Mimo wysiłków władz francuskich można już coraz rzadziej usłyszeć ludzi mówiących językiem trubadurów. W tej chwili posługuje się nim nieco ponad 800 tysięcy osób – pisze Marek BRZEZIŃSKI
To był język, w którym urodzony we Florencji poeta i filozof, a swego czasu także aktywny na polu bitwy żołnierz, Dante Alighieri, chciał napisać „Boską komedię”, uznaną za arcydzieło literatury światowej, ale nie mógł się zdecydować, w jakim języku – oksytańskim czy w swoim rodzimym. W końcu postawił na włoski, ale sam fakt, iż rozważał możliwość napisania swojego poematu w języku prowansalskim, świadczy o tym, jak bardzo w średniowieczu ceniono tę formę wyrazu uczuć i myśli.
Francja jest podzielona na dwie części – mam świadomość tego, że takie postawienie sprawy zbulwersuje niektórych frankofili – na krainę rugby i na królestwo futbolu. Południowy zachód kraju, między Bordeaux i Tuluzą, to monarchia owalnej piłki – „sportu chuliganów dla dżentelmenów”, w przeciwieństwie do piłki nożnej, która jest „sportem dżentelmenów dla chuliganów”. Ale to nie jedyna linia graniczna dzieląca piękną Francję. Jest nią także język.
„TAK” – czyli na dwoje babka wróżyła
.Można po francusku przytaknąć – „oui”, a można tak jak to robią paryżanie – „oue”. To obok rugby i futbolu drugi poważny podział kraju, paradoksalnie niemal pokrywający się ze „sportową” granicą. Ten pierwszy sposób wyrażania zgody pochodzi z języka „lenga d’oc”, ten drugi ze zrozumiałego dla Franków „la langue d’oil”, którym mówiło Ile-de-France, czyli cały Paryż.
Ten pierwszy był językiem trubadurów – miłości i trucizny, pieśni lirycznej i sztyletu. Ten drugi miecza i modlitwy. Jedna z najwspanialszych i najbardziej światłych kobiet średniowiecza Elienora albo, jak chcą inni, Alienor Akwitańska mogła się o tym przekonać na własnej skórze.
To była niezwykła niewiasta. Choć urodziła się w 1122 roku, a pamiętajmy, jaka była pozycja kobiet w ówczesnym społeczeństwie, to dziadek powiedział jej, gdy była małą, ale już dorastającą dziewczynką, że „niewiasta powinna nie tylko świetnie władać piórem, ale także szpadą”, i nauczył fechtunku kobietę, która później była królową Francji, a gdy zostawiła rozmodlonego dewota, monarchę francuskiego, związała się z królem Anglii. Tak dali początek dynastii Plantagenetów. Byli rodzicami Jana bez Ziemi i awanturnika Ryszarda Lwie Serce, króla Anglii, który nie znał… angielskiego, ale jego pomnik stoi przed House of Parliament w Londynie. A dlaczego zdecydowała się na opuszczenie Paryża? Zraziła ją „świętoszkowata”, ponura atmosfera panująca na tamtejszym dworze. A ona była wychowana przy biesiadnym stole Akwitanii, gdzie śmiano się i bawiono, słuchając pieśni trubadurów. I teraz temu językowi średniowiecznych piewców miłości grozi zagłada.
Langwedocja
.Kraina winnic, zatopionych w pustce przestrzeni zamków templariuszy, czerwonych ziem Sewennów, po których na ośliczce podróżował Robert Louis Stevenson. Spolszczona nazwa tego regionu wzięła się od francuskiego „Lnaguedoc” – czyli języka „okcytańskiego”. Niestety, mimo wysiłków władz francuskich można już coraz rzadziej usłyszeć ludzi mówiących językiem trubadurów. W tej chwili posługuje się nim nieco ponad 800 tysięcy osób.
Coraz mniej, mimo że wielu literatów, przede wszystkim poetów, wraca do tworzenia w okcytańskim. Wykłada się go w szkołach zgodnie z prawem francuskim, uwzględniającym zalecenia Unii Europejskiej dotyczące języków regionalnych – które należy, według tych procedur, otoczyć specjalną opieką.
Ta sama polityka władz w Paryżu dotyczy Bretanii, gdzie rozmawiając z wieloma rodzicami w Finistere, można usłyszeć, że chętnie posyłają dzieci do szkół dwujęzycznych, francusko-bretońskich, a ich maluchy chętnie uczą się języka ich przodków. Języka o korzeniach celtyckich, z którego wyrasta także walijski. I tam też lokalne władze bardzo dbają o tradycje lingwistyczne. W Abertawe, czyli w Swansea, w jednej z takich szkół dwujęzycznych najlepsza w walijskim była córka osiadłych tam Polaków.
Francja piękna różnorodnością
.Wracamy na drugą stronę English Channel, czyli kanału La Manche. Poza Bretanią główne języki regionalne to kataloński, w okolicach Perpignan, w południowo-wschodniej Francji, którym posługuje się 100 tysięcy osób, korsykański, na „Pięknej Wyspie” – 70 tysięcy mieszkańców mówi tam językiem ojczyzny Napoleona. W Alzacji, wchodząc do baru czy piekarni, często spotkamy się z alzackim. To nie jest niemiecki. To jest alemański, mający te same germańskie korzenie, ale jest jednak na tyle inny, że za Hitlera Alzatczyków prześladowano za „nieposługiwanie się niemieckim”, a we Francji „za mówienie po niemiecku”. Ta epoka na szczęście należy do przeszłości. Wreszcie baskijski – którym po francuskiej stronie Pirenejów mówi 80 tysięcy osób. Wszędzie tam władze pielęgnują tradycje lingwistyczne, bo to dorobek kultury Francji.
.Skąd zatem miecz Damoklesa nad okcytańskim? Między innymi wynika to z ruchów migracyjnych. Ten rejon Francji, jej południe, cieszy się wielkim wzięciem przybyszów z innych części kraju, w których mówi się po francusku. Tutaj się osiedlają. I chociaż oksytański nauczany jest w dwujęzycznych szkołach, takich jak jedna z podstawówek w Tuluzie, to jednak średnia wieku posługujących się nim osób to 66 lat.
Marek Brzeziński