prac przy powstającym dziele (np. wykonywanie ramek i zawieszek do obrazów), jak i sam fakt tworzenia na wsi pozwalają uznawać artystę za przedstawiciela sztuki ludowej”.
.
Katarzyna Kraczoń
Fragment książki Szczerość, prostota, autentyzm. Wspomnienia o Stanisławie Koguciuku, wyd. Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi, 2023 [LINK]