"Zrozumieć Mediolan"
Europejska Fundacja na rzecz Internetu zorganizowała wizytę studyjną w Mediolanie. Było to doświadczenie frapujące – ze względu na cyfrowy temat, no i ze względu na Mediolan.
Mediolan to bogate miasto włoskiej Północy. Liga Północna wnosi do włoskiej polityki ducha separatyzmu. Kiedy tam byłem, na placu przed Duomo odbywał się popołudniowy wiec Ligi. A po drugiej stronie placu, z boku Katedry – jedynej w swoim rodzaju na świecie, bo można chodzić po jej dachu – grała głośna muzyka. Cudowny grajek grał na gitarze (dobrze!), nogą uruchamiał bijak uderzający w bęben, tworząc rytm, a w ustach trzymał harmonijkę, fantastycznie dodając muzyczno granemu utworowi. Kreatywnie… jak moda mediolańska: koszule, marynarki, wielobarwne poche, czyli chusteczki do kieszonek w marynarkach, oczywiście krawaty, buty, rękawiczki, by tylko niektóre atrybuty męskiej mody wspomnieć. Kreatywnie… jak nowe prądy innowacyjne, powstające wokół Mediolanu, trochę z myślą o przyszłorocznym Expo.
W Pawii mieliśmy spotkania ze środowiskiem startupowym, z cudownymi ludźmi z „. To oni wymyślili europejski „search engine” klasy zbliżonej do google’owskiego i wprowadzają go w życie, do praktycznych zastosowań. W poufnych rozmowach okazało się, że inspiracją dla modelu matematycznego tej wyszukiwarki były prace pewnego greckiego filozofa. I tu odsłania się źródło sukcesu tego inkubatora start-upów: technologia przetwarzana kreatywnie dzięki osiedleniu się w bliskości murów starodawnego Uniwersytetu. Z tego spotkania: biznes – młodzi ludzie – Uniwersytet – małe miasto – jego żywa kultura – dobre położenie komunikacyjne wynika: energia oraz środowisko, które tworzą klimat dla nowoczesnej przedsiębiorczości.
Byłoby fantastycznie, gdyby to, co zainicjowała Neelie Kroes, jako komisarz do spraw cyfrowych, było rozwinięte przez nową Komisję. Także w postaci zbudowania sieci współpracy takich właśnie inkubatorów przedsiębiorczości cyfrowej rozsianych przecież po Europie, obecnych również w Polsce. A jakość osiągnięć jest taka, że pawijski inkubator ma certyfikaty amerykańskie, z Silicon Valley.
.Mieliśmy także szansę, by zobaczyć, jak wygląda Sky Italia. Wielki kompleks budynków, sal przeznaczonych na widowiska z cyfrowymi dekoracjami oraz ośrodek pozyskiwania i gromadzenia treści telewizyjnych, miksowania ich w kanały i ofertę dla widzów. Młodzi inżynierowie, z którymi rozmawiałem, podkreślali, jak internet zmienił telewizję, jakie jest lub może być nowe dziennikarstwo, jakie są nowe formy medialne i nawyki użytkowników. Telewizja jest rzeczywiście inna, i my jako widzowie decydujemy o doborze programów, właściwie komponujemy sami swoje programy. Pytanie – w jakiej jakości oglądamy obraz telewizyjny. Czy na monitorach komputerów, na iPadach, na smartfonach, co powoduje, że oferta programowa musi pasować do naszej mobilności w ciągu dnia? Czy na ekranach telewizyjnych, o nowym kształcie, z dostępnością formuły 4K już teraz pilotażowo, a w Korei Południowej i Japonii powszechnie już za chwilę, w 2016 roku? To obraz o innej rozdzielczości, genialnej jakości. Pokazywano nam takie możliwości w Sky Italia, ale głównie na spotkaniu z Eutelsatem. Przewagą Eutelsatu jest też i to, że korzysta z przekazu satelitarnego. Ma więc bardzo dobrą penetrację, może docierać z ofertą nawet w trudne topograficznie miejsca, łączy możliwość dostępu do internetu i do telewizji poprzez specyfikę sygnału satelitarnego, relatywnie może mieć mniejsze koszty, a więc i atrakcyjną cenę dostępu.
To jest w ogóle pytanie. Jak internet jako nośnik różnych mediów: i społecznościowych, i telewizyjnych, i portali informacyjnych, i wyszukiwarek, etc., etc., ma być dostarczany do odbiorców, twórców, użytkowników? Czy wystarczy siećświatłowodowa, czy jej uzupełnianie i zwiększanie przepływności (szybkości) poprzez sygnały radiowe (LTE) i wykorzystanie widma radiowego wraz z przyszłym uruchomieniem pasma700 MHz? Czy właśnie oferta satelitarna? Czy wszystkie razem, wraz z dbałością o zasadę neutralności sieci – czyli dawanie odbiorcom takiej samej jakości z otwartością na wszystkie technologie? W przyszłości to będzie 5G, o którym zaczyna się mówić w Unii Europejskiej.
Unia Europejska i wyzwania cyfrowe stojące przed nową Komisją powracały w różnoraki sposób podczas tej wizyty. O warunki dla rozwoju 5G pytali również przedstawiciele chińskiej, ale mocno już obecnej w Europie firmy Huawei. To pod Mediolanem znajduje się jeden z ważniejszych na świecie i w Europie ośrodków badań i rozwoju tej firmy. Pytania dotyczące właśnie 5G zadawali po to, by wpisać się w europejską agendę przygotowań do 5G, czyli przyspieszyć europejską innowacyjność. 5G da nam możliwośćściągnięcia filmu dwugodzinnego w HD w 1 sekundę (oczywiście legalnie!), czyli 1000 razy szybciej niż obecnie. To będzie za parę lat główny nurt teleinformatyczny, i nie ma co czekać z badaniami i pilotażami, ażświat nas znowu zostawi w tyle.
Tworzy to jednak również wymóg ochrony treści i praw autorskich. Istotą rewolucji cyfrowej jest powszechność i równość dostępu, ale potrzebne są takie zmiany w copyrighcie oraz w promocji legalnego korzystania z treści w internecie, żeby biznes był opłacalny. W Sky Italia wyjaśniano nam, że po emisji hitowego serialu w amerykańskiej telewizji lub przez Netflix w sieci potrzeba 24 godzin, by ukazał się ten serial (odcinek, film) w którymś z kanałów Sky Italia z napisami po włosku, a jeśli bez napisów – to i w 15 czy 16 godzin. Szybko – ale skala piractwa w międzyczasie jest i tak olbrzymia. To jest istotne zadanie, choć bardziej proświadomościowe niż z obszaru kodeksu karnego. O prawach autorskich, ale i o platformach wymiany książek w ich cyfrowej postaci, o zrównaniu VAT na książki i e-książki dyskutowaliśmy z przedstawicielami Włoskiego Stowarzyszenia Wydawców. Byli otwarci na nowinki, nie zamknięci w tradycyjnych wyobrażeniach o książkach. Chętni do tworzenia inicjatyw, których celem jest udostępnianie literatury i wiedzy przez internet osobom niepełnosprawnym, głównie niedosłyszącym. Mieli też takie marzenie, by dobra kultury miały mocny portal w Unii Europejskiej; chyba dzisiejsza Europeana takiej funkcji nie spełnia.
Pod Mediolanem miałem też okazję zobaczyć wielki ośrodek składowania danych – firmy BT. Każdy boks – to inna instytucja. I tak obejrzeliśmy szafki z kablami – gdzie zawierały się wszelkie dane włoskiej giełdy. Jak mówił oprowadzający: „Patrzycie państwo na realny wygląd chmury!”. To przyszłość– takie przetwarzanie, magazynowanie danych; ale też żeby ta przyszłość rozwijała się bezpiecznie, potrzeba zaufania oraz europejskiej harmonizacji prawa do ochrony prywatności…
Mediolan nie tworzy klimatu dla prywatności w takim konwencjonalnym znaczeniu. Wszędzie są tłum i ruch. Kolejki do muzeów olbrzymie, ale i muzea wspaniałe. W muzeum sztuk współczesnych – retrospektywna wystawa Chagalla, z cudownymi obrazami par zakochanych oraz pełnym dramatyzmu aniołem upadającym pod ciężarem wojny i Holocaustu. W galerii Brera wiele pięknych dzieł, i niepowtarzalny obraz Mantegni pokazujący lamentujących nad Chrystusem. Chrystus leży na marach, widać skrót perspektywy, głowę i tułów nieproporcjonalnie większe oraz stopy, też duże. Jest jakaś dostojnośćśmierci w tym obrazie i powaga ciała tak odmiennie postrzeganego i namalowanego. A w kościele Łask Matki Bożej, raczej w dawnym klasztornym refektarzu, Leonarda da Vinci „Ostatnia Wieczerza”– z tak osamotnionym Chrystusem, że aż bije w oczy trójkąt pustej (?) przestrzeni między Jezusem a Janem. Widać, jak ten fresk zjadany jest przez czas. Dlatego nikt się nie buntuje przeciwko rygorom związanym z oglądaniem malowidła. Wchodzi się po 20 – 30 osób na 15 minut, przechodząc przez komory, w których zmienia się temperatura, tak żeby chłodniejsze powietrze chroniło to wielkie dzieło. Paradoksalnie, w BT, gdzie trzymane są miliardy danych współczesnego świata, również musi być chłodniej – dla ochrony tych danych.
.Mediolan jest miastem życia, tłumów, dobrej kuchni, nowych technologii i wielkiej sztuki. Prażyło słońce, pachniało kawą, jasna bryła Katedry dominowała, wielobarwny i wielojęzyczny tłum płynął ulicami i placami, bogaci mieszali się z żebrakami, cudowne „kapitalistyczne kościoły” drugiej połowy XIX wieku, czyli galerie handlowe tamtego czasu, skupiały uwagę. I nawet jak nie było czasu na zakupy, to na pewno był czas window shopping. I jeszcze jedno – jeśli chcesz w Mediolanie kupić coś bardzo ładnego i bardzo niepotrzebnego tak naprawdę, to idź do sklepu Tiger… Tam są notesiki, ołóweczki, gadżeciki… Wolny duch wolnego rynku w Mediolanie.
Ciao!
Michał Boni
Październik 2014