Tebaldo VINCIGUERRA: Ekologia wynika z antropologii

Ekologia wynika z antropologii

Photo of Tebaldo VINCIGUERRA

Tebaldo VINCIGUERRA

W latach 2011-2016 w Papieskiej Radzie ds. Sprawiedliwości i Pokoju odpowiadał za kwestie ekologii i rozwoju. Od 2016 roku zasiada w Papieskiej Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, ustanowionej przez papieża Franciszka.

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Jeśli zdrowa antropologia nie wyruguje relatywizmu i nie poprowadzi ludzi w stronę integralnego rozwoju, krzyk ziemi i ubogich stanie się jeszcze głośniejszy – pisze Tebaldo VINCIGUERRA

Laudato si’ nie zachęca bynajmniej do pospiesznego działania. Jest to być może jeden z najbardziej wymagających aspektów tej encykliki: papież Franciszek podkreśla, że „nie mamy jeszcze kultury niezbędnej, by stawić czoła” kryzysowi, który przeżywają nasze pokolenia; że trudno nam przyjąć paradygmat kulturowy inny niż technokratyczny, który wymownie krytykuje; i że jesteśmy uwikłani w „permanentną schizofrenię”, która oscyluje między technokratyczną egzaltacją a biocentryzmem, nie będąc w stanie uleczyć wielu bolączek, od których cierpią ziemia i ubodzy, ale co najwyżej łagodzić niektóre objawy, i to tylko tymczasowo.

Z całą uwagą należy przyjrzeć się dwóm twierdzeniom Laudato si’, w tym kontekście najważniejszym: „Czas jest ważniejszy niż przestrzeń” (maksyma, którą kardynał Bergoglio ​​zaproponował już w rozważaniach z okazji dwusetnej rocznicy niepodległości Argentyny) oraz „Staje przed nami wielkie wyzwanie kulturowe, duchowe i edukacyjne, oznaczające długie procesy odrodzenia”. Jest to wyzwanie dotyczące właściwej wizji świata i ludzi, zdrowej edukacji z wartościami, duchowości, która jest źródłem motywacji niezbędnej do poprawy i współpracy. Ponieważ „nie ma ekologii bez właściwej antropologii”. Jeśli nie poświęcimy czasu na rozwijanie, proponowanie i krzewienie tej odpowiedniej antropologii, to wysiłki na rzecz bardziej inkluzywnej ekonomii, pokojowego współżycia społecznego, zrównoważonych i sprawiedliwszych systemów produkcji i konsumpcji, ochrony klimatu i oceanów najprawdopodobniej będą bezowocne. Stawkę można zatem przegrać z góry.

Taka antropologia prowadzi nas do wizji człowieka jako istoty ograniczonej: przez dany mu czas, zdolności, ciało; jako istoty w świecie, którego nie stworzyła i który ją przerasta pod wieloma względami, lecz w którym można jednak zaobserwować pewien zbiór reguł, dzieło transcendentnego rozumu; jako istoty jednolitej – ciało, umysł, dusza – stworzonej dla relacji, dla rodziny, dla współzależności. Stąd nacisk kładziony w Laudato si’ na właściwe relacje, do których utrzymania wszyscy jesteśmy powołani: relacji ze stworzeniem pozaludzkim, z innymi ludźmi, z samym sobą i z Bogiem. Stąd wreszcie nacisk na przymiotnik „integralny”: wszystko jest bowiem połączone, zarówno wewnątrz każdej osoby, jak i na wszystkich poziomach społeczeństwa: od gminy do całej rodziny ludzkiej (subsydiarność).

Nie można więc polegać wyłącznie na niektórych aspektach rozwoju osobistego (kondycji fizycznej, odżywiania, samooceny…) czy społecznego (ślad ekologiczny, siła nabywcza, tempo konsumpcji…), gdyż to wcale nie jest integralne, a nawet gorzej, bo stwarza ryzyko pominięcia tego, co najważniejsze. Ekologia integralna nie jest prostym ćwiczeniem z wielodyscyplinarności z listą pól do zakreślenia. Rozumieć ją należy raczej jako paradygmat analizy i działania, znacznie bardziej ambitny niż wielodyscyplinarność czy po prostu trwałe zaspokojenie potrzeb następujących po sobie pokoleń. Ekologia integralna (która zgodnie z czwartym rozdziałem Laudato si’ obejmuje ekologię społeczną, kulturalną, ekonomiczną, ludzką…) ma za cel postęp i rozwój człowieka, rozkwit zdolności każdego człowieka w odpowiedzi na wezwanie do świętości, do szczęścia i budowania Królestwa Bożego na ziemi, dobra wspólnego całej rodziny ludzkiej.

Tu odnajdujemy wizjonerską myśl Pawła VI. W latach 1967–1973 swojego pontyfikatu rozwinął on tematy, które były następnie kontynuowane przez Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka. W encyklice Humanae vitae podjął zagadnienie przekazywania życia w świecie naznaczonym rozwojem demograficznym i kryzysem małżeństwa. We wczesnych latach 70. zwracał się także, niekiedy za pośrednictwem swojego sekretarza stanu, kardynała Jeana-Mariego Villota, z ważnymi i nowatorskimi przekazami na temat Ochrony Stworzenia do ONZ i środowisk prawniczych. Stworzył wymowne porównanie między zanieczyszczeniem powietrza i wody z jednej strony a zanieczyszczeniem moralnym z drugiej strony. Gdy koncepcja ekologii ludzkiej była szeroko dyskutowana na amerykańskich uniwersytetach, na wydziałach biologii, socjologii i demografii, Paweł VI użył tego samego pojęcia w odniesieniu do pornografii, mówiąc o zanieczyszczeniu człowieka.

Gdy po raz pierwszy zdano sobie sprawę ze stanu naszej planety (na początku lat 70. XX w.), Paweł VI zaproponował spójną i proroczą wizję. „Tak wygląda pełny humanizm, który należy rozszerzać (…), troska o wszechstronny rozwój całego człowieka i wszystkich ludzi” – wyjaśniał w encyklice Populorum progressio, dwadzieścia lat przed tym, jak ONZ sformułowała swoją koncepcję zrównoważonego rozwoju (słynny raport Światowej Komisji ds. Środowiska pod przewodnictwem Gro Harlem Brundtland w 1987 roku). Dla Pawła VI rozwój „całego człowieka” obejmował edukację i ekonomię, ochronę środowiska i bioetykę, pracę i wymiar duchowy, seksualność…

W encyklice Caritas in veritate Benedykt XVI na nowo podniesie tę myśl: „To, w jaki sposób człowiek traktuje środowisko naturalne, wpływa na to, jak traktuje samego siebie, i na odwrót. Stanowi to wezwanie dla dzisiejszego społeczeństwa, by poważnie zweryfikowało swój styl życia. W wielu częściach świata skłania się ono ku hedonizmowi i konsumpcjonizmowi, pozostając obojętne na wynikające z tego szkody (…). Kościół jest odpowiedzialny za stworzenie i powinien dawać wyraz tej odpowiedzialności także na forum publicznym. A czyniąc to, powinien bronić nie tylko ziemi, wody i powietrza jako darów stworzenia należących do wszystkich. Powinien przede wszystkim chronić człowieka przed zniszczeniem samego siebie. Potrzebne jest coś w rodzaju ekologii człowieka, pojmowanej we właściwym sensie. Degradacja natury jest bowiem ściśle związana z kulturą kształtującą współżycie ludzkie: kiedy ekologia ludzka jest szanowana w społeczeństwie, również ekologia środowiska czerpie z tego korzyści. (…) Księga natury jest jedna i niepodzielna w tym, co dotyczy środowiska, także w dziedzinie życia, płciowości, małżeństwa, rodziny, relacji społecznych, jednym słowem, integralnego rozwoju ludzkiego. Obowiązki, które mamy względem środowiska, łączą się z obowiązkami, które mamy względem osoby jako takiej, i w jej relacjach z innymi. Nie można wymagać przestrzegania jednych i naruszać drugich. Jest to poważna sprzeczność dzisiejszej mentalności i praktyki, która poniża osobę, burzy ład środowiska i szkodzi społeczeństwu”.

.Minęło 50 lat od wydania encykliki Populorum progressio. Papież nadal napomina każdą osobę dobrej woli, że „wszystko jest połączone”, a jeśli zdrowa antropologia nie wyruguje relatywizmu i nie poprowadzi ludzi w stronę integralnego rozwoju, krzyk ziemi i ubogich stanie się jeszcze głośniejszy.

Tebaldo Vinciguerra

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 grudnia 2018