Adrian LESIAKOWSKI: Polski spichlerz Europy

Polski spichlerz Europy

Photo of Adrian LESIAKOWSKI

Adrian LESIAKOWSKI

Pracownik IPN Oddział Lublin, autor wystawy „Użyteczność” (2020). Zajmuje się m.in. zagadnieniami życia społecznego w XIX i XX w. i popularyzacją polskiego dziedzictwa naukowo-technicznego.

Polacy, szukając swoich ścieżek w walce o podniesienie poziomu życia i rozwój wspólnoty, musieli zmagać się z klęskami naturalnymi, zagrożeniami zewnętrznymi, ale i własną niemocą. Postawa użyteczności dla wspólnoty i aktywności była często jedynym skutecznym remedium na różnorakie niedostatki – pisze Adrian LESIAKOWSKI

.Polska przez wieki była krajem, którego bogactwo stanowiła produkcja rolna. Powszechne w wieku XVII i XVIII wśród polskiej szlachty przekonanie o tym, że polskie zboże żywi Europę, nie wytrzymuje konfrontacji z danymi dotyczącymi eksportu. Niemniej jednak dobrobyt Rzeczypospolitej Obojga Narodów (obejmującej oprócz Polski także tereny dzisiejszej Litwy, Białorusi i Ukrainy i okresowo innych współczesnych państw) zależał w znacznej mierze od tego, czy – jak to ujęto na XVIII-wiecznym obrazie – „zboże płaci”.

Temu „spichlerzowi Europy” nieobcy był jednak głód, dotykający przede wszystkim warstw niższych, uboższych mieszkańców miast oraz stanowiącej zdecydowanie największy odsetek mieszkańców ludności wiejskiej. Problem dotyczył głównie regionów uboższych, posiadających gorsze warunki do uprawy roli, ale zdarzał się także w lepiej zagospodarowanych okolicach. Nasilał się zwłaszcza w okresie przemarszów wojsk, na przednówku czy w czasie zarazy (dotykającej ludzi, zwierzęta czy uprawy).

„Naród polityczny”, czyli stan szlachecki, był w swojej większości przekonany, że poprawa bytu chłopów oznacza zubożenie szlachty. Z tego względu pragnął utrzymania anachronicznych, a z dzisiejszego punktu widzenia zupełnie niesprawiedliwych stosunków społecznych. Jednocześnie jednak właściciele folwarków dbali o zapewnienie swoim poddanym pewnej minimalnej pomocy, miała ona charakter zwyczajowy. Istotne było to, by w okresie żniw nie zabrakło rąk do pracy.

W drugiej połowie XVIII w. pojawiały się w Rzeczypospolitej tendencje do zamiany pańszczyzny na oczynszowanie i inne pomysły uzdrowienia stosunków społecznych na wsi. Pomysłodawcami i realizatorami tych idei byli światli przedstawiciele elit, m.in.: Andrzej Hieronim Zamoyski (1716–1792), Anna Jabłonowska (1728–1800), Stanisław Małachowski (1736–1809) czy Paweł Ksawery Brzostowski (1739–1827), którego Rzeczpospolita Pawłowska (uznana przez sejm w 1791 r. za odrębny podmiot prawny) była kuźnią przemian gospodarczo-społecznych (oczynszowanie, wolność osobista chłopów i ich udział w rządzeniu minirepubliką, edukacja, walka z alkoholizmem) i jednocześnie rozsadnikiem obywatelskiego patriotyzmu (włościanie walczyli w powstaniu kościuszkowskim i listopadowym, za co gminę spotykały represje).

Osobno należy wspomnieć Stanisława Staszica (1755–1826), który plan modernizacji polskiego rolnictwa zawarł w Przestrogach dla Polski, a propozycje te zrealizował (w takiej skali, w jakiej miał możliwość, działając jako prywatny właściciel), tworząc Towarzystwo Rolnicze Hrubieszowskie (1816–1945, formalnie zlikwidowane w 1951 r.).

Staszic bardzo krytycznie oceniał tradycyjne stosunki panujące na wsi, wprowadzał do obiegu idei nową wówczas myśl, że szlachta nie jest całym narodem, ponieważ należą do niego również warstwy niższe, w tym rolnicy (określenie „chłop” uważał za obraźliwe). Wskazywał, że wszystkie grupy w społeczeństwie są od siebie uzależnione i powinny starać się o wspólny dobrobyt, co pozwala go zakwalifikować do tzw. preorganiczników, czyli prekursorów idei pracy organicznej.

Staszic przekonywał także, że uporządkowanie i rozwój rolnictwa to warunek przejścia do rozwoju przemysłowego (czego przykładem w tamtym okresie była Anglia). Założone przez niego towarzystwo rolnicze stanowiło nowoczesną spółdzielnię (jedną z pierwszych na świecie), skupiającą dziewięć wsi z okolic Hrubieszowa. Jego członkowie zostali zwolnieni z pańszczyzny, zobowiązani byli do wzajemnej pomocy w razie klęsk żywiołowych. Towarzystwo starało się o rozwój przemysłu, zwłaszcza rolnego (założono m.in. młyny, tartak, browar, cegielnię), posiadało własną kasę pożyczkową. Była to organizacja wydajna i żywotna, zapewniająca równomierny rozwój i stabilność gospodarczo-bytową lokalnym mieszkańcom.

Systemowe uwłaszczenie chłopów i zniesienie zależności pańszczyźnianych, co nastąpiło już po rozbiorach (w różnych latach w trzech państwach zaborczych), początkowo nie poprawiło sytuacji, wręcz przeciwnie, warunki życia ludności wiejskiej jeszcze się pogorszyły. Pochodzący ze zdeklasowanej rodziny szlacheckiej Aleksander Głowacki (Bolesław Prus, 1847–1912) w artykule z lat 80. XIX wieku zauważa, że: „Nasz chłop żywi się przeważnie kartoflami, które są nieszczęściem ludzkości, zjada zaś mięsa około 20 funtów na rok, podczas gdy Anglik zjada go około 150 funtów. (…) Lud nasz żywi się tak źle, że nie może się szybko doskonalić, a jak np. w Galicji – po prostu wyrodnieje. Lud nasz pracuje po 250, a nawet 200 (!) dni na rok, co liczy się na karb próżniactwa, a jest naprawdę skutkiem złego odżywiania” (Szkice programu w warunkach obecnego rozwoju społeczeństwa, 1883). Spośród rycin Artura Grottgera (1837–1867), kształtującego wyobraźnię narodu w XIX w., jedną z najbardziej przejmujących jest Głód.

Najgorsza sytuacja panowała w Galicji, pozbawionej dobrych gleb i nieuprzemysłowionej. Szczególnie ciężkie były lata 1847–1849, kiedy ludność Galicji doświadczyła klęski głodu. W tym samym czasie słynny wielki głód panował w Irlandii. Obie klęski były spowodowane tą samą przyczyną, to jest zarazą ziemniaczaną. W Galicji zmarło wówczas ok. 400 tysięcy ludzi, czyli ok. 10 proc. mieszkańców.

Przysłowiową biedę galicyjską opisał, proponując program naprawczy, Stanisław Szczepanowski (1846–1900) w pracy Nędza Galicji w cyfrach i program energicznego rozwoju gospodarstwa krajowego (Lwów 1888). Z galicyjską nędzą próbowano walczyć już wcześniej. Prekursorem pracy organicznej w Małopolsce był książę Leon Ludwik Sapieha (1803–1878), który sukcesywnie podnosił rolniczo-przemysłowo-edukacyjny poziom mieszkańców swoich dóbr. Wielką hojnością dla swojego regionu wykazał się twórca przemysłu naftowego Ignacy Łukasiewicz (1822–1882), praktyczny wykonawca idei pracy u podstaw i dostarczyciel know-how dla wielu ówczesnych lokalnych przedsiębiorców. To wszystko nie mogło jednak wpłynąć na całościową zmianę sytuacji.

Z licznymi problemami borykało się także Królestwo Polskie. Zmiany społeczne, które następowały w XIX wieku, spowodowały znaczne zubożenie ziemiaństwa. Wiele rodzin nie było w stanie utrzymać swoich majątków i przeprowadzało się do miasta. Starano się o zdobycie pracy w zawodach inteligenckich, jednak utrzymanie się było bardzo trudne. Również dla tej grupy codzienne wyżywienie zaczęło być problemem. Zaczęły powstawać prowadzone w prywatnych domach jadłodajnie, w których stosunkowo niedrogo można było zjeść, jak to określił jeden ze świadków epoki, może nie tyle prawdziwy obiad, ile „chleb z obiadkiem” (Józef Korzeniowski, Krewni, 1872).

Najlepsza była sytuacja w zaborze pruskim, gdzie Polacy masowo samoorganizowali się gospodarczo, adaptując i twórczo rozwijając narzędzia zachodniej kultury organizacyjnej i technologii rolniczej. Wśród wielu inicjatyw można wymienić: działalność reformatorską Dezyderego Chłapowskiego (1788–1879; płodozmian, zadrzewianie śródpolne, stosowanie nowoczesnych maszyn, organizacja edukacji rolniczej), powstanie Kasyna Gostyńskiego (1835–1851) i wydawany przez nie „Przewodnik Rolniczo-Przemysłowy”, działającą poprzez parafie sieć kółek rolniczych, którą rozwinął Maksymilian Jackowski (1815–1905), czy działalność Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych na Wielkie Księstwo Poznańskie i Prusy Zachodnie, którego hasło brzmiało: Własną pracą i pomocą, a siłami zjednoczonymi. Polskie inicjatywy na wsi i ich masowa skala na przełomie XIX i XX w. budziły niepokój i zazdrość publicystów i polityków niemieckich.

Różnorodne działania organicznikowskie podejmowane były przez cały okres zaborów (już na początku XIX w. w wielu miastach powstawały towarzystwa dobroczynne, opiekujące się najbiedniejszymi), a w drugiej połowie XIX wieku zagadnienie pracy u podstaw, mającej uczynić z przedstawicieli najniższych warstw społecznych aktywnych i zwiększających swój dobrobyt członków społeczeństwa, silnie oddziaływało na polski dyskurs publiczny. Zaczęto rozumieć, że nie ma ona tylko wymiaru filantropijnego, ale że poprawa warunków życia warstw niższych jest niezbędna w kształtowaniu ich świadomości wspólnotowej, bez czego niemożliwe było formowanie nowoczesnego narodu i zrealizowanie dążenia do stworzenia niepodległego państwa polskiego. Rozwijały się inicjatywy aktywizujące: towarzystwa rolnicze, kasy pożyczkowe, szkoły elementarne i specjalistyczne oraz ruch spółdzielczy, a z drugiej strony inicjatywy pomocy najuboższym: jadłodajnie, ochronki, sierocińce, tanie kąpiele.Inicjatywy te pomagały wyjść polskiej wsi z widocznego już przed rozbiorami zacofania, a także do pewnego stopnia równoważyły politykę zaborców, defaworyzującą ludność polską.

Mimo że efekty tych wysiłków były zauważalne, problem skrajnej biedy, a co za tym idzie, słabej jakości i niedostatecznej ilości pożywienia, dotykający dużej części społeczeństwa, nie został rozwiązany ani przed I wojną światową, ani w II Rzeczypospolitej. Odradzające się państwo, którego części wchodziły wcześniej w skład organizmów gospodarczych państw ościennych, musiało walczyć o międzynarodowe uznanie i granice, a potem ujednolicać złożony z trzech różnych części system gospodarczo-społeczny. W krótkim czasie przyszedł Wielki Kryzys, Polska nie była w stanie zapewnić większości swoich obywateli odpowiedniego poziomu życia.

Niedomagania państwa uzupełniał jednak wykształcony w okresie zaborów etos pracy społecznej. Wieloletnim działaczem Związku Towarzystw Spożywczych „Społem”, zrzeszającego w szczytowym okresie kilkadziesiąt tysięcy członków, był późniejszy prezydent Stanisław Wojciechowski. Witold Pilecki, gospodarując w rodzinnym majątku Sukurcze, zorganizował kółko rolnicze, a produkty ze spółdzielczej mleczarni sprzedawał aż w Wilnie (omijając pośredników, obniżano cenę i zwiększano zyski). Heroizm Józefa i Wiktorii Ulmów poprzedzały wieloletnie zaangażowanie w życie swojej wspólnoty i lokalny aktywizm. Widoczny wśród niektórych osób i grup w okresie bylejakości PRL etos dobrej roboty i aktywności społecznej ma swoje źródła w postawie Staszica i jemu podobnych.

.Zmiany polityczne, społeczne i cywilizacyjne wzajemnie się przenikają. Polacy, szukając swoich ścieżek w walce o podniesienie poziomu życia i rozwój wspólnoty, musieli zmagać się z klęskami naturalnymi, zagrożeniami zewnętrznymi, ale i własną niemocą. Postawa użyteczności dla wspólnoty i aktywności była często jedynym skutecznym remedium na różnorakie niedostatki.

Adrian Lesiakowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 czerwca 2022