Łódź. Największy start-up świata
Łódź znów wyzwala swój potencjał. Jedno z najbardziej dynamicznie się rozwijających miast świata XIX wieku wchodzi w nowe tysiąclecie z energią, która napędzi biznes i gospodarkę całego regionu
.Izrael Poznański, król łódzkiego przemysłu najlepszych czasów tego miasta, zapytany przez architekta, w jakim stylu ma być zbudowana jego rezydencja, odrzekł: „Jak to w jakim? W każdym! Stać mnie na wszystkie”. Nie było w tym przesady. Poznański stworzył i stał na czele korporacji o wpływach w całym ówczesnym świecie. Jego imperium włókiennicze rozciągało się od plantacji bawełny w Azji Środkowej aż po Królestwo Polskie i Rosję, produkując towary nagradzane między innymi na Wszechświatowej Wystawie w Paryżu w 1878 roku. Łódź rozwijała się wówczas w tempie porównywalnym jedynie z Chicago. Wpływ tego miasta na rynki Zachodu był tak silny, że bezpośrednio przekładał się na wyniki finansowe giełdy londyńskiej. Izrael Poznański wykorzystał ten potencjał i pomnożył swój majątek aż 5500 razy.
Co sprawiło, że mała osada pośrodku puszczy w ciągu kilkudziesięciu lat przekształciła się w ogromny ośrodek przemysłowy? Na początku XIX wieku żyło w niej zaledwie 30 tys. mieszkańców. Tuż przed I wojną światową było ich już ponad pół miliona. Produkcja rosła jeszcze szybciej, zwiększając się w tym okresie kilkadziesiąt razy. Wszystko to działo się bez żadnej opieki rządowej – kredytów czy ulg – bez wielkiego planu, samo z siebie. Do miasta napływał kapitał całej zachodniej Europy: Francji, Belgii, a nawet Anglii. Siłą własnej przedsiębiorczości, łódzcy przemysłowcy zbudowali imperium. Zrozumieli, jaki potencjał kryje się w tym regionie. Odkryli, że Łódź to drzwi Europy na Wschód.
Rosja i Chiny, dwaj kluczowi odbiorcy towarów eksportowanych z Polski, przyjmowały aż 85% produkcji łódzkich fabryk. Rosjanie próbowali spowolnić ekspansję przedsiębiorczych Polaków na rynki wschodnie, aby zwiększyć konkurencyjność własnych producentów. Cła na sprowadzaną aż ze Stanów Zjednoczonych, Indii i Egiptu bawełnę oraz podwyżki opłat kolejowych nic jednak nie dały. Energii Łodzi nie dało się zatrzymać. Wszelkie przeszkody jedynie dodawały skrzydeł błyskotliwym łódzkim fabrykantom. Udało im się nie ulec większym od siebie konkurentom. Połączyli siły, zaczęli współpracować ze sobą, unowocześnili produkcję. Genialny Izrael Poznański przechytrzył cara zakładając własne plantacje na terenach jego imperium. Udało się. Mała Łódź wygrała wojnę z wielką Moskwą.
Łódzcy przemysłowcy niewielką osadę pośrodku puszczy zmienili w imperium – innowacyjne, z pasją budowane miasto będące symbolem otwartej Europy.
Wraz z początkiem I wojny światowej złoty okres Łodzi dobiegł końca. Kolejna wielka wojna i upaństwowienie przemysłu przez władzę komunistyczną przygasiły fenomen tego dynamicznego, innowacyjnego miasta. Wielcy przedsiębiorcy, tacy jak Izrael Poznański, przedstawiani byli jako bezduszni, kapitalistyczni krwiopijcy, chociaż to właśnie za czasów reżimu nowego systemu łódzcy robotnicy, w tym ci nieletni, pracować musieli na trzy zmiany, nie mogąc marzyć o takich benefitach, jak równowartość sześcioletniej pensji wypłacana rodzinie pracownika zakładów Poznańskiego w wypadku jego śmierci przy maszynach fabrycznych. Nawet tak pełne wigoru, możliwości i bogactwa zasobów ludzkich miasto musiało ulec bezmyślnej, sterowanej odgórnie, brutalnej polityce gospodarczej władzy, która terroryzowała Polaków przez połowę XX wieku.
Łódź zaczęła wymierać. Straty w populacji porównywane były do czasów wojny. Mieszkańcy, szukając dla siebie lepszego losu, wybrali emigrację. Angielskie gazety pisały o „polskim mieście, które przeniosło się do Brytanii”. Była to oczywiście przesada. Łodzianie rzeczywiście opuszczali swoje miasto, ale głównym kierunkiem ich wyjazdów była Warszawa. Bliskość stolicy kraju, jej chłonny rynek pracy i dynamiczny rozwój przyciągały zwłaszcza tych młodych, wykształconych.
Duch Łodzi jednak nie wygasł. Z początkiem XX wieku, już w nowej rzeczywistości politycznej, wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku, miasto wielkich przedsiębiorców znów zaczęło odżywać. Lokalne władze podjęły zdecydowane kroki, aby tchnąć w to niezwykłe, ale podupadłe miasto nowego ducha.
Łódź i Polska stały się jednym z największych, fantastycznie wzrastających obszarów rewitalizacyjnych w Europie.
Plan jest ambitny: do roku 2022 Łódź ma odzyskać swój dawny blask, świeżość i wielkość. Całe miasto zamieniło się w jeden wielki plac budowy i rewitalizacji. Polega ona nie tylko na remontowaniu i odnawianiu architektury miejskiej. To jedynie niewielka część wielkiego przedsięwzięcia, jakie postawili przed sobą łodzianie. Celem jest zaktywizowanie mieszkańców do dbania o przestrzeń, udziału w rozwoju metropolii i wzięcia na siebie odpowiedzialności za jej losy. Łodzianie, choć wciąż pełni energii i pomysłowości jak przed stu laty, potrzebują nowych wyzwań, które uwolnią stłamszony w nich przez komunistów potencjał.
Największy start-up świata XIX wieku znów jest w grze. Ma przed sobą wielką szansę, jaką jest start w wyścigu do realizacji Expo 2022 Łódź Polska. W 150-letniej historii Wystaw Światowych żadna z poprzednich edycji nie została zorganizowana w środkowo-wschodniej części Europy. To wyjątkowy czas. Jeśli inne państwa zobaczą dotychczasowe dokonania Łodzi, nauczą się od niej rozwiązań umożliwiających wyzwalanie potencjału zdegradowanych obszarów miejskich i budowania miast obywatelskich, opartych na współpracy i partnerstwie, będą mogły wykorzystać tę wiedzę i doświadczenie u siebie. Nie tylko blok wschodni Europy, ale też wiele obszarów aglomeracyjnych Zachodu czeka na nowy oddech życia, który da im rozpęd w nowe czasy.
Tegoroczne Expo w Kazachstanie odbędzie się pod hasłem „Energia przyszłości”. To idealne miejsce i czas dla Polski, dla Łodzi, aby zaprezentować dorobek ostatnich lat. Polska, podobnie jak Kazachstan, stawia na rozwój swego potencjału i śmiało patrzy w przyszłość. To właśnie między innymi w Kazachstanie, w XIX wieku, Izrael Poznański założył swoje plantacje bawełny, aktywując energię obu tych krajów do wspólnego rozwoju, który zaskoczył największe ówczesne mocarstwa.
Wielka szansa Polski leży właśnie w tego rodzaju partnerstwie środkowo-wschodniej Europy z bliskim Wschodem. Łódź może znów stać się wrotami Zachodu, wielkich gospodarek Niemiec, Francji i Anglii, do ogromnych bogactw i możliwości krajów takich jak Kazachstan i tych położonych jeszcze dalej, jak choćby Chiny.
Nowo utworzona z myślą o handlu linia kolejowa z Chin prowadzi właśnie do Łodzi. Na razie – jak pisze Gazeta Wyborcza – „W każdy weekend pociąg towarowy z Chin rozładowywany jest na łódzkim Olechowie. Ale wraca „na pusto”, bo okazuje się, że chętnych na wysyłanie w ten sposób produktów z Polski do Państwa Środka nie ma zbyt wielu”. Potencjał jest, brakuje śmiałych wizjonerów na miarę Izraela Poznańskiego. Łódź może stać się głównym węzłem żelaznej nitki nowego Jedwabnego Szlaku, który już raz w historii naszej cywilizacji dał impuls do niepowstrzymanego rozwoju handlu i gospodarki Europy. Trzeba tylko chęci.
Łódzkie EXPO ma do przekazania, jak każde z miast może wyzwalać potencjał zdegradowanych obszarów miejskich i tworzyć miasta prawdziwie obywatelskie.
Słynny film jednego z największych polskich reżyserów, zmarłego niedawno Andrzeja Wajdy, „Ziemia obiecana”, opowiada historię trzech przyjaciół, którzy dorabiają się w Łodzi fortuny. Pomimo dzielących ich różnic, udaje im się spełnić marzenia rodem z amerykańskiego mitu o karierze pucybuta stającego się milionerem. Ta historia nie mogłaby rozegrać się nigdzie indziej, jak tylko w Łodzi. Nigdzie indziej ludzie pełni pasji, pomysłowości i ambicji mogliby zrealizować swoje plany na miarę tych, jakie udało się zrealizować jednemu z największych przedsiębiorców historii, Izraelowi Poznańskiemu. Łódź, jak mało które miasto świata wykorzystuje obecnie w sposób optymalny swój potencjał rozwojowy, wpływając na jakość życia mieszkańców. To miasto świeże, ciekawe i atrakcyjne dla turystów, biznesu, innowacyjnej gospodarki.
Kiedy w roku 1900 król Łodzi Izreal Poznański umierał w swojej położonej tuż obok fabryk rezydencji, prosił swoją kochającą żonę Leonię tylko o jedno: o ciszę. Turkot wozów i bryczek jeżdżących po ulicznym bruku nie dawał mu spokoju w ostatnich godzinach. Leonia natychmiast poleciła wymościć ulicę matami ze słomy i siana. Kiedy Izrael umarł, za oknami panowała cisza. Dziś nie można już znaleźć w Łodzi miejsca, gdzie nie dochodziłby dźwięk młotów pneumatycznych, dźwigów budowlanych, czy remontujących neorenesansowe kamienice ekip robotników. Największy start-up świata nie śpi, nie traci ani chwili. Jego czas właśnie nadchodzi. Kiedy przyjdzie, Łódź będzie gotowa stać się znów wrotami wielkiego biznesu Europy do nieprzeliczonych bogactw dalekiego Wschodu.
Karol Mroziński