Wojciech MYŚLECKI: Zagrożenia dla Planu Morawieckiego. Czy będzie zgoda dla realizacji głębokich reform?

Zagrożenia dla Planu Morawieckiego.
Czy będzie zgoda dla realizacji głębokich reform?

Photo of Wojciech MYŚLECKI

Wojciech MYŚLECKI

Analityk polityki i strategii geopolityki, emerytowany nauczyciel akademicki Politechniki Wrocławskiej, Profesor Honorowy Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, autor kilkudziesięciu publikacji naukowych. Były prezes zarządu Polskich Sieci Elektroenergetycznych SA. W latach 1968–1989 działacz opozycji demokratycznej.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

„Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”, zwany najczęściej „planem Morawieckiego”, od momentu jego ogłoszenia ogniskuje i wyznacza ramy dzisiejszej debaty nad przyszłością Polski. W odróżnieniu od planów poprzedników — planu Hausnera czy planu Boniego — plan Morawieckiego jest i będzie podstawą radykalnej i nieodwracalnej reformy Polski. Składa się na to wiele czynników tworzących jego mocny fundament.

.Po pierwsze, w obecnym obozie rządzącym jest silna świadomość potrzeby oraz wola przeprowadzenia takiej reformy.

Po drugie, plan wpisuje się w najważniejsze procesy wewnętrzne i zewnętrzne kształtujące teraźniejszość i najbliższą przyszłość Polski (zmiana generacyjna w Polsce z pierwszej na drugą falę wyżu demograficznego, koniec transformacji ustrojowej w Polsce i konieczność radykalnego zakończenia towarzyszących jej patologii zwanych eufemistycznie „pierwotną akumulacją kapitału” oraz konieczność zmiany w skali światowej dotychczasowych mechanizmów alokacji kapitału, które przestały być efektywne, i wynikająca z tego potrzeba istotnej restrukturyzacji kapitalizmu).

Po trzecie, plan wskazuje najważniejsze wyzwania rozwojowe Polski, jak konieczność przejścia od półperyferyjnej i półkolonialnej pozycji polskiej gospodarki w międzynarodowym podziale pracy do stanu normalnej gospodarki rozwiniętego kraju. Z tym wiąże się konieczność szybkiego i wspartego wolą elit zreformowania instytucji państwa pod kątem podporządkowania ich budowie dobra wspólnego i wzmacniania kultury zaufania społecznego.

Przy tak silnej konstrukcji podstawowej planu można by stwierdzić, że praktycznie nie ma istotnych zagrożeń dla jego realizacji, gdyż w takiej czy innej formie obecna ekipa czy też następne ekipy rządzące plan ten muszą zrealizować.Warto jednak rozważyć, jakie czynniki mogą ten plan opóźnić, zdeformować czy też czasowo zablokować.

W toczącej się debacie publicznej (cieszmy się, że w końcu ten plan wymusił poważne roztrząsanie spraw Polski, a nie tylko wzajemne pomstowanie polityków na siebie) wymienia się przede wszystkim brak zdolności politycznych, intelektualnych i moralnych rządzącej partii do przeprowadzenia tak skomplikowanych i dalekosiężnych reform państwa. Przytacza się tu liczne — najczęściej niestety prawdziwe — przykłady zawłaszczania przez aparat partyjny wraz z rodzinami, krewnymi i znajomymi wszelkich stanowisk w instytucjach administracji rządowej i co gorsza, w potężnej ciągle gospodarce państwowej. Wskazuje się — najczęściej niestety słusznie — że jest to dobijanie resztek profesjonalnej służby cywilnej i wymiatanie resztek profesjonalnej kadry zarządzającej spółkami skarbu państwa, które przetrwały rządy poprzednich formacji politycznych.

Następuje nieuchronne zderzenie obozu reformatorów z tym specyficznym pospolitym ruszeniem wygłodzonych latami posuchy i upokorzeń „beneficjentów słusznie nabytej władzy”.

Zderzenie jest nie tylko nieuchronne, ale też potrzebne i niezbędne do ustalenia, jak wygląda układ sił u progu zmian i reform. Wymienione na wstępie wielkie procesy sprzyjają wprawdzie reformatorom i zwolennikom realizacji planu Morawieckiego, ale nie przesadzają o ich zwycięstwie, gdyż siła aparatu partyjnego jest realna, a jego interesy często pokrywają się z interesami schodzącej ze sceny grupy beneficjentów pierwotnej akumulacji kapitału oraz interesami biurokratycznej machiny administracji państwowej, która wszelkie reformy i zmiany traktuje jako działanie wrogie i szkodliwe. Wygrana aparatu wprawdzie nie zatrzyma na długo reform państwa, zablokuje natomiast reformę rządzącej partii PiS, która dołączy wtedy w krótkim czasie do zanikających na naszych oczach partii okresu transformacji ustrojowej: SLD, PSL czy niedługo PO, które nie widzą i nie rozumieją zachodzących zmian i stają się nie tylko ahistoryczne, ale również kompletnie bezużyteczne dla społeczeństwa.

Najbliższy czas pokaże, jaka jest faktyczna zdolność PiS do realizacji głębokich reform zarysowanych w planie Morawieckiego — brak tej zdolności zagrozi wprawdzie partii, ale nie zatrzyma reform, które będą przeprowadzone, tyle że w innym składzie rozgrywającej drużyny.

W analizie możliwości realizacji planu Morawieckiego wymienia się również rozliczne zagrożenia zewnętrzne, jak lokalny konflikt na wschodnich rubieżach Polski, zapaść finansową państw południa Unii Europejskiej, w tym bardzo realny kryzys włoskiego systemu bankowego, polityczne restrykcje wobec Polski ze strony postępowych i oświeconych kół Zachodu, które wzmacnianie polskiej podmiotowości politycznej i gospodarczej odbierają jako nacjonalizm graniczący z ksenofobią i wstecznictwem.

Te zagrożenia mogą być poważnym wyzwaniem dla realizacji reform, ale równocześnie pokażą faktyczną siłę ideową i koncepcyjną planu Morawieckiego oraz siłę obozu reform. Jeżeli są to nowoczesne antykruche struktury, które opisał Nassim Nicholas Taleb w swojej błyskotliwej książce „Antykruchość — o rzeczach, którym służą wstrząsy”, to nie tylko przetrwają te zagrożenia, „ale rozwiną się i rozkwitną pod wpływem zmienności, przypadkowości, nieładu i stresu”. Zresztą samo urealnienie się tych zagrożeń wymusi działania szybkie, zdecydowane i profesjonalne, a to da wyraźną przewagę reformatorom i ich wysunie na plan pierwszy.

Nie można też pominąć skrupulatnie zestawianych zagrożeń mikroekonomicznych i słabości merytorycznych planu Morawieckiego. Tu warto wymienić realne zagrożenia dla wyznaczonych w ramach planu kilku celów na 2020 rok, m.in. osiągnięcie wyższego tempa produkcji przemysłowej i eksportu niż dynamiki PKB, zwiększenie wydatków na badania i rozwój do 2 proc. PKB, obniżenie wskaźnika zagrożenia ubóstwem relatywnym poniżej 15,5 proc. oraz wzrost PKB per capita do 79 proc. średniej UE.

Najwięcej zagrożeń identyfikuje się dla kluczowego celu programu, jakim jest zwiększenie stopy inwestycji (nakłady na środki trwałe w relacji do PKB) do poziomu 25 proc. Wskazuje się, że istotne zwiększenie dynamiki inwestycji ogółem w najbliższych latach będzie trudne do zrealizowania, biorąc pod uwagę bieżące plany inwestycyjne w jednostkach samorządu terytorialnego. Na podstawie obliczeń opartych na funkcji produkcji Cobba-Douglasa stwierdza się, że takie działania doprowadzą do stopniowego podniesienia dynamiki potencjalnego PKB z 3,0 proc. w 2016 r. do 4,3 proc. w 2020 r. Realizacja takiego scenariusza wymaga więc zwiększenia wydatków na inwestycje w latach 2017-2020 o łącznie 11,9 proc. Stwierdza się również, że znaczący przyrost stopy oszczędności krajowych jest mało prawdopodobny itd.

Znamienne jest, że w większości polemik i głosów dyskusyjnych dominuje nie tyle chęć dyskredytowania czy też negowania planu Morawieckiego, ale autentyczna troska o to, aby był lepszy, aby skutecznie unikał pułapek i zagrożeń i aby udało się go zrealizować.

Ze zdecydowanej większości znanych mi tekstów przebija autentyczna nadzieja połączona z obawą o możliwość przeprowadzenia reform, które uosabia plan Morawieckiego. Najlepiej ujął to Andrzej Halesiak [LINK], pisząc: „Droga od pomysłu do jego realizacji nie będzie prosta. Co nie oznacza, że nie powinno się na nią wchodzić. Warto to jednak robić, mając świadomość zagrożeń i być może — ze względu na nie — inaczej rozłożyć akcenty, a także wprowadzić sekwencyjność”.

Wymienione trzy główne grupy zagrożeń dalece nie wyczerpują katalogu możliwych przeszkód w realizacji planu Morawieckiego. Starałem się jednak pokazać, że siła ideowa oraz znakomite wpisanie się tego planu w proces wielkich przemian światowych toczących się wokół Polski i wewnątrz niej oraz rosnąca siła obozu reformatorów daje szanse na jego realizację niezależnie od możliwych przeszkód i mimo jego słabych stron.

.Pozostaje oczywiście jedno stałe zagrożenie towarzyszące wszelkim reformom od zarania naszej cywilizacji. Najlepiej ujął to profesor Wyższej Szkoły Rolniczej we Wrocławiu, który występując w latach sześćdziesiątych minionego wieku w Sejmie PRL, oburzony na to, że pierwszy sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka obarczał odpowiedzialnością za problemy aprowizacyjne i kolejki w sklepach konie (sic!), a w szczególności oburzony stwierdzeniem tegoż sekretarza, że „konie zżerają Polskę”, odparował z mównicy, że „to nie konie zżerają Polskę, tylko osły”.

Wojciech Myślecki

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 sierpnia 2016
Fot. P. Tracz/KPRM, posiedzenie rządu 25.08.2016