"Van Gogh w Mons, czyli o tym, jak się robi oryginalną promocję miasta"
.Walońskie Mons dzieli w tym roku z Pilznem tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Region będący niegdyś potężnym i bogatym ośrodkiem przemysłu węglowego przeżywa dziś regres, który kontrastuje ze znakomicie rozwijającą się Flandrią. Różnice poziomu życia społeczności tworzących Belgię intensyfikują tendencje dezintegracyjne. W takiej sytuacji walońskie miasto mogłoby utracić wiarę we własne dziedzictwo i prestiż. Nic bardziej mylnego — Mons rozpoczęło promocję od wystawy ukazującej decydujący wpływ regionu na inicjację twórczości van Gogha. Wielki malarz przebywał pod Mons w Borinage. Wystawa nosi tytuł „Van Gogh w Borinage. Narodziny artysty”.
Gdy van Gogh przybył do tego regionu, był pastorem głoszącym Dobrą Nowinę górnikom, którzy żyli w niezwykle trudnych warunkach. Postanowił pracować dla nich i żyć tak jak oni. Właśnie wtedy zrodziło się w nim postanowienie pracy twórczej. Wystawa ukazuje wczesne malarstwo van Gogha i ewidentny wpływ surowego regionu i życia górników na jego wrażliwość artystyczną. Zobaczymy w Mons rysunki górników, koni, posępne pejzaże i ciężkie życie walońskich rolników. Najbardziej wyeksponowanym dziełem jest obraz siewcy, w którym widać już styl bardzo charakterystyczny dla malarstwa van Gogha. Wystawa nie jest technologicznie przeładowana, pozwala na skupienie uwagi. Nowe techniki pozwalają na odczytanie listów artysty do ukochanego brata, w których wyraża szczególny sentyment do Borinage.
Piszę o tym przede wszystkim dlatego, że tylko oryginalna promocja kultury ma sens. Kompleks niższości i kopiowanie cudzych wzorców nie jest warte zachodu i zainteresowania.
Wciąż nie mogę odżałować straconej szansy, jaką był Kongres Kultury we Wrocławiu w 2011 roku, gdzie poza muzyką nie było żadnych przejawów świadczących o dynamice kultury polskiej.
Mons nie odwróciło się plecami od własnej historii. Wręcz przeciwnie, ukazało niegdysiejszą siłę własnej kultury i tradycji górniczych, które uwarunkowały wybór drogi artystycznej jednego z największych malarzy europejskich. Byłoby dobrze, gdyby ludzie odpowiedzialni za dyplomację kulturalną w Polsce mieli tyle samo wiary w polskie dziedzictwo i jego żywotność.
Kazimierz M. Ujazdowski