Pomoc Ukrainie to polski interes narodowy
Bez otwarcia granic, serc i umysłów na sojuszników z Ukrainy nie możemy mówić o długoterminowym rozwoju ekonomicznym Polski – pisze prof. Marcin PIĄTKOWSKI
Nikt nie przypuszczał, że tak potrzebna Polsce migracja będzie rezultatem katastrofy humanitarnej i nieuzasadnionej agresji Rosji na Ukrainę. Nie mam jednak wątpliwości, że Polska stanie na wysokości zadania i przyjmie wszystkich uchodźców, co do jednego.
Pomoc naszym przyjaciołom z Ukrainy jest obowiązkiem etycznym i leży w polskim interesie narodowym. Bez otwarcia granic, serc i umysłów na sojuszników z Ukrainy nie możemy mówić o długoterminowym rozwoju ekonomicznym Polski. Warto to podkreślić: powinniśmy przyjąć każdego uchodźcę z Ukrainy bez względu na efekty ekonomiczne, ale na szczęście te efekty i tak będą dla Polski korzystne.
Polska potrzebuje imigracji, żeby podtrzymać szybki wzrost gospodarczy. Jesteśmy społeczeństwem, które szybko się starzeje, i bez imigracji byłoby nam coraz trudniej doganiać Zachód. Według prognoz do 2050 r. liczba Polaków w wieku produkcyjnym zmniejszy się aż o 5 milionów, co pokazuje, jak dużo jest miejsca dla uchodźców, a ponad połowa Polaków będzie miała więcej niż 50 lat. Bez imigracji możemy się więc skurczyć i zestarzeć, zanim zostaniemy prawdziwie bogaci.
Mamy też szczęście w nieszczęściu, że bezrobocie w Polsce jest na historycznie najniższym poziomie 2,8 proc. – według definicji unijnej – i praktycznie w każdym sektorze gospodarki brakuje rąk do pracy. Wniosek jest jasny: w Polsce jest i będzie miejsce dla milionów migrantów. Sprawne dopuszczenie uchodźców z Ukrainy do polskiego rynku pracy pomoże nam zapełnić ogromną lukę w sile roboczej oraz uchronić się przed długoterminową zapaścią demograficzną.
Jak skutecznie integrować uchodźców? Kluczowe są trzy wyzwania: mieszkania, praca i edukacja.
Zapewnienie uchodźcom dachu nad głową jest pierwszym i najważniejszym obecnie wyzwaniem. To warunek wstępny nie tylko personalnego bezpieczeństwa, ale także możliwości dalszego działania. Dzięki niezwykłemu zaangażowaniu polskiego społeczeństwa ta pierwsza potrzeba, potrzeba bezpieczeństwa, jest już zaspokajana. Jednak system mieszkalnictwa nie może opierać się jedynie na ofiarności Polaków. Trzeba wykorzystać środki z budżetu państwa na pilne remonty istniejących nieruchomości, przystosowanie innych do przyjęcia uchodźców oraz na nowe inwestycje na rynku mieszkaniowym. Trzeba też wyeliminować prawne i regulacyjne bariery na rynku budowy i wynajmu nieruchomości.
Kolejnym wyzwaniem jest rynek pracy. Nie ma lepszego sposobu na osiągnięcie skutecznej integracji niż zapewnienie natychmiastowego dostępu do rynku pracy. Trzeba pilnie usunąć wszelkie bariery prawne i biurokratyczne związane z legalizacją pobytu i prawem do pracy, angażując państwo i sektor prywatny w dostosowanie ofert pracy do potrzeb uchodźców, wśród których dominują kobiety z dziećmi. Działania takie jak udostępnienie dodatkowych miejsc w żłobkach, przedszkolach i szkołach będą kluczowe, połączone z finansowym wsparciem.
W końcu: edukacja. Powrót uchodźców na Ukrainę, nawet w przypadku zakończenia działań zbrojnych, nie jest oczywisty. Uchodźcom może towarzyszyć trauma, mogą też zwyczajnie nie mieć dokąd wrócić. Pozostanie w Polsce może być dla dużej części uchodźców też atrakcyjne. Rodzi to konieczność dostosowania polskiego systemu edukacji do potrzeb dzieci, które znalazły w Polsce schronienie. Obejmuje to naukę języka polskiego i sprawną integrację w środowisku szkolnym, najlepiej w klasach mieszanych. Można na przykład uznać ukraińskie uprawnienia nauczycielskie, tak aby nie zabrakło w szkołach nauczycieli. Również polskie uczelnie powinny się otworzyć na uchodźców, wspierając rozwój kwalifikacji potrzebnych na rynku pracy.
Znajdujemy się w momencie próby, ale uważam, że jej sprostamy. Jednak dodatkowe inwestycje związane z przyjęciem uchodźców oraz zwiększone wydatki obronne będą wymagały dostosowań po stronie budżetowej. Warto popatrzyć na strukturę dochodów i wydatków. W obecnej sytuacji dodatkowe świadczenia społeczne, jak trzynasta i czternasta emerytura, są tym bardziej nieuzasadnione. Uchodźcy potrzebują tych środków o wiele bardziej niż inni. Możliwe także, że konieczne okaże się podniesienie niektórych podatków, w tym VAT na towary i usługi, tak jednak, aby nie obciążały one najuboższych Polaków i uchodźców. Wreszcie trzeba będzie też sfinansować dodatkowe wydatki z emisji długu publicznego. Sytuacja fiskalna jest ogólnie dobra i z dodatkowymi wydatkami, tym bardziej że zwrócą się one z nawiązką w bliskiej przyszłości; gdy tylko uchodźcy zaczną na siebie zarabiać, możemy sobie poradzić.
Abstrahując na moment od katastrofy humanitarnej, trzeba powiedzieć, że jeśli postąpimy mądrze, skutki ekonomiczne ostatnich wydarzeń może nam się udać przemienić w długoterminowy strategiczny benefit dla Polski. Asymilacja ukraińskich uchodźców i szybszy wzrost PKB niż w Rosji może pomóc nam zrównać się wielkością PKB z Rosją najpóźniej do 2050 roku. Jeśli weźmiemy pod uwagę historycznie bezprecedensową „ekonomiczną operację specjalną” Zachodu wobec Rosji, która może obniżyć rosyjskie PKB o prawie 1/5 w tym roku i zahamować rosyjski wzrost na długie dekady, o szybszy wzrost gospodarczy u nas nie będzie tak trudno.
Zrównanie się wielkością nominalnego PKB z Rosją będzie miało kluczowe znaczenie dla naszej obronności, bo pozwoli na odpowiednie zwiększenie wydatków obronnych. Jakość tych wydatków co do zasady powinna być wysoka dzięki m.in. dostępowi do zachodnich technologii. Trzeba też będzie zainwestować w absorpcję tych technologii i ich dalszy rozwój i produkcję na miejscu. Osiągnięcie parytetu z Rosją w wielkości gospodarki zmieniłoby również historyczny układ sił w regionie, z korzyścią dla Polski, Europy i świata.
Poza integracją uchodźców trzeba też oczywiście jak najszybciej całkowicie uniezależnić się od importu energii – gazu, ropy i węgla – z putinowskiej Rosji. Prędzej czy później i tak musiałoby się to stać z uwagi na nasze zobowiązania związane z walką ze zmianami klimatu. Teraz trzeba to zrobić jeszcze szybciej. Powinniśmy natychmiast usunąć wszystkie bariery dla rozwoju zielonej energetyki: dla farm wiatrowych na lądzie i na morzu, paneli słonecznych, biomasy. Konieczne jest też przyśpieszenie prac nad budową elektrowni atomowej, rozbudowanie terminali LNG i zwiększenie przepustowości energetycznych konektorów z resztą Europy.
Na szczeblu unijnym powinniśmy jednocześnie postulować stworzenie unii gazowej, aby związać zobowiązaniami energetycznymi całą wspólnotę, wymieniając się między państwami członkowskimi elektrycznością, gazem i ropą. Aby to przyśpieszyć, Unia mogłaby wykorzystać precedens związany z covidowym planem odbudowy dla Europy i ponownie się zadłużyć, żeby sfinansować dodatkowe wydatki obronne oraz jeszcze szybszą transformację energetyczną całego kontynentu. Musimy przy okazji rozwiązać nieuzasadniony konflikt z Komisją Europejską dotyczący rządów prawa w Polsce – to najgorszy moment na takie konflikty – i uzyskać dostęp do kilkudziesięciu miliardów euro z Krajowego Planu Odbudowy, które są obecnie nam bardzo potrzebne.
Z energetycznej transformacji powinniśmy uczynić nasz cel narodowy. Im bardziej nowoczesna, rozwinięta i zielona będzie polska gospodarka, tym będziemy silniejsi i bardziej niezależni. Najpóźniej do 2030 roku powinniśmy przekształcić polską gospodarkę w nowoczesny hub energetyczny i społeczny Europy Środkowej. W każdym mieście powinien stanąć wielki elektroniczny zegar, który będzie pokazywał, jak szybko odchodzimy od rosyjskiego importu. Potrzebna nam jest powszechna narodowa mobilizacja, aby przestać korzystać z putinowskiej energii jak najszybciej.
.Jeśli historia czegoś nas uczy, to tego, że taka transformacja jest możliwa. Warto przypomnieć, że w pierwszych miesiącach pandemii COVID-19 wiele głosów podkreślało, że nie stać nas na walkę z kryzysem. A okazało się, że Polska należy do jednej z głównych gospodarek Unii Europejskiej, które z tym kryzysem poradziły sobie najlepiej. Teraz może być podobnie. Zależy to jednak od tego, jak postąpimy. Integracja i wspólnota są teraz absolutnie konieczne. To nie jest czas na spory polityczne, ale poszukiwanie i skupianie się na tym, co nas jednoczy. Polacy udowodnili w ostatnich dniach, że są gotowi do wielkich rzeczy. Czas, żeby na to samo zdecydowała się cała klasa polityczna. Nasza jedność i siła to największa porażka Putina.
Marcin Piątkowski
Tekst ukazał się w nr 39 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]