Mateusz KRAWCZYK: Czy uda się uniknąć rewolucji?

Czy uda się uniknąć rewolucji?

Photo of Mateusz M. KRAWCZYK

Mateusz M. KRAWCZYK

Sekretarz redakcji "Wszystko Co Najważniejsze", doktorant w dyscyplinie nauk o polityce i administracji. Absolwent Akademii Młodych Dyplomatów EAD. Stypendysta Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Wolontariusz programu MSZ "Wolontariat Polska Pomoc 2019".

Ryc. Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Postępujące zmiany demograficzne zachodzące w społeczeństwach wielu krajów, a także brak systemowych przemian w dominującym modelu polityki społecznej skłaniają do refleksji nad możliwym przesunięciem w formie tradycyjnie występujących konfliktów społecznych i wzrostu polaryzacji sporu międzypokoleniowego. Do czynników potęgujących napięcie coraz częściej zaliczają się zmiany klimatu i zanieczyszczenie środowiska – pisze Mateusz KRAWCZYK

Konflikt pokoleniowy dzieli społeczeństwo na dwie przeciwstawne i wrogie sobie grupy. Nie pozwala na neutralność. Ze względu na wiek jesteśmy przypisani do stron i zaczynamy ponosić tego konsekwencje. 

Młodzi na świecie mają prawo argumentować i protestować w swoim interesie. Decydenci polityczni zbyt długo korzystali na ich niezorganizowanych strukturach i nieukierunkowanym przekazie. Wewnętrzne struktury studenckie czy młodzieżowe są zbyt archaiczne, aby przemienić się w poważną grupę interesu. Zarówno czas, jak i problemy, z którymi się mierzymy, wymagają konsensusu i zgody, która pozwoli każdej osobie reprezentować swoją generację. Kreatorzy i decydenci, politycy, grupy interesu, związki zawodowe – byli dotąd gotowi poświęcić, poświęcali i wciąż poświęcają przyszłość w imię gospodarczego zysku, komfortu zatrudnienia, dostępu do władzy.

Praktyka życia „tu i teraz” stworzyła zagrożenie, że kolejne pokolenia będą zmuszone do poświęceń obejmujących nie tylko dobro własne, będą szukać winnych i pośrednich sprawców. Zagrożone będą stanowiska, benefity, wygody i cały obecny standard życia.

Nie będzie to jednak kolejny społeczny protest. Już teraz wśród postulatów środowisk młodzieżowych przewija się hasło konieczności dokonania głębokich zmian systemowych. Ostatecznie poświęcenie może objąć nie tylko styl życia, ale i cały obowiązujący porządek polityczny, bo tak rozumiana będzie cena zaspokajania potrzeb, które już są zagrożone. Potrzebujemy powietrza, wody, przestrzeni. Ich brak wymusi dokonanie rewolucyjnych zmian, a cechą charakterystyczną każdej rewolucji jest natychmiastowa przemiana, okupiona (zbyt?) wysoką ceną.

Edmund Burke pisał, że rewolucjoniści francuscy przypominają dzieci, które gotowe są „porąbać wiekowego ojca na kawałki i wrzucić go do kotła czarnoksiężników w nadziei, że za sprawą trujących ziół i barbarzyńskich zaklęć zregenerują jego ciało i odnowią życie”. Przewaga, którą mamy dzisiaj i będą miały kolejne pokolenia nad rewolucjonistami francuskimi, wyraża się w tym, że ciągle rozważamy i nie stoimy (jeszcze) przed przymusem walki o przetrwanie. Zgodnie z myślą Burke’a dobrze urządzone państwo musi brać w rachubę bardzo różne dążenia i aspiracje. Prawdą jest, że ci, którzy pragną dobra w czystej postaci, wyrządzają najwięcej zła. Nie ma jednego celu ani jednego środka służącego zmianie. Dzisiejsze państwa zaniedbują myślenie przyszłościowe. Wskutek dyskryminacji tych nieposiadających głosu upada model państwa konserwatywnego, gdzie zmiana zachodzi dzięki ewolucji.

Jaka jest tak naprawdę wina ciężko pracujących – dzisiaj starszych – ludzi, którzy żyli tak, jak pozwalały im na to trudne warunki? Jaka jest sprawiedliwość i dlaczego mają płacić cenę za świat, na który nie mieli wpływu?

Sprawiedliwości tej nie znajdziemy. Nigdy jej nie było. Ciężko pracujący, niewinni ludzie zapłacą cenę, bo w rewolucji nie ma niewinnych. A ona jest prawdziwym zagrożeniem.

Złość młodych na to, jak urządzony został świat, rośnie. Jest to emocja pozbawiona głębszej refleksji, popularna i masowa, i dlatego niebezpieczna dla trwałości społeczeństw. 

Prawdą nieuświadomioną, acz oczywistą i powtarzaną być może zbyt często (co zmniejszyło jej wartość), jest fakt, że młodzi mają prawo dokonywać zmian. Szczególnie, chcąc uniknąć sytuacji, kiedy z podobnymi słowami zwrócą się do nas nasze dzieci w momencie, gdy świat będzie miejscem gorszym, niż jest obecnie. Mamy prawo mieć żal do polityków, którzy wykorzystują fałsz i proste techniki socjotechniczne, aby oddziaływać na masy w egoistycznym celu utrzymania się przy władzy. Frustracja społeczna rośnie i wcale nie chodzi tu o prawdę czy rację jednej ze stron konfliktu.

We współczesnym społeczeństwie masowym nie chodzi już o prawdę, bo i żadna ze stron nie posiada wiedzy ani mądrości potrzebnej do dokonania analizy i wyciągnięcia wniosków. Problemem jest zagrożenie starciem dwóch przeciwstawnych „mas”. 

Rewolucja nie nadejdzie naturalnie. Będzie wymuszoną sytuacją, kiedy zaciągany od lat kredyt zacznie domagać się spłaty. Kiedy życie stanie się za drogie, brak wody odczują wszyscy, a w miejsce zielonych terenów pojawi się piasek. Ludzie wyjdą na ulicę, a impulsem będą problemy socjalne – jak jest zawsze. Zabraknie tylko wtedy obietnicy, którą można spełnić i w którą można uwierzyć.

Młodzi gniewni lat osiemdziesiątych obalili system komunistyczny, ale nie przeminęli. Żal, wyrażony w piosence Turbo – Dorosłe dzieci – pozostaje. Żal za kiepski przepis na ten świat. Mam nadzieję, że zdążymy go zmienić w dialogu i porozumieniu, zanim zniecierpliwieni zaczną dokonywać zmian z butelkami z benzyną w rękach, kamieniami i gazem na ulicach. Dlatego starajmy się budować struktury i poszukiwać synergii, dzięki której możliwa będzie budowa wspólnej – biorącej pod uwagę interesy wszystkich i wspólne – przyszłości.

Mateusz Krawczyk

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 czerwca 2019