Kazimierz KRUPA: Dziadowskie państwo, czyli dlaczego nie stać nas na pozorne oszczędności

Dziadowskie państwo, czyli dlaczego nie stać nas na pozorne oszczędności

Photo of Kazimierz KRUPA

Kazimierz KRUPA

Były redaktor naczelny Parkietu (1994–1998), Forbes'a (2007-2014), miesięcznika Manager. Dziś partner w Kancelarii Drawbridge.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Otrzymywałem wynagrodzenie nieprzekraczające siedmiu tysięcy złotych. Dla osoby z moim wykształceniem i doświadczeniem zarobki w tej wysokości nie są satysfakcjonujące — stwierdził w rozmowie z Menedżerem Zdrowia Piotr Warczyński, który w styczniu przestał pełnić funkcję wiceministra w resorcie zdrowia.

Siedem tysięcy. Dla przeciętnego Polaka taka kwota może wydawać się istotna, ale czy rzeczywiście jest satysfakcjonująca i wystarczająca dla ludzi, którzy decydują o milionach, a niekiedy o miliardach złotych? Wiceminister zdrowia musi prowadzić negocjacje z koncernami produkującymi lekarstwa, najróżniejszymi podmiotami, i decydować nieraz o wielomiliardowych kontraktach.

Nie stać nas na dziadowskie państwo, które nie potrafi godziwie wynagrodzić ludzi podejmujących tak ważne decyzje.

Minister Anna Streżyńska powiedziała niedawno, że nie może zatrudnić właściwego człowieka z odpowiednimi kompetencjami, bo siatka płac ministerstwa nie przewiduje adekwatnej stawki. W związku z tym zatrudnia trzy osoby nieco gorzej wykształcone, nieco gorzej opłacane, które mają wykonywać pracę jednego wysoko kwalifikowanego specjalisty. To tylko pozorna oszczędność, bo łączne koszty tego rozwiązania są jeszcze wyższe, nie wspominając o kosztach pomyłek, które mogą się zdarzyć za sprawą takiej polityki.

To niejedyny przejaw dziadowskiego państwa, które kultywujemy od wielu już lat. To tylko ostatnio odnotowany przykład. Najjaskrawszym są samoloty dla rządu i prezydenta (a raczej fakt, że ich nie ma). Innych nawet nie warto przytaczać, bo atakują nas zewsząd codziennie.

Powinniśmy wreszcie zrozumieć, że biednego (a taki ciągle jest nasz kraj) nie stać na głupie oszczędzanie i prowizorkę. Bo ta jest najdroższa i najkosztowniejsza, jak się okazuje, w każdym wymiarze.

Kazimierz Krupa

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 marca 2017